Bar

Avatar gulasz88
Właściciel
Zadzwonił dzwonek, kolejny wynalazek z dawno minionych czasów.. Brodaty barman w okularach na chwilę odwrócił wzrok od polerowanej przez niego szklanki po whiskey i spojrzał w twoją stronę. Posłał ci lekki uśmiech i odłożył szklankę na blat, który zaczął polerować. Jesteś tu od kilku sekund, a już masz wrażenie, że to nie były drzwi do baru tylko do przeszłości. Czy to lepiej? To zależy tylko od ciebie. Muzyka z szafy grającej subtelnie nadaje klimat całemu lokalu. Zaschło ci w ustach. Trzeba coś z tym zrobić, nie sądzisz?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Moderatorka
Gdy wcześniej weszła do środka, zamknęła drzwi za sobą najdelikatniej jak umiała, co już samo w sobie wyglądało groteskowo, nie mówiąc o jej przymrużonych oczach i niewytłumaczalnym wyrazie rozkoszy. Miała w sobie coś z cygańskiej wróżki, obwieszona gówniatymi świecidełkami i rzucająca podejżliwe spojrzenia wokół. Zacisnęła oczy i pomasowała sobie przez krótki moment skronie, jakby męczyła się migreną. W końcu rozejrzała się po wnętrzu i uśmiechnęła do przestrzeni. Wciągnęła w nozdrza powietrze pachnące całym tym miejscem i w miarę możliwości usiadła przy barze. Szła lekkim krokiem, balansując na zużytych podeszwach tanich, miękkich, czarnych balerin. Jedną dłonią robiła gesty jakby była w grze i rzucała zaklęcie, a drugą skubała łatę na przetartych czarnych dżinsach. Gdy usiadła, postarała się szybko zastanowić nad zamówieniem, ale i tak przez kilkadziesiąt sekund miała pustkę w głowie.
- Absyntu - zdecydowała w końcu, przygryzając wargę i nie bardzo wiedząc, co powiedzieć innego.
Zdjęcie użytkownika Abbei_The_Toy_Maker w temacie Bar
//jak wspomniałam, nosi więcej świecidełek niż na zdjęciu//

Avatar gulasz88
Właściciel
- W jakiś wyrafinowany sposób, czy po prostu chrzest ognia?
Zapytał opierając się łokciem o kontuar. Z bliska wydawał się jeszcze bardziej wyjęty z tego świata niż z perspektywy progu. Oczy miał zielone jak nieliczne już bagna za miastem. Ubrany w sztruksową kamizelkę o kolorze szafiru, w połączeniu ze ścianami lokalu tworzył coś na zasadzie efektu 3D. Jednak nie było to męczące dla oka, wręcz przeciwnie, zdawał się być hipnotyzujący. Spod podwiniętych rękawów białej koszuli wystawały tatuaże, nie byle jakie tribiale, tylko takie które naprawdę mają jakieś znaczenie. Zdjął z górnej półki wysoką sześciokątną butelkę z czarnymi mackami na etykiecie.
- Ostrzegam, że mamy tu prawdziwy absynt. Według bardzo starych receptur. Bo kilku kieliszkach, będziesz czuła coś więcej niż lekkie znieczulenie.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Moderatorka
- W tym świecie nic nie jest prawdziwe, kochaniutki. Są tylko bardziej i mniej przekonywujące bzdury. Jakie niby są udziwnienia do absyntu?
Splotła palce, oparła łokcie o kontuar, a na dłoniach oparła głowę, wpatrując się w niego. Miała coś do oczu, lubiła w nie patrzeć i marzyć, że to oczka od pierścionków. Uśmiechnęła się lekko, po czym zamrugała oczami, jakby chciała wyostrzyć swe spojrzenie. Skrzyżowała nogi w kostkach i wzdrygnęła się, dzwoniąc lekko kilkoma wisiorkami. Pożałowała, że nie ma gdzieś aparatu, bo zechciała sobie zachować te barmańskie oczęta na dłużej. Nie mogła mu ich przecież zabrać, nieprawdaż?

Avatar Angel_Kubixarius
Do lokalu wszedł w nieco przemoczonym czarnym płaszczu młody meżczyzna wyglądający na oko na 20 góra 25 lat, mimo tak młodego wieku na twarzy miał wiele blizn po ranach ciętych, jego włosy są dość długie, do ramion, są one koloru czarnego niczym noc nieco tylko kolorowanego tak, aby pod światło delikatnie błyszczeć na fioletowo. Ma on delikatny, ewidentnie niedawno ścięty zarost na brodzie. Gdy dokładnie przyjrzeć się jego oczom, widać że są one ewidentnie modyfikowane w jakiś nieznany aż tak powszechnie, cybernetyczny sposób tak by wspierać ich działanie i korygować wady. Budowa ciała jest on nieco bardziej umięśniony od typowego pierwszego lepszego Johna z ulicy, ale nie jest jakimś pakerem. Ubrany jest on jak wspominałem w czarny długi skórzany płaszcz, całkowicie przemoczony deszczem, kiedy jednak go zdjął ukazały się markowe ubrania dresowe i lekka koszulka sportowa, ale też co ważniejsze cyberwszczepione ramię, dokładniej lewe ramię. Po za tym wszczep szedł wgłąb koszulki, jak gdyby nie tylko był ramieniem... ale cóż o wiele bardziej znaczącym fragmentem organizmu...
Kiedy wszedł on do baru był ewidentnie nie w humorze, a co za tym idzie podszedł z marszu do samego baru i usiadł na wolnym miejscu. Po chwili podniósł lekko głowę na karczmarza i wyglądając zza przemoczonych włosów rzekł
- tequilla zmieszana z czymś mocnym... zaskocz mnie.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Ten jest na ziołach, kochaniutka. Prawdziwych, pachnących, mieszących w głowach. Nie jakiś zielonych chwastach i ekstraktach zapachowych. Tej butelki nie kupisz w pierwszym lepszym monopolowym.
Wyciągnął spod lady gruby kieliszek i postawił go przed tobą. Odkręcił butelkę wiktoriańskiego trunku i nie tracąc ani kropli wlał ją do środka. Nad ladą rozniósł się słodko-gorzki zapach mocnego alkoholu. Napełnił niemal po brzeg i dosypał nieco cukru. Wtem wyjął z kieszeni kamizelki zapalniczkę - starą Zippo z czymś wygrawerowanym na boku. Zręcznie przeturlał ją między palcami, odpalił i podpalił twój absynt. Wolnym ruchem przesunął kieliszek w twoją stronę i powiedział:
- Nie zapomnij zdmuchnąć -

Avatar gulasz88
Właściciel
Angel
- Nie wiem czy podajemy tutaj aż tak mocne drinki... ale spróbuje. -
Spod lady wyciągnął grubą szklankę do whiskey w kształcie pięciokątu. Nalał do niej nieco zielonkawego alkoholu, który już leżał na blacie, najpewniej abssyntu jak sugerowała nalepka w spirytystycznym stylu. Potem z wiszącej nad sufitem półki zdjął butelkę wypełnioną płynem o kolorze złota. Była cała zapisana po hiszpańsku, więc o ile nie znasz tego języka to niewiele zrozumiałeś. Niemało jej dodał do twojego, a uzupełnił go dwiema kostkami lodu i jeszcze jednym, mętwo-białym płynem który zdjął z półki kiedy akurat nie patrzyłeś. Lekko zamieszał w ręku i postawił go przed tobą.

Avatar Angel_Kubixarius
Młodzieniec przejrzał się w napełnionej szklance, sztachnął się zapachem tej mieszanki i chwyciwszy energicznie pięciokątne naczynie i jednym haustem wypił połowę zawartości.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Moderatorka
- Bardzo śmieszne. - Spojrzała w bok, krzywiąc się lekko. Podniosła szklankę i zmrużyła oczy. Zważyła ją w dłoni, zdmuchnęła płomień i wypiła trunek haustem. Wzniosła wzrok ku górze jak w jakimś transie i mruknęła coś pod nosem, co sama tylko mogła zrozumieć. Wolną ręką znów robiła jakieś dziwne gesty, wzrokiem zaś błądziła wokół, pozwalając by jej widok się rozmywał w barwnej kompozycji świateł i powidoków. Jakoś to było, jakoś to się żyło w tym deszczu. Nawet nie próbowała udawać, że zamierza pozostać w miarę trzeźwo myśląca. Znów spojrzała na barmana i tym razem to na jego sylwetce chciała obserwować te wszystkie barwy.

Avatar bulorwas
Dziwny bar zaszczycił swoją wizytą równie dziwny mężczyzna. Czarne, kręcone i długo nie strzyżone włosy, górowały nad zmęczoną twarzą ze skórzaną opaską zakrywającą najpewniej ranę po brakującym oku. W czasach powszechnych operacji plastycznych, tak wyglądali tylko żebracy i trupy. Nie dało się go jednak porównać do żadnej z tych kategorii. Jego ciało, mimo iż trochę zapuszczone, nadal przytłaczało swą muskulaturą. Do pełnej blizn i bruzd skóry przylegał biały T-shirt, który zakrywała odpięta, stara, poprzecierana skórzana kurtka w czarnym kolorze. Nogi zakrywały stare, widocznie za duże dżinsy, których poszarpane od przydeptywania nogawki niemrawo czołgały się z każdym krokiem. Stopy zdobiły zakurzone, podwójnie sznurowane glany z małymi, zardzewiałymi już kolcami na podeszwie. Zauważyć dało się też w nim jedną przypadłość, otóż znacznie górował nad tłumem, miał co najmniej 2,10 m. Powolnym, szurającym i zmęczonym krokiem ruszył w kierunku baru gdzie zajął krzesło barowe obok jakiejś ładnej, blondi dzierlatki.
-Absynt z wódką i lodem. Całą szklankę.
Zamówił wyjmując stary portfel. Jego głos brzmiał na stary, zmęczony już niezwykle długim i intensywnym życiem. Najpewniej pil po to by zapomnieć. Mimo, iż gotówka nadal była uznawanym środkiem płatniczym, prawie nikt z niej nie korzystał, bo są chipy. A staruszek właśnie wyciągał niebieski papierek z wizerunkiem martwego prezydenta.

Avatar Radiotelegrafista
Ten dzień był zły, nawet bardzo, ale Ona się do takich przyzwyczaiła. Cholera, takie dni trafiały jej się od całego, pieprzonego roku. Dzisiaj, jak już 6 razy w tym miesiącu, zadbała o siebie. Jak już 6 razy w tym miesiącu, ułożyła swoje dawno nie strzyżone, długie, kruczoczarne włosy w coś, co można by bez wahania nazwać fryzurą. Ubrała elegancką, białą koszulę z czarnym krawatem, równie formalny, pozbawiony rękawów sweter w kolorze wiosennej trawy, z beżowymi przeszyciami, a także dosyć znielubiony przez nią rodzaj odzieży - formalną spódnicę. Nałożyła nawet makijaż, który mimo tego, iż nie był w stanie zakamuflować podkrążonych oczu, na pewno polepszył chociaż minimalnie jej aparycję. Zrobiła dużo, w porównaniu z zwykłymi dniami, ale nie sposób zakryć roku topienia niepowodzeń w alkoholu, szybkiego i nieregularnego spożywania posiłków i ogólnego zaniedbywania siebie, które odbiło swoje piętno na jej sylwetce i twarzy. Dzisiaj, to co była w stanie, doprowadziła do porządku. Jak już 6 razy w tym miesiącu, wybierała się na rozmowę o pracę. Tym razem miała zostać sekretarką w schronisku dla bezdomnych. Jak to się stało, że w ciągu roku, stoczyła się z tej, której wróżono wille, miliony dolarów i prywatne samoloty na ekskluzywnych bankietach, tej, która nosiła się w bogatych sukniach, stała się nikim, zapomnianą, zapuszczoną personą, bez pieniędzy, bez pracy, utrzymującej się tylko dzięki rodzinie? Jak to się stało, że ta, którą otaczali prestiżowi goście, została z tylko jednym przyjacielem - alkoholem? Jak już 6 raz w tym miesiącu, powiedzieli jej "spi***alaj" w bardziej grzecznościowej formie. Co robiła źle? Czy to wina jej wszczepów? Oka, z wbudowaną kamerą oraz mikrofonem, które miało uratować ją, jako dziennikarkę? Dłoni, którą straciła w wypadku, a na której miejscu znajdowała się teraz uniwersalna proteza? Tak, z początku mówiła sobie, że to przez wypadek, przez tą dłoń, jednak to nie to. Problem leżał gdzie indziej, a ona od roku nie mogła odgadnąć co to było. Po opuszczeniu schroniska, skierowała się smętnym krokiem do lombardu. Sprzedała tam swój zegarek, cenną pamiątkę po babci. Otrzymała za nią o wiele mniej, niż oczekiwała. Nie była z tego powodu smutna. Może brak pieniędzy chociażby ograniczy jej alkoholizm i zajadanie smutków? Kto wie. Wracając pieszo do domu, dwukrotnie musiała się zatrzymywać, by dokonać dosyć komicznej czynności - palnąć się otwartą dłonią w cyber-oko. Szwankowało, a uderzenie zwykle naprawiało sprawę. Nie miała pieniędzy na jego serwis. W drodze, naszedł ją kolejny pech - deszcz, zwykły, najzwyklejszy deszcz, który jednak dopełnił czarę porażki. Kompletnie załamana, jednak przyzwyczajona do tego uczucia, przekroczyła drzwi pierwszego baru, który napotkała. Bez słowa skierowała się do wyspy i zajęła jedno z barowych krzeseł.
-Nalej czegoś mocnego.- Powiedziała, beznamiętnie świdrując ladę dużymi, piwnymi oczami, chowającymi się za opadającymi na twarz kosmykami włosów.

Avatar wiewiur500kuba
Do baru weszła dosyć dziwna osoba. On, podobnie jak i Bar raczej do świata nie pasował. Zdawał się zamiast tego, pasować do baru. W końcu, kto jeszcze ubiera się w kolorowe garnitury i nosi kapelusze pasujące do tego kolorystycznie? Należy również dodać, że niczego nie zmieniał w swoim ciele. Wszystkie kończyny są naturalne, z nimi się urodził i z nimi najpewniej umrze. Kolor oczu, czy włosów również pozostawał naturalny. Co prawda domyślić się tego można, głównie po tym, że nie są to jakieś fikuśne kolory, typu: niebieski, fioletowy, zielony, czerwony czy inne tego typu rzeczy. Zamknął za sobą drzwi i szybko obrzucił pomieszczenie wzrokiem. Przybysz nie był pewien jak dokładnie się tu znalazł, ani dlaczego tu w ogóle wszedł. Alkohole go w ogóle nie interesowały, pijał raczej sporadycznie. Może zawitał tu, bo wyczuł że duch tego lokum, będzie pasować do jego samego? Podszedł więc do baru, ze swoim saksofonem w jednej ręce i usiadł przy nim, na miejscu takim, by z nikim nie sąsiadować. Może się czegoś napije i zostanie tu na dłużej? Do domu ani nigdzie, nie było mu spieszno. Kto wie, może jeszcze trochę zarobi pogrywając na saksofonie. Co prawda jest szafa grająca, ale ludzie chyba lubią muzykę na żywo bardziej, niż z jakiegoś urządzenia, prawda? Przy barze spuścił swój kapelusz trochę niżej, by zasłaniał jego oczy i dosyć miękkim głosem rzekł.
- Coś słabego poproszę, nie jestem przyzwyczajony do mocnych trunków.
Zdjęcie użytkownika wiewiur500kuba w temacie Bar
//Strasznie mi się ten art spodobał.//

