Kres Nadziei

Avatar Kuba1001
Właściciel
//W tekście i na mapie była też mowa o pobojowisku. Nie chcesz iść tam najpierw, tylko od razu ruszać do grobowca?//

Avatar Vader0PL
///Chcesz najpierw pobojowisko?

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Mnie to rybka, Tobie tylko o tym wspomniałem, to jest w końcu Twoje decyzja, nie moja.//

Avatar Vader0PL
///Czyli pozostajemy przy moim///

Avatar Kuba1001
Właściciel
//No to zmiana tematu, najpewniej Mroczne Królestwo lub coś nowego, ale to dopiero w dzień.//

Avatar JurekBzdurek
Kuba1001 pisze:
- Tutaj na pewno będzie oczekiwać Cię ktoś, kto odbierze Twój meldunek, być może osobiście sam Lord Kettlos. Dziś ruszamy przeciw innym wrogom, a więc Twoje informacje przydadzą nam się później. Zbierz tyle, ile się da, w obecnej chwili wszystko, będzie ważne.

//Coś działo się w międzyczasie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Działo, ale że Vader nie gra, to wymyśli się coś innego. Graj.//

Avatar JurekBzdurek
-Tak jest. Ilu mogę wziąć ze sobą?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Maksymalnie tuzin, wedle własnego uznania. - odparł Wampir po chwili namysłu i odszedł, zapewne również szykując się do wymarszu wraz z innymi krwiopijcami i Urukami. Rzecz jasna, zamek nie pozostanie bez obrony, w końcu od dawna jest on przystanią dla najgorszych szumowin, najemników, Mutantów, Demonów, Nieumarłych i innych potworów, a więc hałastry idealnej, do odstraszania potencjalnych oponentów.

Avatar JurekBzdurek
-Tak jest!- ruszył zebrać dziesięciu zaufanych uruków, na których wiedział, że może polegać

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie zajęło Ci to długo, więc już po godzinie miałeś gotowy do wymarszu oddział, nad którym możesz objąć dowodzenie i wykonać powierzoną Ci misję.

Avatar JurekBzdurek
-Za mną- rzucił krótko, po żołniersku, ruszając w odpowiednim, miał nadzieję, kierunku

Avatar Kuba1001
Właściciel
I tym sposobem wymaszerowaliście z zamku.
//Zmiana tematu, zacznę Ci na Plugawych Ziemiach lub Morzu Wydm.//

Avatar Bilolus1
// Mój odpis kochany dziubeńku

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Ku*waaa, zapomniałem.//
Pojawiłeś się niemalże znikąd, stając przed okazałą bramą i warownymi murami tej wampirzej twierdzy. Co ciekawe, teleportowałeś się na zewnątrz, nie w środku, tak jak tego pragnąłeś, co oznacza, że ktoś lub coś musiało pokonać wolę potężnego Strażnika...
Tak czy siak, Twoje przybycie zostało bardzo szybko zauważone, na murach i wieżach zaś zaroiło się od strażników: Wampirów, wszelkiej maści Nieumarłych, najemników wielu ras, głównie ludzi, Drowów, Orków i Goblinów, oraz garstka Demonów. Choć byli gotowi do walki, to nawet najbardziej tępa kupa mięcha w tym zbiorowisku nie była tak głupia, aby Cię sprowokować. Dlatego czekali, a po niecałym kwadransie wielką bramę otworzono i wyszedł z niej orszak składający się z czterech Wampirów, wszystkich elegancko, niemalże arystokratycznie, wyglądających, choć odzianych w przedniej jakości pancerze i zbroje, uzbrojonych w jednoręczne, długie lub dwuręczne miecze. Pomiędzy nimi kroczył dziwny Nieumarły, zapewne jeden z osławionych Liszy, choć mógł to równie dobrze być nawet Liszmistrz, których było jeszcze mniej. Na Arcylisza raczej nie ma co liczyć, tego obecnego znasz i wiesz, że rezyduje gdzie indziej i inaczej wygląda.
Lisz podszedł do Ciebie, wbijając w ziemię kostur. Wampiry rozstąpiły się, ale widziałeś po ich bladych twarzach, że najpewniej rzucą się na Ciebie na tylko jedno słowo czy skinienie swego pana.
- Zwę się Moandor i w zastępstwie mego pana, Kettlosa, zarządzą fortecą Kresu Nadziei. Kim jesteś, dziwny wędrowcze, i co Cię tu sprawdza?

Avatar Bilolus1
Bardzo powoli spojrzał po Wampirach które go otaczały, wbijając swoje płonące, puste oczodoły prosto w ich spojrzenia, gdy jego wzrok spoczął na Liszu - zapłonął on kolorem błękitnym, ukazując iż Strażnik przybył w pokojowych zamiarach.

