- Dobrze. Niech wyrok zapadnie
Nagle podłoże zadrżało, a mgła wokół dziewczyny zaczęła się w coś formować.
- Kształtowania rzeczywistości ?
Powiedział pytająco Vincent.
Konto usunięte
Zacisnęła usta i obejrzała się dookoła siebie, marząc by nie zostala potępiona czy coś...
Angel
- Tak. Rzeczywistość w sferach jest płynna, a w Limbo... jest jak plastelina. Za pomocą wiary, skupienia i determinacji można ją naginać do swojej woli. Jak dobrze ci to wyjdzie - tego nie w sposób przewidzieć.
Vapen
Po chwili z mgły wynurzył się jakiś kształt. Wyglądał jak niewielka maska teatralna, której lewa połowa była ciemniejsza od prawej. Unosiła się w powietrzu, jakby czekała, aż ktoś ją weźmie.
Konto usunięte
Sięgnęła po maskę i delikatnie chwyciła ją dwoma palcami.
W dotyku nie była ani ciepła, ani zimna, jednak biła od niej jakaś słaba energia, trochę jak od naelektryzowanego balonu.
- Ryzykuję więc własną duszę za wasze boskie postaci.... no ciekawe.... No i oczywiście zgodnie ze sprawiedliwoßcią nic z tego nie będę mieć.... bo ponieważ logika..... Czemu nie poßlecie kogoś o stopniu duchowym Decima, a nie będącego przywiązanym do przedsionka jak on ?
Założył nogę na nogę
- Suwerenie, nie widzę sensu tego ryzyka... i tak kiedyß ten świat również upadnie.... jednak... teraz właßnie będzie ci przezkadzać największy błąd jaki kiedykolwiek popełniono, czyli oddanie wolnej woli ludziom....
// Cóż... Vincent może i jest dobry, ale nie głupi i od tak o nie przepußciłby okazji na ubicie interesu choćby z samym bogiem... //
Konto usunięte
Złapała ją mocniej i obejrzała ją dokładnie. Miała ją założyć, czy jak...?
Angel
Dało się usłyszeć donośny i nieco przerażający śmiech
- Wiesz, kogo mi przypominasz? Lucyfera. On także nie uważał wolnej woli za dobry pomysł. Zdradzę ci jednak tajemnicę wszechświata: Wolna wola nie istnieje. Jest tylko przyczyna i skutek. A skutki twojej arogancji mogą być tragiczne
Vapen
Maska z pewnością nie była zrobiona z żadnego ziemskiego materiału. Była lekka, niemal bez ciężaru, jednak nie wyglądała na łatwą do zniszczenia.
Konto usunięte
A więc co innego zostało? Dziewczyna lekko przyłożyła ją do twarzy, zamykając oczy.
Maska pasowała idealnie. Nagle przed oczami Hazel mgła zaczęła wirować. Szybko dołączyło do tego znajome poczucie spadania.
//Kontynuujesz w Asofeldzie//
- Hmm... jeżeli dobrze rozumiem będzie opakana nie tylko dla mnie, nie tylko dla dusz, ale i między innymi dla ciebie Suwerenie.
Lekki ußmiech na mordzie Vincenta można było zauważyć przez ułamek sekundy.
- Ja mam ryzykować duszę.. dla waszej duszy.... waszej boskiej duszy..... i nawet nie mam prawa negocjować ceny.... łamiesz już jednà z cnót - sprawiedliwość Suwerenie.... zawsze jest coś za coś, a stawka.... spora, sam to przyznasz... niech cierpiè niesprawiedliwie i w samej Otchłani... ale sam wiesz, iż bardziej na rękę byłoby ci jednak wysłać takiego stereotypowego mnie do Limba.... to w twoim interesie jest mnie nakłonić do tej samobójczej misji....
Złożył ręce jak to zwykle wysokiej klasy kupcy robili przy omawianiu interesu życia i siedział z założonà nogą na nogę.
- To jak będzie Suwerenie ?
Nie mam zamiaru potraktować cię niesprawiedliwie. Jeśli ci się powiedzie, przydzielę cię do wysp błogosławionych. To najbogatsza ze sfer, a ty będziesz tam bohaterem. Jeśli jednak postanowisz dalej nas lekceważyć... skończysz błagając, aby cię wrzucić do Otchłani.
- heh... brzmi w końcu jak jakaß sensowna propozycja... ale.. ale jak formować tą plastelinowatà rzeczywistość w Limbo ?
- Poprzez wiarę, skupienie i determinację - powtórzył Suweren, już nieco spokojniej.
- Lubię się droczyç.... wybacz.... czyli wiara.... łatwe.... skupienie.... no jakoś to będzie....i determinacja.... no... powiedzmy, że jak pomyßlę o tym dla ilu dusz to robiè, to jakoś to będzie....
Abbei
Alice znalazła się... gdzieś. Prawdopodobnie. Okolicę otaczała gęsta mgła, posadzka była perfekcyjnie gładka a w zasięgu wzroku nie było żadnych materialnych przedmiotów.
Angel
- Więc masz szansę. Pamiętaj, żeby unikać innych mieszkańców Limba. Mogą być nastawieni agresywnie. Wejdziesz i wyjdziesz stamtąd przez portal. Będzie stale w tym samym miejscu, jeśli można tak powiedzieć.
- mogę Limbo dowolnie modyfikować.... nie łatwiej otoczyć sobie drogè murem z materii czy coś ? Przynajmniej się nie zgubiè.
- Jeśli będzie ci się chciało, proszę bardzo. Ale tam nic nie trwa zbyt długo. Bez pomocy bogów rzeczy istnieją tylko wtedy, gdy ktoś je obserwuje - powiedział Suweren tajemniczo.
- Jest tu ktoooooś?
Sprawdza czy może rozgonić mgłę od siebie ręką.
Mgła była nieustępliwa.
- Witaj, ludzka istoto - rozległ się donośny głos
- Wiiiitam. - odpowiada lekko podenerwowana.
Przygryza wargę i unosi głowę, nasłuch*jąc.
- Twoje życie było krótkie, lecz twe czyny odrażające. Jakie cele ci przyświecały przy ich popełnianiu?
- Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia. Dużo osób mówiło o mnie, że mam zbyt pusty umysł, by zdziałać coś. Że jestem niedorozwój. Że nic nie potrafię i nic ze mnie nie będzie. Musiałam się z tym pogodzić. Chciałam zobaczyć jeszcze rodzinę, a gdybym spróbowała uciec, odnaleźli by mnie szybko. Nie umiem inaczej.
- Żyłaś w bogatej krainie. Czemu uciekłaś się do zbrodni, zamiast szukać pomocy?/
- Dobra... to gdzie portal ?
- Nie umiałam jej znaleźć. Byłam całkiem sama, nie licząc tych co chcieli mnie... mniejsza o to, byłam sama i bałam się. Każdy mnie wyszydzał i twierdził że to moja wina. Byłam jedynie ucieknierką, więc ucieczka z tamtego miasta graniczyła z cudem. Co to za miejsce, gdzie nie ma osoby nieprzekupnej? Poza tym jestem tylko słabą istotą, siódmym nieszczęściem.
- emm.... Suwerenie.... proszę o źródło światła dzièki któremu będę wiedział gdzie jest portal i będè mógł temże niejako stale obserwować by nie znikł....
Fioletowy blask zza pleców Vincenta rozjaśnił ciemności.
Abbei
- Teraz trudniejsze pytanie: Czy odczuwasz żal? Współczucie? Litość? Czy kiedykolwiek pomogłaś innej istocie?
- Żałuję, że wiele takich dziewczyn jak ja skończyło o wiele gorzej i że nie umiałam im pomóc. Raz tylko pomogłam koleżance po fachu uciec stamtąd, ale nie wiem, co się z nią stało.
- Rozumiem. Do jakiego miejsca chciałabyś trafić, gdybyś miała wybór?
- Nie lubię decydować w takich sprawach. Przyzwyczajenie życiowe mi odradza własne spekulacje, a myślę że przesadziłabym w jedną bądź drugą skrajność.
- Czy jest jeszcze coś, co chciałabyś powiedzieć?
- Hm.... a gdyby tak.... wziąç portal ze sobą.... w sensie wrota portalu..... da się ?
Abbei
- Rozsądne słowa. Niech wyrok zapadnie
Podłoże zadrżało.
Angle
- Portal należy do obu wymiarów jednocześnie, więc nie może być przenoszony. Możesz co prawda spróbować zakrzywić przestrzeń, ale stanowczo odradzam to rozwiązanie.
- A jeżeli portal po prostu się zdematerializuje ? Przepadnę w Limbo na zawsze, a moja misja pójdzie się.... ekhem.... no wiesz .... marnować, bo i tak zginiesz....
- Nie martw się. Mam dość mocy, żeby utrzymać portal. Choć nie znaczy to, że jesteś bezpieczny. Uważaj na wszystko, tyle ci powiem.
- M-miłej egzystencji. - szepnęła wystraszonym głosem, zaciskając w nerwach pięści.
- I co teraz? Osąd? Oszustwo? Druga śmierć? Problematyczne. - Myślał sobie Ian, rozglądając się dookoła.
Nagle mgła przed oczami dziewczyny zaczęła nabierać kształtu. Parę sekund później stał przed nią spory głaz z wbitym w nim mieczem.
-Czyli poruszając siè w moim murze i idàc tylko w stronę, w którą mam iść, mam jako takie bezpieczeństwo.
- Mam go wyjąć? - powiedziała odrobinę śmielej.
// Excalibura nie weźmiesz ? //
Darek
- To pierwsze - rozległ się donośny głos
Angel
- Względne. Ale tak, powinieneś dać radę.
Abbei
Znikąd nie było słychać odpowiedzi.
- Kim jesteś i jakim cudem znasz moje myśli? - Pomyślał ponownie Moone, zastanawiając się.