ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Można mówić, że ta religia powstała dla beki, by wyśmiać inne wierzenia, ale technicznie jeśli ktoś w to prawdziwie wierzy to jest takim samym wyznawcą jak chrześcijanin, czy muzułmanin

czy fakt, że ta religia powstała dla beki nie sprawia, że jest przez jej wyznawców przeżywana dużo płycej?

I co do Buddyzmu - on w swoich założeniach był tylko filozofią, ale kultura zrobiła swoje. Dziś są trzy odłamy buddyzmu. Pierwszego nie znam, ale pozostałe dwa to całkiem religiowe religie. Nie mają co prawda Boga, ale mają z mitologią, obrzędy, mistycyzm i w ogóle

A co charakteryzuje "głębokość" wiary? Bo jeśli tylko to jak mocno w coś wierzysz to wydaję mi się, że to możliwe, by być gorliwym wyznawcą nawet takiej wiary. Po prostu wyznawców tego typu będzie bardzo mało, lub wcale.

Religia jest sztuczna jeśli została stworzona przez ateistów. Jak pastafarianizm

Mam pewne pytanie, i bardzo chciałbym znać odpowiedź, a google mi zbytnio nie pomaga. Ostatnio podczas debaty z teistą użył on argumentu, że "peptite bonds" nie mogą utrzymać się naturalnie, bo nawet po stabilizacji kontakt z h2o doprowadza do rozkładu a życie nie może się bez tego uformować. Wiem oczywiście że obalenie obecnej wiedzy o abiogenezie nie dowodzi istnienia niczego, nawet jeśli ma racje, ale bardzo mnie to zaciekawiło. Zna ktoś odpowiedź?

Tak tylko zauważę, że wyszukanie tłumaczenia peptite bonds - czyli wiązania peptydowe - nie jest trudne.
Natomiast z tego wynika, że wiązania peptydowe ulegające hydrolizie (bez udziału enzymów) mają okres połowicznego rozpadu wynoszący od 350 do 600 lat...
Nie jestem biologiem ani chemikiem, ale 350 do 600 lat nie wydaje mi się na tyle krótkim okresem by nic nie mogło się z tego formować :)