- Czyli impreza trwa dalej? Kobieta już jest, alkohol da radę załatwić, brakuje nam tylko śpiewu.
Właściciel
- Ja śpiewać nie potrafię, ty też nie wyglądasz na śpiewaka.
- Czyli impreza tylko w połowie.
Właściciel
- Jeśli wierzyć twojej analogii to w dwóch trzecich.
Machnął ręką.
- Nie łap mnie za słówka, chodzi o ogólny wydźwięk.
Właściciel
- Ta, dziś piątek pierwsi imprezowicze powinni pojawić się dopiero wieczorem a ja i tak potrzebuje tylko czterech godzin snu.
- To co, jeszcze chcesz się napić?
Właściciel
- Tja, tylko tym razem ty stawiasz. - Przewróciła pustą butelkę.
Wstał i strzelił prawie wszystkimi stawami.
- Co lubisz?
Właściciel
- Rude. W alkoholu i życiu. - Powiedziała z lekkim uśmieszkiem.
- Coraz więcej się o tobie dowiaduję... - Uśmiechnął się pod nosem i wyszedł.
Właściciel
Liczysz że coś z tego będzie? Zmiana Tematu!
Właściciel
Powrót do kliniki zajął ci raptem kilka chwil. Po wejściu do przychodni zauważyłeś absencje dziadka który był tu wcześniej.
Nie zważając na to, poszedł do gabinetu lekarki.
Właściciel
Było zamknięte. Na dźwięk szarpania klamką, usłyszałeś krótkie.
- Kto tam? -
- Ja, a niby kto? Mówiłem, że zaraz wracam.
Właściciel
Usłyszałeś szczęknięcie zamka, zwiastujące otworzenie drzwi.
Odsunął się, coby klamka mu nie poprawiła nosa.
Właściciel
- Wchodzisz czy nie? - Zapytała.
Otworzenie w tym przypadku oznaczało odblokowanie.
Po prostu wszedł i zamknął za sobą drzwi na zamek.
- Mam jeszcze jedną.
Właściciel
- I dobrze. - Powiedziała siedząc wygodnie z nogami na biurko. Jednak coś było inaczej, bowiem nie była w swojej ludzkiej formie. Śnieżnobiała skóra i włosy, czerwone świecące oczy, długie palce zakończone pazurami stworzonymi do rozszarpywania, a bose stopy nie odbiegały niczym od jej potwornej aparycji.
Postawił na stole butelkę i colę.
- Cóż to za zmiana?
Właściciel
- Skoro i tak oboje w tym siedzimy, to uznałam że mogę zmyć makijaż. - Zaśmiała się pod nosem. - Rzadko wychodzę z roli, a szkoda, bo tak czuje się nieco... swobodniej. -
- Nie ma za co - Rozlał do szklanek - Pijesz czystą?
Właściciel
- A ty nie? - Zapytała siadając normalnie. - Przykro mi, nie wiedziałam że jesteś pi**ą.
- Czystą. Potem przydałoby się usta wypłukać.
Właściciel
- Czyli jednak pi**a... - Pokręciła głową i napiła się szkockiej.
Przewrócił oczami i sam się napił.
- Na czym my to ostatnio...?
Właściciel
- Na tym, że masz pójść po flaszkę. Ale to chyba już nieaktualne.
- Dobra, zgubiłem wątek - Spojrzał w kąt, czy nie ma tam może jakiejś leżanki.
Właściciel
Było tylko drugie krzesło. Z drugiej strony jesteś w klinice, a tu łóżek nie brakuje.
Westchnął ciężko i spróbował jakoś wygodnie ułożyć się na krześle.
Właściciel
Typowe krzesła dla gości w biurach. Nie szaleńczo wygodne, ale wystarczające by nie czuć dodatkowego dyskomfortu z trudnej rozmowy. Jakoś udało ci się usiąść.
Właściciel
- Najgorętsze oczywiście. -
- Ostatnio nie jestem w temacie, może coś podrzucisz?
Właściciel
- Mnie obowiązuje tajemnica lekarska. -
- Miałem na myśli coś ogólnego.
Właściciel
- A co ty chcesz ogólnego? W tym miasteczku mieszka ledwie ponad dwieście osób! Tutaj na prawdę nie dzieje się wiele.
- Dlatego chcieliśmy zaznać przygód. Dlatego wyjechaliśmy. Dlatego wróciłem sam...
Właściciel
- Tja... I na co ci to było? -
Westchnął ciężko.
- Chcieliśmy zrobić coś wielkiego. Coś dobrego. Zmienić świat. Wtedy mieliśmy jeszcze głupoty w głowie... Nie bez powodu na Roba mówiliśmy "Roy".
- Co ósmy smugowy? Pomocny dla obu stron.
- Ale będę mógł ich kosić, jak trawę kosą.
- Roy... Uważaj na siebie.
- Jasne bracie, będę.
I wtedy Joker usłyszał ten bardzo charakterystyczny suchy trzask...
Joker znowu pogrążył się we wspomnieniach, dłoń sama powędrowała do blizny na oku.
Właściciel
- Hej - Pstryknęła ci przed okiem. - Coś mówiłam o pogrążaniu się w przeszłości.
- Hmmmm...? Co, o czym mówiłaś? - Spojrzał na nią pustym wzrokiem.
Właściciel
- Żebyś nie wpadał w bagno przeszłości. - Pokręciła głową. - Nie mam tutaj oddziału psychiatrycznego, najbliższy jest w Edgar Point, a to w Kandzie. I jest tam straszniej niż tutaj.
- Nie potrzebny mi psychiatra, tylko trochę rozrywki.
Właściciel
- To pojedź sobie do lunaparku. Nażryj się waty cukrowej, wyrzygaj ją na rollercoasterze i postrzelaj sobie do pluszaków. -
- To strzelanie do pluszaków brzmi dość intrygująco.
Właściciel
- Jak upierdzielisz głowę jakiemuś pluszowemu misiowy, to pamiętaj osobie która ci to poleciła. Powieszę sobie trofeum.
- Jasne, nie ma sprawy... - Przewrócił oczami - Jakie niby trofeum?