-Niech tak będzie- odrzekł.
W jego ręce pojawiła się dwudziestościenna kostka z ponumerowanymi ścianami
- Rzuć ją na podłogę. Jeśli wypadnie jedynka ześlę cię do Pustki. Jeśli wypadnie coś powyżej, przydzielę cie do odpowiedniej numerowi sfery. I wiesz co? Jeśli wyrzucisz dwudziestkę zrobię wyjątek i przywrócę ci życie
-Dobrze...- rzekł. Po tych słowach puścił kostkę na ziemię.
Wypadła dwudziestka
- Już żałuję tej decyzji...
- Yhhh... No dobrze...- po tych słowach zniknął.
//To teraz twoja postać potrafi znikać na zawołanie?//
//Zaraz, to on odzyskuje życie? Tak bardzo nie polubiłeś jego postaci?//
Uderza się w pierś.
-Niech ta walka będzie istotą honoru!
//Nie do końca. Nie wiedziałem, jak go przydzielić, więc rzuciłem tą kostką i wypadła dwudziestka//
Anioł zmierzył rycerza wzrokiem, po czym przemówił:
- Jesteś dość interesującą osobą, skoro nawet po śmierci szukasz guza. Walczę jedynie w obronie, więc pozwolę ci wykonać pierwszy atak.
Pascal stał pośrodku niczego, na gładkiej jak zwierciadło posadzce, otoczony jedynie mgłą.
- Dzień dobry, a może niedobry. Jest tutaj kto?
- Owszem, ludzka istoto - rozległ się donośny głos
//Po kilku dniach nieobecności przypomniałem sobie o tym PBF
- O ile się nie mylę, postawiony zostałem przed jakimś sądem. Jesteś jakimś wysoko postawionym sędzią w tym świecie? Jeśli tak, to zamieniam się w słuch.
Odważnie zaczął Pascal, raczej mało zdający sobie w tamtej chwili sprawę że ma do czynienia z kimś bardzo potężnym.
- W gruncie rzeczy masz rację. jestem Suwerenem, sędzią dusz. Mam zamiar zadać ci parę pytań, które pomogą mi w wydaniu wyroku. Będziesz skłonny na nie odpowiedzieć?
- Zacznę standardowo: Czym kierowałeś się za życia?
Arthenora otaczała gęsta, biała mgła. Podłoże było równie białe i całkowicie gładkie. Nigdzie nie widać było jaskini, ani tak naprawdę żadnego fizycznego obiektu.
- Można rzec, że niczym. Uważałem, że egzystencja ludzka jest rzeczą pozbawioną sensu. Życie, jednak - podobało mi się, i nie zamierzałem z niego zrezygnować - za żadną cenę. I teraz niezmiernie się cieszę, że znajduje się tutaj - a nie gdzie indziej, można by rzecz że się cieszę że raczej znajduję się tutaj a nie nigdzie, czyli po prostu nie ma mnie, nie bytuję, nie istnieję.
Aartek
- Witaj, ziemska istoto - rozległ się donośny głos
Mors
- Przetrwanie za wszelką cenę, tak? Czemu więc narażałeś swoje życie parokrotnie? - padło kolejne pytanie
Konto usunięte
-Witaj! Czy dotarłem do sali sądu?
- Owszem, jesteś we właściwym miejscu. Jam jest Suweren, sędzia dusz i mam do ciebie kilka pytań
- Tak więc: Czy w doczesnym życiu przyświecały ci jakieś głębokie pragnienia lub lęki?
Konto usunięte
-Pragnienia- owszem. Zawsze chciałem być dobrym i pomagającym słabszym człowiekiem. Czyniłem to np. oddając pieniądze na które ciężko pracowałem. Lęki- także się znajdą. Bałem się przedwczesnej śmierci i zabłądzenia na jednej z moich wypraw. Właśnie to drugie spowodowało moją śmierć.
- A w co wierzyłeś? Pytam o sferę religijną, ale także ideały
Konto usunięte
-Wierzyłem w Suwerena, który był wg mnie bogiem bogów.
- Brzmi trochę jak lizusostwo. Skąd w ogóle miałbyś wiedzieć o moim istnieniu?
- Masz mnie. Najwyraźniej zapomniałem dodać - że są rzeczy ważne i ważniejsze... Gdy teraz patrzę na to, co wyprawiałem wcześniej, mam dużo zastrzeżeń do swojego zachowania. Postarałbym się zmienić, ale nie wiem, czy to mi wyjdzie na dobre.
Konto usunięte
-Słyszałem wiele opowieści o tobie. Moi wujkowie zawsze mi mówili, że umarła dusza idzie pod opiekę Suwerena.
Aartek
- Nie nazwałbym tego opieką, ale jak tam chcesz. Czy to znaczy, że cenisz sobie sprawiedliwość?
Mors
- Twe słowa dobrze o tobie świadczą, choć teraz jest nieco za późno na poszukiwanie odkupienia. Niemniej mam jeszcze parę pytań. Jaki jest twój stosunek do ludzi z innych kultur i ras?
- Obojętny. Nie piętnuję nikogo za coś, na co nie ma osobiście wpływu, np. na kolor skóry. Widziałem nawet niewolników w Ameryce którzy mieli inny kolor skóry, ciemniejszy. Dobrzy z nich byli pracownicy, ale nawet ich lubiłem i starałem się mieć dobry kontakt z każdym z nich. A to że mnie oskarżyli o wspieranie niewolnictwa później, to już ich działka.
Konto usunięte
-Jak byłem młody, nie byłem taki. Chciałem wszystkim najgorzej a mi najlepiej. Lecz miałem wizję, która odmieniła moje życie. Rozdałem majątek i stałem się zwykłym człowiekiem wierzącym. To tak jak Franciszek z Asyżu.
Mors
- Dlaczego w ogóle brałeś udział w tym konflikcie? Pobudek ideologicznych najwyraźniej nie miałeś, a jednak walczyłeś z niemałym zapałem
Aartek
- Musiałeś być światowym człowiekiem, skoro pamiętasz imiona świętych z zachodnich religii - zauważył Suweren
- Po prostu szukałem przygód - i tyle. Dodatkowo, gdyby Konfederaci wygrali (w co wierzyłem) zdobył bym sławę i byłbym człowiekiem ogólnie szanowanym, właściwie to o to walczyłem. Motywowało mnie w bitwach to, że Ci po przeciwnej stronie barykady chcą mnie zabić, mają mnie na celu, strzelają do mnie, tak mnie to determinowało i tak przepełniało wigorem... Stąd się wzięła ta moja odwaga. A później już tylko deportacja tam, skąd przybyłem, gdzie bez skrupułów wpakowali mi kulkę ołowiu - i tak znalazłem się u jakiegoś człowieka, który za pomocą jakiegoś sposobu zdołał skierować mnie tutaj.
Konto usunięte
-O nim też wiele słyszałem. Kiedyś chciałem nawet zostać Franciszkaninem.
Aartek
- Zadziwiasz mnie, ludzka istoto, ale chyba wiem gdzie cię przydzielić. Masz coś od siebie do powiedzenia?
Mors
- Znam tę historię. I chyba nawet wiem, jak się skończy
- Stawiam, że dla mnie nieciekawie.
Konto usunięte
-Chciałem tylko powiedzieć, że zaakceptuje każde miejsce do którego mnie przydzielisz. Możesz nawet przydzielić mnie do piekielnej strefy. Jestem w stanie to zaakceptować.
Mors
- Zapewne masz rację. Niech rozpocznie się osąd!
Mgła w pobliżu zaczęła nabierać jakiegoś kształtu
Aartek
- Coś czuję, że tego pożałuję... niech rozpocznie się osąd!
Mgła zaczęła się gromadzić w jednym miejscu.
Konto usunięte
Arthenor stanął sztywniej, zamknął oczy i czekał na to, co się stanie.
- A niech i będzie!
Starał się dotknąć tej mgły, czy coś.
Aartek
Z mgły uformował się miecz o srebrnym ostrzu i złotej rękojeści, lewitujący w powietrzu i wirujący powoli.
Mors
Zanim zdołał dotknąć kłębowiska przekształciło się ono w skałę z wbitym w nią mieczem.
Konto usunięte
Arthenor zaczął wołać suwerena. Następnie próbował złapać ten miecz.
Suweren nie odpowiedział. Udało mu się natomiast chwycić miecz, który zaczął wtedy świecić jasnym blaskiem. Mgła dookoła zaczęła nabierać kształtów, oraz niewyraźnych kolorów.
Konto usunięte
Delikatnie poruszał mieczem, by sprawdzić czy obok niego jest coś materialnego.
Próbował złapać tę skałę.
Aartek
Nie zdołał dotknąć niczego materialnego. gdy kłęby mgły ułożyły się w jakieś wyraźne, ale nierozpoznawalne kształty, miecz zabłysnął jeszcze mocniej, oślepiając mężczyznę.
//Kontynuujesz na WB//
Mors
Skała dała się złapać. Była szorstka, chłodna i jak najbardziej materialna.
Próbował wyciągnąć owy miecz z tej skały.
Udało mu się to zadziwiająco łatwo. Gdy tylko ostrze opuściło skałę, Pascal poczuł, jak spada.
//Kontynuujesz w Krewlodzie//
Nasim ponownie wylądował pośrodku niczego, otoczony mgłą.