No to starał się zlokalizować jakąś pomniejszą grupkę, a następnie wytwarzając z tego całego zgromadzonego tutaj metalu broni wykonał kilka ostrz, którymi ze swojej pozycji mógł atakować na odległość owe gobliny.
Właściciel
Zaszlachtowałeś je tak, że nie wiedziały, co je zabiło.
Kontynuował, więc tę rozróbę do czasu, aż nie padł ostatni wrogi goblin.
Właściciel
I rzeczywiście, padł w końcu ostatni uzbrojony wróg. Teraz Krasnoludy ruszyły do miasta, by je zgrabić, wymordować ludność, a na samym końcu zapewne spalić.
Postanowił nie przyłączać się już do tej zabawy, znalazł sobie jakieś miejsce do siedzenia na środku, choćby nawet jakiś kamień czy beczkę i obserwował to co się dzieje.
Właściciel
Znalazłeś kamień i czekałeś ponad godzinę, bo tyle zajęło Krasnoludom wyrżnięcie wszystkich mieszkańców, zrabowanie wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość i podłożenia ognia pod drewniane zabudowania. Następnie odesłali część wojsk,które transportowały łupy oraz chroniły je, do swoich górskich fortec, a później wszyscy brodacze wrócili do szyku i ruszyli dalej, zapewne ku kolejnemu miastu Goblinów.
-No to nieźle...- Powiedział wstając z miejsca, a następnie leciał ponad nimi.
Właściciel
I leciałeś, było to względnie wygodniejsze od ciągłego marszu.
Pozostało czekać, aż dolecą na miejsce kolejnego boju.
Właściciel
Owym miejscem okazała się odsłonięta nizina, gdyż Gobliny same wyszły Wam naprzeciw, co było dość dziwne. Krasnoludy jednak nie miały ochoty się tym zastanawiać i powitały zielonoskórą bandę ostrzałem z balist i kusz.
Postanowił wzlecieć, więc jeszcze w górę. To musiała być jakaś pułapka, a on starał się ją dostrzec.
Właściciel
Na chwilę obecną nie widziałeś nic, co mogło na pułapkę wyglądać. Tymczasem Gobliny wysłały na pierwszy szereg swoich włóczników, a na tyły łuczników, którzy zasypali Krasnoludy gradem strzał, niestety z dość marnym efektem, z racji ich ciężkich pancerzy, hełmów i tarcz.
Postarał się razić z błyskawic strzelców goblinów chcąc ułatwić nieco robotę krasnoludom.
Właściciel
Pomogło, bo zabiłeś wielu, a Ci co przeżyli, wzięli na cel Ciebie. Tymczasem Krasnoludy wzniosły wojenne okrzyki i zaszarżowały na szeregi zielonoskórych.
Stworzył tylko przed sobą stalową tarczę, która miała przyjmować strzały, a samemu dalej raził ich łuczników, nim nie stałoby się to niebezpieczne, bo uderzyłby krasnoluda.
Właściciel
Udało Ci się usunąć jeszcze kilku, a reszta, widząc że nie trafią w Ciebie, a brodata piechota jest coraz bliżej, postanowili rzucić się do ucieczki.
Ową tarczę przerobił jeszcze na kulę największą jaką mógł z tego zrobić i posłał ją w grupę uciekających goblinów.
Właściciel
I tym sposobem zostało ich zaledwie kilku. Bez wsparcia łuczników obrona się załamała i Krasnoludy weszły w Gobliny jak w masło. Większość zginęła, część uciekła i tylko nieliczni walczą.
Zleciał zatem na ziemię i nadal zdziwiony dalej się rozglądał, gobliny raczej od tak nie wystawiłyby im uczciwej walki.
Właściciel
A jednak to zrobiły.
- Pewnie chciały nas napaść pierwsze, albo spieszyły na pomoc tym, których rozgromiliśmy wcześniej. - wysnuł przypuszczenie szałojownik, gdy podszedł do Ciebie. - A Ty co o tym sądzisz?
-Liczyłem na jakąś zasadzkę czy pułapkę, ale najwidoczniej nic z tego... Więc pewnie wersja z ruszeniem na pomoc innym jest całkiem prawdziwa.
Właściciel
- Teraz to w sumie zostało wykończyć niedobitków, ale to już nie nasza dola. - wyznał z uśmiechem Pwent.
-Dokładnie, nam teraz wypada pokonać resztę tych goblinów... Może jedni będą na tyle rozważni, by się poddać czy też przygotować zasadzkę atakując nas w kilku.