- Witaj Moandorze, me imie zagubione wśród wieków, lecz śmiertelni nazywają mnie Strażnikiem, jestem Marenem, posłańcem. Przybywam tu w poszukiwaniu mych pobratymców, z dawien dawna nie było mnie w tych stronach, dlatego też spróbowałem przybyć tu w ów niezaproszony sposób, moja teleportacja została zakłócona.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Upiór powoli skinął głową. Jako istota, która nie mogła umrzeć ze starości, bo była już martwa, podobnie jak otaczającego go Wampiry, nie miał w zwyczaju podejmować pochopnych decyzji, więc wszystko gruntownie przemyślał, co Ci nie przeszkadzało, miałeś przecież multum czasu. Lisz odezwał się dopiero po kwadransie.
- Nie wiem skąd wiesz, że żyje tu taki, o którym mówisz, ale nie mylisz się, Strażniku. Czego od niego żądasz?

Avatar Bilolus1
- Rozmowy, łączy nas bowiem wspólny cel którego zdradzić w pełni nie mogę - od tej misji zależy bowiem czy świat nie stanie w ogniu-. Strażnik splótł swe dłonie za swymi plecami, oczekując na odpowiedź, jego głos miał tym razem zabrzmieć donioślej, bardziej przekonująco - jako mistrz magii dźwięku włożył w to tone starania-.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Takie sztuczki chyba nie działały na ogół Nieumarłych lub na tego jednego konkretnego Lisza, ponieważ nie dał się od razu przekonać i potrzebował blisko trzy razy więcej czasu do namysłu, aby Ci odpowiedzieć.
- Zgoda. - odrzekł w końcu, unosząc jednak kościsty palec. - Ale nie mogę wpuścić Cię do Kresu Nadziei bez zgody mojego pana, Kettlosa, którego tu nie ma, więc cała rozmowa odbędzie się tutaj, przed bramą. Zaczekamy w pobliżu, dopóki się nie skończy, tak daleko, aby Wam nie przeszkadzać, i tak blisko, aby móc zareagować. Czy przystajesz na te warunki, Strażniku?

Avatar Bilolus1
- Zgadzam się na twoje warunki, Moandorze.- odpowiedział krótko i zwięźle, prawie bez namysłu - rzadko mu się to zdarzało jako istocie tak starej..cały czas trzymał swój wzrok na swoim rozmówcy, oczekując przybycia drugiego Marena-.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Lisz skinął głową, a jeden z Wampirów pospiesznie się oddalił. Po kilkunastu minutach wrócił, wraz z szóstką swoich pobratymców, mających wzmocnić siły Moandora, gdyby przyszło co do czego, i musieliby stawić Ci czoła. Za nimi powoli kroczył ten, które szukałeś: Dziwny stwór, jeszcze ani razu nie miałeś okazji zobaczyć podobnego, choć fakt, że Wy wszyscy różnicie się od siebie tak jak śmiertelni od siebie.
Maren stanął przed Tobą, w odległości zaledwie półtora metra, a choć nie widziałeś jego twarzy pod kapturem, wiedziałeś, że świdruje Cię wzrokiem tak bardzo, że niemalże przebija się przez Twój pancerz.
Moandor odszedł, wraz ze swoimi Wampirami, na jakieś dziesięć metrów, tak jak obiecał, więc raczej spokojnie możecie odbyć rozmowę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jurek:
Mając za towarzysza jedynie swojego Warga, bo Wampir podczas wspólnej, trwającej kilka dni podróży, powiedział tylko kilka słów, zdołałeś jakoś przetrwać i nie oszaleć. Znalazłeś się ponownie w twierdzy, choć nikt nie witał Cię tu jako bohatera, bo i mieszkańców zamku było niewielu, Uruków nie widziałeś w ogóle, Wampirów ledwie garstkę. Tak czy siak, choć Twą misję oraz uratowanie Wampira można uznać za sukcesy, to jednak nie wyglądaliście na zwycięzców. Może dlatego wjechaliście tu tylną bramą?

