Zapomniane Miasto [Lingadria]

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
-Wyjaśnij czym jest aksjomat....
Powiedział Jared i podeszła czwórka z jego sług w tym jedna drowska kobieta, chyba zabójczyni...

Avatar bulorwas
-Aksjomat to pojęcie z języka staroelfickiego oznaczające coś co jest jeszcze nie możliwe, lub bardzo trudne do udowodnienia, ale na pewno jest prawdą. Zazwyczaj stosuje się ten termin w odniesieniu do matematyki, jednak dla mnie ma osobiste znaczenie. Od zawsze wyznawałem 5 Aksjomatów, które zamierzam udowodnić, lub już udowodniłem:
1. Bogowie są nieśmiertelni, ale zabijalni.
2. Śmiertelnik może stać sikę bogiem.
3. Śmierć to tylko jedna z wielu przeszkód
4. Wszystko można obrócić na swoją korzyść.
5. Tak naprawdę, każdy z nas nie wie nic.
Przedstawił pokrótce w dość donośnym tonie, jakby były to zasady jakieś religii.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Intrygujące, podpunkt drugi, czwarty i piąty są tak bardzo udowadnialne, że to aż boli iż je tak kategoryzujesz...

Avatar bulorwas
-Drugi został udowodniony i potwierdzony tylko 3-4 razy, a to za mało by mieć pewność, że każdy ma do tego predyspozycje, a ja zamierzam uzyskać te pewność. Dla istot, które odczuwają emocje, podpunkt czwarty nie powinien być taki oczywisty. Wyobraź sobie, że straciłeś swoją drugą połówkę, istotę którą kochasz najszczerszą miłością. Co z tego, że dostałeś po niej spadek i to duży, nie łagodzi to straty. Zaś piąty ma nam przypominać o tym jak to wszystko jest małe. My, Bogowie, Lindgardia, Thelunar. To nawet nie iskra iskry. Gdy o tym zapomnimy, czeka nas zatracenie.
Wyjaśnił niezwykle spokojnie.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
-Jestem Cieniem, Cienie mają zasadę iż nic nie jest prawdziwe i wszystko jest dozwolone, nic nie jest niepokonane, zaś wszystko może być użyte na naszą korzyść. Stąd moje przekonanie do słuszności twojej tezy.

Avatar bulorwas
-Nie zabraniam ci iść twoją drogą, nawet mnie cieszy, że przyjmujesz inny pogląd na to niż ja. Jestem ciekaw do jak odmiennych wniosków dojdziemy i jak odmienne metody wykorzystamy. - Zaczął rozmyślać. -Cóż, miło was widzieć po mojej stronie, zgodnie z obietnicą wino z Ogrodów Rozkoszy. - I wręczył im kolejny bukłak pokazując Jaredowi by puścił ten, który otrzymał wcześniej w obieg pośród tych, którzy się do niego przyłączyli. -Nie będę wam mówił w jakich bogów macie wierzyć, a jakich unikać. Sami dobierzecie sobie patronów, a ja postaram się wam pomóc w wyborze. Mogę wam nawet zaprezentować Bogów i bożków o jakich nieslyszeliście i najpewniej byście nie usłyszeli. - Dorzucił jeszcze by upewnić ich w przekonaniu, iż jest kimś, kto dojdzie do wielkich rzeczy.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
-Walczysz jak Shadowsong, gadasz jak Shadowsong i jak on też darujesz nas nietypowymi upominkami. Macie z nim sporo wspólnego... może powinieneś się kiedyś z nim spotkać. Takie spotkanie mogłoby też ustabilizować nasz stosunek między wami i nasze chwilowe rangi...

Avatar bulorwas
-Jeśli pisane jest się nam spotkać, spotkamy się. Jeśli nie, pozostaniemy sobie obcy.- odrzekł całkowicie neutralnie. -Dobra, ja się przedstawiłem, teraz wasza kolej. - wskazał 4 drowów, które do niego dołączyły

