Właściciel
Starszy tylko zaśmiał się, nie z pogardą ale przyjaźnie i ciepło
- Oj jest !- stwierdził, a grupka odeszła gdzieś wgłąb karczmy i zasiadła - zapewne przy swoim "zwyczajowym" miejscu, ty natomiast powoli dokończyłeś kufla i rozparłeś się wygodnie..gdzieś w tle zespół zaczął grać jakąś przyjemną nutę a po karczmie rozszedł się piękny kobiecy głos..o tyle hipnotyzujący że nawet dziadek przerwał swą opowieść a najemnicy oparli głowy o tyły krzeseł wsłuchani -.
Nie dziwnym być powinno, że sam odwrócił się ku temu pięknemu głosowi, by wysłuchać pieśni kobiety.
Właściciel
Pieśń dotyczyła wielkiego wojownika - Bolesława Czarnego który poległ w bitwie pod Starogrodem, gdy osłaniał odwrót swego władcy..
W ogniu nieumarłej nawałnicy, choć król łódź swą po niego słał
Innym ratować życie kazał, na wrogim brzegu pozostał sam
Tylko patrzyliśmy bezsilnie w ciszy ściśniętych bólem serc
Jak wzór rycerskiej lojalności idzie na śmierć
Razem w żelaznych rękawicach miażdżyliśmy wampirzy chwast
Aż wstyd pozostać w świetle życia, gdy taki przyjaciel opuścił nas
Znać wojownika tak wybitnego to duma i przywilej nasz
Choćby i wieków dziesięć minęło o nim pamiętać będzie czas
:
W pancerzu czarnym jak jego włos
W ramieniu jego straszliwa moc
Choć kruszył kopie z najświetniejszymi
Nie znajdziesz śmiałka co pobił go
Nie ustał w siodle żaden z wyzwanych
Gdy ich dosięgał Bolesława cios
Do woli swojej traktaty gnąc
W poselstwach nosił Korony los
Pośród dworaków śliskich jak gady
Wciąż się wyróżniał spiżowy ton
Nie padło nigdy słowo nieprawdy
Tam gdzie rozbrzmiewał Bolesława głos
Obok ciebie zasiadł nieco już siwy mężczyzna, nosił na lewej ręce drewnianą protezę..brakowało mu lewego ucha a jedno z jego oczu było przysłonięte bielą
- Oj Bolesław..swój chłop był z niego..- zaśmiał się zachrypłym głosem -,
-Cóż, niestety osobiście go nie znałem, to jednak pieśń ta wiele mówi o tym kim konkretnie był, a był wzorem do naśladowania.
Właściciel
- Byłem w jego dywizji pod Starogrodem, w pierwszej linii żeśmy walczyli..a gdy wszyscy się cofnęliśmy na łodzie on został na lądzie dając nam dość czasu żeby wycofać się i przegrupować..sam Janusz Onionwił słał po niego swoją barkę..ale on zaśmiał się i odparł.. "Jedna łódź nie wystarczy by pomieścić mój honor" i ruszył do walki..- tu potrząsnął głową i zaśmiał się -. Oj był wzorem..cholernym wzorem..- stwierdził a w tle usłyszałeś jak kobieta powtarza refren -.
-Cóż, podobnie było z tymi paladynami, którzy zechcieli zostać na wschodnim kontynencie kiedy zaatakowali nas nieumarli... Niestety tam nie musieli tego robić.
Właściciel
Pokiwał głową kilka razy w ciszy słuchając pieśni
- Tak to już życie nas prowadzi..walczymy między sobą, człowiek człowiekowi wilkiem..ale jak trzeba to jednak potrafimy się zjednoczyć.
-Wierzę, że uda się to zrobić raz jeszcze, tym razem jeszcze bardziej. Ci nieumarli są zbyt niebezpieczni.
Właściciel
- Ale i zbyt potężni..pod Starogrodem dali nam popalić a to było zaledwie po roku ich obecności..jeśli za rok wystawią coś podobnego..mój boże.
-Dlatego trzeba odstawić wojny między zachodem, a skupić się na obronie przeciwko nieumarłym, wypada też mieć więcej paladynów, a obecna sytuacja jest załamująca.
Właściciel
- Ano..rozwiązali nawet te te dwa zakony jakoś tak niedawno..
-No właśnie przez nieumarłych, zniszczyli je. Dlatego też wypada założyć nowy, bez magii światła nawet nie ma po co stawać do walki.
Właściciel
- Ano..sporo nas to pod Starogrodem kosztowało że Paladynów było niewielu..- stwierdził wpatrzony w swoją drewnianą protezę -.
