Grota Ciemna tylko z nazwy, gdyż tak naprawdę jest najlepiej oświetloną i zadbana Grota w wiosce, a to wszystko przez Szachraja który jako tako dba o swych obywateli. W tej Grocie znajduje się także Nora Rdy Wioski czyli budynek gdzie mieszka Arcyszczur, największa budowla w wiosce.

Szachraj wstał ze swego drewnianego łoża wyłożonego skórami. Była to oznaka bogatctwa, gdyż w podziemiu drewno było jedną z największych wartości. Pogłaskał swojego Wielkiego szczura który jak zwykle pałaszował resztki z kolacji.
-Dzisiaj zebranie... Za jakie czyny?
Zapytal sam siebie przywdziewają zbroje i zdarty płaszcz.

Szczur był zbyt zajęty resztkami, aby odpowiedzieć, a nawet jeśli akurat by nie jadł, to i tak nie potrafiłby odpowiedzieć z racji braku zdolności mowy i wątpliwej inteligencji. Niemniej, Ty zdołałeś nałożyć na siebie oznaki swego szczurzego majestatu, czyli właśnie zbroję i płaszcz. Teraz nic tylko iść na to spotkanie i olśnić resztę gryzoni swoją zajebistością.

Wystawił szczura i przypiął go długim łańcuchem do haka na ścianie by pilnował domostwa. Zamknął drzwi na klucz i ruszył na spotkanie.
-Ciekawe czy w końcu będą chcieli się napi**dalać czy też wolą zostać na swoich dupach...

Droga do siedziby Arcyszczura była Ci znana i dość prosta. Mijałeś tych nielicznych Skavenów, którzy nie mieli nic do roboty, a pozdrawiali Cię słowami, ukłonami lub kiwnięciami głową. Niektórzy też toastami, gdy żłopali sławny na cały Podmrok, skaveński bimber. Niemniej, trafiłeś pod kwaterę Rady, oczywiście pod drzwiami zatrzymała Cię straż w postaci dwóch doje**nych Skavenów-Mutantów z wielkimi berdyszami w dłoniach.

-W Radzie jestem już kilka lat, a wy nadal mnie nie rozpoznajecie?
Zapytał z lekkim niedowierzaniem i zrezygnowaniem w głosie.
-Ja Szzzzzzachraj, członek Rada, Wy wpuścić do Arcyszczur Szachraj.
Powiedział najprościej jak się tylko dało by półmózgi zrozumiały.

W sumie mieli to gdzieś, dostawali żarcie i bimber za samo stanie tutaj, a im dłużej stali, tym więcej dostawali, tak więc zatrzymywanie każdego było im na zmutowaną rękę. Jednakże nie mieli zbytnio jak tego przeciągać, więc tylko otworzyli Ci drzwi, abyś mógł wejść.

Wszedł do środka dostojnym krokiem jak zwykle zasiadając na swym krześle by okrągłym kamiennym stole. Rozejrzał się za resztą Oficerów i Arcyszczurem.

O dziwo, byłeś tu jako jedyny, może poza innym Skavenem, niejakim Skrelem Podrzynaczem Gardeł.

-Czyli jednak ruszyłeś swoje parszywe dupsko Skrel. A ostatnio mówiłeś że pie**olisz i nie przyjdziesz...
Zaśmiał się pieszcząc swój ogon.

- Bo pie**olę, wolę swoje dz*wki niż Was. - odrzekł i splunął gdzieś na bok. - Ale jak Arcyszczur obiecał żarcie i chlanie za darmo, to głupio byłoby nie skorzystać, prawda?

-Ja dzisiaj wyjątkowo nie piję.
Czekał na najpewniej zdziwioną minę Skavena
-Żartowałem ku*wa! Schlam się jak Ślizgacz na godach!

Zaśmiał się, jak mogłeś się spodziewać, tym swoim charakterystycznym śmiechem, który bardziej przypominał żabi rechot niż śmiech.

-Wiesz kiedy przyjdzie reszta? Bo mnie już dupa swędzi od tego siedzenia.
Powiedział biorąc jakiś kamyk z ziemi i podrzucając go w ręce.

- Ch*j wie, tak to się nigdy nie spóźniali, żeby to odpie**olić i mieć spokój.

-I to jest problem. Szukamy ich czy zostajemy czekając aż przywloką swe tluste dupy?
Zapytał bawiąc się sztyletem

- Prędzej czy później przyleźć muszą. No, może poza starym Siwozębym. - dodał i znów zaczął rechotać, przy okazji pokazując komplet pożółkłych zębów.

-Mógłbyś czasem pić walone szczurze mleko by wybielić te brzydkie kły.

- Na ch*j? - spytał i najwyraźniej odszedł od motywu opowieści o Siwozębym, żeby przerzucić się na gadanie o swym własnym uzębieniu.

-W sumie tobie to już nic nie pomoże. A mi białe zęby kontrastują z sierścią i pasują do oczu.
Pochwalił się swoimi białymi zębami. W sumie spojrzałby teraz gardząco na niego, ale że patrzy w każym kierunku na raz to nie może.

Splunął ponownie i zamilkł, czekając aż rzucisz jakiś temat do dalszej dyskusji.
//Nie olewaj tego Siwozębego, serio ._.//

-A co z Sinozębym?
Zapytał gładąc swój biały ogon.

- Ch*j wie w sumie. Jedni mówią, że dobrały się do niego Koboldy, inni mówią, że to inne Skaveny, a jeszcze inni pie**olą coś o potworach. Ja tam stawiam an Koboldy. Małe sku*wysyny.

-Wiadomo kiedy i gdzie to się stało?
Zapytał zainteresowany.

- To co zostało z jego groty znaleźli trzy dni temu.

-Musimy walczyć! Nie można pozwolić sobie na taką obrazę! Jutro zbieram wyszkolonych wojów i magów by zbadać sprawę i ukazać winowajcę!

Potarł w zamyśleniu podbródek.
- Jak to potwór albo potwory to ch*jnia. A jak Smok to już ku*wa w ogóle... Ale gdyby to były Koboldy albo Skaveni, to może też bym się z chłopakami skrzyknął, łupami byśmy się po równo podzielili. To w sumie tylko takie opcje w grę wchodzą, bo Szarych, Goblinów i Orków tutaj za ch*ja nie było, nie ma i oby się to, ku*wa, nie zmieniło. - powiedział i przeniósł dłoń z podbródka na policzek, gdzie miał nieprzyjemną bliznę po orkowym ostrzu. Później zmobilizował całe swoje pokłady silnej woli, żeby nie dotknąć zwęglonej rany na plecach, pamiątki od jednego z goblińskich Magów...

-Szarzy nie są aż tak zajebiści jak się prezentują.- Wystawił na widok swą pelerynę. -Nie przyjął na siebie nawet dwóch pocisków i już zaczął klękać błagając o przebaczenie.- Zaczął się śmiać jak szalony po czym wrócił do jako takiej normalności. -Jak zdobędziemy jakiś kostur to od razu trafia do mnie. Ni ch*ja nie będę dalej czarował samymi łapami. Wiesz jak trudno jest manipulować cieniem?

- Je*ie mnie to, jedyną Magią, jaką lubię, jest zamienienie wody w piwo. - odrzekł, mając oczywiście na myśli Magię Rumu.

-Ja tam wolę zmieniać muchomory w "magiczne grzyby".
Powiedział były narkoman.

- W ogóle to słyszałem jak kiedyś Skretls, ten poje**niec, myślał, co by się stało, jakbyśmy połączyli naszą gorzałkę i jaskiniowe grzybki.

-Piłbym.
Dodał krótko gładząc swój ogon i patrzył czy nie nadciągają inni oficerowie.

