Elfi Las

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Niedawno wyszła druga część, opowiadająca o nocy poślubnej wiedźmy i Złego Wilka...- powiedziała, po czym zerknęła w stronę, z której dochodziły nawoływania. -Co się dzieje, że tak krzyczą? Pali się, wali czy gw**ci?- zapytała, po czym wróciła wzrokiem do Milvy.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- A nie, taki facet, co go kilka dziewczyn lubi przechodzi. Z tego co słyszę... nazywają go Nobu. - odparła spokojnie.

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się pogodnie. -Nobu? Ten Nobu, co się w kota zmienia?- zapytała rozpromieniona, po czym, nie czekając na odpowiedź, wybiegła na zewnątrz, żeby sama się przekonać.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Milva zaśmiała się za nią, machając ręką i biorąc się za resztę słodyczy. Na dworze był mężczyzna o ciemnych włosach i dość elegamckim stroju. Rozglądał się wokół, poprawiając okulary. Ucieszył się, gdy zauważył Strange.
- Vanesso, przepraszam, że Cię zostawiłem. - westchnął pokornie.

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się promiennie, w ramach przywitania. -Nic się nie stało, jakoś sobie poradziłam, po drodze tylko raz gubiąc się w lesie i tylko raz zatruwając się oparami z rozkładającego się drzewa!- stwierdziła optymistycznie, po czym zlustrowała go szybkim spojrzeniem. -Łał, czemu cię wcześniej takiego nie widziałam?- zaśmiała się, przeczesując palcami włosy.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No bo sam nie umiem się odmienić. A gdzie Ross'ain?

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Przeleciał mnie, a potem uznał, że już nie chce mnie znać i odszedł gdzieś w las, zostawiając mnie całkiem samą. Mówił coś, że zaprosi mnie na ślub swój i jakiegoś chłopaka...- ponownie wzruszyła ramionami obojętnie, po czym się jednak uśmiechnęła. -Cieszę się, że jesteś! Już myślałam, że wszyscy mnie porzucili...- powiedziała i nie czekając na jakąkolwiek reakcję, nie prosząc też o przyzwolenie - bo po co? - przytuliła się mocno do niego. -Koniec końców zawsze wychodzi na to, że zostaję sama...- dodała smutno, nadal go nie puszczając, jednak miała na chwilę obecną na tyle lekki chwyt, że mógł ją w każdej chwili od siebie odsunąć. Aż dziwne, bo - wierzcie mi - potrafiła uścisnąć o wiele, wiele mocniej.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Nobu również ją przytulił.
- Nie ma co się przejmować tym małym bucem. Postaram się cię na jakiś czas nie zostawiać. Jak się miewasz? - nawet na chwilę ją podniósł.

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Raczej dobrze... A przynajmniej z tego co pamiętam. Nie miałam zbyt dużo czasu źle się miewać, po kilkunastu minutach od rana urwał mi się film, a obudziłam się dopiero przed chwilą!- stwierdziła takim tonem, jakby był to bardzo zabawny dowcip, uśmiechając się.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Pogłaskał ją po głowie i westchnął cicho.
- Martwiłem się o ciebie, gwiazdeczko. - mruknął. - Gdyby kłopoty były mężczyznami, z pewnością nie mogłabyś się od nich opędzić, co?

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się szeroko. -Pewnie! Znałabym z imienia, nazwiska i kontaktu fizycznego prawie wszystkich mężczyzn, jacy istnieją, a niektórych widywałabym ze średnią częstotliwością kilkunastu razów na dzień. Czasami miałabym nawet kilku mężczyzn naraz...- zaśmiała się, po czym podniosła na niego wzrok tak, żeby wreszcie spojrzeć mu w oczy (wcześniej nie wiem, gdzie się gapiła [pewnie wszędzie, tylko nie na niego], ale w oczy mu na pewno nie patrzyła), nagle nieco poważniejąc. -Naprawdę się o mnie martwiłeś?- zapytała jakby z niedowierzaniem.

//Prz3praszam za błędy. Tablet nie podkreśla mi ich, a autokorekta mnie nienawidzi.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Naprawdę. Czy to dziwne, że ktoś, kto próbuje ciebie pilnować odkąd tu trafiłaś, się o ciebie martwi? - zapytał z lekką konsternacją.

Avatar Erotta
-Dla mnie dziwne...- odparła bez chwili namysłu, po czym uzupełniła, z nieco nieporadnym uśmiechem. -Mama i tata z zastępczej rodziny pilnowali mnie dobrych kilka lat, a mimo to, kiedy znalazłam w szufladzie należącej kiedyś do mojego biologicznego ojca narkotyki i zamknęłam się z nimi w łazience, chcąc się zaćpać na śmierć, nie martwili się o mnie, a jedynie grozili, że zadzwonią na policję i trafię do poprawczaka, jeśli sobie coś zrobię. Podejrzewam, że bardziej zależało im na mojej rodzinnej fortunie, którą dysponowali, nim sama dorosnę i będę w stanie ją odpowiedzialnie przejąć, niż na mnie samej, ale nie wiem tego na pewno...- wzruszyła ramionami. -Nie jestem po prostu przyzwyczajona do tego, że ktoś się o mnie martwi. Prawdziwi rodzice nie mieli za bardzo do tego powodu, co najwyżej mogła ich niepokoić moja choroba, a fałszywych po prostu nie obchodziłam...- dodała, równie beznamiętnym tonem głosu.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Pieniądze, narkotyki... naprawdę, ludzie ze Świata to idioci. Wolą papierki od takiej uroczej dziewczyny. - westchnął, nadal ją głaszcząc i ignorując niemal spadające mu okulary.
Tymczasem Milva bacznie się im przyglądała.

Avatar Erotta
Ponownie wzruszyła ramionami. -Za tyle papierków na czarnym rynku dostaną ponad trzysta takich jak ja, a nawet lepszych - takich, co nie przyciągają tylu kłopotów...- stwierdziła obojętnie.

//Wena coś mi nie sprzyja... I'm so sorry. Dobrze, że to nie mój PBF. Tutaj mogę wszystko zje**ć.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Nudne. Życie byłoby nudne i puste bez takich jak ty.
- A do każdej dziewczyny tak podbijasz, Romeo? - przysunęła się do nich Milva.
- Podrywasz kazdą, którą znajdziesz w lesie i opychasz ją ciastkami?
Nim się obejrzała, zaczęła sie niezła kłótnia.

Avatar Erotta
Strange momentalnie... Zaniemówiła, najzwyczajniej w świecie. Może po prostu starała się nie szukać nigdzie podtekstów, ani nie interpretować po swojemu (czyli źle) słów istot bardziej normalnych, niż ona sama, ale wbrew temu, o co ta dwójka się właśnie kłóciła, ona nie czuła się podrywana w sumie przez żadną ze stron. A skoro takie miała odczucia, to chyba zrozumiałe, że nie zrozumiała, o co poszło i... Po prostu przysłuchiwała się wymianie zdań, zastanawiając się, czy to ona coś nie tak zrozumiała, czy to ta kłótnia nie miała sensu... A może i jedno i drugie?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Doszło nawet do rękoczynów, ale rozdzielili się tuż przed tym, jak elfy chciały ich rozdzielać. Ciężki oddech, zmęczenie widoczne na twarzy, całkiem nieźle się zmachali.
- No, ale potwierdzić musisz, że w Krainie całej takiej dziewuszki drugiej nie ma. - Milva rzuciła, a Gino z westchnieniem przytaknął.

Avatar Erotta
-Em...- powiedziała coś takiego, bądź równie inteligentnego, jak to jakże filozoficzne słowo.
Nic więcej nie potrafiła wydusić. O kim oni w ogóle rozmawiali!? Bo przecież na pewno nie o niej!
Kąciki ust jej nieznacznie zadrgały, kiedy próbowała powstrzymać śmiech. A może o niej?
Cóż, jeśli tak by było, to jednak oboje musieliby być bardziej szurnięci niż ona, żeby tak uważać!
Na samą myśl zbierało jej się na niemalże histeryczny śmiech, który w sobie dławiła.
W końcu nieco się opanowawszy zapytała cicho. -Chwila... To o co wam w ogóle poszło?-

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Poszło o to, czy któreś z nas zakochało się w tobie na zabój. Jak się okazuje żadne, bo my głupie i niewrażliwe. Za to oboje cię bardzo lubimy i uważamy za wyjątkową. - elokwentnie wyjaśniła elfka.
- Tak to wygląda, Vanesso. Na mój gust wciąż masz zbyt niskie mniemanie o sobie. - westchnął Gino, poprawiając okulary.

