-Magia potrafi korygować nasz wygląd, dla przykładu jest to odmładzanie. No i tak jak wspominałem, nie miałem żadnego kontaktu z magią ciemności.
Właściciel
- Pie**olona abominacja. - mruknął tylko. Może i tylko tyle z braku pomysłu na coś innego, a może z powodu pojawienia się Krasnoluda, który wezwał Was do Oghrena na naradę.
-Magia potrafi otwierać wiele drzwi.- Rzekł jeszcze, a następnie ruszył za krasnoludem na rzeczoną naradę.
Właściciel
Goblin oczywiście również i tak znaleźliście się w sali narad razem z Wilkołakiem, Oghrenem i Pwentem.
No to pierw wypada pozwolić mu zacząć mówić.
Właściciel
- Wyciągnęliśmy trochę informacji z tej kurierki no i ten... sprawa jest ch*jowa. - zaczął Oghren, oczywiście w niezbyt pozytywny sposób.
-No to jak bardzo mamy przeje**ne?
Właściciel
- Bardzo. - odparł krótko. - To wszystko to był wierzchołek pie**olonej góry, ku*wa, lodowej! - krzyknął, waląc dobitnie pięścią w stół.
-Wybacz, nie czytam nikomu w myślach, więc wolałbym bardziej rozwiniętą wypowiedź, niż metafory...
Właściciel
- Właśnie się dowiedziałem, że Stalaki mają swoje państwo. A jakby tego było mało, gnoje chcą w jego teren włączyć Dzikie Pola. Do tego jakoś spiknęli się z Wampirami, obiecali dawać im krew, niewolników i większość artefaktów. Najgorsze jest to, że jakby byli osobno, to wyrżnęlibyśmy ich jak tamte Gobliny, a teraz to ch*j, zwłaszcza jak wyślą na nas swoją armię.
-No to chyba trzeba się uciec do rozpuszczenia im w środku jakiejś zarazy... W dodatku jak szybko mogłyby do nich trafić armie z ich jakiejś głównej siedziby?
Właściciel
- To zależy od tego, jak pójdzie im na wojence z Elfami. Im gorzej, tym później wyślą tu oddziały i będą one małe. A może nie będzie ich w ogóle.
-To czy wyślą czy nie, nie ma znaczenia. Bardziej mnie interesuje jak szybko tutaj dotrą. Lepiej będzie się trzeba sprężać z tym atakiem, a wilkołaki pewnie sobie sami nie dadzą rady.
Właściciel
- Atakujemy już jutro, przy odrobinie szczęścia, ale nawet bez Wampirów Stalowi będą silni, zwłaszcza jeśli wcześniej krwiopijcy dostali u nich azyl oraz wręczyli im swoje potworki i artefakty.
-To całkiem możliwe, zależy też czy pomogą nam wilkołaki... Da się wywołać jakoś u wampirów szał, by ci również atakowali wszystko co się rusza? Nawet swoich tymczasowych sojuszników?
Właściciel
- Nie, a przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo.
-Cóż, Magia Szaleństwa nie należy do zbyt akceptowalnych, a tym bardziej za znaną przeze mnie... Najwyżej czeka nas naprawdę ciężka walka, wiadomo na ile im starczy zapasów?
Właściciel
//Wampirom czy Stalakom?//
Właściciel
- Z tych wszystkich listów i reszty tego szajsu, to wychodzi, że na kilka tygodni maksymalnie.
-Wypadałoby je jakoś uszczuplić... Najlepiej podziałałoby zatrucie tego lub też nasłanie im tam jakoś do spichlerzy mnóstwa szczurów.
Właściciel
- Dasz radę się tym zająć? - spytał, jakby po tym, co już widział i słyszał, uważał Cię niemalże za Tytana.
-Raczej niezauważenie się do nich niezbyt dostanę... Zgaduję też, że nie posiadamy jakichś dobrych szpiegów? Jeżeli mają swoje zbiorniki z wodą jakoś na zewnątrz to przynajmniej mógłbym je wyparować, ale to i tak musiałbym być blisko. Zawsze można do tego podejść mało etycznie i rzucać im do środka martwymi krowami.
Właściciel
- Zostaje chyba tylko opcja z martwymi zwierzakami, bo reszta raczej odpada.
-Ciskanie krów to całkiem ciekawa zabawa, macie jakieś katapulty czy trebusze na to?
Właściciel
- Potrzeba na to od ch*ja drewna, a mamy go tu niewiele. Nasze balisty są nawet w całości z metalu, bo jego tu nie brakuje. Ale ta, mamy kilka katapult. Trebuszy już nie, uznałem, że lepiej mieć kilka słabszych katapult niż jeden wielki trebusz.