Avatar ThePolishKillerPL
Do baru zagościł delikatnie niecodziennie wyglądający mężczyzna. Po sylwetce można powiedzieć, że jest nieco przypakowany, ale nie niczym niejeden paker. Ubrany był on w bluzę typu "letterman jacket", która posiadała ciemno-brązową część "kamizelkową" z białą literką "B" na lewej, górnej stronie i jasnożółte rękawy, czarny niczym noc t-shirt z białą czaszką, jeansy lekko przetarte na udach i granatowe trampki typu "zakostki". Co do wszczepów to posiadał dwa, a mianowicie coś w postaci hełmu o kształcie głowy koguta z tytanowym dziobem wypełnionym średnimi, ale ostrymi niczym brzytwa kłami oraz wszczep ogona przypominający jaszczurzy ogon, z tycimi kolcami. Podszedł do lady i usiadł na krześle przed nią.
-Coś mocnego. -rzekł nieco robotycznym głosem do Barmana.

Avatar gulasz88
Właściciel
Angel
Mieszanka szybko popłynęła wzdłuż twojego ciała, malując smakiem twój przełyk. Gorycz tequili zmieszała się ze ziołową nutą zielonej wróżki. To tego odczułeś słodki finisz; zapewne jest to wina bladego alkoholu. Teraz przyjrzałeś się butelce; likier kokosowy. Kiedy drink w dół twojego ciała czułeś ciepło rozchodzące się po ciele, niczym lawa wlewająca się do odnóg wulkanu. Kiedy alkohol złapał za twoje nerwy przeszedł cie lekki dreszcz, a oko zaswędziało cię od środka. Poczułeś spokój.

Abby
Nawet dodany cukier nie mógł ukryć, że pijesz ponad siedemdziesięcioprocentowy trunek. Zapiekło cię w gardło, jednak niewielki dodatek słodyczy ułatwił poradzenie sobie z ogniem w gardle. Kiedy skurcz ustał, mogłaś wrócić do podziwiania kolorów, na tajemniczym barmanie. Akurat obsługiwał innych klientów, nie mało ich tu przyszło. Wydawał się być osobą która wie. Nie zdawał się być profesorem, czy ekspertem w jakiejś dziedzinie, atoli wyglądał na kogoś od kogo zawsze uzyskasz odpowiedź na dręczące cie pytanie. Niezależnie co chodziłoby ci po głowie.

Bulwa
- Spokojnie kolego. - Gestem ręki wskazał ci byś schował portfel. - Nie wyglądasz jakbyś miał ochotę wychodzić po jednym kieliszku. Pieniądze zostawmy na potem, hm? -
Przysunął do ciebie pięciokątną szklankę z dwiema idealnie kwadratowymi kostkami zimnego lodu, które cicho popękały pod wpływem ziołowego alkoholu. Wlał go do jednej trzeciej pojemności, a drugą trzecią uzupełnił wodą. Twój drink był gotowy.
//Nie ma tu żadnych NPC. Jedynymi postaciami są gracze i Barman.

Radio
Barman spojrzał na ciebie. W jego oczach nie było obrzydzenia czy wstrętu, jednak najzwyklejsze w świecie współczucie. Postawił przed tobą szklankę o pięciu ścianach, taką samą z jakiej piją inni uciekinierzy od deszczu i najpewniej od samych siebie. Tacy sami jak ty. Brodacz chciał już złapać za butelkę z lovecraftowską etykietą która już stała na stole, jednak zrezygnował. Znad sufitu sięgnął po inny trunek. Był brązowy jak kora, a na dystyngowanej etykiecie widniały napisy azjatyckiego pochodzenia, najpewniej japońskiego. Chwile później część butelki napełniła twój kieliszek i została przyprawiona dwiema kostkami lodu. Przysunął ją na zachętę, choć ty pewnie jej nie potrzebowałaś
.
Wiewiór
Okularnik właśnie skończył obsługiwać smutną dziewczynę obok której usiadłeś i zwrócił się w twoją stronę z niegasnącym uśmieszkiem.
- Chyba jesteś jedyną osobą która nie chce zalać swoich problemów tej nocy. -
Na ladzie położył pięciokątną szklankę do której nalał trochę mleka, wyciągniętego z niewidocznej z twojej perspektywy lodówki. Z sufitowej półki zdjął wysoką butelkę o kształcie stożka. Jej etykieta nie wyglądała na naklejaną fabrycznie, trunek pochodził pewnie z jakieś rzemieślniczej destylarni. "SzPA", taki skrót na niej widniał. Suto nalał je zawartości do twojej szklanki i poprawił innym ciemnym płynem, byłeś niemal pewien ze to był likier czekoladowy. Dodał dwie kostki lodu i zamieszał zawartość słomką którą wsadził do środka. Gotowy wyrób postawił przed tobą.

TPKPL
Barman uśmiechnął się na twój widok. Jednak nie byłeś pewien czy to twój wygląd go ucieszył, czy kolejny klient odwiedzający jego ukryty przed światem przybytek. Gdy zająłeś swoje miejsce i złożyłeś zamówienie, brodacz postawił na ladzie wysoki kieliszek, najpewniej do szotów. Najpierw wypełnił go zielonym płynem, nie absyntem, raczej likierem arbuzowym. Zalał to innym gęstym alkoholem o kolorze kawy, kremem irlandzkim, jeśli dobrze rozczytałeś etykietę. Na sam koniec wlał niewielką ilość grenadiny która zleciała na sam dół mieszaniny. Całość wyglądała jak ektoplazma, albo jak zbiornik na odpady nuklearne. Jednak pachniał dość obiecująco.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Moderatorka
//bardziej bym powiedziała, że sześcienne kostki, niż kwadratowe :v

Chciała żeby zapiekło, więc cieszyła się tym lekkim bólem i szczerzyła dziwnie. Ponownie rzuciła spojrzenie, po uprzednim zastanowieniu, w lewo. Tu byli ludzie, ktoś rzeczywiście tu się pojawiał. Uśmiechnęła się do swego sąsiada, nawet nie patrząc mu w oczy, a rzucając bezczelne spojrzenia na całą jego sylwetkę. Palcami przecierała powoli grzejące się naczynie, ciesząc się przemijającym chłodem. Spięła na moment barki i wygięła się do tyłu, w myślach kląc na ból kręgosłupa i znów zanurzając się w błądzenie myślami. Upewniła się, czy buty nie spadły jej ze stóp przez nieuwagę i znów spróbowała przywołać powidoki. Miała ukradkiem nadzieję, że osoba na którą się gapi rzeczywiście tam jest, a nie tylko się wydaje.

