Leśny Trakt

Avatar Kuba1001
Właściciel
Czekał na miejscu, machając kilka razy dobytą już szablą i wyczekując Heśnika, który po chwili również się stawił, także z szablą, ale również w zbroi płytowej. Jego drobna postura i fakt, że miał na sobie chroniące jedynie korpus i plecy elementy czyniły tę sytuację dość komiczną, acz pancerz to pancerz, prawda?

Avatar Radiotelegrafista
Pancerz to pancerz, trza się zgodzić. Ogólnie, Desi wyobrażała sobie Heśnika jako wiele groźniej wyglądającego człowieka. Najwyraźniej jej ojciec opisywał charakter, nie aparycję swojego wroga. Obserwowała pojedynek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Obaj panowie stanęli na udeptanej ziemi, stuknęli trzy razy klingami swych szabel o siebie, jak nakazywała tradycja, i zaczęli pojedynek, który jak na razie zdaje się wygrywać Twój ojciec... Może wojownicy nie będą potrzebni?

Avatar Radiotelegrafista
Może nie bedą. Oszczędziłoby to sporo zachodu. Obserwowała dalej, cicho kibicując Ojcu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pojedynek trwał w najlepsze, Twój ojciec popisywał się tam kunsztem szermierki i zwinnością, Heśnik zaś zadawał oszczędne ciosy, a większość ataków przyjmował na pancerz, chcąc zmęczyć Antoniusza. Niemniej, wojownicy uznali, że pora zrobić swoje i zaczęli cichcem przemieszczać się po zaroślach na tyły pałacu Rejenta.

Avatar Radiotelegrafista
Ugh, a Desi miała nadzieję, że tego się uniknie. Szła za nimi, bo przecież nie będzie sama siedziała w krzaku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Właściwie to powinnaś tam siedzieć wraz ze służbą, bo będzie z Ciebie więcej kłopotów niż pożytku.

Avatar Radiotelegrafista
Oh...No...W sumie racja. Więc została z służbą i z zaciekawieniem obserwowała sytuację.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Właściwie niewiele się zmieniło w tej sprawie, walka wyglądała wciąż tak samo. Przerwano ją dopiero po chwili, gdy Heśnika Rejenta otoczyli wojowie Antoniusza.
- Co to ma być?! - wrzasnął szlachcic do Twojego ojca. - Pies bez honoru! Straż! - krzyknął i pewnie krzyczałby dalej, gdyby nie solidny cios pięści jednego z wojowników, który zwalił szlachcica z nóg i pozbawił przytomności. Ale wołanie odniosło skutek, w końcu z dworku zaczęli wychodzić zaalarmowani strażnicy, a z nimi ten młodzieniec, którego widziałaś wcześniej.

Avatar Radiotelegrafista
Oho, teraz będzie ciekawie! Pożałowała, że nie wzięła jakiegoś szkła, czy innego wsio, bo można byłoby sobie lepiej pooglądać całe zajście.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Obie grupy zwarły się w walce z bliska, a w tym tłumie mieczy, tarczy i ciał nic specjalnego nie mogłaś dostrzec.

Avatar Radiotelegrafista
Szczerze? Jakoś nie przeszkadzało to Desi. Niech tamci się biją, ona sobie popatrzy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ciekawie zaczęło się robić, gdy kilku wojowników obu stron padło rażonych piorunem, który nadleciał zza wzgórza naprzeciw Ciebie, czyli zza pleców walczących.
- Na pohybel sku*wesynom! - usłyszałaś po chwili, a z owego wzgórza zaczęły zbiegać Gobliny i Orkowie, zarówno pieszo jak i wierzchem: Gobliny na wilkach, zaś Orkowie na Wargach lub Wielkich Wku*wach.

Avatar Radiotelegrafista
Psia nać, było śmiesznie, ale chyba najwyższy czas stąd spieprzać. Spjrzała po służbie, może już ktoś się zbiera do ucieczki?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dwóch właściwie już uciekało, pozostali byli rozdarci między chęcią ratowania życia a wiernością wobec swego pana. Za to Heśnik, Antoniusz, syn tego pierwszego i wojownicy obu szlachciców zapomnieli o dawnych animozjach, aby stanąć do walki ramię w ramię, przeciwko atakującym bandytom.

Avatar Radiotelegrafista
Kurde felek...Z jednej strony nic tu po niej, ale z drugiej, pozbawiła by się hon...A zresztą pal licho! Nie spieszno jej do grobu, najwyżej ukryje się gdzieś w pobliżu, a później poudaje, że nie uciekła. Gdzie jest koń?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tam, gdzie go zostawiłaś, czyli tuż obok. A podjęcie tych rozważań uratowało Ci życie, gdyż para uciekinierów została zauważona przez zgraję skrytych gdzieś goblińskich łuczników, którzy zasypali ich gradem niezbyt mocnych, ale za to licznych strzał, zabijając lub dotkliwie raniąc obu.

Avatar Radiotelegrafista
Badziong, czyli uciec, też nie ucieknie. Tutaj można się gdzieś ukryć?

Avatar Kuba1001
Właściciel
W okolicy było sporo lasów, jeden miałaś właściwie po sąsiedzku, choć możliwe że to najpewniej w nich kryją się pozostali członkowie łupieżczej bandy zielonoskórych.

Avatar Radiotelegrafista
Tego też obawiała się Desi. Co się dzieje na polu bitwy?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ludzie stawiają zielonym dzielny odpór, na widok muru tarcz wojów, dodatkowo najeżonego włóczniami, Gobliny stchórzyły, a Orkowie się o niego rozbili... Jednakże nie, nikt nie stchórzył: Konusy szykują się do ataku od tyłu.

Avatar Radiotelegrafista
Nie wiele myśląc, a bojąc się, że po drodze Gobliny zauważą i ją, zawołała głośno, jak ostatni idiota, składając dłonie w trąbke:
- Tyły! -

Avatar Kuba1001
Właściciel
W bitewnym tumulcie ciężko było usłyszeć cokolwiek: Odgłosy wydawane przez Wku*wy, Wargi i wilki, krzyki walczących, rannych i umierających, szczęk oręża, zbroi i tarcz... To wszystko sprawiło, że mimo najlepszych chęci nikt nie usłyszał Twojego wołania, a po chwili plecy kilku wojów przeszyły strzały, zaś krótko później na resztę spadła banda wilczych jeźdźców.

Avatar Radiotelegrafista
Cholera, cholera, cholera co robić?! Mieszając strach z potrzebą interwencji, spoglądała dookoła w desperackim poszukiwaniu pomocy. Mimowolnie wysunęła też nieco klingi z pochwy.

Co ze służbą? Uciekli? Zostali? Walczą?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Po tym, jak łucznicy zielonych zabili i zranili tych, którzy zbytnio wyrywali się do przodu, nikt nie uciekł, a bram broni i wyszkolenia w jej obsłudze także nie przemawiał za tym, aby opuścić Waszą, póki co, bezpieczną kryjówkę...

Avatar Radiotelegrafista
"Ale...No ale coś trzeba zrobić(!), przecież prędzej czy później znajdą nas, tutaj..." Pomyślała, ale przecież sama nie wylezie stąd, nie na pewną śmierć. Jednak, chwila, chwila moment, przecież nie musi być tutaj jedyną uzbrojoną, ma przecież jeszcze jedną sztukę oręża oprócz swej szpady! Wyciągnęła mizerykordię i podeszła do najbliższego , wręczając mu ostrze.
- Trzymaj. -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Chwycił broń trzęsącymi się jak w febrze, a w rzeczywistości ze strachu, dłońmi i czekał na jakiekolwiek polecenia i rozkazy, bo wręczenie mu sztyletu wcale nie sprawiło, że stał się nagle odważnym rycerzem, który uderzy na Orków... A jeśli mowa o Orkach, to oni wraz z Goblinami coraz bardziej napierali na okrążonych wojaków, więc kwestią chwili jest ich przegrana.

Avatar Radiotelegrafista
- Eee...- Densi samej trudno było poskładać słowa, taka sytuacja trafiała jej się pierwszy raz w życiu, nie wiedziała co ma robić, nikt inny też za nią nie wiedział.

Wzięła parę głębokich wdechów, by się uspokoić po czym drżącą dłonią wyciągnęła szpadę z pochwy i wymierzyła w kierunku pola bitwy.
- Eee....Idziemy walczyć! Um...Będziemy walczyć...- Wypowiedziała do sługi, samej sobie nie wierząc w swoje słowa i bardziej zapytując siebie. W końcu, wbrew jej rozsądkowi, ku potwierdzeniu jej słów, zaczęła powoli wychodzić z kryjówki, stawiając kroki w kierunku walczących.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Co zaskakujące, Twoja odwaga natchnęła i jego, który również opuścił kryjówkę... Szło sprawnie, dopóki dwóch kręcących się po polu bitwy goblińskich jeźdźców na wilkach Was nie zauważyło. Od razu wydali jakieś dziwne odgłosy wojenne i ruszyli w Waszą stronę.

Avatar Radiotelegrafista
Pisnęła, widząc jeźdzców. Jej cienka szpadelka za wiele nie mogła wyrządzić wobec nacierających, krótki mieczk sługi także zawiedzie. Co robić, co robić?!

Ale chwila, chwila moment, przecież nie trzeba używać tylko szpady, prawda? Może gdzieś w pobliżu leży inny, porzucony oręż? Spojrzała nerwowo, w poszukiwaniu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Najbliżej była broń upuszczona przez zabitych żołnierzy Heśnika lub Twojego ojca, ale przedarcie się do niej było niemożliwe z racji wciąż sporego tłumu walczących. Poza tym wilczy jeźdźcy nie mieli zamiaru dać Wam forów, toteż każdy cisnął po jednej włóczni, jaką miał przy sobie, w Twojego sługę i Ciebie.

Avatar Radiotelegrafista
Na jeżozwierza, co robić?!

Odsunęła się jak najbardziej od toru lotu grotu, byleby tylko od niego uciec. Zasłoniła się też rękoma.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jakimś cudem zdołałaś wykonać unik, acz ciśnięta włócznia boleśnie przejechała Ci po ramieniu, zostawiając tam głęboki ślad, z którego do razu zaczęła sączyć się obficie krew. Sługa nie miał tyle szczęścia, włócznia wbiła mu się w brzuch, ale to nie był koniec jego agonii, lecz dopiero początek, gdy wilk skoczył na niego, powalił nieszczęśnika i zaczął pożerać go żywcem, zostawiając w spokoju jedynie twarz, którą to zajął się Goblin, zeskakując z siodła, dobywając małego nożyka o ząbkowanej klindze i zaczynając obcinać mu uszy, włosy (mowa o skalpie) i tym podobne, przeraźliwie przy tym rechocząc.
Drugi Goblin dobył krótkiego miecza i zaszarżował na Ciebie, masz teraz wybór: Atakować, uciekać, robić unik lub poddać się. No, chyba że wpadniesz na coś lepszego, acz czasu do namysłu brakuje...

Avatar Radiotelegrafista
Uciekać...Dogoni ją.
Poddać się...Kusi, ale to banda orków i goblinów, śmierdzących i przerażających. Śmierć jest chyba lepsza.

Nie mając pomysłu, postarała się odskoczyć od szarży goblina, ale też wystawiła przed siebie szpadę, jakby to miało coś pomóc.

Avatar Kuba1001
Właściciel
O dziwo, pomogło, zmuszając go do odskoku, co kupiło Ci chwilę czasu. Niestety, Goblin zaatakował ponownie, identycznie jak ostatnio, zdeterminowany zabić Cię lub wziąć do niewoli.

Avatar Radiotelegrafista
Odsunęła się przed szarżą goblina, przy okazji machając na oślep swoją szpad(elk)ą.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tym razem trafiłaś wilka, ale niewiele to dało, gdyż zdołał Cię przewrócić, a Goblin skorzystał z okazji i wzniósł miecz nad głowę, aby z Tobą skończyć. To zdecydowanie najlepsza okazja, żeby się poddać.

Avatar Radiotelegrafista
- Nie zabijaj! - Wrzasnęła przeraźliwie, wierzgnęła nogami i zasłoniła twarz ramionami.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Bo? - spytał, opuszczając nieco miecz, czując się panem sytuacji, choć gotowym w każdej chwili zadać Ci śmiertelny cios lub wyręczyć się wilkiem.

Avatar Radiotelegrafista
- Eee..yyy...ummm...bo ten, tego, no...mój ojciec to bogaty jest i yyyy...da Ci złoto jak mnie...eeeee...oszczędzisz? - Starała się to przeciągać jak najdłużej, licząc, iż któryś z walczących zauważy i raczy ją uratować.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pokiwał głową kilka razy i jego gobliński móżdżek uznał, że to dobry pomysł, więc kazał wilkowi z Ciebie zejść, a gdy wstałaś przyłożył Ci miecz do pleców.
- Idzem. - powiedział, popychając Cię do przodu, a przynajmniej próbując, w końcu byłaś znacznej tuszy, a on, jak to Goblin, małej siły. - Bez sztuczek, bo zabijem.