-Jest pewien prosty sposób nie wymagający zbyt wiele drewna, a pozwalający uzyskać efekty podobne do trebusza. Wystarczy zrobić odpowiednią konstrukcję z drewna, która utrzyma sporą belę drewna, do jednej doczepić jakoś rzucany obiekt, a z drugiej stworzyć przeciwwagę. Najprościej nawet zrobić to z kilku chłopa, którzy w odpowiedniej chwili szarpną za przywiązane liny. Taki pocisk przeleci nawet jakiś kawał, jak rozbije się jeszcze nasza zgniła krowa w środku to może ona nieźle pozarażać ich ludzi.
Właściciel
Oghren wyraźnie zamyślił się, kalkulując sobie to wszystko w głowie.
- No dobre, poślę do Ciebie inżyniera i kilku chłopa, żeby to ogarnęli, zobaczymy czy się nada.
-To wyjątkowo prosta konstrukcja, a krowa akurat łatwo powinna dać się wystrzelić. Pamiętajcie, że najlepiej będzie dosyć szybko ją zabić, bo ma być zgniła.
Właściciel
- Wyślę dziś chłopaków po jakąś trzodę, miejscowi pasterze nie powinni mieć wiele do powiedzenia w tej sprawie. A jeśli już to... Nie, nie będą mieć nic do powiedzenia.
-No to plan walki ustalony, oby lubili wołowinę.- Powiedział zaśmiawszy się krótko.
Właściciel
Pozostali zebrani też się zaśmiali, choć widać, że z przymusu, bo zdawali sobie sprawę z powagi i ogólnej ch*jowości obecnej sytuacji. Chwilę później Oghren zakończył zebranie i wszyscy się rozeszli.
Cóż, no to teraz wypada znowu się gdzieś zaszyć i czekać na jakieś kroki w sprawie walki.
Właściciel
Albo i wziąć się za te krowy i machiny.
A co ma z nimi zrobić, przeprowadzić im konserwację? Po krowy już ruszyli, a maszyny raczej same z siebie się nie zniszczą.
Właściciel
Jeśli tak stawia sprawę to medytacja jest rzeczywiście całkiem dobrym pomysłem.
No to znów udał się do miejsca, gdzie był ostatnio i oddał się medytacji, może obudzą go jak już wszystko będzie załatwione.
Właściciel
Tak się nie stało, wybudziła Cię jednakże krzątanina typowa dla przygotowań przed walką.
No to teraz wypada szybko rozeznać się w tym co się dzieje, bo w końcu musi coś się dziać.
Właściciel
Poza szeregami brodaczy biegnącymi lub idącymi w tą i wew tą, niosącymi broń, bełty, pociski do balist, alkohol i tym podobne nie działo się nic szczególnego, równie dobrze mogą się przygotowywać do wymarszu jak i szykować do odparcia ataku.
No to może lepiej będzie skierować się do Oghrena, o ile będzie mu to dane, a chyba powinno.
Właściciel
Po jego przekleństwach bardzo łatwo go odnalazłeś, gdy stał na jakiejś beczce i żywo gestykulował, klnąc i rozkazując podwładnym, co chwila popijając sobie też z manierki.
No to wypada do niego zajść i usłuchać tego co robi, może nawet coś mu powie.
Właściciel
- O, dobrze że jesteś. - powiedział, gdy Cię zauważył, pomiędzy wiązankami skierowanymi do jakiegoś Krasnala i matki innego brodacza.
-No to lepiej mnie wtajemnicz, bo mnie wyjątkowo chciałbym coś porobić.
Właściciel
- Ktoś puścił plotę, że idą na nas Stalaki, a do tego sporo. Nawet jak to zwiad, to trzeba działać szybko i zdecydowanie.
-Wiadomo jak daleko mogą być? Może dostatecznie szybko udałoby mi się samemu skądś ich podpatrzeć.
Właściciel
- I to jest właśnie Twoja misja. - powiedział z chytrym uśmieszkiem. - Jako jedyny latasz, robisz chmury i w ogóle, także powinieneś zdołać ich jakoś wykryć i podpatrzyć, nie?
-O ile nie są dość blisko, by zobaczyć ten cały manewr... Macie jakieś drugie wyjście stąd? Będzie bezpieczniej.
Właściciel
- Pewnie, że mamy. Pwent Ci je pokaże. - odparł, wskazując głową akurat na nadchodzącego szałojownika.