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Lepiej za niskie, niż za małe. Nie lubię osób z wybujałym ego i nie chcę taka się stać, choć... Do tego mi jeszcze dalej, niż do ideału!- uśmiechnęła się promiennie.

//Wena+Zawał+Szpital+Noc+Nauka+Kołdra+Poduszka=Wybacz, że tak mało! Dobranoc! :)

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Mhm, czyli jest z tobą całkiem dobrze. Milvo, może odpuścisz codzienne zwyczaje i poraczysz kawałkiem ciasta?
Elfka westchnęła i podała okularnikowi deser, którym z ochotą się zajął, po czym znów zapytała Strange, czy ma ochotę na jeszcze.

Avatar Erotta
A Strange jak to Strange - oczywiście nie odmówiła i poprosiła o jeszcze kawałek tego tiramisu, którym była częstowana jeszcze przed chwilą. Cóż... Może nie powinna jeść tyle słodyczy (ma po nich taki odjazd, trochę coś jak głupawka, ale dziwniejsze), ale jakoś nie mogła się powstrzymać! Oczywiście o swoim problemie nie wspomniała ani słowa, choć oczka jej się coś tak podejrzanie zaczęły świecić... A uwierz mi na słowo, że to wbrew pozorom wcale nie jest dobry znak!

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
W sumie to całą trójką zasiedli i wzięli się za jedzenie. Żadne nie zwróciło uwagi...

//teraz to ja mam całkiem brak weny.

Avatar Erotta
Tiramisu. Biszkopt. Brownie. Pieguski. Beza. Galaretki. Czekoladki. Pianki. Wata cukrowa...
Głowa i żołądek jej pełne były słodyczy, a jej oczy lśniły z lekka diamentową poświatą, jak jadła.
Takie ilości, jakie ona pochłonęła... Kurczę, z tego dałoby się wyżywić niewielkie Chińskie miasto!
A ona zupełnie, jakby miała jakiś drugi, a może nawet trzeci żołądek - jadła, jadła i jadła.
Mówi się, że czarna dziura pochłonie wszystko... Ona potrafiłaby zapewne jeszcze więcej, gdyby to "wszystko" ktoś zrobił z cukru, barwnika i czekolady. Czy ona nie ma limitu? Raczej nie!
Na dodatek jej organizm był przyzwyczajony do słodkości i mógł je przetwarzać na potęgę.
Nie groziła jej ani otyłość, ani nawet nadwaga. Prawdę mówiąc, przeciwnie - miała niedowagę.
W końcu jednak nastał ten czas, że skończyły się na razie słodycze... Ona je skończyła.
Aż niewiarygodne, ale zjadła z kilkanaście razy tyle co tamta dwójka razem wzięta! Po prostu szok!
Po wszystkim uśmiechnęła się promiennie, ścierając resztki czekolady z kącika ust.
-Rety, ale się najadłam!- stwierdziła, po czym spojrzała błyszczącymi, prawie maślanymi oczami na swój pusty talerz, jakby miała nadzieję, że się nagle sam znów napełni słodkościami.
Przeniosła wzrok na Milvę i przekrzywiła nieco głowę. -Został jeszcze może jakiś kawałek ciasta?-

//Też nie mam weny. Leję wodę (wódkę), ale wena... Nieobecna. Cukrzycy przez Strange dostała.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Był jeszcze kawałek, ale wokół niego, co ciekawe, owinięty był wąż. Milva spojrzała pytająco na Nobu, który uśmiechnął się lekko i zmrużył oczy.
- Umówiłem się z Serafinem, że wezmę Snake'a i jego węże na taki kilku godzinny spacerek. Strange, mam nadzieję, że nie boisz się węży?
Tymczasem sprytny wąż odsuwał się z talerzem.

