Michaelpl03
// W takim razie raczej mi życia nie uratuje :V
Docisnął jak najmocniej rękę do dziury, odpalił dopływ tlenu.
Właściciel
//4//
Jak można się było spodziewać, przykładanie ręki niewiele dało. Rożnica ciśnień była tak wielka, a grawitacja tak znikoma, że wózek wraz z jego właścicielem został poderwany do góry i przebił się przez szybę, lądując na zewnątrz.
Michaelpl03
// Weee!
Jeśli wózek stał, jak najszybciej pojechał do włazu.
Właściciel
//4//
Wózek nadal stał, jednak strumień powietrza utrudniał poprawne sterowanie. Stan zygzakiem zbliżał się do włazu. Z początku czuł przeszywające zimno, jednak chwile potem zrobiło się mu dość przyjemnie ciepło.
Michaelpl03
Przeczuwał, że to źle. Złapał obiema rękoma za dziurę (zabrzmiało, jakby to było fizycznie niemożliwe), ścisnął z całej siły. Jechał dalej.
Właściciel
//3//
Aby skierować strumień w odpowiednim kierunku musiał jechać tyłem. Przeczuwał, że jest już blisko, kiedy poczuł, jak ślina w jego ustach zaczyna się... gotować na zimno.
Michaelpl03
Spróbował ją wypluć.
Nie myślał dużo, jechał dalej.
Właściciel
//6//
Nie był w stanie opanować strumienia powietrza i wózek poszybował parę metrów, po czym upadł. Dokładnie na właz.
Michaelpl03
Zaczął się do niego dobijać. Ścisnął ponownie dziurę.
Właściciel
//3//
Nie miał pojęcia, czy ktoś go usłyszał. Strumień powietrza znacznie osłabł, przez co udało mu się złapać choć trochę powietrza.
Właściciel
Nagle właz się otworzył. Stan wraz z wózkiem spadł w dół, nie będąc w stanie skorzystać z drabiny. Upadek wprawdzie nie był zbyt bolesny - wózek przyjął na siebie większość impetu - ale skutecznie odebrał inwalidzie oddech w piersiach. Czuł, jak krew napływa mu do głowy.
Właściciel
Pomieszczenie było sterylne i wyłożone metalem. Stan czul, jak zaczyna tracić przytomność.
Michaelpl03
Po prostu pomieszczenie? Nic w środku, same ściany?
Michaelpl03
W takim razie nie mógł nic zrobić.
Właściciel
Faktycznie, nie mógł. Zanim stracił przytomność zdołał usłyszeć odgłos zamykanego włazu i cichy syk powietrza.
Gdy się obudził zobaczył przesuwający się sufit. Parę sekund zajęło mu zorientowanie się, że jest transportowany przez nosze.
Michaelpl03
Leżał tak. Ogarniał sytuację.
Właściciel
Nosze były, jak zwykle, automatyczne. Dookoła nie było żadnej żywej duszy. W pewnym momencie Stan zorientował się, że nogi i ręce ma przypięte do noszy.
Właściciel
Nie zdołał ogarnąć. Nosze jechały jakimś nieznanym korytarzem, a celu podroży nie dało się określić.
Michaelpl03
W takim razie nie robił nic.
Właściciel
W końcu nosze wjechały do jakiegoś zacienionego pomieszczenia z automatycznymi drzwiami, które po chwili zamknęły się zostawiając Stana w ciemności.
Michaelpl03
- Halo...?
Spróbował usiąść.
// "Wózek"?
Właściciel
//Przepraszam, przyzwyczaiłem się//
Niestety, wciąż był mocno przypięty. Nagle rozległ się głos:
- Więc pobyt w próżni nie uszkodził ci mózgu. Zobaczymy, czy to dobrze, czy źle.
Właściciel
- Nie rozumiesz? - głos wyraźnie nadchodził z bliska - Zniszczyłeś dzisiaj dwa statki i żaden z nich nie należał do przeciwnika. Nie wszyscy wierzą w twoje umiejętności... ani w lojalność.
