//Przewiń, skoro udziału w bitwie nie mam brać...
Właściciel
No więc dwa dni później połowa z Was zbierała się do powrotu, a reszta została, by walczyć. Ty byłeś w tej pierwszej grupie.
Nic, czekam, aż dojedziemy :V
Właściciel
//Zmiana tematu. Zacznę, gdy będziecie na miejscu.//
Właściciel
Vader:
Wraz ze swą drużyną najemników i nieco mnie najemniczą Elfką trafiłeś w okolice Szczytu Wron, a konkretniej to w jakiejś małej wiosce, w której Ork postanowił się zatrzymać, aby uzupełnić zapasy, zasięgnąć języka i tak dalej.
No cóż, teraz pytanie, ile to potrwa. Będzie to odpowiedź podobna do czasu, jakim dysponują najemnicy.
Właściciel
Dowódca nie poganiał nikogo, a więc pewnie mieliście go sporo. Tak czy inaczej, większość zeszła ze swych wierzchowców, aby rozprostować nogi, rozejrzeć się po okolicy, zjeść coś, napić się lub odpocząć chwilę, gdy Ork negocjował z sołtysem cenę zakupu wszystkiego, co byłoby Wam potrzebne. Pewnie moglibyście wziąć to siłą, ale ci ludzie byli najpewniej poddanymi Waszych przyszłych pracodawców, a więc nieciekawie byłoby w ten sposób u nich ujemnie zapunktować, prawda?
Jak do tej pory, to lepiej czekać. Jak jego towarzyszka?
Właściciel
Tak jak zawsze, obecnie zajęta jest podziwianiem widoków, pewnie nigdy nie widziała gór, w Nirgaldzie jest ich niemalże tyle, co nic.
Przynajmniej jej ta podróż czymś służy.
Właściciel
Każdemu, w jakimś stopniu, służy... No, ale co za dużo, to niezdrowo, zwłaszcza że Elfka nie była chyba obyta w świecie i zaczęła rozmowę z kimś kto, sądząc po ubiorze, należy najpewniej do obdarzonej złą sławą Gildii Lichwiarskiej.
Odchrząknął ostrzegawczo, zwracając jej uwagę na siebie.
Właściciel
Odwróciła się i uśmiechnęła, a speszony Lichwiarz, wiedząc, że stracił okazję, włożył dłonie w kieszenie płaszcza i odszedł, szukając innej okazji.
Zbliżył się do niej.
-Unikaj ich, nawet jeżeli są bardzo mili.
Właściciel
- Ale czemu? Kim są? Są niebezpieczni? - spytała kilkukrotnie, jak każdy ciekawy świata, który zaczął poznawać coś poza swoim rodzimym otoczeniem.
-Tylko wtedy, kiedy pożyczą ci pieniądze. To Lichwiarze, udzielają innym pożyczek na wysoki procent, a później, gdy nie można spłacić długu, to zabijają, albo sprzedają dłużnika jako niewolnika.
Właściciel
- Faktycznie, nieciekawe typy. - powiedziała, obdarzając równie czujnym, co nienawistnym, wzrokiem Lichwiarza, który obecnie rozmawiał z sołtysem wioski i oddalił się chwilę później wolnym krokiem. - A Ci cali Stalowi? Co o nich możesz mi powiedzieć?
-Stalowi...hm. O ile wszyscy Lichwiarze są tacy sami, to tutaj nie chciałbym oceniać Stalowych na podstawie kilku. Dążą do pokoju, a ten widzą najprawdopodobniej w tym, że tylko jedno państwo może rządzić. I chcą sprawić, że to ich państwo będzie królować. Gorsi jednak są Krzyżowcy.
Właściciel
- Jacy znowu Krzyżowcy? - zapytała, gdy przyswoiła sobie całą wiedzę o Stalowych Ludziach z Imperium Gryfów, o których jej mówiłeś.
-Żołnierze z Miasta Argent, rasiści wobec innych ras, niż ludzie.
Właściciel
- Czy jest tu ktoś, na kogo powinnam uważać? Może poza tymi Lichwiarzami?
-Jeżeli pojawi się przykład, to cię powiadomię. Istnieje wiele zagrożeń w zależności od miejsca, w którym się znajdujemy.
Właściciel
Pokiwała głową ponownie, ale tym razem po raz ostatni, ponieważ nie miała sposobności zadać kolejnego pytania - dowódca kazał Wam się zbierać i ruszać w drogę.
