Właściciel
- Dostanie mi się aby jaka pozycja ? Chętnie zobaczę sobie co to za życie "na Paladyna".- stwierdził ze śmiechem, usłyszałeś także gdzieś z tyłu huk teleportacji..Magnus zapewne zniknął -.
-Tutaj szanse przyłączenia się i zostania paladynem będzie miał jednakowe, jedynym obowiązkiem od każdego jest oczywiście wiara.
Właściciel
Kiwnął głową kilka razy po czym stwierdził
- To nie dla mnie, pozostanę wierny Bundugowi..ale z wami chętnie tu zostanę.
-To żaden problem, nikt też problemu mieć nie będzie... Jak myślisz, co można dodać do kropli krwi ze złotym obramowaniem, potrzeba mi jakiegoś pomysłu na ten baner.
Właściciel
- Czaszkę ? Łzawiącą krwią, nie wiem przyjacielu - nie jestem w tym zbyt dobry.
-Wtedy ta łza nie będzie w centrum, a ją chcę właśnie wyeksponować jako, że wcześniej było tym banerem krwawiące słońce. Miecze są raczej oklepane... Ech, jeszcze będę się musiał nad tym zastanowić...
Właściciel
Kiwnął głową a ty usłyszałeś pukanie do wrót waszej nowej siedziby..
-Czyżby już przyszła ekipa?- Spojrzał jeszcze na orka, a następnie krzyknął w stronę drzwi. Wejść!- Przyglądał się dokładnie wrotom, by wiedzieć kto ma właśnie wejść.
Właściciel
Drzwi otworzyli odziani w przesadnie grube futra ludzie o śniadej skórze - na zewnątrz czekało ich wielu ale do środka weszli jednak tylko ci którzy wyglądali na najbogatszych. Zaraz także się do ciebie zbliżyli, i ukłonili w ramach przywitania
- Jusuf Al Malit, przybywamy z naszych..nieco cieplejszych ziem aby pomóc panu w renowacji tego miejsca..no i oczywiście przy kilku zmianach-.
-Ach, widzę szybko się zebraliście. Postępujcie zgodnie z planami.- Powiedział kłaniając się jeszcze jemu i podał mu plany zmian w budynku.
Właściciel
Skinął głową i wrócił do swojej drużyny, pozostali zaś którzy weszli tu zaczęli znaczyć miejsca w których trzeba było coś zrobić różno-kolorową farbą.
-Ogólnie to jak długo zajęłaby wam taka robota?
Właściciel
- Jest nas czterystu tylko do budowy..góra dwa dni szefuńciu .- odparł jeden z malujących -.
-No to nie powiem, doborowa z was ekipa. To nie przeszkadzać wam tutaj?
Właściciel
- Może pan tu zostać jeśli chce, nam to niezbyt przeszkadza .- stwierdził malując ostatnie miejsce, a i zaraz do środka weszli robotnicy niosąc ogromne pale i deski - zapewne na rusztowania -.
-A będziecie coś jeszcze kopać pod obecnym gruntem?
Właściciel
Gdy to stwierdziłeś ów mężczyzna podszedł do ciebie - zapewne z jedną z wielu kopii planu, na tej bowiem nie było graweru ze złota i wskazał ci jedną rzecz której wcześniej nie zauważyłeś..podziemną część jednak na tyle małą że mieściła w sobie jedynie jedno pomieszczenie.
- Pana przyjaciel w złocie życzył sobie mieć tam laboratorium..
-Zatem laboratorium będzie mieć, wierzę że wam się to uda.
Właściciel
Skinął głową i wrócił do swoich znajomych którzy już powoli stawiali fundamenty rusztowań na całej długości pomieszczenia - niektórzy znosili już także farby oraz narzędzia.
Postanowił dać im wolną rękę, a samemu w tym czasie wyszedł z tego budynku, by móc przejść się po mieście.
Właściciel
Mittenstad nie prezentował sobą wiele, ulice były raczej puste - wiecznie patrolowane przez strażników - ludzi widywałeś tylko na targowiskach i przy jakichś większych budynkach.
Dawno w zasadzie nic nie pił czy jadł, wypadało to nadrobić. Sprawdził swoją sakwę ze złotem i upewniając się, że ma dość, by dobrze zjeść, udał się do najbliższej karczmy.
