Powoli wszedł do wnętrza baru, pocierając zmęczone oczy. Ubrany był w czarną skórzaną kurtkę i szare dżinsy. Powoli zdjął kaptur i odgarnął grzywkę swoich białych włosów z pomarańczowego oka. Oka w liczbie pojedynczej, ponieważ drugie było koloru jasnoniebieskiego. Dało się zauważyć że obydwie jego dłonie były cybernetyczne. Co ciekawe, w ręce trzymał coś co wyglądało jak futerał na gitarę, ale kto w dzisiejszych czasach grał na gitarze? Przez chwilę rozglądał się po wnętrzu, skinął bywalcom i szybkim krokiem podszedł do kontuaru.
- Dobry wieczór - przywitał się z barmanem, siadając na stołku. Futerał oparł o ściankę baru.
//Nie mam pojęcia czy "ścianka baru" ma jakąś fachową nazwę, ale chyba każdy wie o co mi chodzi.