[EVENT] Impreza weselna

Avatar Creepy_Family
- No cóż... Możemy kogoś poszukać. - stwierdził Shin. Yukki tylko wzruszył ramionami.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Ross'ain! Ross'ain! - dało się gdzieś słyszeć wołanie.
- Jak ja w ogóle nie lubię mojego imienia. - mruknął wołany.
Sully rozglądał się wokół.

Avatar gulasz88
- Wychodzenie w połowie imprezy na którą było się zaproszonym to przejaw chamstwa. Przynajmniej w Świecie, bo wciąż do końca nie znam waszych zwyczajów. - Odpowiedział idąc za nim. - Zostaję do końca przyjęcia i może dzień po, by się pożegnać ze wszystkimi. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Cóż, znam cię od pięciu minut, więc mogę jedynie przeprosić, bo z Jokerami to nigdy nic nie wiadomo. - wzruszył ramionami. - Podobno bywali i tacy, co zrywali się po nachalniu na początku imprezy. No, nieważne.
Z miejsca do którego zmierzali, słychać było śmiech trzech mężczyzn oraz wkurzony pisk jakiejś dziewczyny. Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że tą dziewczną była żadna inna, jak sama Trefl, tulona w tym momencie przez rozbawioną Kizukę. Wśród trzech otaczających ich facetów Lawrence poznał Lewisa, który teraz miał kota na ramieniu i wiewiórkę na kapeluszu. Poza tym był tam koleś z dynią zamiast głowy i taki jeden wyglądający na maga.
- Puść mnie ty głupi psie!
- Nie ma tak łatwo! I bliżej mi do kota!

Avatar gulasz88
- A tak mało brakowało by już nic mnie nie ździwiło... - Powiedział pod nosem, wzdychając lekkom

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Trefl w końcu wyrwała się z objęć Kizuki i obrzuciła Lawrenca krytycznym spojrzeniem. Kizuka odskoczyła w bok i wzięła na ręce kota, którego wcześniej miał na ramieniu Lewis.
- A co cię niby tak zaskakuje, zboczeńcu? - spojrzała na niego z dołu. - Kogo ty mi w ogóle przeprowadziłeś, La Qualette? - skierowała chłofne spojrzenie na Mattiasa.

Avatar gulasz88
- Całokształt. - Odpowiedział z lekkim uśmieszkiem. - Nazywam si Lawrence Norrys. Joker. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Krwawe elfki przez jakiś czas o tobie fantazjowały, więc jesteś zboczeńcem. Ale mam szansę się ciebie pozbyć z mojego życia, więc z chęcią ją wykorzystam. - pstryknęła, a podeszli bliżej ów niby mag i ten z dynią zamiast głowy. - Jeźdźcu, Kainie, dać mu karty.
Trefl z własnej sukni wyjęła kartę, gdy tylko ci dwaj dali Lawrencowi karty.
- Cieszy mnie też, że prawdopodobnie zabierzesz ze sobą tą zboczoną wampirzycę, bo ta cała rodzina zamierza mi w najbliższym czasie uciec z dworu, więc niech już uciekają daleko. - obrzuciła oskarżycielskim spojrzeniem Mattiasa. - Do nie-zobaczenia, zboczeńcu. - rzuciła, wciskając mu w dłoń kartę i odchodząc w towrzystwie Jeźdźca i Kaina.

Avatar gulasz88
- Kart nie trzeba wykorzystać by uciec. - Odpowiedział wkładając ostatnie brakujące karty do kieszeni. - Do zobaczenia. - Powiedział, pochylił lekko głowę, w ramach ukłonu i wyszedł z sali.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Aleś ty się niecierpliwy zrobił. Dokąd tak pędzisz? - zawołała za nim Kizuka. - Zresztą, róbta co chceta, mam do pogadana z Lewisiem, dlaczego przejmuje się tym, że Shizuo nazywa mnie puszczalską.

