Właściciel
Baturaj
-Żebyśmy my nie musieli tego robić? Leniwy jestem.
Dustyy
-Ta, najlepiej.
-A kto z naszych nie jest? Robimy jedno i to samo od jakichś kilku lat, czyli sprzątamy śmieci, ludzkie, czy nie. Miałem na myśli, że nie wiem, czy nie będą chcieli zrzucić na nas tej brudnej roboty. Ale miejmy nadzieję, że nasz dowódca na to nie pozwoli...
Właściciel
Baturaj
-Oby nie, nie zamierzam ich wybielać swoim kosztem.
Wyszedł z wieży, wsiadł do wozu i pojechał do bazy
Właściciel
Baturaj
Obaj tam dotarli.
Dustyy
Dotarł tam.
Wspiął się na pokład i zaczął zdejmować oporządzenie.
Zaczął szukać czegoś, co nada się akurat do obecnej roboty.
Właściciel
Baturaj
Kolega zrobił to samo.
-No i co macie?
-Nic, tylko ich sprzęt. Najprawdopodobniej.
Dustyy
Karabin szturmowy z dobrą lunetą i granatnikiem? Strzelba? Jakiś pistolet z dużym magazynkiem? No i granaty.
Rozejrzał się po zbrojowni, szukając czegoś, co w sam raz pasuje do opisu.
Właściciel
Dustyy
Kilka pukawek takich było, jakieś konkretne?
Odłożył swoje obecne bronie i wziął:
-XM8 z lunetą i granatnikiem
- Benelli M4
-Kimber Warrior 1911
-5 granatów M67
-Potwierdzam, sir, tylko sprzęt, wojskowy, nie powiedziałbym, że bardzo dużo, ale małą kupką to bym tego nie nazwał. Co najciekawsze, wyglądał na całkiem zdatny do użytku. Podejrzewamy, że mogło dojść do rozbrojenia jednej łodzi przez inną jednostkę pływającą- Łukasz wziął swój pas i broń z miejsca, gdzie je odłożyli. Sprawdził odruchowo zamek w karabinku.- To mogłaby być broń tych naszych chłopaków.
Właściciel
Baturaj
-Jeżeli tak jest, to żyją. Chyba. Nie było tam żadnych ciał, prawda?
Dustyy
No cóż, udało się w to wyposażyć.
-Żadnych, sir. Tylko sprzęt.
Wyszedł ze zbrojowni i poszedł do koszarów
Właściciel
Baturaj
-Całe szczęście, przynajmniej z tym...
Dustyy
Dotarł tam jako pierwszy.
-Zbierajcie się, szykuję się dosyć poważna akcja.-
-Taa-mruknął sam do siebie i usiadł pod burtą. Nie podobała mu się konieczność szukania zaginionych, ale, jak to mówią, "duty calls".
Właściciel
Dustyy
Zignorowali rozkaz, je**ne żółtodzioby.
Baturaj
-Teraz co sir?
-Sprawdzimy wyspę.
-Czego wy ku*wa nie rozumiecie w tak prostym rozkazie?!-
//lepiej?//
Spojrzał na horyzont w stronę, w którą właśnie kierował się dziób łodzi.
Właściciel
Dusty
Choć niechętnie, to się ustawili w szeregach.
Baturaj
Daleko istniał zarys jakiejś wyspy, ale tak poza tym to tylko woda.
-Dobra, sprawa jest dosyć poważna. Mamy za zadanie przeprowadzić operację oczyszczenia Starej Australii z mutantów, a brak wyposażenia i ogólny bajzel nam w tym nie pomaga. Więcej dowiecie się później, a jak na razie jedynie chcę abyście poszli do zbrojowni, wzięli sprzęt i czekali na dalsze rozkazy.-
Postanowił siedzieć tutaj aż nie dopłyną do wyspy. W międzyczasie znowu wyjął notes, w którym miał zapisane różne ważne informacje o Polsce, które zdobył do tej pory. Wykorzystywał go także do układania planów dostania się tam i potrzebnych do tego środków (których wciąż nie miał). Ponownie zaczął analizować dane i zapisywać uwagi. Zamierzał robić to aż nie dostanie jakiegoś rozkazu.
Właściciel
Dustyy
-Tylko tyle sir? Da się zrobić!
Wszyscy żołnierze, jak jeden mąż, ruszyli do zbrojowni. Z pewnością wizja walki z mutantami stała się dla nich piękna.
Baturaj
Najlepiej, to byłoby polecieć samolotem do Nowej Ziemi, a następnie albo skoczyć ze spadochronem, albo dostać się tam drogą powietrzną (śmigłowiec, samolot). Jeszcze miał do wyboru drogę wodno-lądową. Będzie potrzebował przepustek, pieniędzy, amunicji i broni. No i najlepiej kompana. Co się przyda na miejscu - ciężko określić, może spotkać tam wszystko i wszystkich.
Poszedł za nimi do zbrojowni
-Tylko jej w nie roznieście w trakcie uzbrajanie się!-
Właściciel
Dustyy
Odparły mu same zdecydowane głosy.
-Tak jest!
Wciąż czekał, aż dopłyną na miejsce.
Uzupełnił amunicję do swoich broni
Właściciel
Dustyy
Udało się to zrobić w miarę szybko. Tymczasem zjawił się Marty, który od razu do niego podszedł.
-Wszystko gotowe?
Baturaj
Nie dopłynęli, gdyż silnik zdechł. Dowódca przeklnął i spróbował go ponownie odpalić.
Zerknął w stronę dowódcy, a potem rozejrzał się leniwie po horyzoncie, oczywiście na tyle, na ile pozwalała jego obecna pozycja.
-Raczej tak. Daj im jeszcze chwilę na przygotowanie się.-
Właściciel
Dustyy
-Oczywiście.
Baturaj
Dowódca ponownie przeklnął, lecz tym razem znacznie głośniej.
-Weź ktoś mi z tym pomóż.
Rozejrzał się dokoła, ale że był jednym z najbliżej stojących, to zmusił się żeby wstać i podejść do dowódcy. Niedobrze jest narażać się swojemu dowódcy bezczynnością. Doświadczenie ze służby w jednostce specjalnej wciąż było żywe w pamięci.
Właściciel
Do dowódcy podszedł jeszcze jeden z żołnierzy.
-Pękło coś pod silnikiem, trzeba go wyciągnąć i sprawdzić, co. To dopiero będzie ciężkie.
-Dawaj- zachęcił najbliżej stojącego kolegę i zaczął szukać dobrego chwytu, żeby wyciągnąć silnik.
Właściciel
Szef odkręcił jak najwięcej elementów, a następnie również chwycił silnik.
-Gotowi? Na trzy. Raz, dwa, trzy!
Wytężył wszystkie mięśnie, próbując podnieść urządzenie.
Właściciel
Ze wsparciem trzech towarzyszy udało się położyć i odwrócić silnik obok. Tak, ze wsparciem trzech, bo jeszcze jeden żołnierz wam pomógł.
Czekał aż reszta się przygotuje.
Właściciel
Dustyy
Zajęło im to kilka minut, ale już to zrobili.
-No to, co teraz szefie?-
Spojrzał na Marty'ego
-Sprawdźmy, co dałoby się z tym zrobić- obejrzał silnik.
Właściciel
Dustyy
Wskazał na parking.
-Pakować się do samochodów.
Baturaj
No cóż, jedna wielka dziura w samym sercu.
-Psiamać.
Wsiadł do jednego z samochodów
-Eee... Jak to się stało, do cholery? Dopłynęliśmy tutaj bez problemów.
Właściciel
Dustyy
Klasyczny wóz SWAT, Marty usiadł na miejscu kierowcy, a część żołnierzy na tyły.
-Klasyczna akcja, ale zamiast dilerów mamy mutanty.
Baturaj
-Też się zastanawiam.
Jeden zżołnierzy zaczął czegoś szukać w miejscu, w którym był silnik.