Pomógł więc swojej towarzyszce i ruszył wraz z nią dalej.
Właściciel
Jechaliście dość długo, ale dobra pogoda, zadbany gościniec i objęcia siedzącej za Tobą Elfki jakoś wynagradzały Ci przeciągającą się podróż... Wkrótce ujrzeliście koniec drogi, która prowadziła w górę, do zamku między skałami, siedziby Stalowych, co można byłoby poznać nawet bez powiewających tam proporców i kilku kręcących się w powietrzu Gryfów. Jednakże przed zamkiem, w zwężeniu górskich skał, stała kamienna brama i mur, które blokowały drogę nieproszonym gościom. Na szczęście kilka słów wyjaśnienia Waszego dowódcy pozwoliło Wam ruszyć dalej.
-I witamy na Szczycie Wron...
Właściciel
Elfka nie miała pytań, zwłaszcza co do nazwy, gdy dostrzegła tabuny tych ptaków pożerające zwłoki powieszonych dawno temu chłopskich buntowników... Tak czy inaczej, do samego zamku nie wjechaliście, tam ponownie udał się tylko Ork.
-Niezbyt przyjazna okolica.
Właściciel
- Chłopskie bunty niedawno zrobiły swoje, zwłaszcza że dostawali pomoc z zewnątrz. - powiedział jadący niedaleko najemnik. - Szkoda tylko, że wciąż nie wiadomo, kto był... Może tym się mamy zająć?
-Tropienie sprawy? Hm, nawet ciekawe zajęcie. I spokojne.
Właściciel
- Bardziej tych, którzy za tym stoją. - odparł, a po chwili wszyscy mogliście ruszyć dalej, gdy Ork załatwił kolejne formalności ze strażnikami lub nawet oficerami.
Właściciel
Trafiliście na obszerny, brukowany dziedziniec zamczyska, pełen drewnianych dobudówek w rodzaju stajni i spichlerzy, służby oraz żołnierzy Stalowych wszelkiej maści: Od elitarnych piechurów, przez mięso armatnie, na kusznikach i łucznikach kończąc. Szczególnie wyróżniał się jeden, w lśniącej zbroi, hełmie z przyłbicą i z mieczem dwuręcznym na plecach. Jego kroki dudniły o kamień, gdy kierował się w kierunku Orka, który też podszedł kilka kroków do przodu. Po chwili niepewności uścisnęli sobie dłonie i przeszli do omawiania interesów.
Właściciel
Blisko kwadrans, ale w końcu rozmowa dobiegła końca.
- Zostawcie swoje wierzchowce w ich stajni i czekajcie tu, aż przydzielą Wam kwatery. Pamiętajcie, że macie niczego nie uszkodzić ani się nie naprzykrzać, jeśli chcemy wziąć tę robotę i przeżyć. Zaczynamy jutro, o świcie dowiecie się wszystkiego.
No cóż, pora się tym zająć.
Właściciel
O ile z wierzchowcem sprawa miała się dość prosto, to już nie z kwaterą, bowiem jeden ze sługusów wprost zapytał, czy chcecie wspólną. O ile Elfka nalegałaby, to wolała Cię nie zdenerwować, więc tylko czekała na Twoją decyzję, tak jak i służący.
Kiwnął głową na znak zgody.
Właściciel
Ruszył przodem, a Wy rzecz jasna za nim. Po niespełna dwóch minutach marszu trafiliście na swoją kwaterę, a służący odszedł.
Nawet jak na standardy Stalowych nie była zbyt luksusowa, więc zapewne służyła gościom mniejszej wagi, na przykład takim jak Wy. Okien tu nie było, jedynym źródłem światła były dwie pochodnie, po jednej na przeciwległych ścianach, oraz kolejna, nad wejściem, a do tego dwa świeczniki, każdy ustawiony na szafce nocnej pomiędzy dużym łożem. Umeblowania dopełniały stół, dwa krzesła, dwa kufry i szafa.
Oh, w takim sensie wspólny pokój.
Właściciel
Jak widać. Elfka nie miała za to oporów, aby zająć dla siebie połowę łóżka.
On z kolei zabrał się za bardziej praktyczne rzeczy, takie jak pancerz i broń, które muszą pozostać w dobrej jakości. Tak samo jak jego sztuczna ręka.
Właściciel
Sprawne były zawsze i w każdej chwili, ale wyczyszczenie ich zajęło Ci czas i dało pewność, że rzeczywiście tak jest.
Miło. Teraz też warto ułożyć swój sprzęt.