Leśny Trakt

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Podróż z Ghadugh do Twego dworku, w przeciwieństwie do tej z traktu do miasta zielonych, była dość długa, w końcu tempo nie było tak mordercze, a i Wasza grupa była solidnie obładowana tym, co było potrzebne do odbudowy włości. No i musieliście znaleźć takie miejsce na granicy z Cesarstwem, aby nikt Was nie zauważył. Niemniej, wróciłaś wreszcie w znajome strony, a dzień przed tym wydarzeniem w końcu zostałaś uwolniona z więzów i knebla, gdyż dopiero wtedy Gideon ostatecznie przekonał swoich Orków, że żaden z Ciebie Mag.
Jadąc traktem, zauważyłaś wioski będące w posiadaniu Twego ojca, a raczej to, co z nich zostało: Dopalone zgliszcza, gdzieniegdzie mogiły lub wciąż niepogrzebane trupy będące pożywką dla wilków czy ptaków. Na całe szczęście Twój dworek był cały, choć nieco bardziej zapuszczony, niż w chwili, gdy go opuszczałaś po raz ostatni. Z ojcem sprawa miała się podobnie, ale od razu odzyskał większość wigoru, gdy Cię ujrzał. Tłumaczył Ci, że chciał Cię odzyskać, ale nie miał żołnierzy, aby zrobić to siłą, a Orkowie, mimo otrzymania sowitego okupu, nie zamierzali wypuścić Cię z niewoli, czego nie rozumiał... Tak czy inaczej, przepraszał się i cieszył. Również pojawienie się młodego Apyra było dla niego wielką radością, a zwłaszcza jego środki, zapewnienie że jest szlachcicem oraz fakt, że chcecie się pobrać, na co oczywiście dał Wam swoje błogosławieństwo, ale chciał, żeby stało się to po postawieniu włości na nogi. O ile dworek służba wysprzątała w ciągu dnia, to z wioskami było trudniej. Na całe szczęście przydało się złoto, zaopatrzenie i wojownicy wiedzeni przez Gideona, którzy po zakwaterowaniu się w namiotach i krótkim odpoczynku zajęli się wyplenianiem wilków i bandytów, karczowaniem lasu na potrzeby odbudowy wiosek i otoczenia ich palisadami lub innymi umocnieniami oraz eskortowaniem tych wieśniaków, którzy przeżyli i sprowadzeniem nowych. Poza tym, uratowane dzięki Tobie niewolnice na dobre zadomowiły się w pałacu, podobnie jak Gideon i jego Orczyca, mający pokój obok Twojego. No i, co ważne, szlachcic przestrzegł Cię, abyś nie mówiła o niczym swemu ojcowi, chyba że jego wersję historii, jakoby wyrwał Cię z łap okrutnych łowców niewolników wraz ze swoimi szlachetnymi, zielonoskórymi najemnikami i odstawił z powrotem tutaj. Mimo iż brzmiało to dziwnie, to jednak nie miałaś co się spierać, dzięki niemu byłaś w końcu wolna, w swoim domu, gdzie właśnie się przebudziłaś, zaczynając kolejny dzień z życia wolnej szlachcianki.

Avatar Radiotelegrafista
Desi z wolna podniosła się na łóżku, dosyć apatycznie patrząc przed siebie. Wciąż trudno do niej dochodziło to, że po tym wszystkim, "szczęśliwie" wróciła do domu. Wstała, ubrała się dosyć surowo, ale schludnie i wygodnie, po czym związała włosy w kuca. Zaścieliła też łóżko, jakoś tak wolała to zrobić od razu. Po tym wyszła na korytarz i skierowała się na dół, do pomieszczenia, w którym przygotowywano jedzenie. Szukała wody.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Do kuchni niby miałaś wstęp, ale po co, skoro i tak musiałabyś przejść przez jadalnię z suto zastawionym posiłkami i napojami stołem? W samym pomieszczeniu, poza krzątającą się służbą, były tylko dwie osoby: Twój ojciec i przyszły mąż, którego kochanka, ochroniarz i reszta zielonoskórych jakoś opuściła.

Avatar Radiotelegrafista
Przywitała się z nimi milczącym i słabym, ale taktownym ukłonem. Ponownie rozejrzała się za wodą. Wątpiła, że ta znajdzie się w jadalnie, ale zawsze jakaś szansa na nią była, prawda? Przy okazji, rzuciła krótko wzrokiem na Gideona i jej Ojca, przysłuchując się ich rozmowie (którą zakładam, iż prowadzili).

