Los Angeles

Avatar Zohan666
Wyszedł na zewnątrz budynku i pomachał grupie.

Avatar Reichtangle
Poprowadził ich około 200 metrów na wschód od poprzedniego domu, po czym zatrzymał się i znów rozkazał Garemu:
- Jeszcze raz, wejdź na dach i obejrzyj teren wokół. Wypatruj domów, które wyglądają na zamieszkałe.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Wkroczyli do środka dość nieufnie, sami musieli przetrząsnąć dom w każdym calu, aby mieć pewność, że rzeczywiście jest bezpiecznie. Cóż, musi jednak trochę minąć, aż zaufają Ci tak jak sobie nawzajem.
Reich:
- Wszystkie wyglądają na tak samo opuszczone, możemy za to spróbować zbadać te, które nie są zrujnowane. - powiedział mężczyzna po kilku minutach obserwacji.

Avatar Zohan666
- Zostajemy tu na noc? - Zapytał Richarda.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Możliwe, że tak, jeśli nic się nie zmieni.

Avatar Zohan666
Kiwnął głową i wyjął z plecaka pięć konserw oraz to co zostało z chleba.
- Częstujcie się. - Zaczął zajadać się konserwą.

Avatar Reichtangle
- Sprawdźmy kilka na chybił, trafił. Spędzimy tu cały dzień jeśli będziemy sprawdzać wszystkie. Potem ruszymy się w inne miejsce. Chodźcie - poszedł do najbliższego, najlepiej wyglądającego domu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Nie omieszkali, ale dopiero, gdy poczekali, aż sam zjesz. Do tego sprawdzili, czy aby nie były wcześniej otwierane. Niemniej, sami też wyjęli swój prowiant, bardzo podobny do Twojego, bo też składający się z chleba, sucharów, konserw, puszkowanego żarcia i tym podobnych.
Reich:
Udało Ci się, acz najpewniej Twojego celu nie było w środku, świadczą o tym otwarte drzwi. Komandos taki jak on nie pozwoliłby sobie na takie niedopatrzenie.

Avatar Zohan666
Zjadł jeszcze jedną konserwę, ale tym razem jedną z tych, którą oni wyjęli, bo czemu nie?
- Może to nie mój interes, ale czemu Duży nic nie mówi? - Spojrzał na czarnoskórego mężczyznę.

Avatar Reichtangle
-Rozdzielić się, idziemy wzdłuż ulicy i sprawdzamy przyległe domy. Pozostawać w zasięgu wzroku reszty. Jeśli drzwi będą otwarte, idźcie dalej, jeśli zamknięte przekażcie to reszcie. - Sam ruszył do kolejnego domu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Nie odezwał się ani razu odkąd się do nas przyłączył... Ale że sam rozbił łby tuzinowi Zombie, które mogły odciąć nam drogę ucieczki i rzucić się nam na plecy, to nie opieraliśmy się, gdy ruszył dalej z nami. - wyjaśnił Rick w imieniu kompana.
Reich:
Po kilkunastu minutach bezowocnego szukania Charles chyba coś znalazł. Za pomocą swojego ekwipunku zaczął otwierać drzwi, pozostali szturmowcy byli w pobliżu. Już niemalże skończył, kiedy przez drewno przeszła seria z jakiejś broni palnej, najpewniej karabinu szturmowego, która podziurawiła mu brzuch. Fanatyk padł trupem na miejscu, Jeremy zaczął również strzelać ze swojego pistoletu maszynowego, a Wariat zniszczył kilkoma strzałami to, co zostało z zawiasów, a drzwi wpadły do środka, otwierając Wam drogę.

Avatar Zohan666
- Zawsze się przydaje ktoś taki. Ma ktoś może zegarek? - Zwrócił się do całej grupy.

Avatar Reichtangle
// Wydawało mi się, że ustaliliśmy, że Roger został w szpitalu? Jeśli nie to niech wszystko leci dalej, jeśli nie uznajmy że Tom rozwalił drzwi//
Nie miał co krzyczeć rozkazów, bo jego ludzie i tak pewnie wiedzą co robić dalej, więc po prostu zaczął szybko kierować się pod wejście do domu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Ktoś wskazał CI pozycję Słońca na niebie, niezawodny zegar w tych trudnych czasach, acz rzeczywiście, Twój niedawny rozmówca podwinął rękaw i odczytał godzinę z tarczy zegarka. Była obecnie osiemnasta czterdzieści siedem.
Reich:
Gdy tam dotarłeś, było po imprezie, pozostali, poza trupem, weszli do środka i zaczęli przeszukiwać każdy kąt na parterze, aby wywlec tę kanalię za fraki żywą lub martwą.

Avatar Reichtangle
Przyklęknął przy Charliem i sprawdził puls.

Avatar Zohan666
- No to chyba zostajemy, bo nie zamierzam szukać kolejnej miejscówki przed zmrokiem. - Przerwał i beknął. - Prawda?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Reich:
Brak, jak na zwłoki przystało. Pozostali sprawni i żywi, przynajmniej na razie.
Zohan:
- Wałęsanie się po nocy gdziekolwiek to proszenie się o śmierć, niekoniecznie szybką czy bezbolesną.

Avatar Reichtangle
Ktoś dzisiaj zginie - pomyślał. Wyciągnął pistolet i z tikiem nerwowym w lewym oku, wszedł do domu.

Avatar Zohan666
- Ja mogę pierwszy stanąć na warcie... - Przypomniało mu się co widział poprzedniego dnia. - Bo i tak pewnie nie uda mi się zasnąć tej nocy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Reich:
Parter sprawdzony i zabezpieczony, tu go nie ma, więc siłą rzeczy musiał ukryć się na piętrze.
Zohan:
- Jedna osoba na warcie to słaby pomysł, zwłaszcza jeśli zaśnie albo da się zaskoczyć. Też zostanę. - powiedział Twój dotychczasowy rozmówca, którego argumenty Cię przekonały, acz poza tym nie mogłeś pozbyć się wrażenia, że chce po prostu mieć na Ciebie oko i nie dopuścić do tego, żebyś ich okradł lub poderżnął im gardła, gdy będą spać.

Avatar Reichtangle
Wyobraził sobie jak, przyczajony wróg po raz kolejny zastrzeli, któregoś z jego przyjaciół , gdy ci będą wchodzić po schodach, więc postanowił nie ryzykować.
- Wszyscy na zewnątrz i obstawić wszelkie drzwi i okna, gdy tylko coś zobaczyć od razu strzelać! - zatrzymał Lawrenca - Ty podpal schody.

Avatar Zohan666
//Ile ten budynek ma pięter?

- Przydałoby się pozasłaniać czymś okna oraz zabarykadować drzwi, żeby żadne chore sku*wysyny nas nie zobaczyły. Macie jakieś pomysły, co pomogłoby nam się lepiej zabezpieczyć?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Reich:
Uśmiechnął się tak, jak uśmiechać mógłby się tylko prawdziwy Fanatyk i z rozkoszą zaczął wypełniać Twój rozkaz, podczas gdy pozostali ewakuowali się na zewnątrz, nim zrobi się tu gorąco, dosłownie i w przenośni.
Zohan:
//Parter, na którym się obecnie znajdujecie, i pierwsze piętro.//
- Niewiele tu mebli, ale niech inni się tu rozejrzą. Ty idziesz ze mną na piętro, młody. Broń w łapę, oczy szeroko otwarte, uszy też. Ja idę na szpicy. - powiedział, wyciągając pistolet z kabury i idąc na górę.

Avatar Zohan666
Dobył Glocka w prawą dłoń, siekierę w lewą i ruszył za nim.

Avatar Reichtangle
- O tak! Niech zajmą się ściany i podłoga. Niech nie będzie stąd ucieczki! ... Dobra, wystarczy, wynośmy się stąd. - skierował się do wyjścia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Przeszukaliście całe piętro i nie znaleźliście nic. Niby dobrze, bo oznacza to brak Zombie i innych niespodzianek, ale też źle, bo nie macie nic przydatnego, może poza meblami, które mogą posłużyć do zabarykadowania drzwi i okien na parterze.
Reich:
Najpewniej jeszcze by tu trochę zabawił, ale wykonał rozkaz bez szemrania. Ogień szybko zaczął pochłaniać kolejne partie domu, więc teraz pozostaje tylko czekać, aż komandos zginie w płomieniach, udusi się lub wyskoczy z płonącego budynku ku Wam, przeznaczeniu i swojemu marnemu końcowi.

Avatar Zohan666
Zaczął znosić meble z innymi, bo pewnie też zaczną to robić, i ustawiać je pod oknami oraz drzwiami.

Avatar Reichtangle
Wciąż z pistoletem z dłoni, krążył wokół domu i obserwował okna.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
A i owszem, a wspólnymi siłami, po jakiejś godzinie, zabezpieczyliście ten dom tak dobrze, jak tylko się dało.
Reich:
Nic się w nich nie pojawiło, nic też nie wyskoczyło, a budynek zajął się ogniem w całości.

Avatar Reichtangle
Nadal czekał i obserwował, aby mieć pewność, że nikt tam nie przeżył.

Avatar Zohan666
Teraz czas na wartę! Wziął sobie jakieś krzesło, ustawił je przy jakimś oknie, aby jak najlepiej słyszeć co się dzieje na zewnątrz, i usiadł na nim.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Reich:
Nikt nie wyskoczył, więc pewnie spłonął w środku. Całkowitą pewność mógłbyś mieć też po przeszukaniu zgliszczy i znalezieniu zwłok lub ich resztek, ale możesz być pewien, że niedługo zlecą się tu wszyscy zwabieni widokiem tłustego dymu kłębiącego się w niebo.
Zohan:
Jak na razie nie dzieje się nic ciekawego, widzisz tylko dym bijący w górę jakieś pół kilometra stąd.

Avatar Zohan666
Ten dym to jest od parunastu minut i dopiero teraz go zauważył czy jest zupełnie inaczej?

Avatar Reichtangle
- No i po co mu to było? Spędził tyle czasu na przetrwaniu w apokalipsie, tylko po to by popełnić głupi błąd, zabić jednego z nas i sam skończyć jako pieczony kurczak. A wystarczyło tylko wpuścić nas i wysłuchać. Ehhh, zabierzcie rzeczy Charliego i wrzućcie jego ciało do ognia. - powiedział do podwładnych.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Wcześniej mógł być to lekki pożar, na który nie zwróciłeś nawet uwagi, bo dymu było niewiele albo wcale, a teraz fajczy się, że aż miło.
Reich:
Po kilkunastu minutach przygotowań i modlitwy ciało Waszego kompana znalazło się w objęciach oczyszczających płomieni, które popieliły jego ciało, wysyłając dym w niebo, prosto do Stwórcy. No i dawały tę gwarancję, że już nigdy nie spotkacie go gdzieś na ulicy.

Avatar Zohan666
Ruszył dupę i poszedł na palcach do Ricka, aby go poinformować.
- Chodź, coś ci pokażę.

Avatar Reichtangle
Dopiero patrząc na płonące zwłoki, dotarła do niego powaga sytuacji - stracił podwładnego, który ufał mu i powierzył mu swoje bezpieczeństwo, stracił przede wszystkim przyjaciela, właściwie brata. Osoby, która to zrobiła nawet nie mógł odpowiednio ukarać. Gdyby teraz miał w swoich rękach tego poszukiwanego komandosa... Zacisnął pięść i spiął się w bezsilnej złości na wszystko - śmierć Charliego, nieuchwytnego Bonaventury, przyczyny tego wszystkiego, a nawet na swoje kalectwo. Chwile krążył powarkując i klnąc. W końcu zatrzymał się i powiedział :
- Zawiodłem, przez moją nieostrożność zginął Charlie i macie prawo dla bezpieczeństwa zostawić mnie i wracać. Ja zamierzam dokończyć to po co tu przyszliśmy - znajdę tego komandosa i sprawie, żeby wycierpiał tyle, ile cierpienia zagwarantował nam. A gdy już skończę to zafunduję mu następne cierpienie, jedynie dla mej przyjemności. Zrobię to nawet jeśli będę musiał poświęcić wszystkie pozostałe kończyny, a nawet życie. I pytam czy pójdziecie ze mną? Nie musicie tego robić, nie jesteście mi nic winni. Pomyślcie tylko, czy godzi się aby śmierć Charliego poszła na marne.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Westchnął i niechętnie opuścił swój posterunek.
- No, niech to będzie dobre, bo Ci łeb ukręcę.
Reich:
Twoi kompani nie musieli nic mówić, po samych wyrazach twarzy wiedziałeś dokładnie, że ani Cię nie porzucą, ani nie obwinią o śmierć Charliego, a prędzej zginą próbując zabić komandosa... O ile żyje, bo przecież nikt nie mógł wyjść z tego cało, chyba że jako skwarka.

Avatar Zohan666
Zaprowadził go na miejsce swojej warty.
- Widzisz ten dym? Pali się tam coś jak sku*wysyn.

Avatar Reichtangle
Nie łudził się, że człowiek który zginął był poszukiwanym celem. Nie wierzył w takie szczęście, ani w to żeby ten komandos dał się tak po prostu spalić. Czuł wewnętrznie, że to nie on. Trzeba kontynuować poszukiwania, ale takie przeczesywanie miasta na chybił trafił do niczego nie prowadzi. Trzeba zmienić taktykę. Sami nie wiedzą gdzie dokładnie się znajduję, więc ktoś musi im to wyjawić. Rozłożył mapę i poszukał miejsc, kontrolowanych przez Z-com i Milicję.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- I na pewno nie zapaliło się samo z siebie. Obstawiam, że jacyś szabrownicy puścili dom z dymem, to nie byłoby nic dziwnego.
Reich:
Najsilniej trzymali się na zachodniej części miasta, którą kontrolowali w całości. Jeśli chcieliście zasięgnąć języka, powinniście spróbować na przedmieściach lub śródmieściach, gdzie najwięcej jest Milicji, a najmniej Armii Światowej i Z-Com oraz fortyfikacji, którym raczej niewiele zrobicie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że możecie przy okazji natknąć się na licznych bandytów.

Avatar Zohan666
- No to musimy uważać, aby nie wje**li się nam tutaj z buciorami, bo nie zamierzam do nikogo dzisiaj strzelać.

Avatar Reichtangle
Można zaczaić się na granicy ich terytorium i wyczekiwać, aż zobaczą jakiś patrol. Poszukał miejsca do którego mieli najbliżej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
- Stoimy na warcie. Pamiętaj, że to nasza w tym głowa.
Reich:
Wystarczy nie opuszczać przedmieść i iść prosto na zachód, a po jakiejś godzinie marszu, o ile nie natkniecie się na nic, co Was spowolni, powinniście być na miejscu.

Avatar Zohan666
- Ta... - Oparł się rękoma o kolana i powiedział cicho. - Mam złe przeczucie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ja mam takie od chwili, w której ten świat zaczął się pie**olić. Lepiej się przyzwyczaić zanim od tego zwariujesz.

Avatar Reichtangle
Schował mapę i zaczął prowadzić Fanatyków do tegoż miejsca.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Większość drogi minęła Wam spokojnie, kilka razy musieliście tylko odpędzać się od Zombie, co robiliście raczej dość sprawnie, ale też cicho. Innym razem przyszło Wam schować się w jednym z domów, gdzie spokojnie przeczekaliście, aż przejdzie wyładowany Bandytami pickup. Dopiero wtedy mogliście dotrzeć na miejsce, które pozornie nie różniło się od reszty przedmieść, acz gołym okiem widać, że było tu więcej niezniszczonych i zadbanych domów, w których na pewno mieszkali ludzie, a przynajmniej w części z nich.

Avatar Zohan666
- Możesz już iść. - W zasadzie to nie ma on nic do roboty, więc trzyma wartę.

Avatar Reichtangle
W zasadzie to nie do końca mu chodziło o to, żeby dojść do zamieszkałych okolic. Ale może to wykorzystać w inny sposób.
- Schowajcie się gdzieś, lepiej żeby nikt nie wdział, że jest nas więcej. Sam się rozejrzę. - powiedział. Zaczął rozglądać się za oznakami życia w okolicznych domach

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Kuba1001
Właściciel: Kuba1001
Grupa posiada 7391 postów, 39 tematów i 40 członków

Opcje grupy Pandemia [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Pandemia [PBF]