— Dzień dobry — kiwnął głową w stronę Agent X — To jest Kot z Herrshire – obłąkaniec, który twierdzi, że jesteśmy małżeństwem. Dodatkowo nałożył mi na palec to magiczne cholerstwo — wskazał na obrączkę, która nadal tkwiła na jego palcu.
— Dobrze, dziękuję — westchnął, nie chcąc się wykłócać więcej — Możecie zostawić nas samych? Ty też, mój mężu — ostatnie słowo wypowiedział przez zęby.
- Ale ty mi przecież uciekniesz, jeśli sobie na chwilę pójdę - zrobił smutną minkę - Nie będę wam przecież przeszkadzał! - nagle zmienił się w kociaka. Ej, tak w sumie to... Auggie chyba rzeczywiście głaskał takiego jakieś kilka lat temu. Czyli to serio był on.
— Taaak, chyba powinienem ci to wyjaśnić — zaśmiał się — Podczas, gdy cię operowali, ja zdążyłem zostać przymuszony do małżeństwa — pokazał mu obrączkę — z tym tutaj kociakiem, który w rzeczywistości jest obłąkańcem z Krainy Czarów, a przynajmniej tak twierdzi. A, i przepraszam za tą akcję z wcześniej i to co powiedziałem — zarumienił się lekko przy wypowiadaniu ostatniego zdania. Miał mu wyznać co do niego czuje, ale chyba będzie musiał to przełożyć dopóki nie pozbędą się kotołaka. W sumie, w formie kota był o wiele lepszy. Chociaż i tak, Auggie pozostaje zwolennikiem chomików.
Tayomi
- Chwila, z krainy czarów? - Spojrzał na kota, potem na Augusta i znowu na kota po czym zepchnął go z łóżka - dlaczego zawsze, jak coś jest przyjemne i urocze to od razu musi być też magiczne? - Powiedział zrezygnowany
— To co złe i okropne często również jest magiczne — przypomniał sobie ich ekspedycje w lesie i cegłę w ich pokoju — No ale cóż, na razie chyba się go nie pozbędę — powiedział zrezygnowany — Poza tym, zostałeś sam w pokoju, więc spodziewaj się, że najprawdopodobniej przydzielą ci jakiegoś zje**, znając twoje szczęście — westchnął.
Kociak wdrapał się z powrotem na łóżko i zwinął się uroczo w kłębek. W tej formie przynajmniej nie sprawiał kłopotów, do tego wyglądał nawet słodko. A to raczej na plus.
Wziął kociaka na kolana i zaczął drapać za uszkiem.
— Mam nadzieję, że szybko się odczepi. Miałem zamiary poślubić kogoś innego niż przypadkowego szaleńca.
Kotek zamruczał zadowolony. W sumie gdyby wybił sobie z głowy to małżeństwo to byłby świetnym zwierzątkiem domowym. W końcu wariat czy nie, był na tyle rozumną istotą, że nie trzeba by go było uczyć takich rzeczy, jak ta, że nie robi się na meble. A w formie kotka był słodki. Nawet bardzo.
Tayomi
- Ok co, jak to zostaję sam w pokoju? - Spytał dość zmartwiony
Nie wiedział czym bardziej - tym, że zostaje sam, czy tym, że August wyszedł za mąż nie za niego
— Agent X przyszła i powiedziała, że mam się zgłosić później po klucze — odpowiedział smutno — Mi też jest przykro. Zdaje mi się, że jesteś najlepszym współlokatorem na jakiego mogłem trafić. Chociaż nie, jestem tego pewien, bro — nadal głaskał kota. Ach, czy on nie może zostać w takiej formie na zawsze? Gdyby tylko nie ta obrączka, wrr.
— W sensie, co? Zostałem do tego przymuszony! — chyba przejął się tym, że Tay tak zareagował — Ja kocham kogoś innego... — kiedy zorientował się co właśnie powiedział, zatkał sobie usta. Był zły na siebie, że to powiedział głośno.
Tayomi
Spojrzał na niego lekko przybity
- No to trochę przypał... Małżonka się tak łatwo nie pozbędziesz... - Odwrócił wzrok - Kim jest ta szczęściara?
Przełknął głośno ślinę i zarumienił się.
— To nie jest dziewczyna. Ale nie mam co sobie robić nadziei. On chyba uważa mnie tylko za przyjaciela, a ja nie chcę zepsuć naszej relacji — unikał kontaktu wzrokowego.
— Chyba masz przesrane — zaśmiał się, widząc reakcję Tayomiego — Jak myślisz, kogo przydzielą ci do pokoju? Pasjonata broni czy zbiega z poprawczaka? — zażartował, chociaż wiedział, że on jest w jeszcze gorszej sytuacji. Meh, gdyby tylko lepiej układał zdania to sekretarka nie przeniosłaby go do innej klasy. Chociaż nie, ona po prostu jest suką.
— Postaram się — odpowiedział — Ale i tak, szkoda mi, że muszę opuścić najlepszego współlokatora, jakiego mogłem sobie wymarzyć. Jak coś to będę przychodził, żeby znowu pooglądać sobie kreskówki — przypomniał sobie ich wspólne oglądanie Coco i zaśmiał się.
Tayomi
- Pomieszkałbyś ze mną dłużej, to byś lepiej przemyślał opisanie mnie jako "wymarzony wpółlokator" - Znowu się zaśmiał - Obyś przeżył tak ogólnie, byłoby mi przykro, gdybyś nagle odszedł
//ale August jest w klasie XD i dlatego go przenieśli do Wojny//
— Również mam nadzieję, że nie umrę przy pierwszej lepszej okazji. I dla mnie zawsze byłbyś wymarzonym lokatorem, nieważne jak długo byśmy mieszkali — zarumienił się nieznacznie.
— Wcale nie — o ironio, mówiąc to zarumienił się jeszcze bardziej. Zapomniał nawet o swoim mężu, którego nadal trzymał na kolanach — Masz jeszcze halucynacje po tej narkozie. Musieli ci dać niezłą dawkę, że nadal cię trzyma.
— Rozgryzłeś mnie, skrzacie — powiedział z uśmiechem na ustach przy wypowiadaniu ostatniego słowa — Ale zawsze możemy umawiać się na schadzki po lekcjach. Niczym Romeo i Julia, tylko bez wątku romantycznego i śmierci.
Weszła jedna z pielęgniarek.
- Przepraszam, że przerywam, ale zrobimy teraz kilka testów, więc osoby nie będące pacjentami szpitala prosimy o wyjście - powiedziała bez jakiejkolwiek autentycznej skruchy. Jak to typowa szpitalna piguła.
Pielęgniarka zamknęła za nim drzwi.
Kot za to spojrzał na niego jakoś dziwnie.
Może dlatego, że Auggie był jego mężem.
Zwierzak zaskoczył z jego rąk na ziemię.
Zamienił się z powrotem w człowieka.
Miał bardzo, bardzo smutne spojrzenie.
Uśmiechnął się słabo, po czym wyszedł.
Bez słowa skierował się na parking.
Przewrócił oczami i pobiegł za nimi.
— Przecież ci mówiłem, że kocham kogoś innego — powiedział łapiąc go za ramie i odwracając, by patrzyli sobie w oczy — Czemu nie rozumiesz, że nie jesteśmy parą? Okej, może nie zachowałem się dobrze, wyznając to przy tobie, ale postaw się w mojej sytuacji. Zależy mi na Tayomim i to mogła być jedyna okazja, w której miałem tyle odwagi, by powiedzieć mu co czuję.
Wyszarpnął mu swoje ramię.
- Rozumiem. Idę przecież dać ci rozwód.
Powiedział z uśmiechem i łzami w oczach.
Zmienił się w kota i podszedł do karetki.
Ratownicy właśnie szykowali się do jazdy.
A kociak? Zwinął się w kłębek pod kołem.
To kwestia sekund nim będzie po nim.
Po wszystkim. Zamknął pełne łez oczka.
Zasada Krainy Czarów? Rozwód = śmierć.
Bez tego obrączka nigdy nie zejdzie.
Między tagi [youtube] należy wstawić 11 znakowy identyfikator filmu na YouTube.
Identyfikator znajduje się w adresie filmu i zawsze ma 11 znaków. Skopiuj go z URLa, np. z watch?v=YgEHrca6Yj0
skopiuj YgEHrca6Yj0.