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ano, prowadzili, ale pewnie od dłuższego czasu, bo niewiele z niej zrozumiałaś, choć pewnie była to jakaś zabawna historia i gdybyś usłyszała ją od początku to może zaśmiałabyś się tak, jak oni przed chwilą.
Wody nie było, w końcu sama kiedyś stwierdziłaś, będąc w orczej niewoli, że to napój dla prostaków, tak więc do wypicia miałaś jedynie piwo lub wino, jak an szlachciankę przystało.
- Desi, pozwól do nas na chwilę. - powiedział Antoniusz, ocierając ostatnią łezkę rozbawienia oraz przywołując ponownie swoją powagę.

Avatar Radiotelegrafista
Ale też właśnie w orczej niewoli, Desi nauczyła się doceniać tak proste rzeczy jak właśnie woda.
- Tak? - Podeszła do Gideona oraz Ojca.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Warto by więc kiedyś podziękować tym zielonoskórym, za wzbogacenie Cię kulturowo i moralnie.
- Tak się składa, że muszę wyjechać na kilka godzin, aby doglądnąć odbudowy wiosek i wszystkiego, co z tym związane... Zajmij się, proszę, dworkiem, ponieważ liczę dziś na pojawienie się kilku gości. No i zaopiekuj się swoim przyszłym małżonkiem. - dodał z porozumiewawczym uśmiechem w stronę Apyra. - Jeśli ci goście się zjawią, ugość ich należycie i poleć czekać, aż wrócę, dobrze?

Avatar Radiotelegrafista
- Oczywiście, wszystkim się zajmę. - Skinęła głową, odpowiadając prawie pewnie.

//Ja już wiem, że ty mi tego ojca ukatrupisz. //

Avatar Kuba1001
Właściciel
//. . .//
Zaklaskał w dłonie z radości i zatarł je, aby później ruszyć do wyjścia, najwidoczniej bardzo się śpiesząc. Po chwili wahania z kim powinien zostać, Gideon również ruszył za nim.

Avatar Radiotelegrafista
//P r z e w i d y w a l n e //

A więc Densissima została sama w dworku. Jako, że goście mieli się pojawić, skontrolowała czy sala gościnna, korytarz i przedsionek są czyste i udekorowane.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Służba jak zawsze stanęła na wysokości zadania, a zwłaszcza te uratowane przez Ciebie z Ghadugh niewolnice, które próbowały jak najlepiej wykazać się w nowym miejscu pracy.

Avatar Radiotelegrafista
Cieszyła się, że zaaklimatyzowały się tutaj. Desi, korzystając z tego, że jeszcze gości brak, poszła do biblioteczki i poszukała książki, opowiadającej o magii.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ojciec niezbyt przepadał za książkami, może z wyjątkiem kilku ulubionych egzemplarzy, ale, jak to szlachcic, musiał mieć dużą i bogato wyposażoną bibliotekę, aby razić w oczy gości i sprawiać wrażenie bardziej oczytanego i inteligentnego, niż już jest. Książek o Magii było niewiele, mianowicie jedna traktująca w ogóle o Magii samej w sobie, druga o podstawach do nauki sztuk tajemnych, zaś trzecia pozwalała opanować Magie: Wody, Ognia, Ziemi i Powietrza, a przynajmniej w teorii, bo nie wystarczy księga, aby być kimś na miarę adepta Gildii Magów.

Avatar Radiotelegrafista
Wzięła tą, która traktowała ogólnikowo o magii. Nigdy tej sztuki nie uczyła się, ani próbowała, gdyż jej ojciec wolał, by poznała rzeczy przydatne przy prowadzeniu włości.

Otwarła księgę i zaczęła czytać, siadając na pobliskim krześle.

Avatar Kuba1001
Właściciel
W tym momencie przypomniałaś sobie jak to tyle czasu musiałaś spędzić związana i zakneblowana w niewoli zielonoskórych tylko dlatego, że sądzili, iż jesteś Magiem, w końcu rzuciłaś się do ataku bez umiejętności i z lichą bronią, dając się pojmać byle Goblinowi... Tak, nauka Magii nie była więc głupim pomysłem. Jak na razie czytanie idzie Ci całkiem nieźle, sporo podstawowych pojęć, sposobów na oczyszczenie umysłu, przyjęcie prawidłowej postawy ciała i innych takich, ale po około półtorej godziny jedna ze służących doniosła Ci, że przed bramą pojawiły się powozy, zapewne należące do Twoich gości. A właściwie to gości ojca, ale poniekąd wychodzi na jedno.

Avatar Radiotelegrafista
Ciekawe, kim będą Ci goście... No nic, za chwilę się przekona. Poszła do drzwi frontowych, w chodzie poprawiła szybko swój wygląd, zadbawszy głównie o ubiór oraz ułożenie włosów, po tym wyszła na podwórze, do bramy, by przywitać gości. Skinęła także na służących, by Ci na pewno poszli po bagaże przyjezdnych.

Stanęła naprzeciw drzwi wozów, gotowa pokłonić się gościom, gdy Ci tylko opuszczą wozy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Służba nie była potrzebna, bo i goście nie mieli najwidoczniej zamiaru zostać na noc, odprowadzono jedynie wozy i konie do stajni oraz wskazano miejsce na odpoczynek dla czterech woźniców i sześciu zbrojnych, którzy stanowili załogę dwóch powozów.
Z pierwszego wysiadł ktoś, kogo nie podejrzewałabyś o przyjaźń ze swoim ojcem: Był to istny olbrzym, miał ponad dwa metry wzrostu, a także był tak silny, że pewnie pokonałby nawet najsilniejszego Orka ze świty Gideona. Odziany był w stalowe nagolenniki, naramienniki i karwasze oraz skórzany kaftan i stalowy napierśnik. Reszta stroju była już zwyczajna, odpowiednia dla każdego z okolicy. No, może poza ekwipunkiem, na który składał się monstrualnych rozmiarów topór o pojedynczym ostrzu, którym pewnie równie dobrze można było miażdżyć, co ciąć, jak i olbrzymia prostokątna tarcza, która zasłaniała go niemalże od stóp do głów, co jest sporym osiągnięciem, biorąc pod uwagę jego gabaryty.
Drugi powóz opuścił niski mężczyzna z sumiastym wąsiskiem i wydatnym brzuchem, odziany jak typowy szlachcic, a za nim zgrabna, wysoka i czarnowłosa dziewczyna, w wieku może dwudziestu lat, odziana podobnie, a jednocześnie tak, aby każdy jej atut był odpowiednio uwidoczniony. Cała trójka ruszyła w Twoją stronę.
- Jestem Grendor Harkl, a to moja córka, Emilida, oraz przyjaciel, Argoks. - wyjaśnił Majestatyczny Wąs, przedstawiając po kolei siebie, kobietę i giganta. - Gdzie mogę zastać Antoniusza?

Avatar Radiotelegrafista
Po średnio głębokim pokłonie, jakim Densissima obdarzyła gości wedle zasad szlacheckiej kultury, odpowiedziała im:
- Wybaczcie, mości Panie, Ojciec powróci dopiero w przeciągu kilku godzin, musiał wyjechać w niecierpiącej zwłoki sprawie. Jednak, mimo nieobecności, Antoniusz zaprasza w gościnę. - Zamaszystym ruchem dłoni wskazała na dworek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Szlachcic wkroczył do środka z zadowoleniem, kobieta raczej z wrogością, choć nie byłaś pewna, czy wycelowana była ona w dworek, Ciebie, jej towarzyszy podróży czy kogokolwiek innego... Ostatni mężczyzna wszedł do środka z obojętnością, jedynie schylając głowę w progu, aby móc w ogóle go przestąpić.

Avatar Radiotelegrafista
Zaprowadziła ich do sali jadalnej, gdzie wskazała służbie by ta zajęła się gośćmi, a przyjezdnym, by się rozgościli, wedle myśli "mój dworek twoim dworkiem". Czasem zerkała też na kobietę. Ciekawe, co mogło być powodem jej gniewu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie okazywała tego, ale zasiadła na jednym z wolnych miejsc, podobnie jak dwójka mężczyzn. Służba zaczęła znosić przekąski i wszelkiej maści lekkostrawne potrawy oraz trunki, jednakże nie samą strawą i napojami człowiek żyje, prawda? Wypadałoby im jakoś umilić oczekiwanie, choćby rozmową, bo na muzykę czy coś innego nie masz raczej większych szans ani możliwości.

Avatar Radiotelegrafista
O czym by tu pogadać...

- Jak mości Panu i waszym towarzyszom przeminęła podróż? Uświadczyliście możeby czegoś ciekawego? - zapytała.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Na całe szczęście było spokojnie, więc i trasa się nie dłużyła. - odparł szlachcic.
- Za spokojnie. - burknął wielkolud, siadając wygodniej na swym siedzisku.
- Ale... Chyba nie zawsze tu tak było, hm? - zapytała kobieta, odzywając się po raz pierwszy od spotkania. W przeciwieństwie do mocnego i czystego basu wojownika oraz ciepłego głosu Sumiastego Wąsa, jej był nader zimny i pozbawiony uczuć.

Avatar Radiotelegrafista
Aż przeszedł ją zimny dreszcz, gdy usłyszała głos Emiliady.
- Cóż...to prawda. Nawet ostatnimi czasy było tu nieco...zamieszania. -

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Mogliśmy to zauważyć... Co się właściwie stało? I czemu ostatnio tu tak... zielono?

Avatar Radiotelegrafista
- Oh...- Zamieszała się nieco ja wspomnienie tej historii, która wciąż wywoływała u niej silne emocje.
- To nieco przydługa historia, ale nie wiem, czy również jest tak ciekawa i warta słuchania... -

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Lepsza taka, niż żadna. - zachęcił Cię szlachcic.
- No właśnie... Nalegamy. - dodała równie chłodno kobieta, uśmiechając się przy tym, jednakże bez krztyny wesołości.

Avatar Radiotelegrafista
Więc Desi zaczęła opowiadać całą historię, od momentu gdy jechała z Ojcem do Heśnika, do czasu gdy szczęśliwe wróciła do domu. Oczywiście, przekłamała nieco. Ojciec nie atakował. Heśnika, tylko jechał mu z odsieczą. Gideon oczywiście heroicznie uratował Desi z rąk porywaczy. Pominęła też syna Heśnika, bo jego śmierć wciąż zbyt mocno na nią działała. No i odrzuciła też zbędne szczegóły, takie jak na przykład "oględziny" hobbgoblina w Ghadaugh.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wojownik nie skomentował tej opowieści, a szlachcic kontemplował ją w milczeniu, jedynie kręcąc palcami bujne wąsisko.
- Tyle czasu w niewoli? - zapytała z, chyba szczerym, podziwem kobieta. - Jak to wytrzymałaś?

Avatar Radiotelegrafista
- Bardzo pomogła mi obecność innych niewolnic, bardzo podnosiły mnie na duchu. Też cały czas myślałam o ucieczce, starałam siebie samą przekonać, że mogę to zrobić. - Wyjaśniła, nieco cichym, ale wyraźnie słyszalnym głosem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Podobno tylko niewola Drowów jest gorsza od tej, jaką mogą zafundować nieszczęśnikom zielonoskórzy... Jak to wyglądało?
- Jak uratował Cię ten cały Gideon? - wtrącił wojownik zaraz po pytaniu kobiety.

Avatar Radiotelegrafista
Najpierw zabrała się za pytanie Emiliady:
- Wszystkie niewolnice były zgromadzone w jednym pokoju, gdzie spały na twardych, piętrowych pryczach. Uzbrojone po zęby gobliny strażowały nas cały czas! - Opowiadała przejętym głosem - Jedzenie dostaliśmy tylko z okruszyn, które zostały z stołu zielonych. Całe dnie spędzało się na pracach w ich domu. - Wszystko to mówiła głosem, jakby właśnie opowiadała najbardziej przerażającą historię.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Mimo swego szlacheckiego pochodzenia traktowali Cię identycznie jak inne kobiety? - kontynuowała Emiliada, zaś mężczyzna nie narzucał się, w spokoju czekając, aż i jego ciekawość zaspokoisz.

Avatar Radiotelegrafista
- Nawet nie pytali, kto jest jakiego pochodzenia. Każda niewolnica była traktowana tak samo źle. - Powiedziała.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Szlachcianka już nie drążyła tematu i zamilkła, a że i Grendor nie miał nic do powiedzenia, to możesz wreszcie odpowiedzieć na pytanie Argoksa, który wciąż cierpliwie czeka, co w sumie mogłoby zdziwić: Taki spokojny, chociaż wygląda, jakby dopiero co wyszedł z lodowej tundry po zapasach z kilkoma Yeti?

Avatar Radiotelegrafista
Dobra, trzeba szybko wymyślić jakąś historię. Jednak najpierw, błyskawicznie rzuciła wzrokiem po pokoju, sprawdzając, czy są tu służki.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie, przecież Wy byliście ponad ich poziomem, i to mocno, im nawet nie przystoi Was słuchać, tak więc jesteście sami.

Avatar Radiotelegrafista
Jednak jakaś służba może być w pobliżu, w razie czego.

No i teraz Densissma wytężyła swoje szare komórki, by wymyślić jak najbardziej wiarygodną historię do opowiedzenia:
- Byliśmy wtedy już z innymi niewolnicami w pokoju, gdy od frontu budynku rozległy się krzyki i odgłosy szarpaniny. To Gideon, wraz z kompanami, wiedząc, że są tu więzińiarki, zaatakował dom. Nasi goblińscy strażnicy jednak wciąż nas pilnowali, i gdy mój wybawca dotarł do pomieszczenia służek, zaczęła się walka. Musiałam przypadkiem zostać uderzona, bo w tłoku straciłam przytomność, a ocuciłam się dopiero już w opiece kochanego Gideona. - Kłamała jak z nut, jednak akurat to szło jej dobrze - była dobrą aktorką. No i przede wszystkim, zaspokoiła ciekawość wojownika.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Tak, tak... - zaczął powoli i z rozmysłem wąsaty szlachcic. - A więc Wasz ślub jest już pewny? Znana jest chociażby jego przybliżona data?

Avatar Radiotelegrafista
- Oh, ależ tak, ślub jest pewny, jednak na razie, w związku z tamtymi napadami, wciąż doprowadzamy do ładu włoście, i to na razie jest w priorytecie. Gdy wszystko już zostanie ułożone do porządku, wtedy zaczniemy myśleć o ślubie...- Zakończyła, rozmarzonym głosem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Cóż... A więc kiedy przybędzie Twój ojciec? Jak się domyślasz, wizyta ta nie jest podyktowana wyłącznie rozmową, ale i interesami, których chcę z nim dopełnić.

Avatar Radiotelegrafista
- Miał wrócić za kilka godzin. Czy powinnam wysłać po niego jeźdźca, by powiadomił, iż goście go oczekują? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jeśli nie zajmuje się niczym pilnym to byłoby to rzeczywiście na miejscu.

Avatar Radiotelegrafista
Więc, starając się nie okazać zdenerwowania, poszła do służby, gdzie zaczepiła jednego z jeźdźców (no, tak czy inaczej poszła do gościa od szybkiej jazdy na koniu):
- Wiecie, czy Ojciec już niedaleko dworku? - Zapytała z złożonymi dłońmi.

Avatar
Konto usunięte
Alagur jeździł na swoim jaszczurze. Nagle stanął w miejscu, zsiadł z Gospela i usiadł na ziemi wyciągając jedzenie dla niego i jego kompana. Zaczął jeść łososia i dał jego jaszczurowi mięso dzika.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Zaprzeczył ruchem głowy.
- Podobno razem z panem Gideonem i jego Orkami dogląda odbudowy wiosek.
Freddy:
Cóż, zatrzymałeś się nieopodal gościńca, a Jaszczur chętnie przyjął pokarm, Tobie ten drobny posiłek też dobrze zrobił.

Avatar Radiotelegrafista
- Musicie po niego natychmiast pobieżyć i ściągnąć go do dworku. Goście go oczekują, powoli się niecierpliwią...- Wyjaśniła pokornym tonem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie musiałaś dodawać więcej, rozkaz to rozkaz, więc po niecałej minucie widziałaś już, jak gna na koni po gościńcu.

Avatar Radiotelegrafista
Pełna nadziei, że jeździec szybko ściągnie Ojca, wróciła do gości. Nieco się denerwowała, ale nie wypadało opuszczać przyjezdnych, to nie mieści się w zasadach kultury.

Usiadła z powrotem w towarzystwie szlachcica, jego córki oraz wojownika.
- Posłałam jeźdźca po Ojca. Powinien szybko go ściągnąć do dworku. -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie zareagowali zbytnim entuzjazmem, ale faktycznie, jeździec wrócił szybko, bo nieco po kwadransie, jednakże zamiast Twego ojca przywiódł ze sobą Gideona, który miał nietęgą minę, chyba po raz pierwszy, odkąd go poznałaś.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Kuba1001
Właściciel: Kuba1001
Grupa posiada 85894 postów, 214 tematów i 106 członków

Opcje grupy Elarid [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Elarid [PBF]