Avatar Radiotelegrafista
Zaczęła się chwiać i powłóczyć nogami, udając osłabienie. 16 lat szukania atencji swoje daje, aktorką była niezłą. Oglądnęła się też za siebie, patrząc na bitwę. Szczególnie wodziła wzrokiem za ojcem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Musiałaś przyznać, że wykazywał się największym męstwem na polu bitwy, co chwila wydając rozkazy lub wywijając szabelką. Byłaś nawet świadkiem chwili, gdy jeden cios zabił Goblina, trafiając go w niechroniony niczym czerep. Niemniej, możliwość użycia wilków, Wargów i łuków oraz większy zasięg i manewrowość z tego wynikająca sprawiają, że ta runda definitywnie należy do zielonych, z czego zdali sobie sprawę nieliczni wojowie oraz Antoniusz i Heśnik, wycofując się do dworku tego drugiego. Cóż, pozostawili Cię i służbę na pastwę Orków oraz Goblinów, ale to nic dziwnego, w sercu bitwy można zapomnieć o wielu rzeczach...
- Szybcij! - warknął zirytowany Goblin i mocniej, a zarazem boleśniej, wpił Ci miecz w plecy.

Avatar Radiotelegrafista
"Kiedyś wypomnię ojcu to zapomnienie..." Przyrzekła sobie, ostatni raz rzucając wzrokiem na bitwę.

Pisnęła, czując miecz na swoich plecach. Przyspieszyła kroku, idąc tam, gdzie goblin ją prowadził.

Avatar Kuba1001
Właściciel
O ile jeszcze będziesz miała okazję...
Trafiłaś do położonego nieopodal obozu zielonoskórych złożonego z kilkunastu łatwych do rozłożenia i złożenia namiotów z wygarbowanej na odpie**ol skóry. Zastałaś tam tylko skromną straż w postaci pół tuzina Goblinów i dwóch Orków, a także wodza zgrai, sku*wysyńsko wielkiego Orka z równie sku*wysyńsko wielki toporzyskiem w łapie, który ze wzgórza, na którym stał obóz, rozglądał się po okolicy, patrząc na tryumf jego wojsk. Ty zaś dostrzegłaś, że grupa atakujących dzieli się na dwie grupy: Jedna zabiera rannych i wyposażenie oraz wierzchowce martwych do obozu, zaś reszta stara się unikać strzał kilku łuczników na murach dworku, odpowiadać swoimi i zdobyć łupy w postaci reszty służby i wszystkiego, co mają ze sobą. Zauważyłaś również, że Goblin prowadzi Cię do tego wielkiego Orka.
- Szefo, patrz! - zakrakał Goblin. - Patrz szefo, kogo żem przyprowadził!
- Co to ma ku*wa być?! - ryknął Ork na Twój widok, bo pewnie zrozumiał, że za cholerę nie wyciągnie za Ciebie nawet dziesięciu sztuk złota na targu niewolników, w końcu jak na orcze standardy za ładna to nie byłaś, a i do ciężkiej pracy się nie nadawałaś.
- Yyy... Szefo, nie tak! Ona mieć ojca tam. - powiedział, wskazując na dworek i zaraz podjął. - Ona mówić, że da nam za nią duuużo złota, szefo!
- Da? - spytał podejrzliwie, tym razem wpatrując się w Ciebie, a nie Goblina. - Ile da?

Avatar Radiotelegrafista
Przez chwilę wahała się, czując na sobie wzrok wielkiego Orka, ale w końcu odwróciła wzrok i niemalże krzyknęła:
- Tyleee da! - Kreśliła dłońmi w powietrzu kuliste ruchy, mające pokazać ogrom złota: - Tak dużo da, ale wy musieć uwolnić i nie zabić tamtych. - Wskazała dłonią na dworek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Da się zrobić. - odparł Ork i znów skierował wzrok na Goblina. - Sagrat, zabieraj ją do namiotu i pilnuj, bo jak na razie to jest jasny ch*j, a nie rabunek, może być i tak, że z niej to będzie jedyne złoto, jakie dostniem.
Goblin pokiwał energicznie głową, zapewne licząc, że w takiej sytuacji dostanie jakieś ekstra łupu lub złoto, więc bez szemrania doprowadził Cię do jednego z namiotów, gdzie usadził obok drewnianego pala podtrzymującego namiot. Następnie związał Ci jakimś sznurem ręce w nadgarstkach i ramionach, a także nogi w kostkach. Później do owego pala Cię przywiązał, tak dla pewności.
- Byndziesz drzeć mordę? - spytał, ruchem głowy wskazując na trzymaną w dłoni szmatkę, którą zapewne miał Cię zamiar zakneblować, jeśli udzielisz przeczącej odpowiedzi.

Avatar Radiotelegrafista
Pokręciła przecząco głową, nie zamierzała męczyć się z szmatą w gębie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pokiwał głową i opuścił namiot, zostawiając Cię w nim całkiem samą.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku