Słyszysz komentarze "jaki puchaty piesio!".

-Nazywa się Hans. Akurat bardzo lubi dzieci. Śmiało, można pogłaskać. Ale uwaga. Nie denerwujcie go.

Dzieci podchodzą do Hansa, któremu pasowało głaskanie.

-Widzicie? Nic strasznego.-oparła się o pień drzewa, spojrzała w górę i westchnęła. Poprawiła też włosy.
-Kim jesteś duchu...

Usiadła na brzegu fontanny pilnując wzrokiem Hansa.

Zobaczyłaś samolot T.A.R.C.Z.Y na niebie, nie lądował. Poleciał dalej.

Uśmiechnęła się pod nosem. Patrzyła się, czy nie krzywdzą Hansa albo nie zamierzają go skrzywdzić.

Nic takiego.

Położyła się na brzegu fontanny i zacxęła śpiewać "Odę do Radości". A głos ma taki cudowny, delikatny i dźwięczny...

Pies odszedł od dzieci i podszedł do ciebie.

Pogłaskała go
-A tylko spróbuj mnie wepchnąć do fontanny...

Chyba wiesz co zrobił. Zepchnął.

Wstała i wykręciła włosy. Wyszła z fontanny.
-A mówili, że wodoodporny portfel to strata pieniędzy. I teraz pies zadowolony. A jak znam życie teraz przyjdzie przestraszona matka, by odegnać dziecko od tej "bestii diabelnej". Albo "bestię" od dziecka. I policję wezwie.

Nope, mama siedzi w Facebooku na telefonie i nawet psa nie zauważyła.

Oczy do góry i wzdycha głęboko.
-Boże-po niemiecku-co to za czasy, w których przyszło nam żyć. A tylko spróbuj sam wiesz co.

//Grzmiałbym, ale plastik nie przewodzi prądu.//
Widzisz uczniów obeznanych z łaciną, innymi słowy idzie ku*nik.
//Cenzura nie Jejowa, chciałem dać sugestie.//

-Dzieciaki, zatkać uszy.

Poszli dalej. Widzisz jak ktoś przyczepia plakat do drzewa.
"Zaginął jednorożec " Willy", jeśli go widziałeś przestań brać narkotyki".

Zygarde pisze:
Słyszysz komentarze "jaki puchaty piesio!".

Pokaxuje , by odkorkować uszy.

Poczułaś lekki głód.

-Hans, idziemy.-poszła do roweru.

Pies poszedł za tobą.

Wsiadła na rower i pojechała do najbliższego lombardu.

Nie widzisz takiego.

Znaczy się, jedzie donkantoru.

Widzisz kantor.

Zchodzi z roweru, przypina go.
-Hans, pilnuj.-wyjmuje 10 dolarów i wchodzi.

Wchodzisz do środka, kolejka, dwoje ludzi.

Staje na końcu i czeka.
-*kodeks Jedi i zaraz potem Sithów i rodziny Skinrey*.

Widzisz na słupie obok kantoru plakat zjazdu sci-fi w Warszawie //Separatist invasion is coming//

//Byłem na nim. Naprawdę warto.
-O wstęp wolny, może przyjdę...

Jest, za dwa dni //Chyba zdąże wprowadzić wątek Hana....//

//Raczej zdążysz.
Czeka w kolejce.

Jedna osoba już odeszła.

Czeka.

W końcu twoja kolej.

Podaje 10 dolarów.
-Chciałabym wymienić na złotówki.

-To będzie, 38.71.

-Na wahania giełdowe nic nie poradzę. Proszę mi dać.

Dał ci 39.21

Zostawiła mu te 50 groszy.

Podziękował. Widzisz za sobą dwie osoby.

Wyszła i odblokowała rowet.

Udało ci się to zrobić.

-Chodź Hans.-wsiadła na rower i poejchała do najbloższego sklepu.

Nagle zobaczyłaś na niebie gigantyczny statek, wyczuwasz coś na nim.

-Nie no... Zawsze muszą być w ostatniej chwili?

Przypomniałaś sobie, to był statek z wizji.

-Dobra, ale dlaczego zawsze muszą być w ostatniej chwili.
//A tu pokazuje się duch.

Widzisz jak z niego wylatuje cała chmara myśliwców.