No to cała wesoła ferajna może już spokojnie wrócić do górskiej kryjówki. Pewnie teraz na niego spadnie odpowiedzialność za takie pojmanie kobiety zamiast jej zabicie.
Właściciel
Raczej nie, bowiem szef oddziału jasno stwierdził, że będą ją jeszcze chcieli przesłuchać, tak więc nie masz się chyba o co martwić. Niemniej, trafiliście pod górski stok, zaraz też ukazały się Wam drzwi, zapewne przez działania jakiegoś Maga Ziemi, być może samego Oghrena.
No to można od razu wejść do środka, swoją misję wykonali bardzo dobrze.
Właściciel
No i wróciliście, zaś ekipa się rozeszła: Ranny z jednym towarzyszem ruszył do medyka, dowódca z innym brodaczem poszedł do Oghrena, pozostali zaś ruszyli pewnie się czegoś napić, coś zjeść lub po prostu podzielić się wieściami. Zaś Ty zostałeś sam. No, prawie sam, gdyż był jeszcze gobliński skrytobójca.
-Ciekawe czy pokonanie fortu pełnego stalowych też pójdzie tak łatwo, ale zgaduję że mają tam jakieś gryfy, więc sprawy się lekko skomplikują.
Właściciel
- Widziałeś kiedyś takiego w akcji? - zagadnął Goblin, a później posmutniał. - Ja widziałem. Nigdy, kurna, więcej.
-Głównie z książek, raczej nie są zbyt odporne na stal, która wbije im się w przód głowy.
Właściciel
- Jak zabijesz jednego to dam Ci swój pierścień i zapas alkoholu na rok. - mruknął, wskazując na złoty pierścionek na serdecznym palcu prawej dłoni.
-A ma ten pierścień wartość inną, niż materialną? Bo złoto potrafię tworzyć z niczego.- Powiedział śmiejąc się krótko.
Właściciel
- Chodź, to Ci pokażę. - powiedział i ruszył wgłąb krasnoludzkiego kompleksu.
-Tym mnie zaciekawiłeś.- Powiedział i ruszył zaraz za swoim kompanem.
Właściciel
Znalazł on sporą, pustą przestrzeń, której zastosowania mogłeś się jedynie domyślać.
- Jak szybko biegasz? Lub latasz? - spytał z przebiegłym uśmieszkiem na kaprawym ryju.
-Nie zwykłem biegać, latanie jest o wiele cichsze... A przeważnie jest to prędkość zwykłego ptaka. Czemu pytasz?
Właściciel
- Ścigajmy się. Stąd do końca jaskini. To będzie z pięćdziesiąt metrów. Dobra?
-O ile nagle nie chcesz się o coś zakładać... Zgoda.- Powiedział szykując się do jakiejś próby przyśpieszenia się praktycznie rzucając swoją zbroją do przodu.
Właściciel
I ruszyliście w tym samym czasie, Goblin początkowo był wyraźnie w tyle, ale później nagle przyspieszył i minął Cię z uśmiechem, ostatecznie dobiegając do końca trasy wyścigu, gdy Ty byłeś dopiero na trzydziestym metrze.
-No proszę, rzeczywiście ciekawy pierścionek.- Powiedział po tym jak już do niego podleciał. Zgaduję, że nie możesz go tak cały czas sobie używać?
Właściciel
- Tylko w kryzysowych sytuacjach, bo mi może nogi upie**olić. A co?
-Tak tylko pytam, myślałem że można tego przez długi czas używać i poruszać się po kontynencie jak jakiś struś.
Właściciel
- Stru... Struco? - spytał, słysząc tę nazwę po raz pierwszy w życiu.
-Byłeś kiedy poza górami?- Spytał jawnie w to powątpiewając.
Właściciel
- Poza górami? W sensie gdzie dokładniej? Bo byłem w Verden, w kilku większych miastach.
-Te strusie żyją daleko na terenach Nirgaaldu. Ogólnie wiele jest tam dziwnych stworzeń.
Właściciel
- Te poje**ne rekiny co pływają w piasku na przykład?
-Na przykład, gorsze są ogromne robale drążące głęboko pod ziemią, aż czuć jak ziemia drży jak są w pobliżu.
Właściciel
- A takich to ja w życiu nie widziałem... To chyba dobrze dla mnie, nie?
-Na ogół ten co je widział to długo nie cieszył się dalszym życiem, dlatego jest to dla ciebie dobrze, nawet bardzo dobrze.
Właściciel
- Czyli Ty widziałeś i przeżyłeś czy rozmawiałeś z kimś kto widział i przeżył?
-Umiem latać, można się domyślić, że tak bardzo się ich nie boję, co prawda potrafią całkiem wysoko wyskoczyć z ziemi, by coś lub kogoś zjeść.
-Skoro drży ziemia pod stopami, gdy kopią pod tobą... To można śmiało założyć, że są długie jak te pomieszczenie, a pewnie mogą być nawet dłuższe.
Właściciel
- O ku*wa... - skomentował jedynie, bowiem owe pomieszczenie miało około pięćdziesięciu metrów długości.
-Mnie bardziej ciekawi jak wygląda taka bestia od środka, przecież tam może roić się od szkieletów wszelakich bestii, a z użyciem magii może się nawet stamtąd wydostanie, ale tego nie wiem, bo nie próbowałem.
Właściciel
Na wzmiankę o zwiedzaniu pięćdziesięciometrowego robala od środka, jedynie pokręcił przecząco głową i wybuchł śmiechem, czasem go przerywając, aby dodać jakąś uwagę, które oscylowały właściwie wokół pojedynczego słówka "poje**ny."
-Chęć wiedzy często potrafi człowieka doprowadzić do szaleństwa, przeważnie kończy się wtedy na poznawaniu magii ciemności, mi na szczęście nie jest ona do niczego potrzebna.
Właściciel
- Jakbyś ją znał to byłbyś jakąś pie**oloną abominacją. Ale w sumie teraz też trochę jesteś.
-Teraz możesz mnie po prostu uznać za rozumnego i uzdolnionego magicznie golema, Mam szczerą nadzieję, że już po tym jak wykończymy tych waszych wrogów, to będzie mi dane zrobić co do mnie należy.
Właściciel
- I tego Ci w sumie życzę.
-Moje najszczersze podziękowania. Może wrócę też do Gildii jak już odzyskam swe ciało...
Właściciel
- Gildii? Że Gildii Magów, ta? Robiłeś kiedyś dla nich?
-Byłem bronią, na szczęście miałem własny rozum i wiedziałem co się stanie jak wygra dobro czy zło. Świat nie jest czarny i biały, a próba unicestwienia jednego z kolorów zepsuje tylko tę szarość, którą obie barwy produkują łącząc się razem.
Właściciel
Pokiwał głową, nabierając poważnego wyrazu twarzy, i pocierając w zamyśleniu podbródek, acz miałeś stuprocentową pewność, że gówno zrozumiał z Twojej wypowiedzi.
-Ech... Zwyczajnie dobro nie jest zawsze dobre, a zło nie jest zawsze złe... Jedno i drugie często wiąże się z narzucaniem nam tego czego nie można robić. Niestety nie ma sposobu, żeby zachowała się równowaga, to trzeba wybrać te dobro czy też zło...
Właściciel
Ponownie pokiwał głową, ale tym razem rzeczywiście zrozumiał.
-Dlatego też zamierzam iść do Gildii, już wolę czysty świat z małą możliwością wolności, niż świat wolny, ale pogrążony w chaosie.
Właściciel
- A nie myślisz, że Cię wypie**olą, albo utrupią?
-Stracą na tym więcej, niż ja. Możliwie nawet zdążę się stamtąd zabrać, nim spróbują coś mi zrobić.
Właściciel
- Pewnie się Ciebie boją, a jak się ktoś czegoś boi, to zaczyna tego nienawidzić.
-Minęło wiele lat, zgaduję, że mój wygląd może znać najwyżej sama Rada. Gdy oni są już starzy i zgrzybiali, to ja nadal będę wyglądał jak w dniu śmierci...
Właściciel
- Śmierci? Żeś Nieumarły lub Wąpierz?