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
-Może ja ich przedstawię.
Powiedział Jared i zaczął prezentować swoich ludzi
- To jest Eric Shal'dras dawniej włamywasz i złodziej, dzisiaj lekki piechur mojego oddziału.
Podszedł do kolejnego
- To Greul von Schmerz dawniejszy morderca na zlecenie osądzony za zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, dzisiaj czarny gwardzista nie znający litości w bitwie
Kolejny
- A to Otfried Kraemer, jego historia jest najdłuższa. Najpierwej był cyrkowcem, akrobatą, później kradł, po tym został skrytobójcą, by tylko zostać chwilowym kompanem jakiegoś żarliwego ojczulka Melissy i zostać na granicy wsadzonym do pierdla, stamtąd wyratował go nasz kochany lord Shadowsong i tak trafił do Cieni.
Podszeł do dziewczyny
-a ona, dawniej tancerka bitewna, później łowczyni, dzisiaj jedna z najbardziej wszechstronnych osób w mojej komturii, czyli Livia Ragoth

Avatar bulorwas
-Liczę na owocną współpracę.
Złożył im lekki ukłon.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Odwzajemnili, w tym Otfried z Ardyjskim pogłębieniem.

Avatar bulorwas
Podszedł do Drowki.
-Livia, pożyczyłabyś mojej córce jakąś bieliznę i coś na siebie, aż nie dotrzemy do miasta?
Spytał dziewczyny uważnie się jej przypatrują. Ładna?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Jej rysy były delikatne, oczy koloru fiołkowego, skóra zaś blada. Włosy średniej długości białe, nieco rozguzdrane niestarannie. Byłaby piękna gdyby nie blizna idąca przez pół twarzy na ukos.
Dziewczyna skinęła i pobiegła tam gdzie szedł tamten drow, który miał ją zabrać z pola bitwy i opatrzyć.

Avatar bulorwas
-Dziękuję.- odrzekł zanim ruszyła. - No dobra ludzie, moi przyjaciele są po drugiej stronie piramidy i to tam rozbijemy obóz. Otfried, pójdziesz za Livią i przekażesz jej gdzie będziemy. Reszta za mną. -powiedział prosto i zaczął obchodzić piramidę w celu dostania sie do środkowej częsci miasta

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Jasne.
Odrzekł Otfried i podreptał za Livią.
Rzuć sobie k5 na to ile ci to czasu zajmie

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
3 godziny szliście fookoła jednej z wielkich piramid, kiedy ją obeszliście trafiliście na wielką odrogę od niej w kierunku zapomnianego miasta, a po jej obu stronach regularnie stały pomniki anubisathów gdzieniegdzie zamienione na sfinksy.

Avatar bulorwas
Podczas drogi do zapomnianego miasta, przyglądał się posągom szukając jakiś ciekawych przedmiotó przy nich się znajdujących

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Niektóre anubisathy miały bardzo ciekawą broń - dwustronną lingadrańską glewię zdobioną niebieskim i czerwonym kolorem. Inne zaś insygnia władzy z czasów dawnej świetności, jeszcze inne sejmitary i tarcze na kształt wielkich skarabeuszy.

Avatar bulorwas
W pierwszej chwili pomyślał o zaje**niu kilku sztuk ubrojenia, jednak potem ogarnął,że posągi mogą ożyć... Ch*j raz się żyje. -Jared, nasi umieliby walczyć czymś takim?- wskazał na glewie i tarcze

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Na raz nie, oddzielnie... może...

Avatar bulorwas
-Miejsce z którego pochodziłem jest aktualnie wiecznie płonącym pustkowiem pełnym zwierzoludzi, ale wyniosłem stamtąd trochę wiedzy. Wiesz co sprawia, że broń jest najefektywniejsza? To, że wróg zupełnie nie wie jak na nią reagować. Jeśli spotkają sie ze sobą wojownicy o podobnych umiejętnościach, ale jeden walczy krótkim mieczem i tarczą, a drugi jataganem i łamaczem mieczy, wynik jest oczywisty. Przemierzyłem spory kawał świata i wiem co mówię. Dlatego nauczycie się tym walczyć. Lepiej umieć kilka rzeczy dobrze, niż jedną perfekcyjnie. - wychodził i rzucił jednym ostrzem w posąg tak by spróbowac skruszyć rękę w ktorej były podwójne glewia

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Skruszyłeś, ta runęła w dół i ostatecznie rozbiła się o drogę, w którą wbiła się glewia. Po chwili jednak i ta rozsypała się na piasek.
Spodziewałeś się, że zaraz coś na ciebie wysokoczy, że zaraz będzie jakaś epicka walka ALE tak się nie stało. Jedyne co wokół dziwnego zwróciło twoją uwagę to widok na tyle nietypowy, że drowy widząc to aż przyklękły by nie urazić Arkheta. Oto przed wami pojawiła się postać pojedynczego, żywego Anubisetha, jednak to nie był typowy czarny Anubiseth, będący przedstawicielem dawno wymarłej rasy... oczywiście sama jego obecność była dziwna i już wskazywała na wielki cud Arkheta, który ewidentnie nie mógł być stricte ucieszony waszą ignorancją i dewastacją, ale ten konkretny Anubiseth był BIAŁY coś co naturalnie nie występuje. Co więcej stojąc w bardzo dalekiej odległości od niego i tak usłyszeliście jego głos
-...i to wszystko, ta cała walka przed piramidą, a także niszczenie dorobku mojej kultury i moich braci... głupcy robicie to wszystko dla marności, nic nie wartej kupy piasku i worków zgnilizny... odejdźcie i zostawcie nasze święte miasto w spokoju.

Dla wizualizacji:
Zdjęcie użytkownika Angel_Kubixarius w temacie Zapomniane Miasto [Lingadria]

Avatar bulorwas
Przyzwał swój łańcuch z powrotem i odłożył broń na miejsce. -Już nie, starcze. Jesteś już drugim Pradawnym jakiego spotkałem, ciekawe, czy jesteście podobni z charakteru... Cóż, przepraszam za zniszczenie tego posągu,jednak uczyniłem to w celu wspomożenia mych kamratów. Widzisz, my jesteśmy słabi i nie chodzi mi tu o nas konkretnie, a wszystkich śmiertelnych. A mimo to.... Wyparliśmy was. Wiesz co jest temu winne?- spytał przybysza całkiem spokojnie i opanowanie. Wyciągnął z kieszeni bibułkę i urwał odpowiednią ilość mieszanki ziół z pakunku. Zwinął ją, podpalił krzesiwem i zaczął palić, jak to miał w zwyczaju. Jego poza była dostojna, nie ukazywała wyższości, ani też poddaństwa przed Anubisethem. Dokładnie taka sama była też jego twarz. -Kiedy wy czcicie swoje tradycje i zachowujecie dumę, my potrafimy się upodlić by wyrwać, choć szczyptę potęgi. Wyrywamy ziemi ostatnie okruchy gwiazd. Nigdy nie potrafiliście tego zrozumieć, dlatego polegliście. Bo kiedy masz już wszystko, tracisz marzenia, a to sprawia, że popadasz w marazm. -Stwierdził pykając jointa. -Przepraszam, że się nie przedstawiłem, Emisariuszu. Jestem Vargen Wagh, a jaka jest twoja godność?- przedstawił się z lekkim ukłonem. Musi częściej robić takie rzeczy, ciekawe istoty wtedy spotyka.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- To dość ironiczne... jeżeli dobrze mi wiadomo to duchy twych przodków nieraz szeptały opowieść o tym jak upadł klan Wagh. Jest to więc rozmowa między ostatnimi ze swego gatunku. Jestem Eshkiel Mir'Amud Jaffaz, ale inni zwą mnie mówcą przodków lub ostatnim pielgrzymem. Jeżeli mnie moje uszy nie mylą wspominałeś coś o innym... Pradawnym... powiedzmy że nie utożsamiam się z tą nazwą. To że mój klan praktycznie wyginął nie oznacza od razu, że jestem Pradawny. Powiedzmy że jestem i nie jestem. Moje ciało ma tylko lekko ponad sto lat co u Anubisethów nie było zbytnio starym wiekiem... przeżyłem tylko dzięki specyficznym rytuałom, które znali tylko Magijowie mego plemienia, wędrowałem po świecie dusz kiedy moje ciało było bezpiecznie zamknięte w krypcie... jesteśmy wybranymi nie tylko Arkheta, ale i Księżycowej Pani. Tu gdzie inne klany, które wybiliście dały podaline waszym kultom i zostali uznani za strażników sekretów Arkheta, tam plemie Kroczących wśród dusz piastowało pieczę nad ogniem życia i cieniem śmierci, nad sekretami słońca Arkheta i Księźyca Sivili, to my wykradalismy wiedze nawet tym, o których wy mowicie że już nie mogą przemówić, to my wydzieraliśmy potęgę tylko po to, aby jakiś barbarzyński szkieletowy pomiot z tronu hanatu i jego marionetki dokonały rzezi na nas... mimo wszystko uważam,, że było warto. Z resztą, o czym ja mówię. Ty sam nadal jesteś zaintrygowany mocą prawdziwej władczyni tej pustyni, nosisz jej amulet, łapiesz za jej ostrze gdy nie wiesz co robić... winnyś mi wyjaśnienia wargu i to nie tylko w sprawach twojej osoby, ale w sprawach innego Pradawnego oraz ignoranckich ludzi khana.

Avatar bulorwas
-Ja nie jestem ciekawą osobistością. Przeżyłem co miałem do przeżycia, zrobiłem co miałem do zrobienia i teraz tułam się po świecie wolny, póki nie odchowam córki i nie spełnię swych marzeń. Korzystam z tej mocy do której mam dostęp, podpisuję umowy, wykonuję zlecenia, zbieram ekwipunek dający mi większą siłę. Kiedy ty jesteś Mówcą Przodków, ten Pradawny o którym mówię jest Mówcą Panteonów. Dostatecznie stary by nie nazywać go już człowiekiem, zbyt nieznany i młody by nazywać go bogiem. A o ludziach Khana cóż mogę powiedzieć, słyszałem tylko krótką opowieść o nim i jego kraju, jeśli rzeczywiście uczynili wam to o czym mówisz, masz czyste prawo ich nienawidzić, nawet po ich śmierci. Nienawiść jest dobra, jeśli dobrze ukierunkowana, daje motywację i siłę do rozwoju, Eshkielu. Twoja Pani odeszła, nie ma jej już z nami, popadła w niebyt. Jednak da się ja przywrócić, zbierając wszystkie fragmenty Oka- wziął w rękę owy amulet i pyknął jeszcze raz jointem. -Jeśli tak bardzo nienawidzisz Khanitów, droga jest prosta, trzeba spalić trupy ich wszystkich i rozszarpać ich dusze. Mogę trochę nadłożyć drogi w Lingardii, by przywrócić twoją Panią i posprzątać po dawnym kraju, jednak mam warunek. -pyknął jointem jeszcze raz i wskazał na Pielgrzyma palcem na znak, że to co teraz mówi jest ważne.-Ty, Eshkiel Mir'Amud Jaffaz, zostaniesz magicznym mentorem mojej córki i moim kompanem, a z czasem nawet może i przyjacielem. Wiele nas łączy, oboje byliśmy po drugiej stronie, po prostu wracaliśmy trochę inaczej, oboje mamy białą skórę, choć to w naszych kręgach prawie niemożliwe, zdobyłeś ją dzięki gorliwej posłudze bogom i czystej wierze w nich, ja odziedziczylem i utrzymałem. Ty jesteś ostatni, ja jestem ostatni. Oboje zaczynamy z czystą kartą, ja w nowym miejscu, ty w nowych czasach. -Stwierdził by go przekonać. -To co, umowa stoi?- zapytał patrząc mu prosto w oczy. Wystawił rękę do przypieczętowania umowy.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Gdzieś w połowie twojej wypowiedzi nagle Eshkiel przy pomocy nieznanej mocy pojawił się za tobą i przeszedł jakby bokiem
-Jak to odeszła, gdyby całkowicie pochłonęła ją pustka, moc przodków nie mogłaby być tkana przez jej magię kapłańską...
szepnął po czym znów teleportował się tak by stać na przeciw ciebie jak gdyby ledwie po za zasięgiem ostrzy przy użyciu ich najdalszego ataku. Ty zaś poczułeś, że amuletu... nie ma.
-Daje od ciebie chaosem na wiele kilometrów, naraziłeś swoich prawdziwych kompanów na atak nieukojonych władców tych grobowców, które nas otaczają, a do tego paktujesz ze sługami Smoka Wschodu, Plugawiciela jednego z Drzew Świata, Elfickiego Bratobójcy i Pogromcy Imperium, Drake'a Shadowsonga, tego który zmusił sylvan do opuszczenia ich świętych lasów... tego, który sprzeciwiał się włączeniu orków i innych raz hordy do Federacji... tego, który mocą Shalladara jest w stanie splugawić nawet najwyższą kapłankę Aurelii i zmusić ją do najohydniejszych spośród możliwych do wyobrażenia perwersji... jesteś głupcem, którego kochają bóstwa, ich zabawką i wszechpielgrzymem... nie, moja pani nie będzie cię błogosławić... nie ciebie. Aczkolwiek jeśli mała przeżyje najbliższy tydzień być może zyska sobie jej łaskę... nie mi wybierać, lecz jej.

Rzekł po czym rzucił ci pod nogi jakiś naszyjnik jakby z kości niby kręgów kręgosłupa, ale nienaturalnie wyglądających, jakby były prawdziwymi kośćmi, ale nie miały czego kośćmi być. Co więcej każda kość miała swoją runę.
- Nałóż jej to, prezent od najwyższej spośród bóstw Lingadrii.
Powiedział po czym znikł odwracając się, ty zaś zauważyłeś, że przytroczył do swojej nogi twój amulet, a także miał jeszcze jedną część wydającą się pasować, lecz nie była to reszta Oka lecz tylko fragment.

Avatar bulorwas
Spojrzał na ziemię. Przez chwilę mógł się zdawać przygnębiony, jednak po chwili dało się usłyszeć cichy śmiech. Śmiech z czasem narastał przeradzając się w głośny psychopatyczny. Wraz ze wzmożeniem dzięki, głowa Vargena podnosiła się ku górze by wylądowac patrząc na niebo. -Dobrze! Dobrze ty ignorancki Psie! Wrócę tu kiedyś i zapłacisz za kradzież! A ceną będzie głowa twej Pani!- Wypowiedział w niebo po czym podniósł wisior i rzucił go Jaredowi. -Pilnuj go.- polecił, a sam ruszył przed siebie

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
'No debil' Pomyślał Jared lecz nie wypowiedział chwyciwszy wisior

Avatar bulorwas
-Jared, kiedyś zrozumiesz dlaczego tak zareagowałem. - rzucił domyślając się myśli kompana i ruszył na poszukiwania tej piramidy w której wpadł do podziemi.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
NO i ch*j trafiłeś do zapomnianego miasta ale... jak ku*wa tam dojść, w sensie któa to była, w końcu to nie piramida, ale jakiś grobowiec, krypta w ziemi...

Avatar bulorwas
Zaczął się szwędać szukając wejścia

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
było w kij wejść do dziwnych podziemi, tylko które to te...

Avatar bulorwas
-Macie pochodnię?- spytał swoich nowych kompanów. Pod swoim wejściem zostawił wielbłąda. Stał tu taki?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Drowy... zostały przy alei posągów, byłeś sam, było cicho i ani jednego wielbłąda.

Avatar bulorwas
Ch** wszedł w losowe przejście, to najbardziej na lewo.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Ciemność cię otoczyła, ale nic nie widziałeś co mogłoby być wejściem do domeny kultystów chaosu

Avatar bulorwas
Ponownie uciął swoje włosy i splutł z nich prowizoryczną pochodnię. Podpalił ją krzesiwem i ruszył głębiej. Takiej zabawy w ruinach nie miał nigdy. Już lubi tą krainę

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Szedłeś dalej aż napotkałeś ścianę, oh ironio z wgłębieniem pasującym do twojej części Oka

Avatar bulorwas
Ty mała kur.... Powiedział w myślach. Poszukał innego przejścia.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Brak innego przejścia

Avatar bulorwas
W sumie... Wrócił do alei posągów. Zaatakował kolejny posąg. -Pokaż się!

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Kolejnych nie dało się rozwalić... coś było z nimi nie tak.

Avatar bulorwas
Spróbował silniejszych ataków w karki.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Nic to nie dało, zaś drowy patrzyły na ziebie jak na debila.

Avatar bulorwas
-Idziemy, tam są przejścia.- odrzekł jakby nic sie nie stało i ruszył do wejść. tym razem wszedł do innego i ponownie odpalił swą prowizoryczną pochodnię

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Ozwał się Jared
- Nie będziemy jak debile wchodzić do grobowców licząc, aż wybiją nas pułapki tylko dlatego, że ty masz takie widzi mi się. Myślałem, że jesteś godny uwagi ale im dłużej podążam za tobą, tym bardziej widzę, że nie jesteś aż takim geniuszem za jakiego cię pierwotnie uważałem. Więcej szczęścia niż rozumu....

Avatar bulorwas
-Czego was w tym Drowgardzie uczą.... - westchnął i przekręcił oczami. -Wiesz czemu wpadam w głupie sytuację i robię rzeczy o których normalnie bym nie pomyślał? Dla ćwiczenia. Wam mówili: "Bądźcie zapobiegliwi, lepiej być mądrym przed szkodą, niż po.", ja wam mówię "Ze wszystkiego da się wyciągnąć zysk. Jeśli będziecie wybierać tylko najlepsze opcje, nie dacie rady gdy będziecie mieli tylko fatalne". Wiesz dlaczego twój oddział został tak tak rozjechany? Twoim ludziom brakowało przeżyć. Gdyby każdy z nich choć raz już wcześniej walczył z nieumarłymi, wiedziałby jak być efektywny w tej sytuacji kiedy musicie z nimi walczyć. Jak mógł to uzyskać? Wchodząc to grobowca, zupełnie bez większego powodu. Czy przed wyruszeniem uzbroiłeś swoich ludzi w broń obuchową, a jednostki dystansowe w ogniste strzały? Chyba nie, bo widziałem tam masę włóczników, a włócznia to najgorsza broń na szkielety jaką można wybrać. Moja droga, to droga improwizacji. Wy nie macie wykuć planu na pamięć, macie się go uczyć w trakcie, tak by nie zdechnąć. Mówi się, że im plan bardziej skomplikowany, tym bardziej coś może pójść nie tak. Czyli na logikę, bez planu, nic nie może się nie udać. Jeśli odpowiednio przećwiczycie się tutaj, w Lindgardii, która jest wyjątkowo spokojna jeśli chodzi o takie rzeczy, na północy, na bezkresach też dacie sobie radę, a tam, uwierzcie, nie ma już żartów. Tam nie stali byście sobie tutaj spokojnie oglądając rzeźby, tylko nawalali byście we wszystko po kolei licząc na to, że nie ożyje i was nie zaatakuje. W wojsku nie nauczyli was walki każdym rodzajem broni, a tylko jednym. Byliście szkoleni na korzyść strategiczną i taktyczną, nie swoją. Wam nie uczono prowizorki, ja się na niej wychowałem i chcę wam teraz przekazać, choć cząstkę tej wiedzy. Nie jestem Shadowsongiem, nie umiem dowodzić ludźmi, zawsze walczyłem sam, ale potrafię sprawić by każdy z was tez umiał walczyć sam, nawet przeciw całej armii. Wy, trzymacie się życia, jak ostatniej deski, powiem wam jedno, wy się go nie macie trzymać, wy się macie z niej wybić by dostać się wyżej, a nie chronić przed upadkiem. Teraz rozumiesz, Jared? Miałem cię za bardziej kumatego.-Wygłosił im wykład.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Varghen/
Drowy odmówiły bezsensownego szukania grobowca.
- Lepiej poszukajmy już twoich kompanów.
Powiedział Jared




Innocent/
Spałeś sobie we własnoręcznie ustawionym namiocie, gdzieś na pustyni, miałeś zadanie znaleźć i pochwycić jedną dziewczynkę za słuszną cenę 300 orłów dla jednego emira z tutejszych ziem i wszystkie tropy dotychczas prowadziły do zapomnianego miasta. Byłeś wycieńczony po walce z pustynnymi nomadami, którzy ewidentnie byli po jakiejś wyprawi wgłąb grobowców, była ich tylko licha garstka, ale ostatni, którego teraz miałeś pochwyconego i związanego w swoim namiocie był to medyk, który jak twierdzi wie gdzie jest mała Nekomatka, której szukasz jednak zaklina że przysiągł jej nie wydać... dałeś mu czas do poranka na zastanowienie się i powoli czas dobiega końca. dochodzi bowiem południe, a ty dopiero się zbierasz do wstawania jak na porządnego leniwego najmusa przystało.

Temat zamknięty

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel: Angel_Kubixarius
Grupa posiada 9859 postów, 44 tematów i 23 członków

Opcje grupy Karczma "Pod...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Karczma "Pod Zaklętym Krukiem" [RPG]