Avatar Radiotelegrafista
Spojrzała w trunek, przez parę sekund wodząc wzrokiem za dwiema kostkami. W alkoholu było coś, co hipnotyzowała ją, zasłaniało wszystko inne i nakłaniało to wypicia zawartości. Dobrze wiedziała, że nie powinna pić. W podobnych szklankach utopiła już setki dolarów, topi kolejne, a sama kiedyś zatonie w takiej. Jednak, w wysokoprocentowych napojach było coś, co nie pozwało jej powiedzieć "nie" czy "dzisiaj nie piję". Co to było? Ona nie wiedziała. Może ucieczka, błoga nieświadomość jaką dawało spożycie większej ilości, niż rozsądek podpowiadał? Albo było to ciepło, rozlewające się po ciele, jedyne jakiego mogła uświadczyć w od dawna nieogrzewanym mieszkaniu? Ona nie wiedziała, nie myślała nad tym, co dawało jej picie. Alkohol nie służy do przemyśleń, on służy do picia, a Ona od roku, sumiennie wypełniała tą służbę. W końcu, nie podnosząc wzroku znad lady, złapała szklankę pełną dłonią i nachyliła do ust, szybko pijąc. Nie delektowała się napojem, nie smakowała go. Piła, by zapomnieć o tym wszystkim. Piła, by pić.

Avatar Angel_Kubixarius
- Cudo, drogi barmanie. Istny majstersztyk mi tu zaserwowałeś, to tego potrzebowałem na dzisiejszy dzień. Dzisiaj straciłem pracę, ale jak i w tym drinku wiem, że jeszcze ta gorycz będzie miała słodki koniec, jeszcze nie wiem jaki, ale wiem że będzie dobrze. Swoją drogą jestem James, James Jacques Porter, dawniej ochroniarz jednego z vipów firmy Cybrion Industries, aczkolwiek to było już dawno... tak czy inaczej to właśnie od firmy dostałem swoje wszczepy, na które normalnie nie byłoby mnie stać... skoro już się przedstawiłem, miło byłoby gdybym poznał imię mistrza alkoholi, który nieco rozchmurzył mi dzień.
Powiedział po czym kolejnym łykiem dopił swojego drinka.

Avatar ThePolishKillerPL
Wziął kieliszek swoją prawą dłonią. Przez krótszą chwilę spoglądał na kieliszek swoimi oczyma, a ogon swobodnie poruszył się i oplątał krzesełko na którym siedział niczym wąż boa swoją ofiarę przed pożarciem. Po chwili namysłu wypił shota, myśląc czym go barman poczęstował.

Avatar gulasz88
Właściciel
Abby
Wszystko wydawało się na tyle realne na ile prawdziwe mógłby być twoje życie. Twój sąsiad istniał, to było niepodważalne. Dość żywy człowiek z krwi, kości i żelaza i elektryczności. Nawiązywał teraz dialog z barmanem, mentalnie wypłakując się na jego wilgotnym od mentalnych i prawdziwych łez ramieniu. Czy czuł że go obserwujesz? Raczej tak, wzrok bywa równie kłujący co ostry patyk. Czy zwróci ci uwagę? Zaraz zobaczymy.
Radio
Droga to zmarnowanego żołądka przechodzi przez język, więc siłą rzeczy poczułaś smak alkoholu. Bez wątpienia była to whiskey. Za dobra na amerykańską, za słaba na szkocką i zbyt twarda na irlandzką. Japońskiej jeszcze nie piłaś, przez ostatni czas rzadko uczęszczałaś do porządnych barów, oferujących coś więcej niż rozwodnione piwo i tanią siwuchę. Przez chwilę nawet przeszło ci przez myśl że możesz się nie wypłacić, jednak barman odszedł od ciebie, zajmując się klientem i zostawił przed tobą otwartą butelkę alkoholu, dając ci coś czego nie czułaś od dawna - zaufanie.
Angel
- Potrzebowałeś tego, co? - Uśmiechnął się do ciebie barman i oparł się łokciem o blat. - Jestem Ken. Możesz mi mówić Kenny lub KJ, jak ci wygodnie. Nie jestem żadnym mistrzem alkoholi. Po prostu wiem jak działają ludzie, co czują, co chcą odczuć. I pod to robię drinki. Taka praca. -
Kiedy tak gawędziłeś sobie z barmanem, dostrzegłeś że fioletowo-włosa dziewczyna siedząca po twojej lewej, strasznie natarczywie ci się przygląda. Jakby szukała twojej aury czy czegoś.
TPKPL
Parada smaków zatańczyła na twoim języku kiedy kolorowy shot spłynął po twoim języku. Trochę słodki, trochę kwaśny, trochę gorzki. Łączył wszystkie smaki jakich potrzebowałeś, niezależnie czy byłeś pochmurny, smutny czy znudzony teraz w głowie zakłębiła ci się inna idea. Byłeś zadowolony.

Avatar bulorwas
-Psia krew, rozgryzłeś mnie gieroju.- powiedział mężczyzna chowając portfel z powrotem do kieszeni. -Jedyne co mi zostało, to pieniądze. Nie ma do kogo mordy otworzyć, nie ma z kim się napić. Zostałem tylko ja, ku*wy i szklanka. -skomentował swoje życie biorąc szklankę w prawą dłoń. Dało się zauważyć srebrny sygnet otrzymywany przez wysoko postawionych wojskowych w armii USA, spoczywający zaciśnięty na środkowym palcu. Mężczyzna podniósł szklankę i obalił cały drink na raz, bez mrugnięcia, bez skwaszenia twarzy. -Masz coś mocniejszego? Spirytus?

Avatar wiewiur500kuba
Nie znał się w ogóle na alkoholach, więc nic dziwnego, że zdziwił go fakt że barman zaczął przygotowywać trunek od nalania do szklanki mleka. Nie mniej nie wybrzydzał, i bardzo chętnie sięgnął po swoją szklankę. Bardzo ciekawił go smak trunku jakim uraczył go barman. Rzadko pijał, więc w sumie każdą okazję do spożycia procentowego napoju traktował jak jakieś święto czy coś. A dzisiaj mu się jego zdaniem należało, sądząc po dużej ilości pieniędzy jakie zgarnął do kapelusza, musiał grać bardzo dobrze. Nie mniej wypije chyba tylko tego drinka i potem zacznie przysłuchiwać się rozmowom. W takich miejscach co bardziej pijani ludzie mogą zacząć opowiadać ciekawe historie. I na to w zasadzie liczył. Co prawda w barach bywał rzadko, ale tego faktu raczej nie trudno się domyślić prawda? Zaczął popijać swój trunek przez słomkę. Szklankę trzymał w jednej dłoni, swój instrument w drugiej.

Avatar Radiotelegrafista
Słabym uśmiechem pozdrowiła stojącą przed nią butelkę. To prawda, od dłuższego czasu nie piła już żadnego alkoholu z wyższej półki, a to, co zaoferował jej barman, przypadło do gustu, nawet bardzo. Japońska whisky przypomniała jej też o innych rzeczach. Jakieś półtora roku temu, nie więcej, bogata sala z pięknymi żyrandolami, pełna bogato wystrojonych ludzi. To była gala, pisarska. Co prawda, Ona nie była w żaden sposób nagradzana, jednak odpowiadała za napisanie relacji z wydarzenia. Wtedy, jej sława, jako dziennikarki, sięgała zenitu. Ona była tą Norą Alison, która potrafiła napisać najbardziej emocjonalne sceny z życia miastowej biedoty, była tą, która potrafiła wychwycić najdrobniejsze niedoskonałości gwiazd i bez oporów donieść o nich redakcji. Była tą sławną Norą Alison, młodą dziennikarką, która właśnie tropiła kryminalną sprawę wielkiej wagi. Ona dobrze pamiętała tą galę, zdjęcia, wywiady. Dobrze pamiętała, jak jedna z pisarskich gwiazd, w wywiadzie z nią wróżyła jej przyszłość wśród ogromnych pieniędzy, sław i drogich samochodów. Obie się wtedy raczyły szlachetnym szampanem. Jakże zgubne mogą być wróżby. Wspomnienie dawnego życia przebudziło żądło, które kłuło jej umysł. Te żądło usypiało w jednym, wysokoprocentowym łożu. Dopiła whisky i znów napełniła szklankę. Westchnęła z żalem minionych dni i wypiła zawartość.

Avatar ThePolishKillerPL
Odłożył pusty niczym głowa blondynki kieliszek na ladę. Na jego niewidocznej pod hełmem twarzy zagościł uśmiech. Nie taki, gdy pozbawiał sensu egzystencji czy głów Ruskich, ale taki zwykły uśmiech, ot co.
-No...muszę przyznać, trafiłeś w dziesiątkę. Drink niczego sobie. -rzekł do barmana, a ogon nieco poluzował uchwyt.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Moderatorka
//byłam na 100% pewna, że jak już na kogoś będę się gapić, to na pewno na Angela xD//

Zmarszczyła nos. Nie potrafiła zrozumieć, jak można zwierzać się barmanowi. "Rozumiem, wróżce, terapeucie, przyjacielowi, wrogowi, ale barmanowi? Przecież to śmieszne. Ty się uchlejesz, a on zarobi sobie na twoim pijackim gadaniu. Masz z tego mniej korzyści, jak z nakarmienia gołębi gównem." Z gapienia nie zrezygnowała, lubiła to robić. Poza tym czekała, aż gaduła skończy, a ona będzie mogła poprosić o następną kolejkę. Takie życie, nieważne gdzie się pójdzie, tak czy siak trzeba będzie czekać.

Avatar gulasz88
Właściciel
Bulwa
- Nie jestem pewien czy mogę sprzedać ci coś mocniejszego, pułkowniku. - Powiedział odwracając na chwilę wzrok od twojego sąsiada i kierując go ku tobie. - Jednak jeśli chcesz mogę ci zrobić drinka. Receptura specjalnie dla ciebie. Poczujesz się po niej... inaczej. Jednak nie twierdzę że źle. Zainteresowany? -

Wiewiór
Drink był słodki, niemal jak deser. Gorycz alkoholu była tu tylko fałszywą nutą ukrytą w filharmonii słodyczy. Zimny cocktail łaskotał cię w gardło, a chłodna fala rozeszła się po twoich żyłach jak auta na autostradzie, a każdy kolejny łyk zdawał się być kolejną godziną szczytu. Podobało ci się to uczucie, dlatego z chęcią wsysałeś słodką esencje z nietypowego kieliszka. Czułeś się wesoły

Radio
Kolejny kieliszek nie był już tak przyjemny jak pierwszy. Wszystko robione zbyt często i za szybko, traci na znaczeniu, wyjątkowości. Czy jednak ugasił twoje pragnienie? Tak, na kilka chwil straciłaś ochotę na konsekwentne odtruwanie się. Zamknęłaś się we wspomnieniu lepszych lat, lat kiedy swąd whiskey był przyjemnością a nie obowiązkiem. Tylko na jak długo się w tym stanie utrzymasz?

TPKPL
Barman odwrócił się na chwilę w twoją stronę i z uśmiechem strzelił do ciebie z palca. Wielu przyszło tu ze swoimi problemami, a obowiązkiem barmana jest ich wysłuchanie, zrozumienie, poradzenie. Tobie natomiast pozostaje delektowanie się bukietem smaków który przed chwilą zalęgł ci w ustach.

Abby
Barman, którego dopiero co oskarżyłaś o zarabianiu na cudzej krzywdzie skierował swoją uwagę ku dalszemu pijaczkowi, najpewniej żołnierzowi który jak i twój sąsiad miał potrzebę opowiedzenia swojej historii. Ludzką, naturalną chęć wygadania się drugiemu człowiekowi. A czy ty nie chciałabyś do kogoś mordy otworzyć?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Moderatorka
Po co, skoro nikt na nią nawet nie spojrzał? Znów zważyła naczynie w dloni i pomyślała o miłym dźwięku rozbicia się szkła o ścianie. Jej sąsiad ją zignorował, więc natrętnym spojrzeniem postanowiła obrzucić kogoś z drugiej strony. Naprawdę miała ochotę na następną kolejkę, ale równie bardzo nie chciała kolesiowi przerywać pie**olenia o Chopinie.

Avatar wiewiur500kuba
Nigdy by nie pomyślał, że jakiś trunek może być tak przyjemny w smaku. Momentalnie jego "jeden drink i sobie posiedzę" zamieniło się w "wypiję tyle, na ile starczy mi pieniędzy". Nie mniej, jeszcze teraz po delektuje się swoim smakiem i złapie barmana kiedy ten nie będzie miał co robić. Obrzucił wzrokiem osoby siedzące najbliżej niego, ciekaw co one robią i ciekaw tego, co maluje im się na twarzach. Może zamieni sobie słówko z którymś z sąsiadów?

Avatar ThePolishKillerPL
No, to trochę tu posiedzi. Jego ogon przestał ściskać biedne krzesło i opadł, jakby był martwy. Jako, iż mu się tu spodobało to posiedzi tu, co jest pewne. Sam barman mu przypominał kolegę, którego zabili Rosjanie. Tak, Rosjanie. Ci mafiozi, którzy się kurczą pod wpływem pewnej osoby, jaką jest Richard Axester. Ten Richard, którego się sam rząd boi. Ten Richard, którego imienie jest przekleństwem dla Rosjańskich mobsterów i koszmarem dla Policji czy samego wojska. Ten Richard, którego wszyscy się obawiają. Czyli on.
Jako, iż nic nie miał do roboty to spojrzał na tamtych po jego lewej stronie co porabiają, a przy okazji co mówią.

Avatar Angel_Kubixarius
Spojrzał więc na dziewczynę, która patrzyła po klientach baru.
- hmm... Mogę w czymś pomóc ? Szuka pani kogoś ?
Spytał lekko i bez ładunku emocjonalnego James po czym lekko nachyliwszy się do barmana
- KJ, mógłbyś proszę jeszcze jedną kolejkę, tym razem czegoś na rozweselenie ? Byłbym wdzięczny gdybyś zaserwował to mi i tej tu pani, wygląda na trochę nieufną i przybitą.

Avatar Mati129
Zamknął za sobą drzwi. To nie był bar "Macintosh Plus", do którego zawsze przychodził od pewnego czasu w każdą noc, ale jako że musiał pojechać do siedzib partyjnych tak późno, i w okolicy nie było innych... bardziej zachęcających miejscówek, do tamtego lokalu było jakiejś kilka mil, to postanowił, że tutaj się czegoś napije. Był on mężczyzną, wyglądającym na ok. 40 lat, miał bladą cerę, włosy koloru brązowego, tak samo jak i oczy. Nie miał on jakoś gęstego zarostu, za to miał on długie wąsy. Ubrany był w brązową kurtkę, spodnie tego samego koloru, czarne buty oraz szarą uszankę, w której on się tylko przegrzewał, bo nic nie wskazywało na to, by w Miami spadł kiedykolwiek śnieg. Ubrania skutecznie zasłaniały potencjalne protezy czy też wszczepy, których i tak by nie mógł zrobić, bo statut partyjny tego zabrania. W jednej z rąk trzymał teczkę. Tam się znajdowały dokumenty Partii, które miał wziąć z ratusza do siedziby partyjnej, a że ona sama uznała je za te niższej klasy i do tego nieaktualne, to zabrał je ze sobą, by móc je zniszczyć w swoim domu. Przez prawie rok tak wyglądała jego praca. Przynieś coś, spal coś innego, może przekup lokalne władze czy też poleć do stolicy, by porozmawiać z wyżej usytuowanymi członkami zasiadającymi w Senacie. I pomyśleć, że jeszcze 2 lata temu prawie wygrał wyścig o... Prawie by zapomniał, musi się czegoś napić. Nie rozglądając się zbytnio, podszedł do baru, zajął krzesło barowe, i nużąco powiedział:
- Jaką macie wódkę?

Avatar bulorwas
-Jestem trzeźwy i jestem klientem. Na podstawie kodeksu, masz obowiązek sprzedać mi spirytus, jeśli jest w menu i masz go na stanie. Ale spróbuję tego "drinka", cwaniaczku. Lej.
Powiedział wyjmując z kieszeni stary, złoty zegarek, lata 50 najpewniej. Na jednej stronie o dziwo nadal działająca tarcza ze wskazówkami, a na drugiej zdjęcie kobiety. Drobnej, białowłosej, o wielkich niebieskich oczach i wąskich ustach. Gdyby nie chłopiec którego usypiała na swych rękach, uznano by ją najpewniej za dwunastolatkę, ale to w połączeniu z poważnym wyrazem twarzy, dawało widok kobiety nad którą zatrzymał się czas. -Moja Louise.. Mój Eric...- zamknął zegarek, a z jego oka poleciała łezka.

Avatar gulasz88
Właściciel
Abby & Angel
Ustawił przed wami dwa wysokie kieliszki, kiedy brudne naczynia zabrał wam z linii wzroku. Chwycił za butelkę której zawartość była dopełnieniem drinka antycznie wręcz wyglądającego klienta. Nalał nieco zawartości do shakera, który akurat leżał w pobliżu. Do tego dolał trochę wyraźnie podpisanej grenadiny i jeszcze jednego alkoholu w białej butelce. Wymieszał i zawartość nalał do waszych naczyń. Płyn miał pastelowo różowy kolor, zdecydowanie kontrastujący z waszym wyglądem i nastawieniem. Jednak nie należy osądzać drinka po kolorze.

Wiewiór
To była bardzo nietypowa zgraja cudaków. Dziewczyna o aparycji i nastawieniu wróżki, typowy Solo naszpikowany zabójczą technologią, stary żołnierz znudzony życiem i dziewczyna z uszkodzonym cybernetycznym okiem, zdecydowanie zbyt mocno przytulona do butelki whiskey. Kiedy tak obserwowałeś innych, do lokalu wszedł nowy gość i zajął miejsce koło ciebie. Nie zwrócił na ciebie uwagi, po prostu poprosił barmana o wódkę.

TPKPL
Dwie dziewczyny, jedna wyglądająca jakby miała zaraz rzucić urok na ten bar i ich mieszkańców, druga intensywnie zmierzająca ku utopieniu się w butelce rudego trunku. Między nimi siedziała dwójka mężczyzn, obaj wyglądali na takich u których krew nie wywołuje zawrotów głowy, jeśli wiesz co mam na myśli. Ten bliżej ciebie miał kilka wszczepów, ewidentnie ochroniarz z jakiejś korporacji. Drugi miał postawę bardziej żołnierską i był o wiele starszy od drugiego. Na przeciwko ciebie oo drugiej stronie baru siedział dziwnie wyglądający gość w garniturze, jakby wyjęty z innej epoki. Po chwili dosiadł się do niego kolejny mężczyzna Typowy czterdziestolatek próbujący zapomnieć o dniu.

Mati
- Taką jakiej jeszcze nigdy nie piłeś. - Rzucił barman zaraz po tym jak się dosiadłeś a on sam skończył obsługiwać parę przy frontowej ladzie. Nie byłeś pewien w jakim stopniu jest to prawda, jednak po krótkim obrzuceniu okiem butelek leżących na ladzie i półce pod sufitem byłeś w stanie uwierzyć w słowa okularnika. Nie znałeś żadnej z tych marek. Nieznane może straszyć lub pociągać. Na co ty się zdecydujesz?

Bulwa
Barman oderwał się na chwilę od nowo przybyłego klienta i ustawił przed tobą nową szklankę do mocnych trunków. Najpierw nalał do niej przezroczystego płynu, a jego mocny jałowcowy aromat jasno utwierdził cię w przekonaniu że to gin. Następnie otworzył puszkę wyciągniętą dopiero co z podręcznej lodówki i nalał część jej zawartości do twojej szklanki. Zanim miałeś okazje wyśmiać go za zrobienie ginu z tonikiem i nazwanie tego kreatywnością dodał do środka nieco czarnej substancji i wrzucił do środka kostkę lodu. Całość wyglądała jak zdjęcie w sepii.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Moderatorka
Zagapiła się przez dobre kilka chwil, by w końcu zdecydować, by to jej rozmówca pierwszy wypił tę oto landrynkę. Oblizała wargę i znów na niego spojrzała.
- Sam jesteś nieufny. Z doświadczenia wiem, że nie ma co się w takie wasze rozmówki wtrącać, bo jeszcze będziecie wielce obrażeni. - Lekko pacnęła dłonią w blat i w tym geście nagle wyraziła calutkie swe urażenie. Znów powróciła do podziwiania wszechświata, odsuwając na bok takie infantylne obrażanie się. - Szukam? Nie, nie szukam nikogo, to mnie szukają, jak szczęścia, jak losu, jak wódki i patosu. - Mówiąc tamte słowa, przeciągała nieco słowa i uśmiechała się. - Pytanie, czego ty szukasz, skarbie.

Avatar bulorwas
Umoczył język by poznać smak napitku. -Wiesz jak to jest dokonać egzekucji na kimś, kto za ostatnie życzenie wybrał sobie modlitwę ze zdjęciem żony w ręku, a potem wrócić do kraju i zorientować się, że twoja rodzina zginęła w wypadku?

Avatar Mati129
Wybrał na chybił-trafił jakąś bezsmakową wódkę ze słowiańsko brzmiącą nazwą i trochę bardziej nużącym niż wcześniej głosem odpowiedział:
-Tą poproszę
Mimo tego, że nie powinien się upijać przed TYM dniem, to jeden kieliszek nikomu jeszcze nie zaszkodził. Poza tym ten barman wygląda dziwnie znajomo... Przy okazji rozejrzał się po barze i po osobach, które siedziały przy nim.

Avatar ThePolishKillerPL
Odwrócił się z powrotem. Rozejrzał się, czy nie ma przypadkiem żadnej listy drinków czy coś w tym stylu. Przy okazji zastanawiał się, czy do kogoś zagadać czy nie, gdyż kto by chciał gadać z typem spod ciemnej gwiazdy jak on?

Avatar wiewiur500kuba
Do kogo z tej zbieraniny miał najbliżej? Rzecz jasna, pomijając osobę, która usiadła obok niego. Ciekawych klientów przyciąga magia tego miejsca. Czyżby przybywali tutaj sami ludzie, którym życie wyrządziło jakąś krzywdę? Zdecydowanie mógł tak stwierdzić po znudzonym żołnierzu i kobiecie, która przytulała się do whiskey. W sumie to do niej miał największą ochotę zagadać. Może uda mu się jej jakoś pomóc?

Avatar gulasz88
Właściciel
Bulwa
- Pod tym względem to ty jesteś tu bardziej doświadczony, pułkowniku. - Odparł beznamiętnie, ale nie bez emocji.
Lekkie umoczenie języka nie wystarczyło by poznać smak podanego ci drinka. Ta degustacja była zaledwie nutką ciekawszego utworu, rąbkiem wielkiego obrazu, gwiazdką w monstrualnej konstelacji. A jednak mimo że nie poczułeś prawie nic, to ręka jakby niezależnie zbliżała szklankę do twoich ust. Chcesz walczyć z własnym ciałem?

Mati
Ustawił przed tobą przysadzisty i gruby kieliszek i wypełnił go wskazanym przez ciebie płynem. To bez wątpienia był wyrób słowiański, co można założyć po napisie w cyrylicy i godle Białorusi wyrobionym na szkle. Nie okłamał cię, nigdy nie widziałeś podobnej butelki. A czy nie piłeś?

TPKPL
Jedyną "listą drinków" jaką tutaj miałeś to ceny piw z pomp stojących tuż obok ciebie.Dwa dolary za lagera i IPA, trzy za portera. Mogłeś się już przekonać, że to nie jest zwykły bar, nie prowadzi go zwykły barman i nie podaje on zwykłych drinków. Za to na półce pod sufitem, widziałeś niemal muzeum alkoholi. Różne napisy w różnych językach, fantazyjne butelki o setkach kolorów. Były jak grimuary z których można było wyciągnąć zaklęcia. Jeśli chciałeś z kimś pogadać, droga wolna. Znajdzie się tu kilku takich którzy potrzebują rozmowy.

Wiewiór
To miejsce przyciągało wraki, bez dwóch zdań, niczym plaża w południowej Afryce. Gdyby ktoś postawił na ciebie, jako na najmniej zniszczoną osobę w tym barze, na pewno by trochę zarobił. Chciałeś być doktorem złamanych serc i skraść nieco pracy barmanowi? Po drugiej stronie baru siedział ktoś, kto wyróżniał się nie tylko wyglądem, lecz i samotnością którą emanował. Może potrzebował rozmowy, może tylko gry w rzutki. Czymkolwiek by to nie było, możesz być jego wybawieniem, a on twoim.

Avatar bulorwas
Czuł się jak za woja, kiedy pasożytniczy wszczep zagłuszał emocje i dawał rozwiązania. Nie opierał się, pił w końcu głównie po to by móc czuć, choć na krotki moment. -Jestem Martin, ale możesz mi mówić Jeager (czyt. Dżeger.). Aktualnie nie mam pracy, znam kilka rządowych tajemnic i z tego powodu żyje z ch*j wysokiego zasiłku dla weteranów i przedwczesnej emerytury. Kiedyś mój mundur aż błyszczał od wszelkich odznaczeń, podawałem rękę każdemu prezydentowi od 40 lat, każdy z nich mi gratulował. Czego gratulował? Mordowania ludzi? Bombardowania wiosek? Porywania kobiet? A może publicznych egzekucji z pomocą sznura i maczety? Każdemu z tych su**nsynów naplułbym w twarz, każdy traktował mnie jak marionetkę, jakby nie był świadomy, że jeden ruch ręki i witałby się z Kostuchą. Czasem miałem wrażenie jest jestem jakimś je**nym zwiastunem pożogi. Widziałem całe kraje palone ogniem napalmu. A zapłakałem tylko raz. Raz gdy ujrzałem trupy mojej rodziny. Mojej Louise... Mojej żony!
Zaczął się żalić chlejąc dziwny alkohol.

Avatar wiewiur500kuba
Czy nie był najbardziej zniszczoną osobą? Tutaj można się kłócić, w końcu wszystko zależy jak zdefiniujemy słowo "zniszczona osoba". W dzisiejszym świecie może to być równie dobrze osoba z uszkodzonymi wszczepami. Można również do tego wliczyć osoby, które są złamane psychicznie. A może zniszczona osoba, to również osoba, której ciało trawi jakaś choroba? Różnie można to definiować oraz nie należy również oceniać książki po okładce, bądź wyciągać zbyt pochopnych wniosków. To można wywnioskować tylko z dialogu, który zamierza teraz poprowadzić. Koło osoby po przeciwnej stronie było jakieś wolne miejsce, by mógł tam usiąść, czy zmuszony będzie rozmawiać z nią z takiego miejsca, w jakim siedzi?

Avatar Angel_Kubixarius
- Ja jedyne co mam w sobie infantylnego to to zaufanie i może nieco nastawienie do życia, tak przynajmniej twierdziła moja była kiedy mnie rzuciła... cóż, może miała rację....
Po tych słowach wziął łyk landrynkowej mieszanki
- Cóż. Teraz jestem wolny od władz, od korposzczurów i od tej jędzy. Pytałaś czego szukam, odpowiedź brzmi: pieniędzy, wolności i szczęścia. Te trzy rzeczy są mi potrzebne... swoją drogą wyglądasz na kogoś, kto zna się nieco na szczęściu, tak jak KJ ale w nieco inny od niego sposób. Znasz się może na przeznaczeniu ?
Spytał z dozą zażenowania po czym sączył dalej 'landrynkę'

Avatar ThePolishKillerPL
No, to nie ma co czytać.
-Ej, panie Barmanie. Mógłbyś coś zapodać...bałkańskiego?- spytał się barmana, z ciekawości.
-I przy okazji, ile kosztuje partyjka w bilarda? -dodał do swojego pytania.

Avatar korobov
Weszła do środka, jakby była z innej epoki. Ubrana schludnie, delikatnie... Zwiewnie niczym jakaś wyrocznia delficka, skóra biała niczym śnieg... Szkarłatne oczy przeczesywały wszystko w najbliższej okolicy, a blond włosy falowały, niczym będące w wodzie. Była... Jakby zagubiona i niepewna siebie. Miała kilka lęków i fobii... Żyła tak od kilknastu miesięcy... Nie widziała swoich dzieci ani męża od dawna. Dla bezpieczeństwa miała wszczepionych kilka implantów kontrolujących jej wygląd, masę, a nawet kolor i długość włosów... Delikatne stąpanie po ziemi nie zwiastowało tego, żę jej stopy były modyfikowane o dodatkowe silniczki zwiekszające jej szybkość. Jej ręce wyposażone były w system umożliwiający się podłączenie do większośći urządzeń, ale również ostrze oraz pistolet laserowy do obrony. Oboje z jej oczu były fałszywe, niezwykle wydajne kamery. Zainstalowane je dawno temu. Były już przestarzałe, ale i tak pomagały jej widzieć od mikrofal po promieniowanie gamma. Podeszła do baru i powiedziała szybko:
-Wino peteasca alba.
Zdjęcie użytkownika korobov w temacie Bar

Avatar Mati129
Nie zawahał się, wziął kieliszek, i postarał się połknąć wszystko w jednym łyku. Może to pomoże po ciężkim dniu u Partii?
Przy okazji pochłonął się ku rozmyślaniom na temat tego, gdzie wcześniej widział tego barmana. Może był byłym członkiem partyjnym, który odszedł z niewiadomego powodu? Odrzucił tę myśl, bo wydawała mu się zbyt nadzwyczajna. Gdyby coś takiego się stało, to by w rubryce Partii w gazecie "The Union", która tylko nazwą nawiązywała do starych gazet sprzed wieków, już by była informacja o odejściu kogoś od Partii, nawet najmniejsza wzmianka, jednak zaakompaniowana zdjęciem owej osoby, a nie widział w gazetce kogoś stuprocentowo podobnego do barmana. Mimo wszystko nie mógł pozbyć się uczucia, jakby on gdzieś się pojawił w świecie polityki...

Avatar gulasz88
Właściciel
Bulwa
- Ja jestem Ken, ewentualnie Kenny lub KJ, jak ci wygodnie. Zdaje się że w niejednej dupie byłeś i sporo gówna widziałeś, co? Kilku podobnych tobie przewinęło się już przez ten lokal na przestrzeni lat. O ile każdy mój drink jest inny, to wszystkim serwuje to samo.
Gdy napiłeś się alkoholu o kolorze starej kliszy, poczułeś nagły wzrost goryczy w twoich ustach. Jednak nie smakowało to źle, więcej było to przyjemne. Jak chlust zimnej wody kiedy miałeś już mdleć. Zaswędziało cię w tył głowy, jakby ktoś czegoś tam szukał i chciał ci to pokazać. I pokazał. Poczułeś się nostalgicznie

Angel
Mimo wyglądu, shot nie był wcale słodki. Można by powiedzieć że posiadał każdy z ze znanych ci smaków poza właśnie słodkim. Goryczka, kwaśność, pikanteria, jakby w kieliszku było trochę całego świata. Miałeś ochotę ten świat poznać, odkryć na nowo po raz drugi i trzeci. Poznać coś na nowo. Czułeś się towarzysko,

TPKPL
- To zależy ile drinków zamówisz. - Odpowiedział ci na pytanie, na chwilę odstępując od weterana. - Nie przejmuj się tym teraz, dopiszę ci do rachunku. A jak chcesz coś innego, to tam masz szafę grającą. - Tutaj wskazał ci na urządzenie które mijałeś w drodze tutaj. - Muzyka jest posegregowana gatunkami, może znajdziesz coś co ci się podoba. -

Korbov
- Bineînțeles, doamnă. - Odpowiedział ci w języku jakim mówiło wino które zmówiłaś. Przez to pewnie nie zdziwiło cię, że miał butelkę owego wina akurat pod ręką. Ustawił odpowiedni dla białego wina kieliszek i subtelnie odkorkował alkohol. Dał mu ułamek chwili na oddech, po czym nalał go do kieliszka i przysunął go w twoim kierunku.

Mati
Może miał po prostu pospolitą twarz? Nie, zbyt dużo cech szczególnych: okulary, broda, długie ciemnobrązowe włosy w kitkę. Nikt kto chce zniknąć nie tworzy z siebie tak interesującego człowieka. W dodatku te tatuaże, prawdziwe, nie holograficzne czy tymczasowe. W dodatku z gatunku tych które mają jakieś znaczenie. Osoby jego pokroju nie da się zapomnieć. Pytanie pojawia się w miejscu, gdy zastanawiasz się skąd go pamiętasz.

Wiewiór
//Układ gdzie kto siedzi jest w notatniku. Ale tak, Jacke... to jest postać Kilera siedzi sama.

W tak zwanym międzyczasie zdążył się zmienić utwór w szafie grającej.

Avatar korobov
-Mulțumesc. - odpowiedziała, po czym delikatnie wzięła kieliszek w dłoń, powąchała, po czym deikatnie się napisała. To miał być znak... Dla informatora.. Tutaj... Chwila... Rozmowa chyba miała być po kazachsku...

Avatar Radiotelegrafista
Stan ten potrwa tak długo, jak whisky będzie w butelce, a Ona przytomna. Nie, żeby miała słabą głowę, ostatni rok intensywnego spożywania alkoholi nieco ją przyzwyczaił do sporych dawek, jednak wciąż lubiła się zwyczajnie upić, nie wiedzieć niczego, nie pamiętać niczego, nie myśleć o niczym. I tak w kółko, w wysokoprocentowym kręgu życiowych niepowodzeń. Za parę dni znów pójdzie na rozmowę, znów się nie uda, znów będzie miała pretekst do utopienia porażki i pieniędzy w mililitrach rozgrzewających cieczy. Jeśli świat będzie dla niej łaskawy, to któryś z drinków, albo piw, wódek, tanich win, zabije ją i skończy cierpienia, a przynajmniej użalanie się nad sobą. Wypiła zawartość kieliszka, i nie, nie poprawił jej humoru. Wręcz przeciwnie, zaczęła czuć to, co już zwykle czuła od pewnego czasu. Obrzydzenie do samej siebie. Do swoich porażek. Do swojego upadku.

Uzupełniła naczynie i wypiła zawartość.

Avatar bulorwas
Chciał się oprzeć na oparciu i odchylić łeb, ale zorientował się, że oparcia nie ma i spadł, ale zostawił szklankę i oparł się na rękach robiąc podparte salto. Był teraz w pozycji stojącej. -Ku*wa, mogłem sprawdzić..- powiedział strzykając karkiem i ponownie usiadł. -Mogę przestawić kanapę pod rzutki by z niej porzucać?- Zapytał barmana. -No i dobre ścierwo z tego drina. Co tam dodałeś?

Avatar gulasz88
Właściciel
Korobov
- Mi se pare că aștepți pe cineva? - Zapytał widząc twoje raczej słabo ukryte zdenerwowanie. Wino było dobre, wytrawne, wykwintne. Wina bałkańskie nieco różniły się od tych z zachodniej europy czy obu ameryk. To miło nieco słabszy aromat, jednak nadrabiało niemal eksplodującym smakiem. Cudownie by pasowało do ryby, na przykład dorsza. Nieco zgłodniałaś na tę myśl.

Radio
Kolejny strzał w głowę, niczym następne z rzędu samobójstwo tej nocy. Butelka nie jest mała i wciąż do połowy pełna, choć dla ciebie pewnie pusta. Bez wątpienia jej opróżnienie skończy się dla ciebie zapomnieniem, lub krótkim romansem z barową armaturą. Widząc swoje odbicie w rudym płynie zastanowiłaś się przez chwilę - Czy tak chcę właśnie żyć?

Bulwa
- Obawiam się że to nie możliwe kolego. Są mocno przymocowane do ścian, nie jedni próbowali. - Skwitował krótko i zabrał pustą już szklankę. - A drink. Gin, piwo imbirowe, syrop cocktailowy, nic wielkiego. Wszystko po prostu najwyższej jakości i odpowiednio przyrządzone. Taki mój zawód, robić ze zwykłych rzeczy dzieła sztuki.

Avatar Mati129
Może to jest jeden z tych gubernatorów, który został cudownie ocalony z zamachu bombowego, który został kilka lat temu zorganizowany przez radykalnych federacjonalistów? Nawet o tym wydarzeniu w "The Union" powiedzieli, bo spora część z nich pochodziła właśnie z Partii Komunistów i Syndykalistów i sami komunistami byli. Dalej pamięta o tym wydarzeniu, bo akurat jednym z cywilów, który umarł tamtej felernej nocy był jego ojciec, Lawrence. Nawet opis jednego z zabitych tamtej nocy gubernatorów może pasować do osoby barmana, tyle że tatuaże nie pasują. Do tego też wzrost mniej więcej się nie zgadzał, więc to był fałszywy trop. Wiedział jednak, że widział go w "gazecie", że się pojawił tam chociaż raz, ale w jakich okolicznościach?
//Z resztą, czy wypił tę wódkę? Czy może jednak był tak pochłonięty myślami, że nawet nie chwycił kieliszka?//

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar gulasz88
Właściciel: gulasz88
Grupa posiada 810 postów, 5 tematów i 19 członków

Opcje grupy The Wanderin...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie The Wandering Souls Bar [PBF]