Właściciel
-A może właśnie silniejszy?-wyszedł stamtąd i wszedł do 1.
Moderator
//Sorry za skopiowanie ale mi się nie chciało pisać od nowa.//
Widzisz Coruscant w ruinie, zawalone budynki, niebieski gaz w powietrzu (WBC), droidy na ulicach, ludzie i nie ludzie w maskach przeciwkazowych, bieda, śmierć i głód. Za to jeden budynek w samym środku, senat jest bardzo zadbany, odrazu widać kto jest wyższy społecznie a kto niższy. Widzisz słup z głowami, był napis:
Zdrajcy Konfederacji.
Były tam głowy: Ventress, Klity Drufgasta, Han Skinrey, Lando Skinrey, Padme Amidala, Bail Organa, Mon Mothma, Sloor Ryba, Akbar.
Widzisz członka Roju.
-W końcu złapaliśmy go.
Zawiesił na słupie.... Twoją głowę. W oddali widzisz rozbite Venatory.
Właściciel
-Niech żyje Konfederacja-wychodząc-Najlepiej krótko i boleśnie-wchodzi do 2.
Moderator
Coruscant spokojne, zadbane, piękne, widzisz jakiś pochód, jedni świętują koniec wojny a drudzy chowają Palpatine który nie żyje.
Właściciel
Sprawdza w czyim ciale jest.
Moderator
Mi
//Miał być Jar Jar, ale mam inny pomysł.//
Gwardzista (czerwony).
Moderator
Widzisz ceremonię rozdania medali za zniszczenie Gwiazdy.
Wychodzę z 5 i z tego korytarza
Moderator
Jace:
Widzisz, no, mocno uszkodzonego R3 i Tuskenów.
-Hyyy hry hry hry!
Jamert:
Odczuwasz podobną moc jak na Gwieździe.
Właściciel
//Turbolasery rządzą. I polecenie, by odlecieli, jakby było za gorąco.
Stara się wyczuć, kim są.
Moderator
Jamert:
Czujesz w jednym z nich Skywalkera.
Wyciągam oba muecze i przygotowuję się do walki.
Moderator
Jace:
Tuskeni po prostu strzelają.
Jamert:
Widzisz, Mandalorę w ruinie (gorszej niż teraz), widzisz policję biegnącą w jednym kierunku, po chwili wybuchają od termodetonatora. Widzisz zza budynku... Siebie, z czerwonym mieczem świetlnym. Atakujesz policję i każdego kto się sprzeciwia. Po chwili twoja wersja stąd natrafia na Watahę, bez wahania zabija Bo odcinając jej głowę.
Właściciel
Patrzy co jego wersja robi sprawdzając, czy ma miecz świetlny przy pasie.
//A tam jeszcze Sidious i nazywa się Darth Kaiju. Ciekawostka, kaiju znaczy potwór.
Moderator
Jamert:
Masz, w tych drzwiach możesz być tylko obserwatorem. Widzisz jak niszczysz budynki, policję i Watahę. Ciachasz mieczem wszystko co napotkasz na drodze. Z nadprzestrzeni na niebie wychodzą statki Konfederacji.
-W końcu ktoś mi pomoże.
Właściciel
Wychodzi roztrzęsiony.
-A więc tego się boję... Mojej ciemnej strony... I dlaczego mnie nie dziwi, że bałem się o Bo...
//Krótki zapis jego rodziny. Babcia mistrzyni Jedi zakochana w członku Watahy, ojciec wojskowy zakochany w pacyfistycznej matce. Ci, którzy byliby majmniej sądzeni o bycie razem-są razem.
Broniąc się przed strałami krzyczę:
-wynocha od mojego statku!
Moderator
Jace:
-Hhryyyyy!
Ruszyło na ciebie kilku z pałkami.
Jamert:
-Co tam ujrzałeś?
Właściciel
-Siebie, jako Mrocznego Lorda Sithów. Niszczyłem i zabijałem bez litości. Policja, wataha, wszyscy byli w stosunku do mnie bezbronni.