Avatar Erotta
-Nie, nie boję się węży. Całkiem je lubię...- podążyła wzrokiem za oddalającym się kawałkiem ciasta. -Ale nie lubię konkurencji do słodyczy!- dodała tonem urażonego dzieciaka i założywszy ręce na klatce piersiowej oparła się o oparcie swojego krzesła. Z tym, że nie uwzględniła tego, że siedziała bokiem w krześle i oparcie wcale nie znajdowało się za nią. Z tego prostego miana po prostu spadła z tego krzesła, lądując na plecach, z nogami jeszcze na siedzeniu. I chyba postanowiła tak zostać, bo tylko zdmuchnęła sobie niesforny kosmyk włosów z twarzy i leżała tak dalej. W sumie... Ziemia to wcale nie jest nic aż tak niewygodnego! Co szkodzi poleżeć?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Nobu tylko spojrzał, czy nic się jej nie stało, po czym skupił uwagę na węża z talerzykiem, który dotarł do bladego chłopaka z dwoma innymi wężami na szyi. Chłopak podał kilku okrążającym go wężom kawalątka ciasta, po czym sam zjadł resztę.
- Dziękuję, Oscar. - rzucił cicho. - Nie ma za co, powiedział Oscar.

Avatar Erotta
Westchnęła cicho, jednak po chwili postanowiła się podnieść. Zrobiła to jednak w dość... Interesujący sposób. Może to ten cukier uderzył jej do głowy, może robiła tak często, choć dotąd nie miała okazji? W każdym razie, skoro cała leżała na ziemi i tylko nogi miała na krześle, odepchnęła się nimi od mebla i wykonała gwałtowny przewrót do tyłu, trochę jak podczas fikołka, choć ona zrobiła to tak, że w połowie tej czynności wybiła się rękami od ziemi i... Cóż, wylądowała na stojąco, a całość wyglądała tak, jakby zrobiła zgrabne salto w tył, z tym, że z pozycji leżącej na stojącą, co było dodatkowo dziwacznym wyczynem. Ale cóż się dziwić, jak kiedyś już wspominała, miała kompetencje w dziedzinach takich jak nożownictwo, posługiwanie się bronią palną, szermierka czy właśnie, jak widać było w tym przypadku, akrobatyka. Pozostaje jednak pytanie - po co!? Ech... Cała Strange. Choć cud, że krzesło się nie przewróciło, kiedy się od niego wybijała! W każdym razie usiadła na nim z powrotem, tym razem z niego nie spadając i podpierając brodę na dłoniach, a łokcie na stole. -I wyszło na to, że zjadłam więcej, niż suma wszystkiego innego, co jadłam dotąd w Krainie, a i tak nie czuję się najedzona...- mruknęła, bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego. Ale kto to tam wie, co jej w tej jej głowie siedzi? Raczej mało kto.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Ładnie skaczesz. - mruknął chłopak od węży, który nie wiadomo kiedy pojawił się za Strange. - Pewnie długo cię tego uczyli, co?

Avatar Erotta
Pokręciła nieznacznie głową. -Nie, tego akurat się dość szybko nauczyłam. Ciężej miałam, jak chciałam spróbować połykania mieczy. Z osiemnaście razy jechałam do szpitala, bo zapomniałam, że wtedy się nie można odzywać...- stwierdziła, dopiero po chwili się orientując, że chłopak nagle pojawił się za nią, a ona nie zarejestrowała nawet żadnego ruchu. Odwróciła się nieco na krześle i spojrzała na niego, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu, ale w końcu uznała widocznie, że coś jej się musiało znów uroić i po prostu się zagapiła w talerz, bo wróciła to poprzedniej pozycji. Ze znudzeniem wzięła swój pusty talerz do ręki i zaczęła go kręcić na wskazującym palcu prawej ręki, trochę tak, jak niektórzy potrafią zakręcić piłką. Wpatrując się w ruchy talerza i nie wiadomo jak utrzymując go w idealnej równowadze, dodała. -W sumie to nadal tego nie potrafię. Po któreśnastym razie u lekarza stwierdziłam, że po prostu się do tego nie nadaję i postanowiłam spróbować żonglerki. Jeszcze jedną maczugę bym potrafiła dołożyć a zrównałabym się z rekordem Anthyony'ego Gatto...- powiedziała, jednak nie wkładając w to zbyt wiele emocji. Może już zaczął jej gwałtownie spadać poziom cukru we krwi? Po tylu słodyczach...

//Chodzi mi tutaj o ten jego rekord światowy, w którym żonglował 7 maczugami przez ok. 5 minut.
Miał też rekord 6 maczug przez około osiem minut, ale do tego Strange brakuje cierpliwości.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- A ja mam bliznę na brzuchu, bo jak chciałem połknąć miecz to mi wyszedł na wylot. Nadawałabyś się do cyrku Roscoe, wiesz? - mruknął nieznacznie, ignorując kręcący się talerz. - Ja podobno mam do tej branży za dużo węży. To nie moja wina, że pani Goethe ma dzieci. Ja jej nie umiem zabronić.

