On także, bo głupio by było tu samemu stać.
Właściciel
Trafiliście do tego pomieszczenia, które mogło być Salą Pamięci. Jedynymi wartymi uwagi obiektami były kamienne posągi przedstawiające Krasnoludy piastujące urząd Księcia. Dwa ostatnie wydawały Ci się dziwnie znajome. W sumie to nic dziwnego, jednego pomogłeś utrupić, a drugi przypominał Ciebie, choć nie był jeszcze gotowy.
- Dwójka wydaje się całkiem znajoma..z czego przedostatni nie skończył za wesoło -. Baron uśmiechnął się pod brodą mówiąc do siebie, myśl wymsknęła mu się tylko przypadkiem -.
Właściciel
Dagna nic nie odpowiedział, żołnierze tym bardziej. Generał prowadził orszak dalej, aż zatrzymał go dłonią w rękawicy.
- Szczęk oręża. - powiedział cicho. - Przed nami.
- Przygotujmy się.. może nasi wciąż walczą..- stwierdził dobywając włóczni -.
Właściciel
Więc on poprowadził orszak zbrojnych i zatrzymał się za rogiem, pytając Ciebie:
- Gotów?
- Od urodzenia .- odparł wychodząc zza rogu i przyglądając się walce -.
Właściciel
Widziałeś zbite w ciasną gromadę Krasnoludy, walczące z tymi dziwnymi stworami, podobnymi do Wilkołaków. Naliczyłeś tuzin ich włochatych trupów, ale przynajmniej dwa razy więcej martwych Krasnoludów. Czasem zdarzała się dziwna sytuacja, gdy Krasnolud padł na kamienną posadzkę, nie otrzymując żadnego, widocznego ciosu od miecza napastnika.
Mają magów ?- przez chwilę przeszła przez jego głowę myśl.. jednak jego rozmyślania długo nie trwały, szybko wycelował włócznię w owe wilkołaki i krzyknął.
- LAKIS !
Właściciel
Kilka zabiłeś, inne zraniłeś, a pozostałe były zaskoczone tym atakiem. Chwila nieuwagi kosztowała je życie, gdy Krasnoludy z kręgu otrząsnęły się z otępienia i rzuciły na nie. Szybko sobie z nimi poradzili, ale kilku znów padło przez niewidzialne ataki. Jednak i te ustały, bo Ci, którzy je powodowali, uciekli, podobnie jak ich psowaci wojownicy.
- Bądźcie gotowi panowie ! Mogą wrócić w każdej chwili -. spojrzał po swoich ludziach po czym szybkim krokiem ruszył ku ocalałym -.
Właściciel
Została ich ledwie czwórka, byli wymizerniali i wyczerpani, zasmuceni stratą tak wielu towarzyszy, ale gotowi na więcej i szczęśliwi, że zostali uratowani, i to przez samego Księcia.
- Panowie Krasnoludy, poza tym że cieszę się iż chociaż część mych drogich podwładnych przetrwała to muszę się dowiedzieć..Co tu ku*wa zaszło ?
Właściciel
- Jak nam się złoża wyczerpały, to kopaliśmy głębiej i nic się nie działo. Ale nagle straciliśmy kontakt z jedną ekipą górników. Potem z następną i dwiema kolejnymi. Więc wysłaliśmy wojsko i trafiliśmy na to sku*wysyństwo. - stwierdził i kopnął najbliższego trupa. - Walczyliśmy, ale nas okrążyli i dotarli do Sali Pamięci, głównych zakładów i bramy. My zaczęliśmy walkę partyzancką, przebijając się do wejścia, żeby się stąd wydostać.
- Chwil... - powiedział inny Krasnolud. - Jak Książę mówi, że część nas przeżyła, to znaczy, że znalazł innych?
Baron powoli zdjął hełm ze swą koroną i opuścił go obiema rękoma w dół.
- Przykro mi panowie...nie znaleźliśmy nikogo oprócz was.- przerwał na chwilę po czym dodał z Baronowym zapałem -. Ale każdą krzywdę jaka została spotkana przez mój lud pomszczę o wiele potężniej. Niedługo pod Żelaznymi Kuźniami staną moje wojska z którymi rozprawimy się z ową podłą rasą.
Właściciel
- Z nimi to może być łatwo, ale chowają się gdzieś pod ziemią i mają jakieś wsparcie.
- Widziałem te tajemnicze śmierci.. ale mamy magów którzy mogą spróbować z tym walczyć.
Właściciel
- Nawet nie wiemy co to może być. - mruknął Krasnal.
- Strzelam że magia krwi, mogą wywoływać po prostu krwotoki.
Właściciel
- Ale Magowie Krwi nie używają zatrutych strzałek. - rzekł Dagna, nim ktokolwiek inny zdążył coś powiedzieć, i pokazał Ci małą strzałkę z zielonym płynem na grocie.
Strzelam że te strzałki przeciw płycie raczej się nie spiszą.