Avatar gulasz88
- To widzimy się później. - Pomachał jej i poszedł dalej.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- A pieprzcie się wszytskie z tym recydywistą, dopiero skończył karty zbierać! - zawołał Ivan wychodząc z kółeczka zakrwawionych elfek.
Te go zignorowały. Sam Lawrence trafem dostał się spowrotem do głównej sali, gdzie zauważył, że na ramieniu siedzi mu wiewiórka. Czyżby déjà vu?

Avatar gulasz88
- Cześć koleżanko. - Powiedział do wiewiórki. - Czy my się nie znamy? -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Wiewiórka całkiem pojętnie przytaknęła. Kelnerka za to spojrzała się na Lawrenca nieco dziwnie.

Avatar gulasz88
Nie przejął się kelnerką, tylko znów zwrócił się do wiewiórki. - No to pokaż gdzie są twoi przyjaciele. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Wzruszyła łapkami. Czyżby znowu się im zapodziała?

//jak się Creepy pojawi, to się znajdą

Avatar gulasz88
- Później ich podszukamy, teraz znajdźmy Kamę. - Powiedział i zaczął się za nią rozglądać. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
//o, znalazlam pomysł jak cie na trochę zająć

Cóż, w głównej sali było ciemnawo, kręciło się tu całkiem sporo osób, a niedaleko Lawrenca pojawiły się drzwi. Ciekawe, dokąd prowadziły. Wiewiórka, która chyba miała na imię Psotka, w geście poddania wskoczyła mu do kieszeni płaszcza.

//wiem że nieważne, który wątek ci podsunę, to go odrzucasz, ale weź spróbuj ten jeden, ok?

Avatar gulasz88
Spojrzał i westchnął. - Co mam do stracenia. Po za pełną talią. - Pomyślał i wolnym krokiem przeszedł przez drzwi. -

Avatar Creepy_Family
- Czemu nie lubisz swojego imienia Rosie? - okularnik lekko przechylił głowę, patrząc na niego pytającym wzrokiem.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Bo naprawdę nikt takiego nie ma? Bo nie wiadomo, jak to się powinno wymawiać? Rozajn czy Rosai? Nikt nie wie, ja sam nie mam pojęcia. Poza tym przez apostrof w środku niektórzy biorą mnie za jakiegoś demona. - burczał sobie Rosie.
- Przesadzasz. Ja mam za to takie, że biorą mnie za dziewczynę i żyję. - odrzekł Sully.

Trafił do kolejnej sali, która nieco różniła się wystrojem. Pachniało w niej wanilią, a Lawrence miał wrażenie, że jest tu... obcy. Przez dłuższą chwilę nie poznawał nikogo, nawet kelnerek, których przecież już trochę widział. Ale przecież podobno była jedna impreza w Esce, prawda? Więc pewnie poszedł w inny kąt którejś z sal, w której już był. W sumie drzwi za nim zniknęły, więc mógł jedynie iść dalej.

Avatar gulasz88
Czuł lekki niepokój, ale nie okazywał tego. Po prostu szedł dalej, cały czas prosto.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Dostrzegł gdzieś tam Deusa, otoczonego wianuszkiem dziewczyn i popijającego sobie piwo. Był już chyba lekko wstawiony, bo momentami się chwiał. Na scenie dwie blondynki śpiewały One Woman Army.

Avatar gulasz88
- Nie przepadam za portalami. - Powiedział. - Powiedział dosiadając się do Deusa. - Widzę że dobrze się bawisz. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Deus początkowo go nie usłyszał, później spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem, po czym machnął ręką i przytaknął.
- Nie kojrzę cię, ale nie chcę mieć kłopotów. - mruknął nieco spitym głosem, po czym wrócił do gadania z innymi.
Całkiem niedaleko dostrzegł Jeffa, głośno dyskutującego z Rafaelem. W sumie to się kłócili. Całkiem głośno, a bibliotekarz miał chyba w planach przyrąbać Jeffowi butelką.