Avatar Erotta
-A co im przeszkadza, że jest ich dużo? Jeśli umiesz je upilnować, żeby nie zrobiły czegoś szkodliwego...- mruknęła, po czym w końcu zatrzymała talerz i odłożyła na stół. -A jeśli idzie o mnie, nie sądzę, żebym się gdziekolwiek nadawała. Przyciągam pecha, tak twierdziła nawet moja rodzina zastępcza. Poza tym, mam Zespół Alicji w Krainie Czarów. Kto wie, czy podczas występu nie dostałabym kolejnego ataku i dla przykładu nie spadła z trapezu? No i jestem trochę niezdarna, jeśli się nie skupiam, a mam problemy z koncentracją. Zanim się nauczyłam porządnie rzucać nożami mój instruktor nie raz kończył z jakimś w brzuchu...- stwierdziła, kreśląc palcem jakieś znaki na talerzu, chyba w malajalam, aczkolwiek ciężko to stwierdzić.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Roscoe wołając mnie z reguły w jakiegoś wdepnął. Takie buty. I co w tym złego, że kilku instruktorom się umarło? Powinni to wliczyć w ryzyko takiej pracy. Mam nadzieję, że nie cchcieli za to odszkodowania? - Snake nie zwrócił uwagi na lekki bezsens pytania.

Avatar Erotta
Strange jak to Strange - nawet nie zauważyła tego bezsensu. -Nie, oni nie chcieli. Ich szefostwo tak. Rodzice zastępczy byli na mnie taaacy wściekli! A nie rozumiem tego, przecież wiedzieli, że nie miałam wtedy jeszcze dobrego wyszkolenia...- mruknęła, po czym gwałtownie odchyliła się w krześle, tak że nadal siedząc do niego tyłem patrzyła na niego trochę do góry nogami. -Swoją drogą, mógłbyś mi przypomnieć, jak się właściwie nazywasz? Nie mam pamięci do nazw...-

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Snake, a przynajmiej tak mnie jakoś wszyscy wołają. W końcu gadam z wężami, na co ludzie narzekają. A węże to całkiem normalne zwierzęta, powiedziała Emily. - westchnął i spojrzał na jednego z węży.

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami, co wyglądało dość dziwnie, kiedy nadal miała tak dziwnie wychyloną głowę. -Ja tam całkiem lubię węże, choć niektóre nie lubią mnie. Mój trener akrobatyki hodował jednego i raz pozwolił mi go potrzymać. Z tym, że miałam wtedy tylko osiem lat, a to był dorosły boa dusiciel, z którym za bardzo nie wiedziałam, jak się obchodzić. Jak się wokół mnie owinął to mnie w ogóle widać nie było, a trener nie widział, kiedy do tego doszło, więc do ostatniej chwili był przekonany, że ten już mnie połknął. Dopiero jego asystentka po kilku minutach powiedziała "panie Smith, tam chyba się jakieś dziecko dusi!" a do tego czasu to już prawie nie mogłam oddychać. Straciłam przytomność jak tylko mnie oswobodzili i ocknęłam się w szpitalu. Podobno mi złamał parę kości, w tym kilka żeber, więc szybko to mnie nie wypuścili...- wzruszyła ramionami, po czym wróciła do normalnej pozycji. -Snake... Spróbuję zapamiętać...- mruknęła pod nosem, choć i tak dobrze wiedziała, że nie minie sporo czasu, nim i to imię zapomni. Przecież nie pamiętała już nawet jak nazywali się jej rodzice, rodzice zastępczy, ani nawet osoby, które poznała w Krainie! Pamiętała Nobu... Milvę... I teraz Snake'a. Reszty jakoś nie potrafiła sobie przypomnieć. Zresztą - dla niej żadna nowość. Z jej "świetną" pamięcią... Zdarzało się.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Niektóre boa nie jedzą ludzi, po prostu ciężko im idzie przytulanie, powiedział Keats. A poza tym to ten... miło mi cię poznać, bo to się chyba tak mówi. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego jednego kawałka ciasta?
Milva i Gino pili sok i w ciszy ich obserwowali.

