Po dłuższej podróży teren zaczął się obniżać a dolina wyglądało coraz dziczej.. ptaszki śpiewały, gdzieś przy drodze pojawiły się ciekawskie sarny..a twoi żołnierze zaczęli szeptać z niepokojem - a przynajmniej chłopi..Slaveńczycy nadal szli z dumnie uniesionymi głowami wpatrzeni w kierunek marszu.
Mniej-więcej w połowie doliny dostrzegliście chatkę - niewielką drewnianą. Leżał przy niej ogromny niedźwiedź czarnego umaszczenia, a przy nim na krześle siedział średniego wzrostu mężczyzna silnej postury - gdy was dostrzegł podniósł się, poklepał niedźwiedzia po jego boku i ruszył do was z dobytą bronią.