Uderzył w przedramię bestii bardziej naostrzoną częścią swojej broni tak, żeby ją na dobre zlikwidować z walki. Celował w te z ostrzem.
Właściciel
Ostrze wbiło się mocno w łapsko Sku*wola, acz nie odrąbało go, a zatrzymało się na kości. Co prawda w ten sposób utrudniłeś mu, jeśli nie uniemożliwiłeś, dalszą walkę za pomocą tej kończyny, ale z drugiej strony nie miałeś jak wyszarpnąć swego oręża z rany. A Mutant miał także pełną kłów paszczę, ogon z zawieszoną na końcu kulą nabijaną kolcami oraz drugie łapsko z wielkimi pazurami, którą to po Ciebie sięgnął.
Puścił broń i rąbnął mu tarczą w łapę, jednakże był gotowy również pożegnać się z nią, jakby Sku*wol zdążyłby ją chwycić.
Właściciel
Zapewne by spróbował, ale ból w uderzonej łapie był zbyt wielki, toteż Mutant zaczął się powoli cofać, co wykorzystał jeden z Szarych. Zapewne mierzył już dłuższy czas, gdy Ty zajmowałeś walką Sku*wola, ponieważ ciśnięty z wielkim rozmachem młot trafił go głowicą z metalowymi kolcami prosto w twarz, zapewne zabijając, a na pewno pozbawiając przytomności. Po upadku, dosłownym, swego obrońcy, Skaveni natychmiast pierzchli, może z wyjątkiem kilku pechowców, których upadający Mutant zwyczajnie zmiażdżył.
-Dzięki za pomoc mordo!
Podszedł, żeby zabrać swoją broń.
Właściciel
Wyszarpnięcie jej z łapska Skavena trochę trwało, ale udało się. Drugi Szary Krasnolud zrobił podobnie ze swoim toporem, a drużyna zaczęła opuszczać kanały.
Właściciel
Opuściliście kanały i ruszyliście do ratusza. Szczęśliwie sprawę zdawania raportu wzięli na siebie urzędnicy Imperatora, podobnie będzie pewnie z czyszczeniem kanałów przy użyciu wojska. No cóż, teraz właściwie możesz iść do siebie lub karczmy, aby spotkać się ze swych partnerem w interesach, zwłaszcza że masz przy sobie trzysta pięćdziesiąt sztuk złota więcej.
Wrócił więc do karczmy na spotkanie z biznes-ziomkiem.
Właściciel
Zastałeś go tam, gdzie wcześniej, sączącego piwo oraz objadającego się jakimś udźcem pokaźnych rozmiarów.
Właściciel
Pokiwał głową i odpowiedział coś, acz nie usłyszałeś, bo nie miał zamiaru rozdzielać jedzenia i mówienia na dwie osobne czynności.
Zamówił również mały obiad, zapłacił i dosiadł się do niego.
-W planach nic się nie zmieniło?
Właściciel
Zaprzeczył ruchem głowy, a Ty otrzymałeś swój posiłek.
-I fajnie. Chociaż warto się pospieszyć, gdyż Skaveni zrobili się agresywniejsi.
Właściciel
Na te słowa bardziej zainteresował się Tobą niż swoim żarciem, tak więc wbił w Ciebie spojrzenie i czekał aż rozwiniesz jakoś temat.
-Kopią tunele pod miastem, a nawet mieli przy sobie Sk*rwola. Wysokie prawdopodobieństwo, że chcą zrobić grubszą akcję.
Właściciel
- Spodziewałbyś się? Coś się u nich musiało zadziać, przecież Skaveni zawsze byli tacy tępi, że napi**dalali się między sobą, a nie z kimś.
Właściciel
- A najgorzej, że jak tego ścierwa się namnoży, to nie dadzą nam zdobyć artefaktu, bo wszędzie ich pełno będzie.
-I to jest realny problem.
Właściciel
- Ale pie**olę, nie powstrzymają nas jakieś Skaveny, nie?
-Nie ma o tym nawet mowy, więc liczę, że przeprowadzimy jakąś zorganizowaną akcję, która cofnie ich pod ścianę.
Właściciel
- Oni, nie my. Niech się Imperator za nimi ugania, my mamy misję do wykonania... Dobra, ile masz ze sobą złota? Jak dobrze pójdzie to dziś zacznę szykować wyprawę.
W pamięci zaczął robić szybkie rachunki, a następnie położył na stole zarobione dzisiaj pieniądze i swoją sakiewkę.
Właściciel
Wyszła z tego zawrotna sumka, wynosząca prawie dziewięćset sztuk złota. Szarak zagwizdał przeciągle z podziwem.
- No, no, tego bym się nie spodziewał. Bierz tyle, ile potrzeba Ci, żeby wyżyć przez te kilka dni i zaopatrzyć się w broń i resztę ekwipunku, a mi daj resztę, od razu pójdę załatwiać wszystko co potrzebne.
Spojrzał na niego, by zapamiętać na zawsze tę twarz. Nie odwrócił oczu, nawet jeżeli ten spojrzał. Następnie zabrał 150 złota, a to wcześniejsze powinno sugerować liczenie w pamięci i obliczanie kosztów.
Właściciel
Szarak pokiwał głową, uścisnął Ci jeszcze raz prawicę i opuścił karczmę ze złotem, które mu powierzyłeś.
A on sam ruszył, na początek po mikstury leczenia.
Właściciel
Mikstury czego?
//Z Kapłanami i składnikami mikstury nikt tu nie miał styczności, tak jak z powierzchnią, więc wiesz...//
///Ah tak, Elarid wersja Hard///
Wrócił do swojego mieszkania, a następnie rozłożył na łóżku sprzęt. Pora nałożyć na nie runy.
Właściciel
No pora, tylko jakie i na co?
A na ile mógł sobie pozwolić z magią na zaawansowanym?
Właściciel
Bardziej ograniczała go wyobraźnia lub umiejętności, choć o przyzywaniu Smoków lub miotaniu pociskami całkowitej zagłady może raczej pomarzyć.
Na tarczę postarał się nałożyć elektryczność, by w chwili, gdy wróg ją dotknie bronią, bądź ręką - to żeby poraziła go prądem.
Właściciel
Dość sprytne, a i nie było to zbytnio trudne, więc tylko minimalnie wyczerpałeś swój magiczny potencjał i masz go jeszcze wystarczająco, aby poużywać sobie Run na innych przedmiotach.
Teraz na swoją główną broń. Tutaj już postarał się dodać dwie runy na dwie części broni. Na kolec truciznę, a na młot ziemię, by wykorzystać to w zderzeniu z ziemią do powodowania lekkich wstrząsów.
Właściciel
Z ziemią się udało, a z tą drugą już nie, trzeba by wymyślić coś innego.
I teraz już miał broń zagłaady.
Właściciel
Aż łapy świerzbią, żeby przetestować, prawda?
No niestety, nie czas na to.
Właściciel
Wielka szkoda... Więc na co teraz czas?
Właściciel
Udało Ci się, obudziłeś się jakiś czas później.
Teraz warto poszukać jakiejś pracy dorywczej.
Właściciel
Tablica ogłoszeń jak zawsze będzie nieocenioną pomocą w tej sprawie.
Właściciel
Udało się, choć tym razem brakowało ciekawych lub intratnych zleceń.