Zanim do mnie dobiegną próbuję wpłynąć na nich mocą by pokojowo stąd sobie poszli. Jeśli nie wyjdzie, to pora na agresywne negocjacje...
//To ja tylko przypominam o temacie :V
Moderator
Jace:
Jeden uciekł z działkiem, drugi wyrwał jakiś inny metalowy kawałek ze statku i odeszli.
Jamert:
-Przyszłość da się zmienić, a te drzwi, to są tylko alternatywne rzeczywistości. Być może jedne są prawdziwe.
Właściciel
-Albo żadne...A powiedz, chciałabyś zobaczyć dziadka?
Moderator
Jace:
Pewnie by odpowiedział, gdyby miał głowę.
Jamert:
-Tak.
Właściciel
-Mam statek niedaleko. Zaraz będziemy na Mandalore.
Następnym razem chyba poproszę o robota, który sam się obroni...
Wsiadam i próbuję wystartować...
Moderator
Jace:
Coś zawarczało, z silnika wyleciał karabin i statek wystartował.
Jamert:
-Tylko że, muszę pilnować tych drzwi, wyobraź sobie co ktoś mógłby z tym zrobić, tym bardziej że można stamtąd zabierać ludzi.
Właściciel
-Kilka min, parę wieżyczek, jakieś pułapki a nawet kilka blaszaków powinno załatwić sprawę. Albo prostsza sprawa, wysadzimy te drzwi.
Lecę do pierścienia i w stronę Coursant
Moderator
Jamert:
-Zniszczenie ich, oznaczało by zniszczenie też tamtych uniwersów za nimi. Dodatkowo odkryłam, że co dziesięć lat pojawiają się nowe, dokładnie za dwa tygodnie kolejne się pojawią.
Jace:
Więc lecisz.
Właściciel
-Wata eeee, Mandaloraińskiej Gwardi Honorowej nie powinniśmy zawiadamiać...
Moderator
Jamert:
-Wataha przejęła Mandalorę?
Właściciel
-W dużym skrócie jest tak: Vizla za pomocą piratów przejął władzę na Mandalore, potem przybył generał Separatystów, jakiś Geonosianin, zaczęli się kłócić o umowę, Vizla nie chciał spełnić jej natychmiast, wynikła walka, Vzila został pokonany, ale nie zabity, ja w tym czasie zabrałem Duchess Satine do Harrowera "Sith", a następnie rozkazałem Bo zbierać się z powodu "śmierci" Vizly, dostaliśmy się pod ostrzał z działa jonowego Separatystów, moja koleżnaka naprawiła okręt i mogliśmy skakać na Naboo, gdzie poprosiłem senator Amidalę o pomoc i tam się dowiedziałem od mistrzyni Shmi Portin, mojej znajomej, że byłaś mistrzynią, gdzie następnie zlikwidowaliśmy laboratorium z WBC, następnie na Mandalore stworzył się ruch oporu pod przywództwem mojej siostry i jednocześnie byłej Darth, przykro mi, a tak generalnie Wataha podzieliła się na Mandaloriańską wardię honorową i tutaj jest problem z dowództwem,bo nie wiadomo kto dowodzi, i na Krwawy Rój służący Separatystom. Tak w skrócie. A tak z innej beczki, nie masz pojęcia dlaczego mam tyle ubrań w szafie w statku?
Właściciel
Jamert
-I'm the Mandalor, lider of the Mandalorians.
Właściciel
-Przy tym ostatnim tak mi się wymsknęło, a tak generalnie tak.
Właściciel
Wyszedł, otworzył lodówkę i przyniósł sok z Mejuran. I też lodówkę zamknął.
Moderator
-Dziękuję, jak dawno tego nie pilam.
Właściciel
-Nie ma problemu. Z resztą, mam sporo innego towaru na pokładzie, w tym kilka holokronów Sith.