Michaelpl03
// To przez kostkę!
- Dwa...? Mój się liczy?
Zatrzymał się na chwilę.
- Cóż... Uważam, że ten strzał był po prostu pechowy.. Mam nadzieję, że pilotowi nic się nie stało...
Właściciel
- Jest na oddziale ciężkiej terapii po upadku, ale mniejsza o to. Bitwa zakończyła się klapą. Miałeś dołączyć do szyku i oddać parę strzałów. Zamiast tego namieszałeś i naraziłeś misje na niebezpieczeństwo. Z ciekawości: Czemu nie wycofałeś się po pierwszym strzale?
Michaelpl03
Przeraził się.
- Boże...
*Chwila ciszy*
- Nie chciałem pozostać całkowicie bez wkładu... Nie udało się.
Właściciel
//5//
Nieznajomy zaśmiał się cicho.
- Wiesz co... nawet ci wierzę. Zostałeś pociągnięty do boju bez wyjaśnień, zaraz po trudnym wydarzeniu. Ale nie wszyscy tak to widzą.
Michaelpl03
// Weź wywal tą kostkę, zanim znowu 1 wyrzuci :V Wolałem starą, dobrą monetę.
- Rozumiem... Co teraz?
Właściciel
- Ceres nie jest już bezpieczną planetą dla nikogo, szczególnie dla ciebie. Możemy cię odwieźć na jakieś bezpieczniejsze ciało niebieskie, powiedzmy Merkurego. Albo może pan zginąć i uspokoić w ten sposób publikę.
Michaelpl03
- Z... Zginąć?
Przełknął głośno ślinę. Może nie lubił swojego życia, ale jednocześnie nie chciał go przedwcześnie kończyć.
Właściciel
- Teraz zaczął pan szanować swoje życie? - wlaściciel głosu był wyraźnie nieco rozbawiony
Właściciel
- Przyjąłem, że nie boi się pan śmierci - wyjaśnił - Tak z ciekawości: skąd ta proteza ręki?
Michaelpl03
// O luj, zapomniałem napisać o tym w KaPciu :V
- No cóż... Pracowałem kiedyś jako handlarz... Był napad, straciłem w nim rękę. Potem okazało się, że jest za późno, żeby ją ratować. Jedyną opcją była proteza. Wtedy dość dobrze mi się wiodło, więc mogłem sobie na nią pozwolić.
Właściciel
//Chyba na początku miałeś, tylko przez przypadek wykasowałeś//
- Fascynująca historia. To jak: Merkury, jakaś zaciszna planetoida czy zaświaty?
Michaelpl03
// Co tam było? Bo szczerze, to teraz wymyśliłem na bieżąco :V
- Planetoidą? Na przykład?
Właściciel
//Jakoś podobnie. Nie pamiętam dokładnie//
- Czekaj, mam w komunikatorze listę. Światło!
Pokój się rozjaśnił, ukazując małe pomieszczenie szpitalne. Na krześle w środku siedział starszy, łysy mężczyzna. Mógł mieć pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt lat, choć był zbudowany dość masywnie.
Michaelpl03
Światło raczej raziło go w oczy, więc trochę je zmrużył. Patrzył na człowieka czekając.
Właściciel
Wystukał coś na urządzeniu, które trzymał w dłoni.
- Obecnie kontrolujemy większość planetoid grupy Marii, Amora i Karin. Ponadto mamy bazy na Claudii, Szekspirze, Ismene, Bawarii... wymieniać dalej?
Michaelpl03
- A która jest najlepszą opcją?
Właściciel
- Powiedzmy... Eros 433. Niespecjalnie duża, całkiem przyjemnie rozbudowana, łatwo będzie kogoś przemycić. Do tego poetyczna nazwa.
Właściciel
- Świetnie. Prześlemy cię tam razem z jakimś transportem. Co mamy zrobić wrakiem statku?
Michaelpl03
- Nie wiem.. Jakieś propozycje?
Właściciel
- Proponujemy przerobienie na złom i podzielenie zysków ze sprzedaży na pół.