Avatar Erotta
-Mi też miło poznać. I nie, nie mam ci tego za złe, i tak zjadłam ich więcej niż wszyscy inni razem wzięci...- mówiąc odwróciła się w krześle, tak, żeby wreszcie nie siedzieć do niego tyłem, tylko przynajmniej bokiem, żeby móc na niego patrzeć, jak rozmawiają. Oczka jej się zaświeciły, co wskazywało, że ten poziom cukru jednak nadal jej nie opadł. -Lubię słodycze, ale nie powinnam ich tyle jeść, nie służą mi. Ostatnio jak tyle ich zjadłam przez około pięć godzin skakałam po dachach, aż sąsiedzi wezwali policję, że jakieś dziecko się zaraz zabije przez własną głupotę...- stwierdziła z uśmiechem i wzruszyła ramionami. A historia jak najbardziej prawdziwa!

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Takie rzeczy się od tych słodyczy zdarzają. Eve, siostra Emily najadła się ciasta, a potem skręciła się w supeł no i niestety zmarła. - spuścił głowę, przejeżdżając palcami po skórze jednego z węży. - Czemu oni się tak na nas gapią?

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Pewnie nigdy nie widzieli dwójki dziwaków na raz...- mruknęła, nim zdążyła ugryźć się w język. -Ojć! Wybacz! Nie to chciałam powiedzieć!- przeprosiła pośpiesznie, rumieniąc się i odwracając wzrok. Czemu zawsze musi coś takiego chlapnąć, zanim pomyśli!? Cholera, jak tak dalej pójdzie to będzie już drugi świat w którym wszystkich do siebie zraziła... Jest jeszcze jakiś inny, gdzie mogłaby spróbować jeszcze raz? Szczerze wątpiła! Ach, ta jej skrajna głupota...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Miło, że się poprawiłaś, my też jestem dziwakami, powiedziała Emily. - mruknął Snake, zrozumiawszy na swój sposób słowa Strange. - W sumie to tak tylko zapytałem. Zbierasz karty?

Avatar Erotta
Skinęła powoli głową, nieco nadal niepewna czy niechcący nie uraziła rozmówcy, całkowicie bezwiednie nazywając go dziwakiem. -Mhm, zbieram. Choć nie mam pojęcia, czy rzeczywiście chcę wrócić do swojego świata, jeszcze się nie zdecydowałam. Zbierając je przy okazji zwiedzam Krainę, co może mi w przyszłości pomóc zdecydować!- uśmiechnęła się lekko.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Więc moja na pewno ci się przyda. - jeden z węży trzymał w zębach kartę, ktorą podał Strange. - A czemu masz taką niewyraźną minę?

Avatar Erotta
-Niewyraźną?- dotknęła swojej twarzy, jakby chciała sprawdzić, czy czegoś na niej nie ma. -A byłam przekonana, że się uśmiechnęłam...- zaśmiała się, po czym wzruszyła ramionami. -Możliwe, że mi już spadł poziom cukru po zbyt dużej ilości słodyczy!- stwierdziła i tym razem naprawdę się uśmiechnęła, chowając kartę do torebki. -I dzięki...- zerknęła w stronę Nobu i Milvy, choć jej wzrok zatrzymał się bardziej na Nobu. -Będziemy już ruszać? Nie można długo siedzieć w tym samym miejscu...- stwierdziła z westchnieniem, kołysząc nieco nogami w przód i w tył.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Mi tam siedzenie w miejscu się podoba. Dokąd chciałabyś się wybrać? Może do Ervell? Podobno można tam spotkać lwa i w ogóle...

//jakbyś chciała wiedzieć, czemu nie wzięłam Strange na wesele, to dlatego, że grasz wolniej od innych i ich akcja dzieje się kilka dni po twojej c:

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Mi to tam obojętne...- stwierdziła i znów zaczęła kręcić talerzem na jednym palcu. -Ważne, żeby się coś działo, nie znoszę nudy!- dodała tonem narzekającego dziecka.

//Szczerze to nie obchodzi mnie to. Nie czytam tematów, które mnie nie dotyczą, więc o tym weselu wiem tylko tyle, że się odbywa, ale nie pamiętam nawet czyje ono jest. Nie istotne.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku