Właściciel
Paryż – stolica i największe miasto Francji, położone w centrum Basenu Paryskiego, nad Sekwaną. Miasto to, nazywane także miastem miłości cechuje się wysoką ilością różnorakich pokemonów, które przechadzają się ze swoimi właścicielami. To tutaj także znajduje się jedna z sal, w której możesz stoczyć walkę z słynnym trenerem, o tajemniczej ksywie "une bombe d'amour" co w wolnym tłumaczeniu oznacza miłosną bombę. Bombowo.
Właściciel
Veevee
Trafiłeś tutaj. Nie pamiętasz dokładnie jak, ostatnią rzeczą jaką robiłeś to odpoczynek niedaleko rzeki... A potem twój towarzysz cię tu ocucił.
- Veevee! Wszystko w porządku!? -
niemamnietu
- Tak. Oczywiście. Czemu pytasz?
Rozejrzał się dookoła.
Właściciel
Veevee
- wpadłeś do rzeki, ja chciałem pomóc, a potem... szczerze mówiąc nie pamiętam. Utopiliśmy się? - był szczerze zdziwiony.
niemamnietu
- Chyba nie. Ciekawe gdzie jesteśmy. Chodźmy się rozejrzeć.
Właściciel
Veevee
- Radziłbym wam tego nie robić - odezwał się nieznajomy głos. Twój towarzysz spanikował i wtulił się w ciebie.
niemamnietu
- Hę~?
Odwrócił się w stronę głosu.
niemamnietu
- O. Dzień dobry. Czemu mamy tego nie robić?
Najwyraźniej nie przejął się rozmiarem pokemona.
Właściciel
Veevee
- tu jest zbyt niebezpiecznie. Nie słyszeliście o tym? W tych rejonach czai się zło. I trenerzy
niemamnietu
- A! Trenerzy! Lubię trenerów! Byłem z wieloma. Większość byli bardzo mili. Czemu mam się ich bać?
Właściciel
Veevee
- to twoje zdanie - wskazał na dość sporą bliznę na ciele. - dla mnie to zwykli mordercy
niemamnietu
Veevee
- O, skąd to masz?
Właściciel
Veevee
Spojrzał na ciebie ze wściekłością w oczach. - jeszcze pytasz?
niemamnietu
Veevee
- No... tak, bo nie wiem. To coś złego?
Zrobił naburmuszoną minę.
Właściciel
Veevee
- przecież to byli trenerzy - Caterpie wyszeptał, nadal kryjąc się za tobą. Latios tylko pokręcił głową.
- nie jesteś zbyt bystry, co nie? -
niemamnietu
Veevee
- Co masz na myśli?
Właściciel
Veevee
- i tak nie zrozumiesz - odparł.
Właściciel
Veevee
- bo nie miałeś do czynienia ze smakoszami
niemamnietu
Veevee
- Kim są smakosze? I co oni mają wspólnego z tą fajną blizną?
Właściciel
Veevee
- chcieli mnie zjeść. Was może spotkać to samo
niemamnietu
Veevee
- Zjeść? Mnie? Nie, gdzie tam! Kto by nas zjeść, prawda Caterpie?
Właściciel
Veevee
- to by było strasznie dziwne! - odparł. Nagle jakiś przechodzeń zaczął krzyczeć w nieznanym języku. - légende! il y a une légende! attrape-le!
niemamnietu
Veevee
- Hę? O co mu chodzi?
Właściciel
Veevee
Latios was złapał i odleciał w kierunku wieży Eiffla. - chcą mnie złapać, to chyba oczywiste, prawda?
niemamnietu
Veevee
- Czemu? Jesteś tu jakąś atrakcją turystyczną? - patrzył sobie na widoki.
Właściciel
Veevee
- słyszeliście o legendach? Ja jestem jednym z nich
niemamnietu
Veevee
- Łooo… Mam przyjaciela-legendę! Ludzie i pokemony muszą cię bardzo lubić.
Właściciel
Veevee
- nawet za bardzo. Traktują mnie jak księcia - wylądowaliście na wieży Eiffla.
niemamnietu
Veevee
- Łoo, jesteś księciem?
Właściciel
Veevee
- niestety nie. Ten tytuł przypadł synowi króla. Który jest człowiekiem
niemamnietu
Veevee
- To słabo. Ale ty i tak jesteś fajny! Po co nas tu przyprowadziłeś?
Właściciel
Veevee
- nie chciałem, aby was złapali. Musicie być ostrożni, dużo tutaj trenerów
niemamnietu
Veevee
- Ale dlaczego musimy unikać trenerów? Nadal nam tego nie wyjaśniłeś.
Właściciel
Veevee
- a co, lubisz jakiegoś?
Właściciel
Veevee
- to dlaczego z nimi nie zostałeś?
niemamnietu
Veevee
- Bo mnie wymienili (´• ʖ̯ •`)
Właściciel
Veevee
- tacy są właśnie ludzie. Masz ich za przyjaciół, ale czy odwdzięczają się tym samym? Pewnego dnia ludzkość padnie na kolana, a pokemony zatriumfują - zacisnął pięść patrząc na panoramę miasta.
niemamnietu
Veevee
- Tak bardzo nie lubisz ludzi?
Właściciel
Veevee
- A dlaczego miałbym ich lubić?
niemamnietu
Veevee
Zastanowił się chwilę.
- To nie jest odpowiedź.
Właściciel
Veevee
- bo ludzie są źli i okropni - odparł. - gotowi zabić bez zawahania
niemamnietu
Veevee
- Nieprawda. Wcale tacy nie są. - powiedział ze smutną miną.
Właściciel
Veevee
- w takim razie dlaczego cię oddali? I dlaczego postanowiłeś im uciec? Hm? - na jego twarzy malował się złowieszczy uśmieszek.
niemamnietu
Veevee
- Nie twoja sprawa! - pokazał mu język
Właściciel
Veevee
Już wam chciał odpowiedzieć, ale przerwał wam ktoś inny.
- no proszę, proszę, znowu bawimy się w bohatera Clyde?
niemamnietu
Veevee
Obrócił się w stronę głosu.
Właściciel
Veevee
To była Noivern. Nawet nie zauważyłeś, kiedy podeszła tak blisko ciebie. Patrzyła się centralnie na twoje oczy.
- no hej!