Avatar gulasz88
Już miał coś powiedzieć, ale szybko połączył fakty. Trafił do jakiegoś świata czy wymiaru w którym po prostu nigdy nie istniał. Wstał od stołu i zaczął się zastanawiać jak stąd wyjść.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Pieprznij się w łeb ze swoją poprawnością, Rafi. Czas ci znaleźć kobietę, bo ty chyba naprawdę wierzysz, że któregoś razu przygrucha się do ciebie jakaś jedna i będziesz mieć z nią wesele w Esce.
- A czemu by nie? Ty też mógłbyś sobie znaleźć jedną, a nie pięćset.
- To sprobuję poderwać Kamę, o ile jeszcze nie jest już z kimś. - wzruszył ramionami. - Całkiem obrotna z niej babka.
- Obstawiam, że prędzej Deus się z nią prześpi.
- Przeleciałem jej kuzynkę, ona to dla mnie żaden wyczyn. Ale okej, zostawię ją mu. - machnął ręką. - Jedenaście lat w tym zadupiu siedzi i mu tęskno do jakiejś niegłupiej dziewczyny.

Avatar gulasz88
- Ej panowie, po co te kłótnie. - Wszedł między nich. - Co wy, o baby się tłuc chcecie? Czy może o ich brak? - Jak narazie wtrącenie się w ich spór był jedynym pomysłem jaki miał.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Jakbyś ty cokolwiek o tym wiedział. Dawno nie widziałem kogoś w takiej old-schoolowej stylówie. - zaśmiał się Jeff. - Baby, kij wie czemu, lubią teraz ćpunów, więc dla naszej bibliotekarzyny nastały ciężkie czasy. Jak myślisz, ma on w ogóle jakąś szansę na znalezienie kobiety?
- Pieprz się. - mruknął Rafael.

Avatar gulasz88
- To ktoś jeszcze mówi "old-school"? A myślałem że to ja jestem stary... - Pokręcił głową. - I niby czemu ktoś taki jak on nie ma szansy kogoś znaleźć? Może po prostu potrzebuje impulsu. Choć kto wie czy nie spotyka się z kimś w tajemnicy na strychu biblioteki. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Rafael oblał się rumieńcem.
- Może jeszcze powiesz, że czytuje kamasutre, to ja pęknę ze śmiechu, a on padnie ze wstydu.
- Z-zamknijcie się, obaj. - warknął Rafael, odwracając się ostentacyjnie.
- Uuu, chyba właśnie trafiłeś mu w ego, panie-urwałem-się-z-filmu-o-strażniku-teksasu. - zarechotał Jeff, po czym podebrał kelnerce kufel piwa.

Avatar gulasz88
- Powiem ci, że dziwna jest ta wasza kraina. - Wszedł na miejsce Rafaela. - Jeszcze chwilę temu zbierałem karty na jednym weselu, przechodzę przez drzwi i jestem zupełnie na innym. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- A to się podobno w kawałach mówiło, że z wesela to się nawet na księżyc trafi. Tylko nie mów mi, na czyim byłeś weselu, bo jeszcze kurde zaspoilerujesz mi to, jak teraz z tymi wypadami Rafaela na stryszek. - Jeff wzdrygnął się i skrzyżował ramiona. - Nie bądź wróżbitą Maciejem, ok?
- O co chodzi z tym wróżbitą? - podszedł do nich blondwłosy wampir w płaszczu nawet podobnym do tego Lawrenca.
- O tego tutaj, Oleander. Urwał się z czyjegoś wesela.
- To się nie ma co martwić. Moim braciom się to ciągle zdarza, szczególnie Mattiasowi. - wzruszył ramionami. - Zawsze znajdą drogę powrotną.

Avatar gulasz88
- Mam nadzieje. - Powiedział. - A tak właściwie to na czyje wesele się przeniosłem? Bo już spotkałem tutaj pana młodego który panem młodym nie był. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Czej czej czej... chyba Shizuo i tej jego Mirai. - mruknął Jeff.
- Shizuo jest w tym samym kolorze Talii co ty, a nie pamiętasz, że ma wesele? - zdzwił się wampir. - A no tak, wy się nie lubicie. Ja baluję, bo to moja ostatnia impreza w Krainie. Potem wybieram się do Świata razem z moją ukochaną. Jeszcze o nas będzie się tam słyszeć! - zawołał wesoło i popił swoją alkohol.
- O tej waszej rodzinie i tak sporo słychać.

Avatar gulasz88
- Ty też Joker, czy twoja ukochana? - Zapytał wampira.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Ona jest ze Świata przecież, więc ona. - wzruszył ramionami Jeff. - Jak jej było na imię?
- Rozalia. - uśmiechnął się na samo wspomnienie wampir. - Ale tak coś przeczuwam, że ty też jesteś Jokerem.

Avatar gulasz88
- Dobrze zgadłeś. - Odpowiedział. - Powiem więcej, zebrałem całą talię i jutro wracam do domu. -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No to piona! - zarechotał wampir.
- Oleandrze? Gdzie ty znowu jesteś?
- Panowie, muszę was opuścić. Dziewczę mnie wzywa. Do zobaczenia!
- Może jeszcze walniesz, że wracasz tam z wampirzycą, co? - rzucił po chwili Jeff.

Avatar gulasz88
- Ano z wampirzycą. Zdradzić ci jej imię, Jeff? - Zapytał.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Lepiej mi nie spoileruj. - machnął ręką.
Wtem niedaleko przebiegł Sully, jednak jeszcze mniejszy niż wtedy, gdy Lawrence go widział ostatnio. Psotka wyleciała z płaszcza Lawrenca i potruchtała mu na spotkanie, jednak on spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym poszedł dalej. Wiewiórka szybko wróciła do kieszeni Lawrenca.
- Czemu masz ze sobą futrzaka?

Avatar gulasz88
- To znajomego, przechowuje ją dla niego. - Zastanowił się przez chwilę, łącząc fakty. Aż go olśniło. - Hej, czy te drzwi mogą przenosić w czasie? -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No ba, przecie nie przenoszą do równoległego wymiaru. Dlatego mówię, żebyś nikogo nie wymieniał z imienia. A jak będziesz już wracał do siebie, to poproś o pomoc Usagi, ona zna się na tych wszystkich drzwiach.

Avatar gulasz88
- "Jak wrócisz do siebie", to dobre stwierdzenie. - Odpowiedział. - Tylko jak wrócić? -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No przecież mówię. Znajdziesz Usagi, a ona wskaże ci właściwe drzwi. Kurna, ja nawet nie wiem, jak masz na imię. Ale spoko. Przypierdzielę się do ciebie jeszcze w twojej teraźniejszości i napiję się z tobą, co?

Avatar gulasz88
- Brzmi jak bardzo dobry pomysł. - Powiedział. - Wiesz może gdzie znajdę tą całą Usagi? -

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Czy ktoś mnie wołał? - pojawiła się przy nich drobna króliczyca, jednak ona w przeciwieństwie do Sullyego, wyglądała tak samo jak w normalnym czasie. - Oh, myślę, że się zgubiłeś, złodziejaszku.
- Widzisz, ona to najlepiej pamięta. Usa, powiesz ile to lat różnicy?
- Konkretnie to pięć. - rzuciła krótko. - Idziesz, złodziejaszku?

Avatar gulasz88
- Z wielką chęcią. No to widzimy się za pięć lat. - Powiedział do Jeffa na pożegnanie i poszedł za króliczkom.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Usagi klasnęła w ręce, a przed Lawrencem pojawiły się drzwi.
- Do zobaczenia za chwilę, będę czekać na ciebie tam. - uśmiechnęła się ciepło.

Avatar gulasz88
- To było prostrze niż myślałem. - Skomentował. - Do zobaczenia po drugiej stronie. - Po tych słowach przeszedł przez drzwi.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku