Właściciel
Chodziłeś po całej stajni i ogrodzie, ale nie znalazłeś nawet śladu obecności swojego woźnicy.
- Hmm..- postanowił zatem że przejdzie się po wnętrzu willi żeby poszukać go, lub powypytywać służbę gdzie mógłby być -.
Właściciel
W domuteż go nie znalazłeś, za to spodkałeś Williama, twojego kucharza słusznej postury i z zakręconym wąsem.
Kucharz zawsze budził w nim jakieś pozytywne emocje, może to już sam wygląd ? Kto wie? Wracając jednak do tematu zagadał do niego.
- Dzień dobry Wiliam ! Widziałeś może Tima ?
Właściciel
Spojrzał na ciebie i z uśmiechem i głosem głębokim jak tłuszcz w którym zwykł smażyć pączki odpowiedział. - O witam szanownego pana! Biedny Timmy zachorował na jakieś podłe choróbsko i kuruje się w domu. -
- Nie dobrze, nie dobrze.. że to tak choroby potrafią z dnia na dzień ludzi powalać..no cóż. Nie zostaje mi nic innego jak wynająć dyliżans..- stwierdził -. W każdym bądź razie dziękuję za pomoc .- odparł z niewidocznym dla rozmówcy uśmiechem
Właściciel
- Albo poprosić pana Grundberga by dla pana powoził. Wyjdzie taniej. - Rzucił za nim się oddaliłeś a a sam udał się do kuchni.
[i]Tak też można[/b]- skorzystał więc z owej rady i rozpoczął kolejne poszukiwania -.
Właściciel
Brodacz właśnie sadził jakieś krzewy owocowe w ogrodzie. Nie przypinałeś sobie żebyś mu to zlecił
No cóż, nie miał zamiaru za to go rugać. Ogród był jego królestwem do którego nie chciał mu się wbijać
- Dzień dobry Panie Grunderberg, chciałem spytać czy mógłby pan dzisiaj powozić dla mnie ponieważ nasz Tim niestety się rozchorował..
Właściciel
- Grundberg. I tak, mogę. - Wbił łopatę w ziemie i bez słowa udał się w kierunku stajni.
A on za nim, także bez słowa. Gdy trafili już na miejsce stwierdził.
- Najpierw udajmy się do banku, muszę załatwić kilka spraw.
Właściciel
Odpalił cygaro i bez słowa pogonił konia gdy tylko wsiadłeś.
Liczył że nie musiał powtarzać. W sercu jednak zdążyło już mu zabraknąć Tima i pogaduszek z nim..tu zapewne przesiedzą wszystko w ciszy.
Właściciel
Dobrze jest rozmawiać. Zmiana Tematu!
Właściciel
Post Startowy!
Okita siedziała w swoim pokoju bawiąc się jednym ze swoich noży. Nad miastem właśnie zbierały się ciemne chmury, więc deszcz był tylko kwestią czasu. A nic tak nie wprowadza w melancholiczny nastrój jak porządna ulewa.
Dziewczyna westchnęła cicho schowała nożyk i odgarnęła włosy. Czemu akurat musi być taka pogoda... Nienawidzę tego... Stwierdziła w myślach po czym wyszła ze swojego pokoju. Nie miała ochoty zatracać się we wspomnieniach. Zawsze warto pobłądzić po domu...
Właściciel
Drzwi prowadziły na długi korytarz. Po prawo było kilka pokoi i łazienka, natomiast ścieżka w lewo prowadziła na wielkie schody prowadzące do głównej sali.
Oczywiście skierowała się w stronę schodów. Rozejrzała się dookoła po czym zeszła po nich, licząc wszystkie. Gdzies w połowie znudziło jej sie to więc skupiła się na tym, co mogłaby porobić w taką brzydką pogodę.
Właściciel
Oprócz oczywistą opcją jaką była bawialnia, miała do wyboru jeszcze bibliotekę, kuchnie i piwnicę.
Okitia poprawiła włosy po czym ruszyła do biblioteki. Liczyła na to, że znajdzie jakąś ciekawą książkę, która odgoni od niej szare myśli... Sunęła dłonią po ścianie kierując się do wybranego miejsca.
Właściciel
Trafiłaś do średniej wielkości pomieszczenia, ze ścianami całkowicie zakrytymi półkami wypełnionymi wszelkiej maści książkami. Po środku był fotel z kanapą, oraz niewielki stolik na którym leżała szklanka z niedopitą whisky, zapewne zostawioną po panu tego domu. Dostrzegłaś też młodą pokojówkę Anitę, która właśnie odkurzała regał na przeciwko ciebie. Nie zauważyła jak wchodzisz.
Dziewczyna uśmiechnęła się do samej siebie. Po cichu zakradła się do stolika i duszkiem wypiła resztę alkoholu. Odstawiła szklankę i podeszła do regałów biorąc jedną z książek.
-Jak pani mija dzień, pani Anito? -dziewczyna spojrzała radośnie na pokojówkę.
Właściciel
Dziewczyna podskoczyła lekko gdy tylko się do niej odezwałaś, lecz gdy tylko cię ujrzała wróciła do swego zwyczajowego uśmiechu. - Och witaj panno Jarsen! Czuję się dobrze, dziękuje. - Pokojówka miała ledwie dwadzieścia pięć lat, mogłaby być twoją rówieśniczką. Jej długie rude włosy częściowo zasłaniały jej całkiem ładną twarz.
-To wspaniale! Chociaż w przeciwieństwie do pogody... -westchnęła cicho, zaczęła wertować książkę. -Będziesz miała wolny czas? Nie chcę cały dzień się nudzić ale nawet nie myślę o tym żeby spotkać się z.. Rodzicami albo bratem... -mruknęła niepewnie. Tak ciężko przechodziły jej te słowa przez gardło...
Właściciel
- Oczywiście. Tylko posprzątam ze stołu. - Odpowiedziała i szmatką przetarła stolik, po czym podniosła pozostawione po ojczymie przedmioty. Gdy podniosła szklankę stwierdziła. - Dziwnę, myślałam że coś w niej jeszcze było...
Okitia wzruszyła ramionami. -Sama nie wiem. Przed chwilą przyszłam~! -uśmiechnęła się lekko i machnęła ręką. Zamknęła książkę. Stwierdziła, że będzie nawet ciekawa więc postanowiła wsiąść ją ze sobą.
Właściciel
Ona też wzruszyła ramionami i po posłaniu ci lekkiego uśmiechu udała się do kuchni odłożyć naczynia.
Zielonowłosa usiadła na kanapie mrużąc oczy. Położyła książkę obok i przeciągnęła się.
Właściciel
Nim zdążyłaś choćby przerzucić kartkę na pierwszą stronę, twoja pokojówka już wróciła. - Okej, jeśli potwierdzi pani że odciągnęła mnie od obowiązków, to jestem już wolna. - Zachichotała.
-Oczywiście, że potwierdzę~! -uśmiechnęła się lekko. -Nie chcę sama chodzić po tym domu... Mogłabym natknąć się na brata... -skrzywiła się nieznacznie.
Właściciel
- Malcolm nie jest aż taki zły. No przynajmniej dla mnie. A w dodatku pojechał załatwić coś w mieście i nie będzie go do późnej nocy. - Odpowiedziała. Sądząc po przejściu na mniej formalny ton, można było wywnioskować że rozluźniła się przy tobie.
-I cale szczęście.. -dziewczyna westchnęła cicho. -Pobawimy się w coś? -zapytała z dziecięcym uśmiechem i blaskiem w oczach.
Właściciel
- No dobrze. - Odpowiedziała równie szerokim uśmiechem. - A w co byś chciała? -
-Umm.. Może w chowanego? Tak dawno się w to nie bawiłam... -stwierdziła radośnie.
Właściciel
- Okej! Szukasz czy chowsz się? -
-Najpierw mogę szukać! A później zmiana. -Okita machnęła ręką. -Tylko zbyt dobrze sie nie ukryj. Nie chce cię szukać do wieczora. -zaśmiała się po czym zasłoniła oczy. Zaczęła liczyć.
Właściciel
Usłyszałać tupot pantofli pokojówki,a gdy skończylaś liczyć, już jej nie było.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko po czym przeszukała bibliotekę. W końcu Anita mogła się tutaj schować...
Właściciel
Niestety, nie tutaj się ukryła.
Okuta ruszyła do kuchni. Wiedziała, że pokojówka mogła się schować wszędzie, była na to przygotowana. Z szerokim uśmiechem szła przed siebie rozglądając się ostrożnie, by nie przeoczyć żadnej kryjówki.
Właściciel
W kuchni też jej nie było. Twój kucharz, pan Simlok, widząc twoje starania powiedział. - Jeśli szukasz Anity, to widziałem jak idzie w stronę pralni. -
-Uhh... No trudno... Mała podpowiedź nikomu nie zaszkodzi! -uśmiechnęła się do niego po czym pognała do wspomnianego przez mężczyznę miejsca.
Właściciel
Pralnia była niewielkim pomieszczeniem w piwnicy. Składała się z dwóch wielkich pralek, kosza na ubrania połączonego z zsypem, deski do prasowania i szafki na detergenty. Dostrzegłaś rąbek znajomej sukienki wystający zza jednej z pralek...
Okita uśmiechnęła się radośnie i zakradła się w celu przestraszenia pokojówki. Pociągnęła rąbek sukienki.
Właściciel
Podskoczyła z piskiem na ustach i oburzeniem na twarzy, lecz gdy tylko cię zauważyła, rozpromieniała się. - Okej, masz mnie! -
-A co się tak przestraszyłaś? -zielonowłosa zaśmiała się cicho patrząc na rozpromienioną dziewczynę.
Właściciel
- Bo jestem trochę strachliwa. - Powiedziała z chichotem.
-Nie ma się czego bać. -stwierdziła pogodnie. -Raczej nie ma... -mruknęła pod nosem uśmiechając się szeroko.
Właściciel
- A co mi zrobisz? - Zapytała uśmiechnięta, kręcąc się z rękoma założonymi na piersi.