Właściciel
Dostrzegłeś jakieś miasto, ale nie zrozumiałeś, o co chodzi.
-Trochę... zboczyłem z kursu.
Następne słowa Jack powiedział jakby do siebie, więc prawie ich nie usłyszałeś.
-Może nas nie zestrzelą.
Konto usunięte
-Jack, co to za miasto?
Spróbował znaleźć jakiś znak czy flagę.
Konto usunięte
-Zgaduję, że niezbyt lubią O.H.S?
Właściciel
-Racja, a my jesteśmy w ich oznakowanym śmigłowcu.
Konto usunięte
-A pewnie nie mamy też paliwa, więc nie możemy zawrócić.
Właściciel
-Ta, lądujemy.
Po chwili dodał:
-Awaryjnie.
Konto usunięte
-Dzień zapowiada się ciekawie.
Usiadł obok Jack'a i zapiął pasy.
Właściciel
Zapiałeś, a Jack starał się wylądować. Nie gdzie indziej, ale koło piramid.
Konto usunięte
Wypuścił powietrze zamykając oczy.
Właściciel
-Przygotuj się na niezbyt delikatne uderzenie!
Po chwili utraciłeś przytomność przy mocnym uderzeniu o coś.
///Zmiana tematu: Kair, ty zaczynasz. I pamiętaj, żeby zacząć jakoś naturalnie.
Spojrzał na zegar w wagonie
Właściciel
Problemem był brak wagonu, jednak Marcus miał zegarek.
-12:17.
Czekał aż dojdą na miejsce
Właściciel
Dotarliście, Marcus przeładował Desert Eagle, a Aion (wyglądało, że nie posługiwał się bronią) po prostu wszedł po schodach na ulicę miasta.
Załadował kałacha i wyszedł za nimi
Właściciel
Ulica była pewna od cywili i poborowych, ale Aion nadal szedł przed siebie.
Właściciel
Prowadził was prawdopodobnie gdzieś w centrum, co poznałeś po wielu drogowskazach.
Właściciel
Dotarliście do kilkupiętrowego budynku naprzeciwko ratusza. Był to warsztat rusznikarski.
-Wchodzimy na samą górę.
-To jak wycieczka do fabryki czekolady- uśmiechnął się pod nosem i poszedł za nimi
Właściciel
Niestety, nie wpuszczono was tam, gdzie ją tworzono i pakowano, za to od razu po schodach dotarliście na najwyższe piętro. Przed wami były drzwi z szybą, na której był napis "Szef"
Właściciel
-Yhm, tutaj jest nasz informator.
Właściciel
Aion wszedł pierwszy, a za nim Marcus.
Przy biurku siedział posiwiały mężczyzna, który grzebał w stosie papieru.
Czekał na rozwój sytuacji
Właściciel
-Zamknij drzwi, proszę cię.
Właściciel
Szef i prawdopodobnie właściciel tego budynku spojrzał się na was i zapytał:
-Szukacie Jacka Yatesa, członka Vindictae, który był w tym mieście, tak?
Marcus był zdziwiony:
-Co? Znowu się spóźniliśmy?
-Niestety tak, mój wspólnik od monitoringu zarejestrował, że wraz z innym odlecieli gdzieś w stronę Półwyspu Arabskiego śmigłowcem.
Jest gdzieś w ponliżu lotnisko? Czy wracamy metrem?-
Właściciel
-Nie, najpierw chodź na zaplecze.
Właściciel budynku podał klucze do innych drzwi Aionowi, a ten podszedł do jednej ściany, odsunął stojącą tam szafkę, a następnie otworzył ukryte za nimi drzwi i wszedł do środka.
Właściciel
Było to jawne pomieszczenie operacyjne, z tradycyjna szkolną tablicą, stołem bilardowym służącym obecnie jako miejsce na mapę, oraz były jeszcze dwie tablice, tym razem magnetyczne.
Właściciel
-Staramy się utrzymywać takie coś w wypadku większych problemów. To stworzyłem osobiście.
-Ciekawie nie powiem, to co dalej?-
Właściciel
-Muszę rozłożyć mapę.
Aion oddalił się i szukał stojaka do map, a tymczasem Marcus do ciebie podszedł.
-I jak?
-Nieźle, baza w fabryce broni-
Właściciel
-Yhm, chcesz coś wiedzieć?
-kiedy zbierzemy wszystkich i co dalej?-
Właściciel
-Nie wiemy, ile to dokładnie potrwa...
-Więc trzeba się za to brać jak najszybciej-
Właściciel
-Yhm, właśnie Aion będzie na mapie zaznaczał najlepsze punkty do zbiorów.
-a jakieś sabotażyki dla O.H.S? mam smaka na jakąś broń z ich laboratoriów-
Właściciel
-Może, w najbliższym czasie.
-Nie pozastaje nam nic innego jak czekać, aż wyklaruje się jakieś zadanie-