Avatar JurekBzdurek
Nie podobało mu się to, bardzo, jednak nic nie mówił, nie było to jego rolą. Oporządził warga, wyczyścił broń i ruszył dowiedzieć się trochę, co takiego się tu wydarzyło, czekając na rozkazy, które na pewno niedługo nadejdą. Na pewno. Rozkazy to zawsze dobra rzecz, gdy ktoś jest tylko klingą w rękach swego pana.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//No to fajnie, że ruszył dowiedzieć się czegoś, ale jak dokładnie ma zamiar to zrobić? Zapytać kogoś, nasłuchiwać rozmów inny czy co?//

Avatar JurekBzdurek
//chodziło mi bardziej o nasłuchiwanie

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ci, których rozmowy podsłuchiwałeś, służba różnych ras i najemnicy, stanowiący pierwotną siłę Kresu Nadziei, których większość odeszła, gdy Kettlos zebrał odpowiednio wielu Uruk-Hai, wiedzieli tyle, ile Ty, albo i mniej. Wspominali jedynie o tym, że wszędzie toczą się bitwy o władzę nad nacją Wampirów, a Lord Kettlos odpowiedział wiernie na wezwanie swego pana, Nosgotha, z twierdzy Angband, osobiście prowadząc armię Wampirów i Uruków na pomoc swojemu władcy. Wielu innych Uruk-Hai i Wampirów opuściło Kres Nadziei później, samotnie bądź małymi grupkami, i jedynie spekulowano na temat ich misji lub losu tych, którzy jeszcze nie powrócili.

Avatar JurekBzdurek
Czyli jest bardzo niedobrze. Zaczął szukać jakiegoś Uruka albo wampira, by porozmawiać z nim o sytuacji i dowiedzieć się, jakie jest jego miejsce w tym zamieszaniu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Udało Ci się znaleźć jednego z Twoich pobratymców, z ręką w temblaku, który nieco kulał na prawą nogę, choć wciąż był Uruk-Hai, dumą Kresu Nadziei, i nawet w tym stanie dałby radę wiele zwojować.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Trafiłeś do zamku Kettlosa, najwierniejszego i najpotężniejszego ze sług samego Nosgotha, jednego do pretendentów w wojnie o supremację nad całą wampirzą rasą, bez zbędnych przeszkód. To dopiero tu zaczną się schody, nawet pomimo tego, że w Kresie Nadziei witane są wszelkie szumowiny, które mają jego władcy cokolwiek wartościowego czy przydatnego do zaoferowania.

Avatar Vader0PL
Baszal "Niziołek" Vallohr
Jeżeli chcą być tacy potężni, to nie mogą zbyt wcześnie odrzucać posłańców, który mogą mieć interesujące oferty. Dlatego też ruszył dalej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Mniej więcej sto metrów od bramy spotkałeś małą grupkę powitalna, wysłaną tu pewnie przez pana zamku, składającą się z czterech odzianych w ciężkie zbroje i hełmy, uzbrojonych w tarcze z ostrymi krawędziami, dość charakterystyczne miecze długie i włócznie, Uruk-Hai, wariację Orków, stworzonych przez samego Kettlosa. Prowadził ich jeden z licznych tu Wampirów, niewiele odbiegający od rasowych standardów, w równie eleganckiej, co skutecznie chroniącej, zbroi. To on był niewątpliwie dowódcą całego orszaku, on też dał swoim Urukom znak, aby się zatrzymali i wbił miecz w ziemię, czekając aż podejdziesz bliżej.

Avatar Vader0PL
Baszal "Niziołek" Vallohr
Sam się również zbliżył do tej grupy, ale jedynie do zasięgu głosu. Wtedy to też się zatrzymał i oparł topór o ziemię.
-Przynoszę wiadomość dla pana Kresu Nadziei.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- A kim jesteś i skąd pochodzisz, aby wysyłać wiadomość samemu Kettlosowi, pierwszemu pośród sług samego Nosgotha, pana Kresu Nadziei? - odrzekł Wampir, a ciekawość w jego głosie była miłą odmianą po arogancji, jaką zafundowano Ci w zamku Qull.

Avatar Vader0PL
Baszal "Niziołek" Vallohr
-Ja? Jestem jedynie posłańcem wiadomości. Niosę zaproszenie od Góry, prosto z Miasta Imperawes. Mój pan, który mnie wysłał, uznał Kettlosa za bardzo istotnego w tym świecie, dlatego też właśnie wysłał to zaproszenie. Mam wręczyć je tobie, żebyś mógł je dostarczyć, czy jednak dostarczenie jedynie osobiście?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Kim że jest mój pan wobec potęgi Nosgotha, naszego jedynego i prawdziwego władcy? Dlaczego nie pójdziesz z tym zaproszeniem do niego?

Avatar Vader0PL
Baszal "Niziołek" Vallohr
-Bo tak szczerze to jest trochę niżej zapisany na liście, a ja po prostu po kolei to robię.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wampir nie wiedział, czy ma to traktować jako obrazę, czy pochwałę, ale może to i lepiej?
- Na co chcesz zaprosić naszego pana?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Kuba1001
Właściciel: Kuba1001
Grupa posiada 85894 postów, 214 tematów i 106 członków

Opcje grupy Elarid [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Elarid [PBF]