Dallas

Avatar Zohan666
- Wszystko gra, opuść tego gnata.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Może Ty im ufasz, ale ja nie za bardzo. - odparł tamten, nie stosując się do polecenia.

Avatar Zohan666
- Jeżeli nie schowasz tej broni to zdechniemy tutaj razem. - powiedział to z gniewnym tonem i zaciśniętymi zębami.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taki argument w końcu do niego trafił, więc opuścił gnata, co po chwili uczyniła również reszta.

Avatar Zohan666
- My jedziemy na końcu. Nie w środku, nie na początku. Pasi?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie. W środku, żebyście nie zrobili nas przypadkiem w jajo.

Avatar Zohan666
- Pff... trudno. No to w środku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Idźcie na zewnątrz i czekajcie. Poza tym nie myślcie, że któryś z naszych nie będzie mieć na Was oka.

Avatar Zohan666
Kiwnął głową i wyszedł na zewnątrz, a następnie poszedł w kierunku swojego auta, aby zobaczyć czy żaden zjeb go nie rozje**ł.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Niby czemu? Nawet gdybyście się z nikim nie dogadali i mieli zginąć, to samochód, zwłaszcza sprawny i zatankowany niemalże do pełna, byłby zbyt wartościowym łupem, aby go niszczyć, chyba co najwyżej po to, aby utrudnić Wam ewentualny pościg, ale to mało prawdopodobny scenariusz, ich było więcej i byli lepiej wyposażeni.

Avatar Zohan666
Zawsze może się trafić jakiś przygłup. No nic, wsiadł na miejsce kierowcy i czekał na ,,rozkazy".

Avatar Kuba1001
Właściciel
Minęło kilkanaście minut, dopiero wtedy załadowali wszystkie łupy, niemalże wszystko, co nie było zbyt mocno przykręcone do podłogi, ścian bądź sufitu, do swoich samochodów i ruszyli w drogę powrotną, posyłając przodem motocykle, tak jak wcześniej.

Avatar Zohan666
Jechał i jechał. Co mu innego pozostało oprócz tego?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ano, westchnąć z ulgą, ponieważ konwój najwidoczniej nie zdążał do jakiejś bandyckiej jaskini, ale do tej samej farmy co wcześniej, zresztą jak zresztą przypuszczałeś.

Avatar Zohan666
- Postaraj się nie wymachiwać bronią bez powodu. - Powiedział bardzo poważnym tonem, a po chwili się roześmiał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Te słowa skierowałeś sam do siebie, do Jixa czy do kogo?//

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Spodziewałbyś się, że znowu tu wrócimy? - zagadnął Twój kompan, gdy samochody zwolniły i pojedynczo zaczęły wjeżdżać do środka, przez solidną bramę z drewna, metalu i drutu kolczastego.

Avatar Zohan666
- Kiedy wspomniał o jakimś ranczo, to przed oczyma miałem właśnie to przed nami. Miej wszystko i wszystkich na oku, tak na wszelki wypadek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Sądzisz, że będą chcieli nas utrupić teraz? Przecież mogliby to zrobić nie raz, nie dwa wcześniej, a do tego prościej.

Avatar Zohan666
- Teraz, później, może nawet i za miesiąc mogą to zrobić. Nie znamy ich i nie wiemy jacy są.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Czyli co? Spróbujemy ich wykorzystać i spie**olić, zanim się zorientują?

Avatar Zohan666
- Zobaczymy, zobaczymy... Ten bus dalej nie daje mi spokoju i myślę o nim cały czas. Ciekawe co to za typ był i czemu taki zdenerwowany był.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Może dowiemy się tego od tamtego narwanego kowboja? - zapytał, a Wy w tym czasie przekroczyliście bramy rancza. Najemnicy, bo chyba tak trzeba ich nazywać, zaparkowali swoje pojazdy w charakterystycznej, czerwonej stodole, a później rozeszli się, rzecz jasna mając Was na oku i celowniku.

Avatar Zohan666
- Może. - Zaparkował samochód gdzieś na uboczu i wyszedł z niego. - Pójdźmy razem do niego.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Albo on do nas. - mruknął Jax, a Ty zdałeś sobie sprawę, że mówi tak nie bez powodu: Ku Wam szedł ten sam mężczyzna, z którym rozmawialiście wcześniej i który odprawił Was wtedy z kwitkiem.
- A żeby Was cholera. - mruknął na Wasz widok, kręcąc głową, aby splunąć na bok. - Jesteście uparci jak sam skurczybyk, wiecie?

Avatar Zohan666
- Czemu tak sądzisz?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Bo jednak muszę Was tu gościć, chociaż kazałem Wam już spieprzać.

Avatar Zohan666
- Dziwne, prawda? - Uśmiechnął się od ucha do ucha. - No ale nie przychodzisz tutaj, żeby tylko to nam powiedzieć?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie. Jeśli chcecie tu zostać, to musicie wiedzieć, że nie będę Was żywił i chronił z dobroci serca albo w trosce o dobro gatunku, co to to nie. Każdy pracuje, jeśli chce mieć co jeść i gdzie spać. Nie będę trzymać Was tu też na siłę, także poszli won, jeśli się Wam to nie podoba.

Avatar Zohan666
- Rozumiem. Zastanowimy się i jak się nam tutaj spodoba to zostaniemy tutaj na dłużej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Chyba się nie zrozumieliśmy, synku: To nie jest żaden pie**olony hotel, a Wy nie jesteście na je**nych wczasach w Kalifornii albo na Florydzie, jasne? Decydujecie się teraz i najlepiej od razu znajdźcie sobie zajęcie, albo wypad za bramę i żebym Was już tu więcej nie widział, bo będę strzelał.

Avatar Zohan666
- No to zostajemy. - Zadecydował. - Jak już wspomniałeś o jakimś zajęciu, to do kogo po nie iść?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Poszukajcie kwatermistrza, a jeśli on Wam nic nie znajdzie, to wrócicie do mnie.

Avatar Zohan666
Zaczął szukać kwatermistrza i jeżeli była taka potrzeba, to popytał ludzi o niego.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Znalazłeś go w pobliżu jednego z budynków, najpewniej magazynu, sądząc po profesji mężczyzny. Był kimś, kto na pewno nie przymierał głodem, sądząc po sporym brzuszysku. Poza tym miał charakterystyczne bokobrody i sumiastego wąsa. Obecnie był zajęty paleniem fajki i wpatrywaniem się w horyzont.

Avatar Zohan666
- Jest może jakaś robota dla dwóch? - Zapytał go.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wzruszył ramionami, przyglądając się Wam pobieżnie.
- Nie kojarzę Was, pewnie nowi jesteście. Na czym się znacie, panowie? - zapytał, jedną dłoń wsadzając do kieszeni, a drugą kręcąc swoje bujne wąsisko.

Avatar Zohan666
- Ano, nowi. Kiedyś graliśmy w drużynie baseballowej, więc umiemy biegać i bić baseballem po łbie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Interesuje Was grupa wypadowa?
- A co to takiego? - zagadnął Twój kompan kwatermistrza.
- Zbieracie się w grupkę z kilkoma innymi dryblasami i jeździcie po okolicy, rozwalacie Zombie, Mutanty i Bandytów, zdobywacie zapasy i tak dalej.

Avatar Zohan666
- Brzmi nieźle. Kiedy będzie jakiś wypad?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie ma żadnych regularnych terminów, byleby jeden na dwa dni. Pytajcie się dowódców, chociaż na Waszym miejscu zacząłbym od znalezienia sobie pośród nich takiego, który dołączyłby Was do swojej bandy.

Avatar Zohan666
- No to teraz powiedz gdzie ich znaleźć i jak wyglądają.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Poszukajcie u tych, którzy Was zgarnęli, reszta powinna się gdzieś kręcić, może oni będą wiedzieć coś więcej. Zwykle gdy jedna grupa działa, pozostałe odpoczywają lub zajmują się czymś innym, nie znam rozkładu dnia każdego na tym ranczu.

Avatar Zohan666
Podziękował i poszedł szukać typka, którego spotkali w motelu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Znalazłeś go, gdy rozmawiał z kilkoma ze swoich podkomendnych, ale gdy Ci odeszli, został sam i zapalił papierosa.

Avatar Zohan666
Podszedł i zapytał:
- Kiedy wyruszasz na następny wypad?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- A Ciebie to co obchodzi? - odburknął, wydmuchując dym w Twoją twarz.

Avatar Zohan666
- Kwatermistrz kazał nam poszukać kogoś z kim moglibyśmy wyruszyć na wypad.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pokiwał głową kilka razy.
- I co? Wyglądam Ci na takiego?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku