Właściciel
Oczywiście, ale któremu z Twoich przełożonych?
Temu, któremu podlegał bezpośrednio. Jeżeli nie miał tego złożyć od razu komuś innemu.
Właściciel
Najwidoczniej nie, wiec ruszyłeś na zwieńczone sukcesem poszukiwania Starszego Egzekutora.
Podszedł do niego, jeżeli miał czas.
-Mistrzu.
Właściciel
Gestem dłoni zachęcił Cię do referowania na temat sukcesu misji, ponieważ słusznie nie dopuszczał ewentualności, abyś przyszedł tu i jeszcze żył, gdybyś poniósł klęskę.
-Przyjęli całokształt umowy, łącznie z podarkami.
Właściciel
- Doskonale... Jakie sprawiali wrażenie podczas negocjacji? Jak zachowywali się ich wojownicy? Szykowali się do czegoś? Jaki nastrój panował w obozie? - zadawał pytania jedno po drugim, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, gdzie w ogóle byłeś i z kim rozmawiałeś.
-Jeden był niecierpliwy, a drugi spokojny. Sytuacja w obozie była normalna, jeżeli możemy o takiej mówić w przypadku orków. Jednakże kazali nam się nie zjawiać tak długo, aż oni nie skończą narady.
Właściciel
- A co z ich armią? Czy Horda jest rzeczywiście tak potężna, jak mówią?
-To siła, lecz z pewnością fizyczna, nie magiczna. A my dysponujemy magią.
Właściciel
- Dobre i to. Ukrywali się przed Tobą ze swoimi planami?
-Najpewniej tak, by niczego nie zauważyłem.
Właściciel
Pokiwał głową i dał znak, że możesz odejść.
- Dobrze się spisałeś. Nie omieszkam wspomnieć o tym mistrzowi Giovanniemu. - powiedział, a później odwrócił się na pięcie i odszedł śpiesznym krokiem.
A tymczasem on ruszył do jadalni.
Właściciel
Trafiłeś tam bez problemu. Chyba akurat wszyscy mieli wolne lub przerwę obiadową, bo stołówka była zapełniona jak nigdy od dość dawna.
Jednakże wolne miejsce się znajdzie?
To dobrze, czyli mógł zasiąść do posiłku.
Właściciel
O ile jakiś sobie zorganizuje to tak, jak najbardziej.
I to było też logiczne, bo zrobił to przed zajęciem miejsca.
Właściciel
W ten sposób zdołałeś spożyć zasłużony obiad, z racji pory dnia, bez jakichkolwiek trudności.
Normalny
I całe szczęście, gdyż zamierzał odpocząć u siebie. Co też zrobił.
Właściciel
Komnata jak zwykle była zadbana i w takim stanie, jak w chwili, gdy ją ostatni raz opuściłeś, ale rzecz jasna pusta.
Dobrze, że nie uznano, że nie wróci. Współlokator to najgorsze, co mogło mu się trafić. Zabrał się za przywrócenie do stanu najwyższego porządku swojego sprzętu.
Właściciel
Nie używałeś go ostatnio zbyt wiele, a czyszczenie krwi jest o wiele przyjemniejsze, niż rdzy.
Może nie w glorii chwały, ale za to z poczuciem solidnie wykonanej roboty - Tak, właśnie tak powróciłeś do zamku.
Normalny
Jednakże trzeba było to zrobić, by zachować czystość całokształtu.
Szalony
Więc zasady proste, oddać wierzchowca stajennym i ruszyć zdać raport.
Właściciel
No dobrze, tylko komu?
Cóż, jak zwykle się udało.
Szalony
Zleceniodawcy.
Normalny
Więc teraz mógł się położyć spać.
Właściciel
//Zrobić wszystko automatycznie i dać znów pauzę na czas otrzymania jakiegoś ciekawego zadania?//
Właściciel
//Wciąż nic, podziękuj tym graczom od fabularnych Kart, którzy ich nie zrobili, zrobili i nie grają i tak dalej, bez nich się to przedłuża, ale może już dziś gdzieś ich wyślę.//
Właściciel
Poje**ny:
Nareszcie pora porachować kości! Grunt, żeby nie Twoje, bo okolica raczej temu sprzyja: Do Wielkie Mistrza dotarły informacje, jakoby Orkowie przestali wypuszczać małe grupki niezależnych łupieżców do Cesarstwa, ale ruszyli na ten kraj z całą swoją armią. Warto byłoby potwierdzić lub zaprzeczyć tym plotkom, najlepiej na miejscu, bo nigdzie indziej nie dostaniesz równie pewnych informacji, więc do Ghadugh! Niestety, tę misję przyjdzie Ci wypełnić samotnie, Zbrojni są potrzebni tutaj... Czyżby szykowała się jakaś wojna, w której i Rycerze Śmierci wezmą udział?
Normalny:
Nie byłeś pewien czy to przez ślepy traf, czy też ktoś pamiętał o Twoich wcześniejszych kontaktach z Kolektywem, ale to własnie Ty miałeś wyruszyć samotnie do Cytadeli Cienia, aby... Cóż, w sumie nie wiedziałeś czemu, podobno wszystko miało rozstrzygnąć się na miejscu. Gdy tak teraz o tym pomyślałeś, to wpadło Ci do głowy, że może celowo posłano tam zwykłego Rycerza, a nie jakiegoś wyższego dostojnika? Aby jego strata nie była bolesna?
Poje**ny
Więc czynności potrzeba wykonania. Przygotował się, sprawdził broń i ruszył po wierzchowca.
Normalny
Ryzyko śmierci jest na każdej misji. Dlatego nawet najgorszy Rycerz Śmierci musi być do tego przygotowany, a on sam do najgorszych nie należał, bo by już został pokonany przez lepszego Zbrojnego Śmierci. Mniejsza z domysłami, przygotował się w celu wyruszenia do celu.
Właściciel
//Niby mogłem zrobić zmianę tematu od razu, ale zachowajmy grę pozorów.
Dwa razy zmiana tematu, w obu wypadkach zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
Normalny
A więc, po ujrzeniu teoretycznej siły Wampirów, powrócił do starego, dobrego zamku Qull.
Właściciel
Tam też od razu odebrali od Ciebie wierzchowca, a Ty nie miałeś nawet chwili żeby złapać oddech, a co dopiero zjeść coś, odpocząć lub ściągnąć pancerz, ponieważ zostałeś z miejsca poproszony, choć lepiej byłoby powiedzieć, że wezwany, na audiencję u Wielkiego Mistrza.
Właściciel
Zostałeś zatrzymany dopiero przed samymi wrotami jego komnaty, ale nim zacząłeś się tłumaczyć parze strażników, sam Aren Giovanni opuścił swoje lokum i uspokoił wartowników, skinąwszy Tobie głową. Bez słowa ruszył korytarzem, kierując się na jeden z balkonów widokowych.
Właściciel
Podziwiając zza barierki mroczne głębie oceanu, słońce zachodzące za linią wody i grzywiaste fale rozbijające się o ostre skały wiele metrów niżej, u samych podwalin zamku, zagadnął:
- A więc?
-Armia robi słuszne wrażenie silnej, panie. Z pewnością ułatwi mu pierwsze walki, jeżeli do nich dojdzie.
Właściciel
- Na pewno dojdzie. Valescu uważa się za takiego, który przeżył tysiące lat, tak naprawdę ma ich setki, a zachowuje się, jakby chodził po tym świecie ledwie od dekad... Mimo to nie możemy go lekceważyć, zwłaszcza teraz, gdy rozporządza taką siłą. Znane Ci są jego plany? Wiesz przeciwko komu skierował swoje wojska?
-Nie ujawnił ich, jednakże udało mi się zobaczyć na tym przedstawieniu kilku takich, którzy nie patrzyli na niego przychylnym wzrokiem. Podejrzewam, że zaprosił również część swoich wrogów, by ich postraszyć.
Właściciel
- Tak jak mówiłem, zbyt butny i pewny siebie. Widziałeś coś jeszcze, co warto odnotować?
Zastanowił się chwilę nad tym, myśląc wojskach nieumarłych, samym Valescu i zaproszonych gościach.
-Na koniec zaprezentował generała swojej armii, więc wskazał też swojego prawdopodobnego czempiona panie. Oraz zamierza używać rydwanów, na których temat niestety nie mam wiele do powiedzenia.
Właściciel
- Widać, że nie tylko trupy wyciągnął z zamierzchłej przeszłości. Tak czy siak, dobrze się spisałeś, we wszystkim. Nagroda Cię nie minie. Na razie to wszystko.
Skłonił się i ruszył ku wyjściu.
Właściciel
Odszedłeś niezatrzymany przez Wielkiego Mistrza czy też jednego z innych Rycerzy.
W glorii chwały, cuchnąc jeszcze nieco miastem tych prymitywnych brudasów, powróciłeś znów do Zamku Qull. Kolejna misja wykonana, to się nazywa tempo.
Szaleniec
Zdobył informacje, a po drodze obraził jeszcze żonę jakiegoś zabłąkanego kupca. To się nazywa dzień. Ruszył, by zostawić swojego wierzchowca.
Normalny
Ruszył do swojej kwatery, by zająć się przygotowaniem sprzętu na następną misję.