Właściciel
- Cud, że jeszcze żyjesz. - odparł i dał ręką znak, abyś udał się za nim, gdzie będzie mógł Cię opatrzyć.
-Umrę, ale nie z rąk słabeusza.
Ruszył za nim, ale zabrał swoje rzeczy.
//-Mężczyzna nie jest w stanie mnie zabić, trafię w walce na kobietę ;-;
Właściciel
//Czarnoksiężnik z Angmaru approves.//
Trafiłeś do części obozu zlokalizowanej pod gołym niebem, gdzie medycy uwijali się tak, jak mogli przy rannych. Oczywiście, najpierw przy Mrocznych Elfach, pozostali byli mniej istotni i musieli albo cierpliwie czekać na swoją kolej, albo umrzeć w spokoju i nie zawracać Drowom głowy.
Medyk zaś wskazał Ci na jedno z wolnych miejsc, a sam zajął się oględzinami rany.
- Masz szczęście, że żyjesz. - powiedział po chwili, niemalże powtarzając to samo, co stwierdził chwilę wcześniej. - Paskudna rana. Możesz ruszać ręką?
Na pytanie odpowiedział tylko czynnością. Spróbował nią ruszać, napiąć mięśnie i ruszać palcami.
Właściciel
Mogłeś to robić, ale znacznie wolniej, towarzyszył temu znacznie większy ból i zmęczenie.
- Nieciekawie... Masz zamiar wrócić jeszcze na pole walki?
Właściciel
- Jak medyk mam obowiązek Ci to odradzić, nawet jeśli będziesz mieć moją uwagę gdzieś. - powiedział i zaczął inkantację zaklęcia przeciwbólowego w postaci mlecznobiałej mgły.
Właściciel
W końcu zabieg miałeś za sobą, zmniejszył on ból i zaczął powolną regenerację, jednakże na problemy z motoryką nie mógł nic poradzić.
- Jeśli tak koniecznie chcesz wrócić to po prostu oszczędzaj tę rękę.
-Zrozumiałem.
Wstał i przyodział zbroję, a następnie przełożył tarczę na plecy. Pozostała mu walka jedną ręką.
Właściciel
Lub też używanie Magii jedną ręką.
- Niech Lloth ma Cię w opiece. - powiedział medyk i odszedł, gdyż rannych miał pod dostatkiem, a czasu na pogawędki wręcz przeciwnie.
Ruszył ponownie na pole walki.
Właściciel
Poza większą ilością trupów po obu stronach niewiele się zmieniło.
Właściciel
Grzybiaki, z racji swej niesamowitej wprost liczebności.
Zaatakował je toporem, a następnie kilku odebrał życie magią śmierci, by uzupełnić swoje zapasy magiczne.
Właściciel
Wszystko się udało, w końcu nie byli to wymagający przeciwnicy, a zwłaszcza nie w tak małej liczbie.
Właściciel
//Ups.//
Próżny trud, sami przyszli.
Znów te same? A więc znów ta sama taktyka, gdyż musiał regenerować swoją energię magiczną.
Właściciel
Zdecydowanie się przyda, gdyż widzisz nad polem bitwy jakiś monstrualny cień. Cień Smoka. No i z pewnością nie Waszego, gdyż nie przypominasz sobie, żeby wypuszczał z pyska mieszaninę ognia o zielonej brawie i żrącego kwasu, w dodatku na Waszą armię.
Smok. A on ranny. Pięknie. Ruszył w kierunku lasu siekając na lewo i prawo, by dostać się do większych machin wojennych.
Właściciel
Pod tak intensywnym ostrzałem jest to niemożliwe.
No cóż, a gdyby tak spróbować odebrać mu życie tak jak Grzybiakom? Oczywiście pełna energia smoka by go zabiła, ale może ją od razu oddawać. Spróbował tworzą w tym samym potężne kamienne bariery i miotał we smoka głazami, dodając do tego tysiące kul śmierci, by te przebiły mu skrzydła.
Właściciel
Wielki gad był zbyt szybki, aby trafiły go kamienne pociski, a także zbyt wolny, aby umknąć kulom śmierci. Jednakże nie był głupi, więc przyjął je na opancerzony grzbiet, jednocześnie lecąc w Twoim kierunku, aby kilka metrów przed Tobą zacząć zionąć szmaragdowym ogniem i żrącym kwasem.
Zasłonił się więc kamiennym murem, a za smokiem utworzył kolejny ogromny głaz, którym zmiażdżył mu ogon. Tak, by nie mógł za szybko odlecieć, bo przygotowywał pocisk śmierci wielkości dużego konia.
Właściciel
//Jak to "za Smokiem"? Żeby zmiażdżyć mu ogon musiałby spaść z dołu, nie? A on powstanie na dole, bo to tam jest ziemia.//
//No tak. Jeżeli to się jednak nie uda, to uwzględnij, że jednak trafiło go to w skrzydło.
Właściciel
Pocisk gotowy, w sumie się przyda, bo Smok leci coraz szybciej i zarazem jest coraz bliżej, a widać po nim, że chce pomścić ranę jaką zadałeś mu głazem w skrzydło.
Przytrzymał go tak długo, aż smok nie będzie miał możliwości wykonania uniku. Następnie kulę posłał prosto w serce bestii. A zaraz potym setki, jak nie tysiące innych w głowę smoka.
Właściciel
Cóż, odleciał, a leciał chwiejnie, więc na pewno dotkliwe go zraniłeś, ale nie zabiłeś. Zabicie Smoka nie jest aż tak proste. Na dodatek całkowicie wyczerpałeś zasoby swej magicznej energii.
Oparł się na toporze i chwilę odpoczął. Jak pole walki? Ile smok zmienił na nim?
Właściciel
Sporo, bo straty po jego krótkiej, acz gwałtownej szarży, idą w setki, przeważnie Twoich rodaków, a nie mięsa armatniego lub innego niewolniczego ścierwa. Jednakże nawet mimo tego zdajecie się wygrywać, a przynajmniej na razie.
I dobrze, pora na te małe zmutowane płody. Grzybiaki.
Właściciel
Mimo iż za inteligentne nie były, to Ciebie unikały jak ognia, walcząc bardziej z niewolniczą hałastrą drowiej armii w postaci Goblinów, ludzi, Worgenów i nielicznych Krasnoludów.
Warto tam też się zbliżyć, by odebrać grzybiakom życie i energię magiczną.
Właściciel
Musiałbyś przy okazji pozbawić jej też walczących z nimi żołnierzy, wysysanie życia nie było czarem precyzyjnym, a bardziej obszarowym. I w sumie dlatego najlepiej sprawdzało się przeciw Grzybiakom.
Psiamać, więc tylko zabijał.
Właściciel
Jedną ręką szło to niezwykle opornie, zdałeś sobie sprawę, że mogłeś jednak posłuchać medyka i nie wracać znów do walki.
Wtedy smok nadal by tutaj był.
Właściciel
Być może, w końcu nie jesteś jedynym Magiem w tej armii, ani też motorem jej zwycięstwa.
No to tamco ch*ja działają.
Właściciel
Gdyby tak było to albo uciekałbyś teraz w podskokach do domu z resztą, albo stygł na polu bitwy z resztą trupów.
Wspominanie o działaniach kogoś po czasie jest jest i nigdy nie będzie przyjemne.
//Jak sytuacja z tobą i ekipą łuczników, o której dowiedziałeś się po czasie.
Właściciel
//Co? Kiedy? Gdzie?//
W takim razie warto odegnać od siebie te myśli i skupić na walce.
///Wspominałeś kiedyś o sytuacji z jakimś innym GM'em, gdzie w pojedynkę eliminowałeś po cichu strażników, a ostatni strażnik zauważył i wywołał alarm, przez który przybyły liczne posiłki. Po tym GM spytał się ciebie, dlaczego nie użyłeś łuczników. Na pytanie "Jakich łuczników" odpowiedział, że miałeś przy sobie dwudziestu łuczników .-. Albo ja coś źle zapamiętałem, ale ta historia wydaje mi się dopasowana do ciebie, więc z góry sorry, jeżeli nie chodzi o ciebie.///////
Dlatego też walczył, starając się być na froncie jeszcze z jakiś czas, zanim w końcu został zmuszony do odejścia i odpoczynku.
Właściciel
//Nic sobie takiego nie przypominam, ale grałem w tylu PBF'ach, że to w sumie możliwe.//
Teoretycznie mogłeś tkwić tam aż do śmierci, czyli nie za długo, bo rana i zmęczenie robią swoje.
Miło, lecz ma coś do zrobienia w pewnym mieście, z pewnym kamieniem. Wycofał się.
Właściciel
Udało Ci się wycofać, teraz pytanie czy zostajesz tutaj, wracasz do medyka, obozu czy też robisz cokolwiek pożytecznego?