Wystrzelił po czym wycelował w następny cel i znów strzelił.

W ten sposób trafiłeś w obie tarcze.
Na podobną odległość zostały trzy.

Strzelił w te trzy celują dwa razy w serce i raz w gardło.Jeśli trafił to poszukał dalszych, a jeśli spudłował to próbował dalej trafić.

Trafiłeś tylko w jeden, ponieważ dwa następnie ktoś załatwił dwoma wystrzałami z rewolweru. Usłyszałeś znajomy, damski głos:
-Całkiem nieźle, jak na nieostrożnego snajpera.

-Nieostrożnego?
Poszukał dalszych celów.

Nie było ich, wszystkie tarcze zostały pochowane automatycznie.
-Dałeś się złapać. Snajperzy zazwyczaj tacy nie są.

-To była moja pierwsza akcja ze snajperką.
Wstał, więc i odłożył snajperkę.

-Pierwsza? Nowicjusz z ciebie.

-Można tak powiedzieć, ale swoje wiem.
Strzelił palcami po czym się rozciągnął.

-Jak tak uważasz...

-Chcesz coś ode mnie?

-Pewnie jesteś zainteresowany bronią? Tą, o której mówił Szef.

-Zgadza się, nawet bardzo.

-Chcesz ją zobaczyć?

-Wolałbym najpierw dowiedzieć się co to jest.

-Prototyp broni laserowej.

-Teraz chcę to zobaczyć.

-To chodź.
Yates skierowała się w stronę wyjścia.

Skierował się za nią.
-Zadziwia mnie to, że nawet po zniszczeniu świata ludzie dalej coś tworzą.

-Świat potrzebuje nowych technik i maszyn do zabijania.

-Zgodzę się, ale kto takie rzeczy robi?

-Jeszcze nie wiesz? O.H.S.

-To wiem, chodziło mi bardziej o dokładnych ludzi.Naukowcy sprzed apokalipsy?

-Tak. Między innymi tak zwany Rogger, Eric Reznov i Nikolai Brinderings. A to tylko trójka spośród wielu.

-Ludzie nie przestaną mnie zadziwiać.
Szedł dalej za nią.

//Nikolai'a nie poznałeś? :P
Zaprowadziła cię do jednego z pokoi.
-Mam jeden model u siebie. Wchodzisz, czy czekasz przed drzwiami?

//Niezbyt.Możesz mi przypomnieć o nim? :V//
-Jestem zbyt ciekawy by czekać.

///Nikolai- dowódca drużyny, w któej jest Wilhelm, Marcus, Jack, Aion...
-Więc wchodź.
Otworzyła ci drzwi.

//Już pamiętam.//
Wszedł rozglądając się.

Pokój był dużych rozmiarów.
Pod jedną ścianą były meble- biurko, komoda, szafa. Nad Komodą był telewizor, ale pokazywał widok z kamer bezpieczeństwa.
Łóżko stało naprzeciw mebli. Obok niego stał manekin z założonym sprzętem snajperskim (łącznie z ubraniami), w rękach trzymał karabin snajperski Karabin Barrett M82.
Prawa ściana została zarezerwowana na książki i duże okno, z widokiem na plac.
Przy lewej ścianie (tam, gdzie były drzwi) było wiele broni, głównie karabiny snajperskie i rewolwery.
Zauważyłeś dwie dość interesujące fotografie na biurku.
Na pierwszej widniał oddział wojskowy, w którym prawdopodobnie kobieta była snajperem. Obok niej stał Medyk Wojskowy, który palił papieros. Trzecim z kolei był dowódca, rozpoznałeś szefa tej bazy. Kolejna osoba, to czarnoskóry żołnierz z ciężkim sprzętem, a ostatni pełnił prawdopodobnie rolę sapera/inżyniera.
Na drugiej widniała tylko jedna postać, rozpoznałeś Medyka z poprzedniej fotografii.

Lepiej nie pytać co się stało z jej oddziałem skoro go tu nie ma, nie wiadomo co z tego wyniknie.
-Widzę, że jesteś doświadczonym snajperem.

-Jestem. Co cię tak zainteresowało w fotografii?
Prawdopodobnie obserwowałeś fotografię przed dłuższą chwilę, co zauważyła kobieta.

-Także byłem medykiem.
Oderwał wzrok od fotografii znów się rozglądając.

-Ale nie takim jak on. Nikt nie był jak on...

-A kim On był?

-Moim bratem.

Po wyjściu z łodzi rozejrzał się, chwycił mocniej swojego Schmeissera i chodził za grupą. Miał oko na wszystko, w razie czeg.

Jack nadal szedł z tyłu.
Dan prowadził was przez miasto.
-Eric? Czy ty nigdy nie zdejmujesz tej maski?
-Nigdy Dan.
-Ale... dobra, wolę nie wiedzieć.

-Wybacz, że pytałem.Co z tym laserem?

Michalros
Kobieta wyjęła coś ze skrzyni, pokazała ci:

- Szczerze, to ja też od czasu założenia pancerza jej nie zdejmuję. Na ch*j zdejmować, skoro leży jak należy?

-Dobrze. Ale twoja jest przystosowana do wielu terenów, jego to zimowa...

- Oj, jak mu się to podoba, to niech se chodzi.

-Dobra... według map przemytników jesteśmy na terenie O.H.S.
Jack lekko przyśpieszył, ale nadal trzymał się z tyłu.
-Jak dla mnie mogą być-Luis przeładował broń- Im szybciej ich powystrzelamy, tym lepiej.

- Im ich więcej, tym więcej rozpie**olu!

-To się zgadza, ale zachowaj ciszę...

- Ok, nie ma problemu.
Szedł za nimi. Miał Jack'a na oku, w razie, gdyby pie**olnął i zaczął rzygać.

Jack to chyba zauważył, pokazał ci środkowy palec.

- Ta, też cię kocham, stary - zarechotał. - Ale no homo.

-Twoje szczęście.