Właściciel
Twoja eskapada skończyła się, nim na dobre ją rozkręciłeś, gdyż pocałowana Zefirka co prawda oddała pocałunek, ale później zdzieliła Cię soczyście w twarz, poczułeś także cieknącą po policzku krew, zapewne dzieło jej paznokci. Nim zdążyłeś zareagować, potężna fala powietrza pognała Tobą do tyłu i skończyło gwałtowny lot równie gwałtownym uderzeniem w ścianę. A że ta z drewna nie była, to zabolało.
-Dobra Zefirska suka. Zapłacisz za błędy swych braci.
Zaczął wytwarzać z pomocą magii dym w okół pomieszczenia. Zaczął przyzywać wszelkie zwierzęta z okolicy przy pomocy magii dziczy, nawet szczury. Wykonał przewrót w bok, starł krew z policzka i wywrocil jeden stolik by zasłonić nogi przed wiatrem. Wyjął miecz i i szykując się do bloku zaczął biegać tak by Zefirka nie miała go jak trafić.
-Znasz już mój sekret prawda?
Powiedział prowadząc dźwięk przez dym tak by nie wiedziała skąd nadszedł.
-No nie, nie w Imperawes. Nie w moim kraju, nie na mojej Ziemi!
Gwałtowanie stał i pozwolił, by tylne krzesło upadło z hukiem. Skierował wszystkie swoje dłonie i za pomocą Magii Dusz starał się zapobiec działaniom swojego towarzysza, a najlepiej wyłączyć jego energię. W sensie temperament wojenny.
-Dzieję się, Victorze.
Rzekł, podając karmę dla swojego kruka.
Właściciel
//Także ten. Wszystko fajne, super i pięknie, ale mam jedno zasadnicze pytanie, a mianowicie: Bulwa. Co do ch*ja?//
//Gdy A jest poje**ne realizuj B
Właściciel
//To powinny być co najmniej dwa, trzy posty, a Ty to żeś zawarł w jednym. Wywal wszystko poniżej pytania, ewentualnie z pytaniem.//
//Ku*wa akcję przedłużasz
Właściciel
Bulwa, Vader:
Wszystko poszło świetnie. No, prawie. Przywołałeś szczura i kilka owadów, na tym skończyła się Twoja zwierzęca armia wpie**olu. Za to zasłona dymna poszła świetnie, naprawdę! Problem był tylko taki, że Zefirka władała Magią Powietrza na tyle dobrze, że bez problemu rozwiała ją kilkoma r*chami. Jakby Twoja sytuacja nie była wystarczająco ch*jowa, nagle poczułeś dojmujący chłód znikąd, w okolicach serca, aby później odesłać swe zwierzątka i schować z powrotem miecz. Czemu? Może przez tego Polomona. Ach, no tak: Nazwanie Zefirki suką byłoby dobrym pomysłem, gdybyś nie był w takiej sytuacji, teraz to chyba już długo nie pożyjesz, zwłaszcza, że zaczyna inkantację zaklęcia Szybkiego Wiatru, a z tego co słyszałeś, można nim przeciąć nawet skały. Czyli raczej wiadomo, co zrobi z Tobą.
-Można coś mocnego?
Spytał się barmana, obserwując przedstawienie.
Skupił się i zaczął rozmawiać z Vergilem.
-Pomóż mi stąd uciec.
Zaczął biec w kierunku wyjścia starając się przezwyciężyć chłód.
W sumie to chciał go tak zostawić, ale jeszcze za wcześnie na działania tego typu.
A więc zbliżył się do wrogich sobie Zefirów i spróbował uspokoić kobietę.
-Najmocniej przepraszam Panią za głupotę mego towarzysza. Pozwoli Pani, że go stąd wyrzucę? Nie potrzebujemy w obecnych czasach... zamieszek w przyjaznych sobie miastach. Przy odrobinie szczęścia upokorzy on siebie publicznie, by panią przeprosić.
Właściciel
Bulwa:
Haczyk był taki, że mówić mogłeś, ale poruszać się już nie, więc bieg tym bardziej odpada. No, ale słyszałeś chociaż, jak Polom targuje się o swoje życie.
Max:
Barman wzruszył czterema ramionami i nalał Ci do kieliszka fioletowego trunku.
Vader:
- To nie będzie konieczne. - odparła z uśmiechem, przerywając inkantację. - Naprawdę nie musicie się trudzić, zabiję go sama. - dodała i wznowiła ją, tym razem szybciej.
//Co Vergille odpowiedział?
Wypił to i oglądał dalej, głaszcząc Victora.
//Potrzebny jest bulwa w fabule?
//Skoro to ma być trzech złoczyńców, każdy z innym zakończeniem, to... zależy jaką miał fabułę.
Właściciel
//Potrzebny, a że zaczęliście tak, a nie inaczej, to już Wasza głowa, jak z tego wybrnąć.//
Właściciel
//Jak nic nie napisałem, to znaczy, że on też nic nie powiedział.//
///A ch*j
-Ten, dobrze byłoby wyrównać szanse? Obecnie jest blokowany...
Ściągnął zaklęcia z towarzysza, teraz jednak postarał się wrzucić nutkę litości w Zefirce.
-Jeśli ja zdechnę to ty też.
Przypomniał duszy wewnątrz siebie
-Wiem, że się mocno zmieniłem, ale nie możliwe byś nie słyszała o dawnej egzekucji na byłym strażniku. Wielu zabitych, w tym dwóch podczas procesu. Były adept Brązowej Akademii i osoba o której Bezskrzydły woli zapomnieć. Ale ty jesteś inna niż tamte zepsute Zefiry. Ty masz w sobie moc i chcesz jej używać. Jeśli mnie teraz zabijesz tylko potwierdzisz moje słowa. Wy nawet skazańca nie zabijecie, a ty patrzysz na mnie jakbyś chciała napić się mojej krwi. Dalej, jestem cały odsłonięty.
Teraz użył swojej ostatniej możliwej szansy. Zaczął starać się wyzbywać energii magicznej by wyrwać się z uroku rzuconego na niego przez swego domniemanego sprzymierzeńca.
Właściciel
Bulwa:
Albo jakimś cudem Ci się to udało, albo on sam to zrobił. No, ale udało się.
Vader:
O ile zdjęcie uroku nie było problemem to wzbudzenie w niej litości... Prędzej w zbudziłbyś ją w wiekowym Smoku, któremu przed chwilą zabiłeś młode, wyłupałeś oko i ukradłeś cały skarb.
Ouh, odsunął się od nich i poszukał wzrokiem innego Zefira.
Właściciel
Było jeszcze kilku w karczmie.
Zwrócił się do nich.
-Czy nie odbierzecie tego źle, jeżeli zapobiegnę rozlewowi krwii pomiędzy tą dwójką?
Podniósł dowolny kieliszek, kufel czy inne gówno z podłogi by rzuć nim w łeb czarodziejki. Najlepiej jakby było kamienne lub metalowe czy chociaż szklane. Zrobił przewrót za jakąś przeszkodę (Najlepiej bar) by ta nie mogła go namierzyć. Wyjął łuk. Ponownie użył magii dziczy, starczy mu szczur czy szerszeń..
//Jakby co realizuj mój plan.
Właściciel
Vader:
Najwidoczniej mają to gdzieś. Chyba.
Bulwa:
Rzut szklanym kuflem (jaki debil robi kufle lub kieliszki z drewna czy kamienia?) podziałało, a gdy roztrzaskał się na jej ładnej główce, doprowadził nie tylko do zranienia, ale też do przerwania inkantacji, co skomentowała rykiem zarówno wściekłości, jak i frustracji. Gdy zaś skoczyłeś za bar, nie miałeś nawet szansy napiąć łuku, bowiem polomoński barman chwycił Cię za pomocą wszystkich swoich rąk i konkretnie cisnął na podłogę, z dala od kontuaru.
- Lać się poza moim barem! - wrzasnął, chowając parę dłoni pod ladę, jakby chciał stamtąd wyjąć coś, co miałoby Cię zatrzymać, gdybyś skierował swoją broń przeciw niemu.
-Ajaj.
Powiedział starając się zrobić strefę Czarodziejce z pomocą swych nóg i daru biegania. Napiął łuk w biegu i wystrzelił gdy tylko pojawiła się okazja. Od razu po strzale przewrócił jakiś stół i schował się za nim.
//Teraz mam dylemat. Prosić Vadera o pomoc czy pokazać że coś tam umiem....
-Mówił poza barem!
Odsunął się, by nie zostać przypadkowo trafionym. Przygotował swoją energię magiczną, by ujarzmić dwóch walczących na raz.
//Vader spi***alaj. Usiądź sobie i napij się wina czy cuś.
//Pomóc jakoś? Bardziej spróbować?
//Raczej może jakoś wszystkich przepędzić z baru.
Właściciel
Vader:
Energia gotowa, ale czy na pewno potrzebna?
Bulwa:
Twój strzał został skontrowany strumieniem powietrza, który wystrzeliła, zaś polomoński barman wyjął spod lady cztery jednoręczne kusze, celując z dwóch do Ciebie, jednej do Zefirki, a z ostatniej do Twego polomońskiego towarzysza.
- Skończyć burdę, bo zastrzelę jak psy!
-Mam propozycję. Wyjdźmy za miasto, tam dokończymy porachunki.
Powiedział nie mając nic innego.
Opuścił więc ręce.
-Dobra, przemawia to do mnie. Rezygnuję z udziału w tym.
Właściciel
Vader:
Polomon i tak do Ciebie celował, tak profilaktycznie.
Bulwa:
Zarówno barman, jak i Zefirka, pokiwali głowami, zapewne godząc się na taki sposób rozwiązania konfliktu.
-Tym razem nie będę się powstrzymywał.
Powiedział powoli wychodząc z baru.
Właściciel
Vader:
Ty czekasz, a on wychodzi.
Bulwa:
I tak opuściłeś lokal.
Poszedł obejrzeć to widowisko. Tam raczej nie będą się hamować...
Właściciel
Właściwie to wszyscy wyszliście przed karczmę, a dokładniej wszyscy trzej, bo Zefirka już niekoniecznie, tak jak ktokolwiek inny.