-Jak go podnieśliście... Tylko ja mogę go podnieść, gdyż tylko ja jestem godna, by go nosić...

-Tak tak tak, a młot Thora podnosimy co drugi czwartek.

-Nie wiecie kim jestem... I tak byście nie uwierzyli...

-Ona chyba naprawdę mocno uderzyła.

-Nie podaję tożsamości syna Odyna i Frigg, gdyż nim nie jestem. Czy sądzicie, że takie zbroje, taką tarczę i taki miecz poniosła osoba mojej postawy? Czy sądzicie, że takie misternie zdobienia mogłyby powstać na zbroi z takiego metalu?
//Cały jej ekwipunek waży około 270 kilo, więc... A metal jest naprawdę odporny na żłobienia i generalnie uszkodzenia w walce. A jest dosyć przeciętnej postury.

-Trzeba będzie zrobić prześwietlenie czaszki.

Zaśmiała się.
-Jak tamten się nazywał? Roentgen chyba... Dzięki jego promieniowania mogłam urodzić... Ale raczej wątpię, by coś wam wyszło... Niczego nie złamałam od ustawy zasadniczej z dnia 3 mają 1791...-zaśmiała się.

-Nazywam się Magda Casine, jestem matką generała Helmuta Casine, jednego z niewielu męskich prawie feniksów, córką Władysława Jagiełły i Honoraty z Silesii, feniksa, sama nim jestem, jestem strażniczką pałacu Odyna w Asgardzie.

Po czym lekkosię zaśmiała.

-No co, taka prawda...

Zasnęłaś. Budzisz się na szpitalnym łóżku.

Oberzała się wokoło.
-Dobra, psychatryk czy zwykły szpital? Bo w psychiatryku byłam i nie jest za dobrze...

-Pod jakim wezwaniem jest ten szpital?

-A co mi tam.-popłakała trochę, po czym napoiła się własnych łez, przemieniła się w feniksa i poleciała na oddział onkologii dziecięcej. By pomóc.

No i walnęłaś w szklane drzwi.

"Zapomniałam..."-pomyślała i latając chwyciła swoimi szponami klamkę i otworzyła, po czym wleciała tam.

Lata sobie...

Przemieniła się, po czym wyciągnęła rękę po swojego Spopielacza Światów i z okrzykiem:
-Do mnie, Spopielaczu!!!

-Mordbrännare världen, przybądź do mnie!!!