Teraz spróbował ożywić własny cień (zaawansowana magia), żeby ten rozpoczął walkę z tym wrogiem.
Właściciel
Chyba się udało, ale tak czy inaczej wydostać się nie możesz.
Właściciel
Liczyć na cienia lub w jakikolwiek inny sposób zabić Maga, gdyż po jego śmierci ruchome piaski powinny zniknąć.
A więc postarał się stworzyć tarcze z ostrzy wirujących tak, żeby go zasłaniały. Następnie po cienia zawołał, by ten go uratował.
Właściciel
Cień nie odpowiedział, zapewne wciąż był zajęty, ale tarcze zostały stworzone i przydadzą się, jeśli Twój twór zawiedzie w walce z Magiem.
Można spróbować z następnym cieniem?
Właściciel
Po pozbawieniu się ostrzy lub wyczerpaniu całego zapasu magicznego? Jak najbardziej.
Właściciel
W końcu piasek ustąpił i możesz wyjść.
Właściciel
Niewiele się zmieniło, poza martwym Magiem Piasku kilka metrów za Tobą i powoli rozpływającym się mordercą owego człowieka, czyli stworzonym przez Ciebie cieniem.
-Świetnie.
To mógł być ich władca, ale dla pewności się jeszcze rozejrzał.
Właściciel
Nikogo innego nie było, niestety. Lub na szczęście.
Czyli najprawdopodobnie Mag Piasku był i najpotężniejszym, i najważniejszym członkiem tego obozu. Ściął mu głowę, a następnie ruszył po resztę.
-Przegraliście! Jeżeli chcecie ujść z życiem, nie jak ten Mag, to lepiej zacznijcie wypełniać moje rozkazy!
Właściciel
Nikt nie miał odwagi zaprotestować, acz wszyscy z niedowierzaniem patrzyli na uciętą głowę swego przywódcy.
-Zabrać rannych i tych, którzy nie mogą chodzić. Idziecie ze mną do Zamku.
Właściciel
- Do jakiego zamku? - wyrwało się komuś. - I po co?
-Kres Nadziei będzie waszym nowym domem. Bez narzekania! Bez sprzeciwu! Każdy, kto mi się sprzeciwi, zginie! A wraz z nim trzech kolejnych!
Właściciel
Argument podziałał, więc oznak nieposłuszeństwa brak, a przynajmniej na razie.
Właściciel
Wbrew pozorom, byli tylko ludźmi, zajęli się pakowaniem najpotrzebniejszego dobytku i zapasów, bez których nie przeżyliby drogi przez pustynię.
Właściciel
Zajęło im to nieco ponad kwadrans, ale w końcu ruszyli w kierunku wampirzej fortecy.
A on za nimi pilnując, by nikogo nie ubyło.
Właściciel
Po drodze straciłeś dwóch starców, którzy nie wytrzymali kilkugodzinnej trasy przez pustynię i chłodu nocy, ale ostatecznie z i tak pokaźną gromadką wróciłeś pod bramę zamczyska, którą Ci uchylono.
-Do środka.
Wszedł za ostatnim jeńcem.
Właściciel
Właściwie cud, że jeszcze żyją, niejeden padłby trupem na widok tak wielu Nieumarłych, Demonów, Mutantów, Wampirów i reszty menażerii Kettlosa, która otoczyła grupę szczelnym kordonem. Na szczęście grupa strażników uwolniła Cię od tego balastu, zaprowadzając schwytanych do lochów, gdzie mieli oczekiwać na nowe życie pod postacią Mutanta, zostanie królikiem doświadczalnym lub karmą.
Nie jego problem, trzeba zdać raport. Tylko co z głową? Miał ją dostarczyć, ale czy brać to dosłownie?
Właściciel
Jakiś dowód by się przydał, a Ty chyba zabrałeś ich ze sobą aż nadto.
Za dużo? Tam za mało, tu za dużo... nigdy nie dogodzisz.
Właściciel
Wystarczająco, aby udowodnić, że misja zakończyła się sukcesem.
Teraz tylko kwestia, czy dosłownie zanieść głowę tutejszemu władcowi, czy ją komuś oddać.
Właściciel
Dobre pytanie, choć sam władca może na nie odpowiedzieć, gdyż właśnie idzie w Twoim kierunku.
Skłonił się mu.
-Zadanie wykonane.
Właściciel
Nie odezwał się, a jedynie założył ręce na piersi i czekał na rozwinięcie tematu.
-Mag Piasku, ich przywódca, zginął, a wszyscy zostali tutaj przetransportowani. Z wyjątkiem dwóch starców, których pochłonęła pustynia.
Właściciel
- Spisałeś się tak, jak chciałem, a nawet lepiej... Myślę, że znajdzie się dla Ciebie miejsce na moim dworze.
Właściciel
- Poszukaj jakiegoś Goblina, wskaże Ci kwatery... Najedz się, wyśpij, odpocznij i zapoznaj z planem zamku. Wtedy znajdę Ci jakieś zajęcie. - powiedział Wampir i odszedł z rękoma założonymi za plecami.
-Tak jest.
No cóż, poszukał więc goblina.
Właściciel
Goblinów było tutaj sporo, z reguły w roli właśnie służby, czasem też kowali lub tragarzy. Tak czy inaczej, znalazłeś jednego, który wykonywał ten pierwszy zawód, a on bez słowa skinął Ci głową, ukłonił się i ruszył w kierunku zamku. Idąc za nim trafiłeś po dłuższej chwili pod jakieś drzwi, gdzie to zielonoskóry Cię zostawił.
Właściciel
W pełni wyposażona toaleta, duże łóżko, nieco mebli, prowiant na kolację w postaci chleba, sera, kurczaka, owoców i miodu, a także stojak na broń i pancerz, dodatkowo wyposażony w szmatki, wodę i mikstury do czyszczenia oraz osełkę do naostrzenia. Czyli wszystko, co Ci w życiu potrzebne, a przynajmniej na razie.
No cóż, taka praca mogłaby mu się spodobać. Gdzie tam mogłaby, ona naprawdę mu się podoba! Dlatego też zajął się czyszczeniem swojego sprzętu.
Właściciel
Pył, kurz i krew były dość uciążliwie, ale zdołałeś sobie z nimi poradzić. Właściwie to dopiero teraz daje o sobie znać zmęczenie, toteż pozostaje Ci chyba tylko szybka kolacja i sen.
Zjadł więc trochę, a następnie położył się spać.
Właściciel
Obudziłeś się... Cóż, później. Brak okien sprawiał, że jedynym źródłem światła i wyznacznikiem czasu były świece w świeczniku na stoliku nocnym. Te zapalone wieczorem wypaliły się już o około jedną szóstą lub jedną piątą.
Dosyć sporo, opuścił pomieszczenie zabierając swoją broń. Klasycznie, tak dla bezpieczeństwa, na plecach.
Właściciel
Korytarze były puste, ciemne i wilgotne, ale wcale nie oznacza to, że jest noc, to raczej norma w wampirzych zamczyskach.