Właściciel
- Uważam, że najgorsze za nami. - odparł wymijająco.
Właściciel
Skinął głową i zamilknął, widać, że rozmowa mu się jakoś nie kleiła.
A Xavierowi pozostało czekać.
Właściciel
Długo nie poczekał, bo w końcu Rivert zarządził wymarsz.
Stawił się od razu jako gotów do drogi. Jeżeli zwijali obozowisko, to on też to robił.
Właściciel
Obozowisko zostało, wzięliście jedynie broń, linę i pochodnie.
Właściciel
I znów stanęliście przed korytem rzeki pełnym kości i czaszek.
//Można zabierać innych magią cienia, prawda?
Spróbował przenieść siebie i Riverta magią cienia na drugą stronę.
Właściciel
Wyczerpało to Twoje magiczne zasoby bardziej, niż gdybyś sam się transportował, ale udało się. Drow poradził sobie Magią, zaś Orkowie po prostu przeskoczyli na drugi brzeg.
-No i pierwszy etap za nami, a dzięki mnie Rivert nie utopił się w rzece.
Właściciel
- Taka rzeka jak z Ogra filozof. - mruknął, wskazując na kości.
-To zależy od nastroju? Trzeba pamiętać, żeby nie denerwować kości, bo będziemy topielcami.
Właściciel
- Bardziej boję się, że zamienią się w jakąś pie**oloną abominację.
-Kamienie na to nie działają, niestety.
Właściciel
- Niestety. - przyznał i ruszył do ruin.
Właściciel
Tam zaczęliście dość długie poszukiwania, które poskutkowały znalezienie wejścia do podziemi poprzez uniesienie przez Orków sporego fragmentu ściany.
-To jak Rivert, jako dowódca wyprawy wchodzisz pierwszy?
Właściciel
- A mam wybór? - spytał, lecz otrzymał odpowiedź patrząc na każdego członka wyprawy. Później zaklął, dobył broni i zrzucił linę, którą zaczepił o solidny głaz, aby zacząć powoli schodzić na dół.
Ruszył jako drugi, również na sam dół.
Właściciel
Na dole przywitała Cię ciemność i w sumie nic więcej, może poza konturami Riverta, który próbował rozpalić pochodnię.
Właściciel
W końcu udało się, Wam zaś ukazał się szeroki na dwa metry oraz na tyle samo wysoki korytarz prowadzący do przodu, wgłąb podziemi.
Westchnął.
-A mówiła, że to jej pierwszy raz...
Właściciel
Zdaje się, że nikt nie załapał, albo nikogo to nie rozbawiło, bowiem jesteście już wszyscy. Drow zajął miejsce na tyle pochodu, z drugą pochodnią, zaś Rivert ruszył pierwszy.
Właściciel
I ruszyliście, podróż jest cicha i spokojna, jak zapewne można się spodziewać - nie na długo.
Mógłby w sumie jakoś wystraszyć ekipę, ale nie miał na to ochoty. Szedł z nimi.
Właściciel
Prawdopodobnie jeden z Orków zareagowałby wtedy pod wpływem impulsu i pozbawiłby Cię życia, więc dobrze, że nie masz na to ochoty. Nagle Rivert bezgłośnie zatrzymał pochód za pomocą gestu.
Właściciel
- Coś tu jest. - powiedział i zaczął rozglądać się za siebie, przed siebie i w górę.
-Przydałoby się więcej oświetlenia.
Pochwycił swój łuk.
Właściciel
//Broń dystansowa to nienajlepszy pomysł.//
- Nie mamy więcej pochodni. - mruknął ponuro.
-A nasz Mag Ognia?
Po namyśle schował łuk i wyciągnął swoje dwa krótkie miecze.
Właściciel
Ork właśnie był w trakcie magicznej inkantacji, a nim zacząłeś zastanawiać się, czemu tak długo, poznałeś odpowiedź: Nie tylko stworzył dwie magiczne kule z żywego ognia, ale posłał je też w samopas, aby lecąc przed Wami, oświetlały drogę.
Właściciel
Nagle drogę zagrodziła Wam kościana abominacja, wielki na prawie dwa metry szkielet złożony z kilku lub nawet kilkunastu innych. Stał nieruchomo, opierając się o wielki młot dwuręczny, którego głowica leżała na ziemi. Już wydawało się Wam, że to tylko posąg lub strażnik mając odstraszać potencjalnych rabusiów, to nagle jego oczy zaświeciły się krwistą czerwienią i ruszył ku Wam, podnosząc młot.
-A już się bałem że to posąg. Może Magią? Ogólnie Rivert, masz jakiś plan?
Właściciel
- Zabić go? - zasugerował, a już w tej chwili poleciały ku niemu pociski Magii Mroku i ogniste kule robiąc na nim spore wrażenie. A mianowicie sprawiając, że się zaśmiał i przyspieszył kroku, gdy nic to nie dało.
-W sumie mam trochę inny plan, ale nie wiem, czy później nie będzie dla nas zgubny. Mianowicie użyć Magii Cienia, by przenieść się za niego.
Właściciel
Udało się, ale ważniejsze: Co dalej?
//On całość do nich mówił ;-;
Właściciel
//Łops, byłem pewien, że nie dałeś tam enter i to miał być opis akcji... Dobra, kontynuujemy, tamto później usunę.//
- No nieźle, a co dalej? - spytał Rivert, cofając się przed kolosalnym Szkieletem.
-To ta słabsza część planu, po prostu od niego odejść. Możemy tak przeskakiwać pomiędzy kolejnymi, a w drodze powrotnej zrobić to samo.
Właściciel
- Nie lepiej go zabić i mieć z głowy? - spytał Ork.
-Nie wiemy, jak dokładniej go zabić.