Właściciel
- A daj Ty spokój. - powiedział i machnął ręką. - My idziemy opić sukces. Wilkołaki nas wyręczą. Gwarantuję Ci, że żaden Goblin nie dożyje świtu. Poza tymi, co są po naszej stronie, rzecz jasna.
-Znaczy się cała nasza robota już wykonana? Dwie bitki to coś mało jak na wasze standardy.
Właściciel
- Zostały jeszcze Wampiry. - przypomniał ponuro Krasnolud.
-No tyle to wiem, miałem na myśli tylko gobliny. Zgaduję, że na tych uderzymy wspólnymi siłami?
Właściciel
- No na pewno. Sami nie dalibyśmy sobie rady.
-Wilkołaki pewnie, by dały albo walka byłaby nieźle wyrównana... W dodatku może ty mi odpowiedz na to pytanie, na co wam władza w całym tym regionie?
Właściciel
- To ziemia naszych ojców, dziadów i pradziadów. A poza tym, o ile powierzchnia nie zachwyca, to pod ziemią mamy spore bogactwa, które zaczniemy wydobywać bez problemów, gdy staniemy się tu panami.
-No i to już brzmi jak racjonalny powód... Czyli pozostały nam wampiry oraz ci stalowi? Groźniejsi jak zgaduję ci pierwsi?
Właściciel
- Mają swoich Magów, swoją broń, swoje artefakty. Do tego potwory i Nieumarli na zawołanie. A że nie ma tu wiele zwłok, to zamiast ilości idą przede wszystkim w jakość.
-Zakuwani pewnie w metal? Może im to się wyjątkowo nie przydać...
Właściciel
- Nieumarli? Rzadko kiedy. Wampiry może czasem.
-No to i tak przyniesie to im zgubę... No i zaciekawiłeś mnie też tymi magami i artefaktami, raczej taka zaklęta broń to wam nie potrzebna, co?
Właściciel
- To, co zrabowali Krasnoludom, Wilkołakom i Goblinom zabierzemy z powrotem. Reszta nam niepotrzebna.
-Swoich rzeczy to raczej za wiele tam nie posiadają, skoro chcecie im zabrać tak wiele.
Właściciel
- Wampiry też mają artefakty. Głównie pierścienie, amulety i broń.
-No to pozwolę sobie zatrzymać część z tego dla siebie... A co możesz powiedzieć o tych stalakach?
Właściciel
- A co mam mówić? Zakuci w pancerze rycerze, od cholery kuszników z kuszami większymi od nas, tabuny lekkiej piechoty, jakaś tam kawaleria... Tyle widziałem na własne oczy.
-To liczę, że przynajmniej są tam bez gryfów, wtedy przynajmniej będzie nam nieco łatwiej.
Właściciel
- No, ja też. Niby takiego nigdy nie widziałem, ale wódz Oghren ma łeb jednego nad kominkiem. Podobno jego pradziad ubił.
-Cóż, jak takowy się pojawi to radziłbym skupić na nim swój ogień, dosłownie. Spalenie mu skrzydeł będzie tu rzeczywiście przydatne.
Właściciel
- Tymi się zajmiesz Gryfami i innymi ch*jami, od tego tu przecież jesteś, nie?
-Nie podpalę ich, na magii ognia się nie znam. Także możecie się modlić o to, by błyskawica miała podobne działanie.- Zaśmiał się jeszcze nieco.
Właściciel
Machnął lekceważąco ręką i dołączył do pozostałych wojowników, którzy kierowali się w drogę powrotną.
Skoro był nadal na polu bitwy to postanowił wyssać resztki energii z ciał goblinów, a następnie pożywiając się tak nieco ruszył dalej za gromadą.
Właściciel
Były to dosłownie marne resztki, ledwo co pozwoliły Ci uzupełnić zużytą energię. Niemniej, wzleciałeś i ruszyłeś. Po jakimś czasie zdałeś sobie sprawę, że może i Ty zdołasz dolecieć do kryjówki Krasnoludów przed zmrokiem, ale pozostali nie będą mieć tyle szczęścia.
Nie ma po co, wolał nie zostawiać swoich towarzyszy, zwłaszcza że mogą ich zaatakować nocą jacyś nieproszeni goście.
Właściciel
Oni również zdali sobie sprawę ze swego położenia i zaczęli rozkładać prowizoryczny obóz.