Los Angeles

Avatar Reichtangle
Korzystając z okazji, za pomocą lornetki przyjrzał się bliżej Twardemu

Avatar Zohan666
Zabrał ze sobą wszystkie swoje klamoty i wyszedł drzwiami kuchennymi na zewnątrz, a potem siup na ulicę i poszedł w kierunku, który miał wcześniej obrany.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Reich:
Przypominał zwykłego Zombie, tylko z tymi różnicami, że zwykłe Zombie nie miały około trzech metrów wysokości i nie były przysadzistymi górami twardych mięśni.
Zohan:
A więc przed siebie, prosto w nieznane!

Avatar Zohan666
A jak! Szedł cały czas marszem i uważał na każdy swój krok, aby nie narobić hałasu.

Avatar Reichtangle
Nigdy tego nie zrozumiem. To jakiś chory żart. Jak niby przemiana w zombie, mogła doprowadzić do powstania takiej abominacji? Przecież to zupełnie pozbawione jest sensu. Na świecie nie ma tak wysokich ludzi, więc jak to możliwe że ten ma 3 metry?! I jeszcze żeby takiego zabić, nie obejdzie się bez ckm- u, co on kuloodporny?! Cokolwiek doprowadziło do powstanie tego zombie musiało być pijane albo głupie. - pomyślał

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Nie było zbytnio o co narobić hałasu, cisza była wręcz namacalna i to dzięki niej usłyszałeś coś, co przypominało ludzkie głosy za zakrętem i zbliżało się z każdą chwilą.
Reich:
Natura rządzi się swoimi prawami i o ile nie były one znane ludziom przed apokalipsą, to po niej tym bardziej, bo do klasycznych sił Matki Natury włączyły się jeszcze dwa mordercze wirusy spowijające ziemię. Mogło być gorzej, podobno Syndykat pracuje nad jeszcze straszliwszymi monstrami, służącymi im w różnych celach, od ochrony, przez robienie przykrości konkurencji, na zwykłym zaspokojeniu chorej fantazji i żądzy wiedzy naukowców skończywszy.

Avatar Zohan666
Dobył Glocka w prawą dłoń i schował się za jakąś osłoną typu śmietnik lub za jakąś kupą gruzu.

Avatar Reichtangle
Odrzucił dziwny głos w swojej głowie. Bardziej skłaniał się ku temu, że to sprawka szatana, a skoro szatan jak dotąd nie potrafił stworzyć czegoś czego nie da się zabić, to nie może być niepokonany. Pokrzepiony tą myślą, skończył obserwowanie zombie i usiadł na podłodze

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Udało Ci się, cała grupa kroczyła dalej, idąc tą samą ulicą, co Ty wcześniej. Ze swojej kryjówki widziałeś, że to trzech mężczyzn i dwie kobiety, z czego najbardziej charakterystyczną postacią był ponad dwumetrowy czarnoskóry osiłek dzierżący dwuręczny młot, którym pewnie zmasakrował już niejednego Zombie...
Reich:
Siedziałeś tak bez celu kilkanaście minut, po tym czasie do budynku wrócili zwiadowcy posłani wcześniej przodem, aby zbadać drogę do bazy. Chyba poszło im całkiem nieźle, bo nie wyglądali na złych czy zmartwionych, a do tego wszyscy byli w komplecie.

Avatar Zohan666
Wyszedł z kryjówki, wycelował z pistoletu w grupkę i zagwizdał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Wszyscy zwrócili się w Twoim kierunku, z czego jedynie abominacja nie dobyła broni palnej, choć jakąś pewnie miał, jeden z mężczyzn wycelował w Twoim kierunku dwa rewolwery, inny obrzyn, zaś kobiety - kolejno pistolet i łuk. To, że jeszcze Cię nie zabili, możesz brać za dobra monetę.
Reich:
- Droga wolna, można zabierać się choćby i teraz.

Avatar Zohan666
Rzucił strzałe na ziemię i powiedział na tyle głośno by go usłyszeli:
- Chyba wasze, prawda?

Avatar Reichtangle
-To chciałem usłyszeć, dobra robota. Połóżcie Rogera na blacie. - Podał jednemu z szabrowników swój pistole a następnie zapasowy magazynek - A ty przeładuj.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Nie. - zaprzeczyła po chwili przyglądania się kobieta, która jako jedyna w całej grupie dysponowała łukiem.
Reich:
Wszyscy bez szemrania wykonali Twoje rozkazy.

Avatar Zohan666
- Hmm... Dokąd zmierzacie? - Nadal do nich celował, gdy wypowiadał te słowa.

Avatar Reichtangle
-Jeremy i Charles wy poprowadzicie, znacie drogę powrotną. Matt i Gary poniosą noszę. Bruce, John, Lawrence po bokach. David i Tom osłaniają tyły. Nie chcemy ściągnąć na głowę całej hordy, więc strzelać tylko w razie zagrożenia życia lub na moje polecenie. - Podszedł do leżącego Rogera i dał mu swój pistolet - Weź to jako broń ostatniej szansy. Ruszamy - Wziął do ręki jedną z wcześniej odkręconych nóg od stołu i ruszył do wyjścia

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Przed siebie, byle dalej od tego sralnika. - odrzekł jeden z mężczyzn, rewolwerowiec.
Reich:
Nieco problemów mieliście podczas schodzenia schodami, ale jakoś daliście radę i ruszyliście dalej, bez problemów, jak zapewniali zwiadowcy.

Avatar Zohan666
- Od tego nie da się uciec, wszędzie jest taki burdel.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie na Grenlandii. Albo w Waszyngtonie. Czy Las Vegas.

Avatar Reichtangle
- Spotkaliście cokolwiek po drodze? - Zapytał jednego z wysłanych ludzi

Avatar Zohan666
- Do Waszyngtonu w ch*j daleko, a co dopiero na Grenlandię. O Las Vegas nic nie słyszałem... Tam idziecie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Reich:
- Pojedyncze Zombie, nic niezwykłego. - odparł zwiadowca. - Ominęliśmy je, żeby nie kusić innych, jeśli byłyby w pobliżu, ale w takiej grupie poradzilibyśmy sobie z nimi bez problemów.
Zohan:
- Nie do końca. Niedaleko stąd ma przybić do brzegu statek "Arka," który zabierze ocalałych na Grenlandię. Nie słyszałeś?

Avatar Zohan666
- Trudno się dowiedzieć o czymś takim, jak się nie rozmawiało z nikim od dłuższego czasu. Tak w ogóle, to skąd o tym wiecie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Od żołnierzy Z-Com, których spotkaliśmy przejazdem tydzień temu.
Reich:
Pokiwał głową, też miał taką nadzieję, zapewne jak wszyscy. Tymczasem wokół Was zaczęli gromadzić się sztywni, jak na razie sami Szwendacze, obecnie doliczyłeś się ośmiu sztuk.

Avatar Zohan666
- Jest może jeszcze jedno wolne miejsce w waszej grupie? - Wypowiadając te słowa opuścił broń.

Avatar Reichtangle
Podszedł do najbliższego i pchnął go na ziemie

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Gdybyśmy brali kogo popadnie to długo byśmy nie pożyli, ale raczej tak, znajdzie się.
Reich:
Udało się i był on właściwie jedynym, który przetrwał pierwsze sekundy starcia, gdyż Twoi kompani się nie patyczkowali i zastrzelili pozostałe Zombie.

Avatar Zohan666
Podszedł bliżej.
- Joshua jestem.

Avatar Reichtangle
Uderzył nogą od stołu w głowę leżącego zombie.
- Czy nie mówiłem wam kretyni, żebyście nie strzelali bez mojego pozwolenia?! Jeśli umarlaki nas dogonią, bez skrupułów rzucę im któregoś z was aby spowolnić pościg! A teraz biegiem przed siebie! - Zaczął biec tak szybko, na ile pozwalała mu sztuczna noga

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Nie powiedziałem, że Cię ze sobą weźmiemy, tylko że możemy to zrobić. Przekonaj nas.
Reich:
Pozostali również biegli, choć po kilku minutach zdałeś sobie sprawę, że to chyba daremne, skoro pościgu sztywnych ani widu, ani słychu.

Avatar Zohan666
- Dodatkowa para rąk, siła w łapie i takie tam. Ah, no i nie wiadomo czy ktoś z waszej grupy nie będzie potrzebować mojej pomocy.

Avatar Reichtangle
Uspokoję się wtedy kiedy znajdziemy się w bazie - pomyślał i nie przerywał szybkiego tempa.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Jakiej znowu pomocy? Znasz się na medycynie czy co?
Reich:
Zastrzeliliście po drodze jeszcze kilka Szwendaczy, ale ostatecznie udało Wam się wrócić do bazy, gdzie natychmiast zaczęto znosić łupy do odpowiednich magazynów, zajęto się też rannymi, kilkoma słabiej i tym najpoważniej. Tobie pozostaje chyba tylko złożyć raport w dowództwie.

Avatar Zohan666
- Na medycynie? Nic z tych rzeczy. Chodzi mi raczej o to, że w większej grupie łatwiej przetrwać i nawet ta jedna osoba może o wszystkim przesądzić.

Avatar Reichtangle
Najpierw sam poszedł do medyka, aby wyjął mu kulę z ramienia

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- A jaką mamy niby gwarancję, że nas nie okradniesz, napuścisz na nas Zombie albo Bandytów, albo zwyczajnie poderżniesz gardła, gdy będziemy spać?
Reich:
Najwięcej uwagi poświęcono Twojemu rannemu kompanowi, ale Wasza izba medyczna nie narzekała na brak personelu, medykamentów już trochę tak, a sprzętu nie mieliście za wiele... Niemniej, znalazł się jeden kompetentny lekarz, który zajął się Twoją raną.
- Nie nadwyrężaj się przez jakiś czas. - polecił, kończąc zakładać opatrunek. - Chcesz na pamiątkę? - dodał, wskazując na zakrwawioną kulę leżącą obok szczypiec i bandaży na metalowej tacce.

Avatar Zohan666
- Zarówna ja nie mam gwarancji, że przy pierwszej lepszej okazji mnie nie nie okradniecie lub nie zabijecie. W końcu to wy macie przewagę, a nie ja.

Avatar Reichtangle
-Dzięki. Tak wezmę tę kulę i wiesz co? Właśnie podsunąłeś mi ciekawy pomysł. No ale muszę już iść - Wyszedł do dowódcy złożyć raport

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Niech będzie. Ale i tak musisz wiedzieć, że mamy Cię na oku.
Reich:
Wzruszył ramionami, a po zabraniu pocisku znalazłeś się u swego przełożonego, który mimo grobowej twarzy, najpewniej w środku wprost nie mógł doczekać się Twojego sprawozdania.

Avatar Zohan666
- Już się raz przedstawiłem i drugi raz nie wypada. Teraz wasza kolej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jedynie czarnoskóra góra mięśni milczała, pozostali już nie, dzięki czemu wiesz, że rewolwerowiec to Richard, choć wszyscy mówią na niego Rick, drugi zwał się Malcolm. Kobiety to Alisson i Jenny, pierwsza dzierżyła pistolet, a druga łuk.

Avatar Zohan666
Wsunął pistolet za pasek od spodni i podniósł strzałe, którą uprzednio rzucił.
- No to ruszajmy.

Avatar Reichtangle
Odchrząknął.
- Mistrzu, przykro mi to mówić ale nie wykonaliśmy zadania w całości. Wraz z oddziałem bez problemu dostaliśmy się do budynku, co dało nam przeczucie, że równie łatwo go splądrujemy. Kiedy jednak zaczęliśmy sprawdzać mieszkania na pierwszym piętrze, usłyszeliśmy w jednym z nich hałas. Był to jeden z tych niewiernych szczurów, jakich wielu gnieździ się w mieście. Sam zarzekał się, że jest wierzący ale mimo to odmówił przystania do nas i kazał nam się wynosić. Nie pozostało nam nic innego jak zbić go. Jednak przez słabość moich ludzi udało mu się uciec, raniąc ciężko lub lekko trzech naszych i mnie - Wskazał na ramię - Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - weszliśmy w posiadanie wszystkich fantów jakie wróg zbierał, jedzenie, broń i leki. Jednak stan Rogera, jednego ze szturmowców był tak zły, że postanowiłem wracać, sprawdziliśmy jeszcze drugie piętro po czym powiadomiłem bazę o powrocie. Tu kończy się historia, chcę jeszcze tylko nadmienić, że podczas drogi powrotnej moi ludzie po raz kolejny zachowali się jak żółtodzioby i otworzyli ogień mimo, że na to nie zezwalałem, przez co aby uniknąć okrążenie przez zwabione zombie musieliśmy gnać na złamanie karku.
Jeśli takie jest twoje życzenie, z chęcią wrócę do tego budynku i przeszukam go do końca - powiedział, choć rzecz jasna tak naprawdę nie miał na to ochoty.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Ruszyli, Ty na samym przedzie, mając obok siebie kupę mięcha i rewolwerowca.
Reich:
Mężczyzna złożył dłonie w piramidkę i dłuższą chwilę trawił to, co właśnie mu powiedziałeś.
- Interesujące... Bardzo. Przeszukanie budynku zlecę innym, dla Ciebie i Twoich ludzi mam inne zadanie. Być może wiem o jakiego niewiernego chodzi...

Avatar Reichtangle
-Zamieniam się w słuch.

Avatar Zohan666
Po kilku minutach zaczepił rewolwerowca:
- Długo tak razem podróżujecie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Reich:
- Owszem, ale rano. Stawisz się w moim biurze od razu po porannej modlitwie, do tego czasu zbiorę wszystko, co potrzebne. Coś jeszcze?
Zohan:
- Od zawsze, jesteśmy dobrymi znajomymi jeszcze sprzed apokalipsy. - odparł tamten. - A Ty co? Wiecznie sam?

Avatar Zohan666
- Przed tym syfem trzymałem się z pewną grupą. Kilka dni po wybuchu tego burdelu nic nie słyszałem o ziomkach i tak się pałętam sam od początku.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Kuba1001
Właściciel: Kuba1001
Grupa posiada 7391 postów, 39 tematów i 40 członków

Opcje grupy Pandemia [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Pandemia [PBF]