Właściciel
- Ale przeciw odsłoniętym szyjom - owszem. - mruknął Dagna.
- Da się je zakryć kolczugą. Strzelam że strzałka wystrzelona z pomocą ust nie przebije owej.
Właściciel
- Więc jak Książę wytłumaczy to, że jednak przebiły i tak szybko uśmierciły naszych żołnierzy?
- Nie mam zielonego pojęcia, może te bestie mają dech siły halnego wiatru.- odparł-.
Właściciel
- Nie ważne jak to robią, ale robią, a to nie stawia nas w korzystnej sytuacji...
- Pozostaje nam dodanie kołnierzy płytowych które nie utrudniają walki wcale aż tak mocno. A w dodatku jeśli zastosujemy walkę w której nie dojdzie do bezładnej bitwy a podążymy w przykrytej formacji powinniśmy dawać radę.
Właściciel
- Więc jakie rozkazy na chwilę obecną?
- Wycofać się, poczekać na wsparcie. Resztę przekaże w obozie.
Właściciel
Krasnal wzruszył ramionami i kazał formować szyk, by wrócić tu tą samą drogą.
Tak więc książę dumnie poprowadził ów szyk.
Właściciel
Nagle dostrzegłeś srebrzysty błysk. Zdałeś sobie sprawę, że to aura wokół strzały, która pędziła w kierunku Waszego szyku. Dość szybko trafiła jednego z Krasnoludów, przebiła jego zacną zbroję i nadziała go na najbliższą skalną ścianę.
- Ustawcie się w formacji ! Za tarcze !- wykrzyknął poruszając się szybciej -.
Właściciel
Kolejne dwie strzały spadły z tyłu, zabijając następne dwa Krasnoludy. Następne nie spadły, pewnie dlatego, że zdążyliście ustawić mur tarcz, dzięki któremu byliście względnie bezpieczni.
- Drugi szereg, zakryć nas od góry i ruszamy ku wyjściu !- stwierdził będąc zapewne w samym środku formacji -.
Właściciel
Dotarliście do skalnego mostku, a tam zastaliście to, co stać się musiało...
Całość się zapadła, lub została zburzona, widać było jedynie kawałek na drugim końcu przepaści. Reszta musiała leżeć gdzieś niżej, strzaskana na dnie przepastnej czeluści.
- Mamy tu ze sobą maga ziemi prawda ? Ile zajmie ci zrobienie mostu -. spojrzał po wnętrzu ich formacji -.
Właściciel
Krasnolud przygryzł nerwowo wargę.
- Pół godziny, może więcej. Ale świszczące strzały raczej nie pomogą mi przyspieszyć tego procesu.
- Zostaniesz otoczony tarczami, formacje ustawimy tak żeby ci to jak najbardziej ułatwić.
Właściciel
- No dobra, to ruszamy? - zapytał.
- Tak.- stwierdził po czym dodał -. Formacja ! Przenieść się na krawędź. Musimy dać pole do pracy naszemu Magu !
Właściciel
Formacja rozszerzyła się i zaczęła osłaniać Maga, który zaczął pracować. Nagle przestał, gdy zmroziło go wycie, o wiele straszniejsze niż nawet wycie wilków i Wilkołaków, które czasem zapuszczały się do Baronowego fortu...
- Co to ku*wa jest..- stwierdził starając się nie okazać cienia strachu przez który przed chwilą prawie się zesrał -. Widzicie to coś.. ?
Właściciel
Po chwili zauważyłeś parę czerwonych ślepi w tunelu, który opuściliście. Później dwie. Trzy. Pięć. Osiem. Dwadzieścia...
Nagle około dwudziestu pięciu tych wilkopodobnych stworzeń, które spotkaliście wcześniej, rzuciło się na Was.
- TRZYYMAĆ FORMACJĘ !- stwierdził stając na przedzie po czym ryknął -. ROZSUNĄĆ SIĘ !- i licząc na to że przeciwnik wciąż szarżuje wyciągnął w jego stronę włócznię -. Oran Thurejh !
Właściciel
Z łatwością zmiotłeś tuzin wrogów, pozostali szybko pokonali dzielący Was dystans i zaczęli walczyć z Krasnoludami.
- Romin Signul.- stwierdził cicho po czym wrócił do krzyczenia -. Zewrzeć szyki ! Bić kilku w jednego sku*wysyna a reszta osłaniać przed ostrzałem !- kontynuował Baron -.
Właściciel
Stałeś się niewidzialny, a Krasnoludy siekły dwa potwory za jednego swojego, który padł od ich mieczy, kłów czy pazurów.
- TRZYYYMAĆ SZYK ZWARTY, DAJCIE TYŁOWYM ZABIJAĆ SKU*WYSYNÓW !- krążył po szeregach -.
Właściciel
Krasnoludy były wystarczająco zmotywowane by odeprzeć atak i zabić dwadzieścia potworów. Reszta zdołała umknąć.