Właścicielka
- Dobra, zmieńmy temat, bo to naprawdę zaczyna być dziwne. - rzucił Deith, gdy minęli znak z napisem "Ervell".
W miasteczku był jarmark, kręciło się tu sporo elfek. Deith odetchnął o zatrzymał wóz na parkingu.
- No, to możesz iść sobie... porobić to co tam masz ochotę.
-Dzięki! Mam nadzieje że jeszcze kiedyś się zobaczymy!
Pożegnał się po czym wszedł w tłum.
Właścicielka
Kilka elfek spojrzało z zaciekawieniem w jego stronę. Spośród podobnych do siebie domów dało się wyróżnić drobne budynki nad samą rzeką, targ, spory czerwony namiot i dom na oddaleniu, w pobliżu którego wisiały tabliczki "Uwaga na węże".
Podszedł do elfek dostawnym krokiem.
-Witam drogie Panie.
Powiedział szarmanckim głosem po czym się ukłonił.
Właścicielka
Kilka z nich zaśmiało się dyskretnie, jednak ukradkiem odchodząc. Inne zignorowały to, ostatnie zaś uśmiechnęły się, z zainteresowaniem lustrując Clarka. Niektóre elfy, może rodzeństwo tamtych dziewczyn chłodno obserwowały go.
-Jestem tu nowy i chciałbym poznać okolicę. Mogłybyście mnie oprowadzić?
Zapytał grzecznie nie zwracając uwagi na elfy które patrzyły na niego.
Właścicielka
- Oczywiście. - westchnęły dwie elfki, biorąc go pod ramię. - Dokąd masz ochotę pójść?
-Gdybym wiedział to bym was o pomoc nie prosił.
Uśmiechnął się.
Właścicielka
- Cóż, ,może skonkretyzuj, czego oczekujesz. - westchnęła jedna z wyraźnym podtekstem. - Albo na co masz ochotę, co lubisz. - druga elfka wyglądała na typowo nieśmiałą.
-Lubię przyrodę, szczególnie te dziewiczą i dziką.
Odpowiedział.
Właścicielka
Jedna z elfek spojrzała to na siebie, to na swoją koleżankę z dość dwuznacznym uśmiechem. Druga, ta nieśmiała uciekła wzrokiem w bok i zamyśliła się.
- Może chodźmy w górę rzeki, tam jest dziko... i dziewiczo.
-Możemy tam iść.
Powiedział miłym i spokojnym głosem. Na jego twarzy dalej gościł uśmiech skierowany w stronę tej nieśmiałej.
Właścicielka
Wobec tego poszli, aż dotarli do miejsca, gdzie kończyła się zabudowa. Polana nad rzeką była pusta, samotna, otoczona gąszczem. Byli tam sami, w akompaniamencie szumu rzecznego.
Rozejrzał się dookoła
-Pięknie tu i cicho.
Właścicielka
- T-tak jakby. T-troszkę. - bąknęła ta nieśmiała.
Druga elfka znów się zaśmiała, jak gdyby nigdy nic. Być może coś planowała...
-Spokojnie zły nie jestem. Nie musisz się mnie bać.
Ponownie uśmiechnął się w jej stronę.
Właścicielka
- Ja się wcale nie boję! - parsknęła elfka. - pomyliło ci się coś.
-Dobrze więc się pomyliłem.
Powiedział.
-Jestem Clark, a jakie są wasze imiona.
Właścicielka
- Haela. - mruknęła ta cicha.
- Cerbin, ale wszyscy mówią mi Cer. - zaśmiała się ta spoglądająca na Clarka ponętnym spojrzeniem.
-Ładne imiona.
Powiedział.
-Cer wiesz może gdzie mogę zamieszkać pod czas mojego pobytu tutaj?
Zapytał patrząc jej prosto w oczy.
Właścicielka
- Hotelów tu kilka jest, jednak większość przepełniona... za to Haela ma wolny pokój i z przyjemnością się podzieli. - rzuciła Cer.
Haela nieśmiało przytaknęła.
-Więc pozwól że zapytam Haelo. Mogę u ciebie pomieszkiwać, póki będę tu mieszkał?
Zapytał szarmancko.
Właścicielka
- No pewnie. - mruknęła po chwili.
- Czyli pozałatwiane. Masz na coś teraz ochotę? - zapytała Cer.
-Nie. Myślałem o tym żeby odpocząć po podróży.
Wyjaśnił.
Właścicielka
- To cie zaprowadzimy. - rzuciły zgodnie elfki i ruszyły spowrotmem w stronę miasteczka.
-Więc który domu jest twój Healo?
Zapytał z zaciekawieniem
Właścicielka
- Ten tu. - Heala otworzyła drzwi. - Z-zapraszam.
-Dziękuję za gościnę.
Wszedł do środka.
Właścicielka
Car zamknęła za nimi drzwi. Haela westchnęła cicho.
- Chcesz herbaty albo kawy?
-Poproszę kawy.
Odpowiedział grzecznie.
-Mogę usiąść?
Właścicielka
- P-proszę. - mruknęła elfka i pobiegła do kuchni. - Słodzisz? - zawołała.
Cer tymczasem przysiadła oparta o parapet i objęła Clarka wzrokiem.
- Jakie lubisz kobiety? - mruknęła cicho.
Usiadł i spojrzał na Cer.
-Wolałbym uniknąć odpowiedzi na to pytanie jeśli można. Nie chcę nikogo urazić.
Próbował się minąć z odpowiedzią.
-Dwie łyżeczki jeśli można.
Powiedział głośno do Healii
Właścicielka
- Ja się nie obrażę, widzę jak na nią patrzysz. - mruknęła Cer, gdy Haela była zajęta w kuchni.
-Wiesz. Spojrzenia mogą mieć różne znaczenia, ale moje zawsze ma to samo. Ciekawość.
Odpowiedział spokojnie.
Właścicielka
- Ciekawość pierwszym krokiem do łóżka albo na szafot, zależy od rodzaju. - westchnęła dziewczyna, gdy Haela przynosiła herbatę i kawę.
-U nas mówi się do piekła. Choć wolę tam trafić niż do nieba...
Powiedział w stronę Cer po czym odwrócił się by odebrać kawę.
-Dziękuję.
Właścicielka
- Którego nieba? - zapytała Cer, siadając koło niego i mimochodem kładąc dłoń na jego udzie.
Haela zajęła się swoją herbatą, kątem oka ich obserwując.
Zdjął jej dłoń ze swojego uda.
-Zapomniałem że u was nie ma żadnej religii. U nas jak ktoś umrze, a gdy żył zachowywał się okropnie i był zły trafia do Piekła na wieczne katusze. Gdy ktoś żył dobrze, był miły i nie czynił zła trafia do Nieba gdzie żyje godnie i ma wszelkie wygody. Jeśli ktoś żył normalnie ni dobrze ni źle trafia do Czyśćca gdzie pokutuje za swoje grzechy by móc później trafić do Nieba.
Wyjaśnił po czym wziął swoją kawę.
Właścicielka
- Miło, że uważasz nas za kretynki. - westchnęła Cer i odsunęła się.
- U nas niebo ma to znaczenie o którym mówisz, ale częściej to po prostu stan, w którym czujesz się jak w niebie. Znając Cer... miała na myśli seks. - wyjaśniła Haela, popijając herbatę.
-To wszystko wyjaśnia...
Powiedział głęboko wzdychając po czym dopił kawę.
Właścicielka
- Z wami to już w ogóle nie ma zabawy. - rzuciła Cer.
- Jak jesteś zboczona to nie ma, sorry. - odparowała Haela.
-Pasowała byś do jednego mojego znajomego. Jest erotomanem i seksoholikiem.
Odpowiedział Żartobliwie.
Właścicielka
Cer wyszła bez słowa i trzasnęła za sobą drzwiami.
-Chyba się obraziła... Jutro ją przeproszę.
Powiedział po czym zwrócił swój wzrok na elfkę
-Jest w tobie coś intrygującego.
Powiedział melancholijnym i powolnym głosem.
Właścicielka
- Liczyła na numerek bez zobowiązań, nijak teraz do niej nie dotrzesz. - mruknęła. - A we mnie? Wątpię, by we mnie było coś intrygującego.
-Nawet w zwykłym mniszku można znaleźć diament.
Powiedział.
-Przynajmniej tak mawiał mój ojciec...
Sprostował.
Właścicielka
- A jaki diament we mnie widzisz? - zapytała Haela unosząc brew.
-Tego aktualnie nie wiem.
Wyjaśnił.
Właścicielka
- A zamierzasz to w jakiś sposób sprawdzać? - zapytała przekrzywiając głowę.
-Będę cię obserwował póki tego nie odkryję.
Sprostował swą wypowiedź Clark po czym wstał.
-Pokarzesz mi mój pokój?
Zapytał.