-Dlatego też usilnie staram się powołać do życia nowy zakon stając na jego czele, możliwie teraz pójdzie nam lepiej, muszę zebrać jeszcze tych rozsianych po świecie o ile nadal jacyś są oraz przeszkolić nowych.
Właściciel
- Słyszałem wieści iż kilku potężnych mistrzów wciąż żyje na wschodzie..ale to tylko plotki..chociaż i w tych drzemie trochę prawdy..- pokiwał głową -. A i nowy zakon się przyda, jak się będziecie zwać ?
-To też do ustalenia... No, ale coś z krwią w nazwie pewnie będzie.
Właściciel
- W ogóle dobrze że się łączycie, przynajmniej następne pokolenie wojowników będzie gotowe..- stwierdził, zauważyłeś że za oknem zaczyna się ściemniać.. trochę czasu już tu spędziłeś -.
-Już chyba pora zobaczyć jak idzie robota przy budowie, mówili że dwa dni czy trzy im zejdą na całość to pewnie teraz już mogli zrobić sporo.- Powiedział wstając ze swojego miejsca. Jeżeli tamte plotki nadal są prawdziwe to pewnie zechcą tu wrócić, bo wieść o tym powinna się szybko rozejść.- Dodał jeszcze.
Właściciel
On tylko skinął ci głową na pożegnanie a ty opuściłeś przybytek..dostrzegłeś także że trochę się tu zmieniło od momentu gdy wszedłeś..było jakoś ciszej - niektórzy już padli na stoły z przepicia..inni po prostu mniej dyskutowali ale wielu też wróciło już do domów..życie miasta zawsze wydaje się jakieś fascynujące..
Gdy wróciłeś na budowę dostrzegłeś że budynek nieco się rozrósł o sporą przybudówkę przy prawej ścianie - wcześniej znajdowała się tam stara zniszczona fontanna oraz mały plac. Poza tym wszystko co było uszkodzone zostało naprawione a całe zewnątrz zostało już pomalowane.
-No normalnie idzie im to wszystko pięknie. Może, by tak zasadzić jakieś drzewa tam na dziedzińcu...- Powiedział zastanawiając się teraz gdzie miałby iść spać.
Właściciel
No cóż, pozostawała chyba jakaś karczma..jak za starych, dobrych czasów.
Właśnie dlatego trochę głupim było opuszczać tamtejszą karczmę, udał się do niej z powrotem i ruszył do karczmarza.
Właściciel
Ten opierał się o ladę siedząc na krześle, widocznie klienci już mu się powoli skończyli a on miał chwilę żeby wypocząć.
Podszedł, więc do niego i zaczął rozmowę.
-Najwidoczniej zapomniałem, że tam w budowanej bazie nie ma jeszcze pokoi... Są tutaj jakieś wolne?
Właściciel
Uniósł głowę, poprawił rozczochraną i spoconą czuprynę po czym podał ci ostatni kluczyk który wisiał na ścianie za nim
- Tutaj, ten jest do piątki .- stwierdził -.
-A dziękuję, w dodatki ile płacę za niego?- Spytał odbierając klucz.
Właściciel
- Siedem złota.- odparł drapiąc się po głowie -.
-Zatem oto i one.- Powiedział wręczając mężczyźnie należyte złoto, a samemu rozejrzał się za pokojem, możliwe, że musiał udać się na piętro co też zrobił o ile była taka potrzeba.
Właściciel
I tak też trafiłeś do małego, ale przytulnego pokoiku. Dokładnie przed tobą znajdowało się całkiem spore łóżko z przytulnie wyglądającą skórą - która zapewne służyła za kołdrę - tuż obok łóżka stał stolik z jednym krzesłem oraz niewielka szafa.
Był człowiekiem skromnym, więc w zupełności mu to wystarczyło. Zamknął swój pokój od środka i zdjął swój pancerz z mieczem, a następnie ułożył się do snu.
Właściciel
Ten przyszedł szybko, obudziło cię ożywające powoli miasto - za oknem słyszałeś wozy jadące po bruku oraz hałasy z marketu który znajdował się tuż obok tawerny.
Pora z uśmiechem przywitać nowy dzień, przywdział on swój pancerz i otworzył drzwi, a następnie zszedł na dół.
Właściciel
W karczmie prawie zupełnie pusto, nikt tu nie witał za dnia - każdy pracował. Kilka służących zamiatało i sprzątało stoły po wczorajszych pijackich znojach. Sam Karczmarz stał przy ladzie i radośnie pogwizdywał robiąc to co należało do prawdopodobnie najmniej - i najbardziej rozpoznawalnej części zawodu. Czyścił ladę szmatką.
Klasyka, postanowił do niego podejść z kluczem i wręczyć mu go.
-Może teraz nie będzie mi jeszcze potrzebny, ale z pewnością tu wrócę o ile nie będą jeszcze gotowe pomieszczenia mieszkalne.
Właściciel
Kiwnął głową, zabrał kluczyk i stanął na swoim stołku na którym wcześniej siedział aby zawiesić kluczyk dość wysoko..inne miejsca już zostały także zwolnione więc i ten chyba zaczynał mieć problem z wieszaniem owych na nielicznych haczykach które posiadał.
- Zapraszamy, zapraszamy .- zaśmiał się -. I pan jeszcze powie kiedy byśmy mogli rozwiesić te plakaty co pan mówił.. to ja zgarnę kilku służących i pomożemy.
-Jak tylko jakieś samemu otrzymam to z pewnością się zgłoszę.- Powiedział śmiejąc się, a następnie skinął głową i udał się do wyjścia, wypadałoby spojrzeć jak idzie jego budowniczym.
Właściciel
Budynek od zewnątrz mało się zmienił od wczoraj, chociaż nadal prezentował się przepięknie. Nie wyglądał jakby miał spełniać zbyt wiele funkcji obronnych - ale Zakon zapewne reprezentować będzie wspaniale. Ściany przyozdobione bielą i złotem wyróżniały się niesamowicie na tle raczej pospolitej i szarawej dzielnicy a ogromne wrota stały otworem..ze środka słyszałeś hałasy towarzyszące budowie - uderzenia młotów, cięcie drewna oraz przekleństwa..chociaż w nieznanym ci języku wiedziałeś że do owymi są.
Jeszcze nie stanowią jakiegoś wspaniałego miejsca obrony, ale wkrótce powinny zacząć. Postanowił spojrzeć co tam robią w środku.
Właściciel
Dostrzegłeś że w samym środku pomieszczenia stanęły już schody prowadzące do wcześniej niezużytkowanej części budynku.. a wcześniej sala wejściowa..no w sumie nadal była salą wejściową - większość kantorków zniknęła i zostało jedynie wielkie okrągłe biurko które stało przed schodami - zapewne miejsce do przyjmowania nowych i tak dalej.. dodano tu także kilka stołów, ławek oraz innych miejsc w których Paladyni w przyszłości będą mogli przysiąść aby spędzić czas wolny albo porozmawiać z rodziną bez konieczności wprowadzania ich do baraków.
Zobaczyłeś że zostało tu już niezbyt wielu robotników - malowali oni jedynie ściany i sufit.
-No i to mi się podoba.- Powiedział rozglądając się jeszcze za osobą, z którą rozmawiał wczoraj, może takowy gdzieś tutaj jeszcze był.
Właściciel
Stał po środku pomieszczenia, przy biurku - kilku ludzi trzymało przed nim ogromnie rozrysowany plan budynku oraz plan zmian cały czas wypytywał swych podwładnych o to czy starczy materiałów, czy praca przebiega bezproblemowo oraz jak ma się ich tempo w porównaniu z resztą.
No to podszedł do niego i zaczął mówić.
-No i jak wam panowie idzie robota?
Właściciel
- Szybko dobrze i bez wypadków.. no może poza jedną rzeczą..otóż znaleźliśmy ogromną żyłę złota w miejscu w którym zażyczono sobie wybudowanie piwnicy.. -.
-Heh, możecie zgarnąć to jako premię.- Zaśmiał się jeszcze przypominając sobie o tym. Myślicie, że dobrze byłoby tu dodać jakieś wieże lub na tyle grube mury, coby można po nich chodzić?
Właściciel
- Można, miejsce to i tak jest przygotowane do oblężenia - mamy specjalnych magów którzy zaklinają na przykład halę treningową.. żeby nie było tam zbyt częstych uszkodzeń.. a na dachu zawsze można zrobić ścieżki i blanki co by utrudnić atakującym.
-No... To się nazywa fachowa robota. Czy była zbrojownia gdzieś w planach do zbudowania?
Właściciel
- Tak, mamy ją przy barakach w lewym skrzydle .- tu wskazał spore drzwi przyozdobione srebrnym wzorem, na lewo od was -.
-Doskonale, w sumie to już tutaj chyba niczego więcej nie trzeba.
Właściciel
- Przygotowaliśmy także pokój dla Wielkiego Mistrza, salę narad, mały spacerniak, magazyn oraz ową piwnicę - chociaż niektóre z tych miejsc jeszcze wykańczamy.
-W końcu nie będę musiał spać po karczmach.- Zaśmiał się lekko. Całość wykonacie do jutra czy jak?- Dodał jeszcze.