Właściciel
Sakwa była pełna i ciężka, i tak też zapewne dobrze będziesz wspominał ową wizytę w "Pod Wilczym Gajem" - w karczmie każdy kont był wypełniony ludźmi, wszędzie siedzieli mniej lub bardziej rozweselni mieszkańcy od strażników przez krasnoludów po nawet jakieś trio magów - karczmarz latał jak oszalały a służące ledwie nadążały z roznoszeniem zamówień.
Postanowił zatem możliwie znaleźć wolny stolik, a jak nie to zasiadł przy ladzie. Był także człowiekiem cierpliwym, więc zaczekał, aż ktoś będzie mógł do niego podejść.
Właściciel
Znalazłeś wolne miejsce przy ladzie pomiędzy nieco ponurawym krasnoludem o zaskakująco krótkiej brodzie a orkiem który miał widocznie z czegoś ogromny ubaw. Po dość długiej chwili mocno sapiąc ze zmęczenia podszedł do ciebie karczmarz, założył na twarz firmowy uśmiech i spytał
- Co podać ?
-Jakiś porządny posiłek i kufel piwa do tego, a co konkretnie pan serwuje w swoim przybytku? Najlepszego, rzecz jasna.
Właściciel
- Przedni żurek, rosoły, najlepsze pasztety z dzika, kaczuszki, gąski, kurę - co tylko sobie pan wymarzy.- uśmiechnął się nalewając ci piwa z małej beczułki która stała na blacie -.
-No to niech pan zaserwuje miskę tego żurku, jakichś chlebek do tego no i pasztet z kury, będę bardzo wdzięczny.
Właściciel
Odwrócił się do jakiejś dziewczyny która stała za nim, szybko przekazał co zamówiłeś a ta ruszyła gdzieś na tyły - karczmarz został przy tobie bo nigdzie więcej nie był potrzebny
- Ależ ten Mittenstad się żywy zrobił..ciekawe czy to może być wina tych krasnoludów co ponoć ludzi wysiedlają..
-Ja to miejsce jeszcze bardziej planuję zasiedlić, niedługo powstanie tu nowa siedziba zakonu, a dopiero wtedy, oczywiście mając nadzieję, znajdzie się tu więcej osób. W końcu po co narzekać na nowych klientów, nieco roboty ponad normę zwiększa zyski.
Właściciel
- Znaczy ja nic nie narzekam na klientów - ale tylko mówię. U nas zawsze tak pusto było, ludzie bali się przychodzić a tu nagle takie zaskoczenie - karczma po raz pierwszy od lat pełna.
-Na pewno jest to miłe zaskoczenie. Ulice jednak nadal wyglądają miernie, wielu koncentruje się przy większych przybytkach czy na targu. Mam nadzieję, że sporo osób wykaże zainteresowanie w przyłączeniu się do zakonu.
Właściciel
- Mogę panu tutaj jakiś plakat, czy coś wywiesić jak trzeba .- podeszła do was owa dziewczyna którą wcześniej karczmarz wysłał po jedzenie i zostawiła ci posiłki o które poprosiłeś -.
-Najpierw potrzeba mi zacząć wykonywać te plakaty.- Zaśmiał się jeszcze. No i rzecz jasna z góry dziękuję za pomoc, z pewnością to pomoże.- Skinął głową do kobiety i z uśmiechem podziękował. Ile płacę za ten wspaniały posiłek?
Właściciel
- To będzie dwanaście złotników mój dobry człowieku, sześć za zupkę i tyle samo za pasztet.
-Zatem proszę bardzo.- Powiedział wyciągając dostatecznie dużo monet z mieszka i wręczył je bezpośrednio karczmarzowi, następnie poszło mu zająć się strawą.
Właściciel
Nie należała może do takiej jaką dostawało się na książęcych stołach ale zapełniła ci brzuch i była całkiem smaczna.. podczas posiłku zobaczyłeś jak Ork podchodzi do Krasnoluda, wdali się w krótką dysputę z którą owy drugi wydał się wygrać nazywając matkę zielonoskórego w tak wykwintny sposób że ten był blisko żeby przyje**ć niskiemu delikwentowi..jednak szybkie uniesienie munduru i pokaz dwóch pistoletów przy pasie szybko pozbawił go zapału i ten wrócił na swe miejsce..z resztą karczmy mającą całkiem niezły ubaw.
Dobrze przynajmniej, że nie doszło tutaj do rękoczynów, nie miał co i tak robić, więc obserwował dalej ruch w karczmie i jadł dalej to co zamówił, o ile już tego nie skończył.
Właściciel
Jakiś staruszek zasiadł sobie pomiędzy grupką najemników a ci zaciekawieni słuchali jakiejś opowieści którą zostali przez owego uraczeni, trójka magów która siedziała w rogu pomieszczenia dobyła ze swych toreb różnorakie księgi i zaczęła się wykłucać - o to kto ma racje chociaż bogowie jedyni wiedzą kto niby w czym miałby mieć racje... . Trójka strażników, widocznie po pracy miała niezły ubaw z czwartego - młodzieniaszka który zagadywał jedną ze służących o wypukłych kształtach - w pewnym momencie zrobił się cały czerwony i ku ogromnej uciesze swych towarzyszy dostał w twarz od nieco wkurzonej pół-elfki.
Życie w karczmie, jak to w karczmie trwało najlepsze i mimo owych podziałów panowała tu jakaś pokojowa atmosfera.
Sam jedynie uśmiechnął się z sytuacji grupki strażników, a potem trochę szkoda mu się zrobiło zarówno chłopaka jak i tego, że był sam w karczmie. Taki smutek wypadało piwem zapić, co też począł.
Właściciel
I tak też zrobiłeś, młodzieniaszek natomiast zajął miejsce obok ciebie - akurat zwolniło się bo Ork gdzieś sobie poszedł.. krasnolud natomiast zaczął zagadywać karczmarza więc i ten pozostał sam sobie niezbyt jakoś gotów na zawołanie go.
-Widziałem jak próbowałeś poderwać tę kobietę... Co jej powiedziałeś?- Spytał przenosząc wzrok na chłopaka i jednocześnie popił łyk piwa.
Właściciel
- No że..ten..n-nieważne..- spojrzał na ciebie, jakbyś ty także miał się z niego wyśmiać -.
-Spokojnie, tu możesz powiedzieć coś zrobił, może nawet dam ci jakąś radę, która pomoże ci zdobyć jej serce.- Powiedział uśmiechając się w jego stronę. Kilkaset lat już w końcu mam.
Właściciel
- No..już..ten od dłuższego czasu gadamy trochę..i próbowałem jej powiedzieć że ją lubie i nie wyszło..no wiesz..no.- zarumienił się rozglądając się wokół -.
-No raczej od samego takiego tekstu nie dałaby ci w twarz, patrzyłeś się tam gdzie nie powinieneś czy też coś o tych miejscach wspomniałeś?
Właściciel
Kiwnął tylko w ciszy głową, nie wiadomo czy potwierdzając czy tylko jedno czy oba.
-Oj stary, toś napsuł... Kobiety tego nie lubią, uwierz mi. Jeżeli serio chcesz, żeby cię pokochała to musisz zainteresować się jej wnętrzem, a nie tym co oferuje jej ciało. Słuchaj jej i dowiedz się co lubi robić, wtedy możliwie postaraj się robić to samo, z nią oczywiście. Może też daj jej jakiś miły upominek w ramach przeprosin za te zachowanie, najlepiej jakieś kwiaty, kobiety je uwielbiają.
Właściciel
Kiwnął głową coraz bardziej się kuląc, aż podeszli jego starsi kumple i poklepali go po plecach na co natychmiast się wyprostował i niezbyt szczerze uśmiechnął
- No ! Młody nie męcz tu tego Pana i wracaj do nas .- stwierdził starszy z nich, dobrze zbudowany z siwą brodą oraz szramą przebiegającą przez lewe oko -.
-Pamiętaj co mówiłem, a wszystko pójdzie gładko.- Powiedział jeszcze uśmiechając się do niego, a następnie wrócił do picia piwa. Młody jest całkiem ambitny, no i bardzo dobrze.- Dodał jeszcze w stronę grupki.