Sądząc po odgłosie kroków oraz rozmów to tak, chyba nadchodzą. Choć mogą to też być halucynacje wywołane starym żarciem, grzybkami i gorzałką.

Dzisiaj nic nie pił, nie jadł, anie nie ćpał, więc to musieli być oni.
-Przybyły sku*wiele.

No rzeczywiście, przybyły sku*wiele, do tego w pełnym składzie. Bez zbędnego pie**olenia, zasiedli oni na swoich miejscach, czekając na Arcyszczura.

Siedział i czekał jak reszta.

Poczekaliście ledwie chwilę, bowiem wreszcie wszedł Arcyszczur, w reprezentacyjnej asyście doje**nych Mutantów, purpurowej pelerynie, krasnoludzkiej kolczudze oraz z laską w dłoni i mieczem, tym razem orkowym, przy pasie. Zajął swoje zwyczajowe miejsce, zaś jego strażnicy stanęli niewzruszenie po jego bokach.

-Witaj Arcyszczurze! Oficer Szriks ogłasza rozpoczęcie zebrania!
Wygłosił żołnierską gadkę i usiadł ponownie.

Pozostali zrobili podobnie, z mniejszym lub większym entuzjazmem.
- Meldunki. - mruknął tamten, siadając wygodniej.

-Oficer Szriks melduje Ciemną Grotę na zebraniu. Stan sprawdzony, niezgodny. Zginęło dwóch woja podczas pojedynku między sobą. Są plany budowy bimbrowni na terenie groty. Spocznij!
Wstał, wyrecytował i usiadł.

Pozostali złożyli podobne raporty, ogółem było na swój sposób ch*jowo, ale stabilnie.

-Arcyszczurze, Ja i Skrel przed waszym przybyciem tu wpadliśmy na pomysł. Otóż Sinozębego w jego grocie coś napadło. To najpewniej to inne skaveny lub koboldy, więc jeśli skrzyknie się grupę magów i wojowników można zebrać niezłe łupy. Mogę po poprowadzić wojska.

Złożył łokcie na stole i splótł palce w piramidkę.
- A jak to co innego? Chcecie ściągnąć na nas Smoka albo inne ch*jstwo? - spytał Arcyszczur, wzbudzając tym samym pomruki niezadowolenia pośród innych zebranych.

-Gdyby to był smok to byłyby tam ślady spalenia, a z ciała by nic nie zostało, więc to możemy wykluczyć.

- Potwory. - dodał, bo tego nie mogliście chyba wykluczyć, skoro Smok odpadł.

-Jeśli były by to potwory to powyrzynały by nas już dawno.
Odpowiedzial kolejnym argumentem.

Wskazał palcem zakończonym pazurem na czoło i puknął nim w nie kilka razy.
- Tu, ku*wa. Tu się je**ij.

-Mamy bogactwo na wyciągnięcie ręki, a wy chcecie podkulić wasze obślizgłe ogony?! Pie**oleni tchórze!!
Wstał i walnął rękami w stół sprawając prz pomocy magii by się przy tym zatrząsl mocniej niż normalnie.

- Ja tu jestem ku*wa szefem, znaj swoje miejsce, szczurzy sku*wysynu! - warknął Arcyszczur, również uderzając pięścią w stół, choć nie z tak dobrym efektem jak u Ciebie.

-A ja jestem ty ku*wa magiem i strategiem. Mam przypomnieć że pod moimi sterami ginie da razy mniej żołnierzy niż u reszty, a bitwy są częściej wygrywane?! Skro wy boicie się ruszyć dupska z nor to ja mogę to zrobić. Potrzebuję pięciu przeszkolonych magów ognia i 50 wojów ktorych wezmę ze swojego oddziału. Jeśli nie podołam możecie mnie wygnać, ale jeśli mi się uda to ja tu będę pie**olonym szefem! Co wy na to wasza szczurza mość?