Ogromny kompleks stylizowany na Chinatown, zamieszkany przez dziesiątki niecnych obywateli Krainy. Przez zwolenników Trefl zwane gwiazdą informacji, z uwagi na ilość potencjalnych informatorów i szpiegów, skrytych za kilkoma cienkimi ścianami. Panuje tu Pax Treflium, czyli prawo niezależności wobec samej Trefl.

Kapitan uśmiechnął się, widząc, że nie musi panienkom przypominać o zejściu na ląd. Targ portowy był pełen ludzi, więc także on sam postanowił się przejść.
- Hohoho, nawet wilki morskie muszą czasem wysuszyć łapy.

W okolicy pachniało rybami w mocnych przyprawach. W przeciwieństwie do Beginu, było tu mnóstwo ludzi, każdy z każdym rozmawiał. Kolorowe lampiony oswietlały drogę do środka miasta.

-Jak tu pięknie...- mówi schodząc z trapu.
Nie przypuszczała że pozna aż tyle nowych miejsc,w swoim całym życiu!
Chip zajmował się węszeniem zapachu ryb.

Ashley zeszła na ląd zaraz za nią. Pierwsza rzeczą, którą zrobiła było wyciągnięcie z torby notatek Susła i poszukanie wśród nich informacji o jego przyjacielu, informatorze z Seyo. Sprawdziła, czy Suseł napisał coś o jego dokładnym miejscu zamieszkania albo przynajmniej czy jest tu jego imię.

//z tego co pamiętam był wymieniony z imienia i nazwiska

Notatki Susła jasno wskazywały, że to popularny informator, Izaya Orihara i że każdy z Seyo zna położenie jego samego. Pisarz za to gdzieś poszedł, niknąc w tłumie. Szybko można było wśród rozmów zasłyszeć propozycje i swoiste reklamy miejscowych hoteli i barów.

Podeszła do Jessici.
-Z tych notatek wynika, że nasz informator nazywa się Izaya Orihara. Podobno jest on bardzo znany, więc chyba nie będziemy mieli problemu z znalezieniem go. Masz może pomysł, gdzie możemy zacząć szukać? - spytała chowając notatki spowrotem do torby.

-Cóż,ludzie są najbardziej gadatliwi przy jakiś knajpach,czy barach.-Mówi rozglądając się za takim.
Nadal była zachwycona tym miejscem szczególnie wielopiętrowymi slumsami i całym tym miejscem.

- Bar pod Markotną Martą zaprasza! Najpopularniejszy w mieście! - darł się chłopak w widocznym dość złotym irokezem.
Stanie w miejscu w takim tłoku mogło się skończyć wypadkiem.

-Pójdźmy tam. Na pewno ktoś będzie wiedział coś o tym, gdzie jest Izaya - powiedziała po czym złapała Jessicę za rękę i nie czekając na reakcję zaciągnęła ją do baru, który przed chwilą reklamował chłopak z irokezem. Rozejrzała się po jego wnętrzu

Wnętrze jak wnętrze. Było tam trochę ludzi, pachniało przyprawami i owocami. Przy kontuarze siedziało trochę ludzi, pijących słodkie drinki. Barman czyścił kieliszki, niezbyt zwracając uwagę na otoczenie.

Po chwili postanowiła podejść do barmana dalej ciągnąć za sobą Jessicę.
-Przepraszam, czy wie pan, gdzie mogę znaleźć pana Izaya Orihara? - spytała go poprawiając znów grzywkę.

- Teraz nie ma za bardzo po co. Za kwadrans i tak będzie się tłukł z takim jednym na ulicy. Po tym zawsze zmienia lokum. A czego taka urocza dziewczyna szuka u tego, ekhem, informatora?

Była lekko zdziwiona tym ciągnięciem jednak dała się ponieść i zanim Ashley zdążyła coś powiedzieć odpowiedziała:
-Chce się wydostać z tej krainy.Dowiedziała się że Izaya wie coś więcej o kartach i może ją do niech doprowadzić.Ja jej towarzyszę.-Wyjaśnia szybko.

- A, jeśli chodzi o karty to rzeczywiście. On wie dużo, przy okazji jakimś cudem agenci Trefl omijają go szerokim łukiem. Jak mówiłem, za kwadrans każdy będzie wiedział, gdize jest Izaya, a takim uroczym dziewczynom mogę zaproponować chłodne napoje.

//poczekam na gościa.//

//Taki urok grania we dwójkę. Miłego czekania//

//Przez Pokemon GO nie mam zbytnio czasu i życia

Spojrzała w stronę Jessici.
-Ja wolałabym jednak znaleźć go zanim wda się w tę bójkę. A ty co o tym myślisz?

-Też się zgadzam,jak skończy się bić może być zbyt poobijany aby nam odpowiedzieć.I nie dziękuję niestety nie mam czasu na picie,nie wiem co koleżanka-.Mówi.

-Też na razie nic nie chcę - odpowiedziała odwracając się do barmana po czym dodała - Chciałybyśmy go znaleźć nim zacznie się bić. Czy wie pan więc może gdzie się znajduje?

- Teraz nie wiem. Podczas tej ich niby bójki i tak do rękoczynów nie dochodzi, wiem, bo to się dzieje co drugi dzień. Po prostu gonią się po całym Seyo, przy czym Izaya nigdy nie zostaje złapany. Wiem za to, że jego następne lokum będzie w okolicach sklepu z bronią. Mój brat mógłby was tam zaprowadzić.

-Poprosimy.-Powiedziała.
Chip zachowywał się bardzo cicho,jakby stłumiony zapachem alkoholu.

-Chętnie przyjmiemy pomoc - dodała znów poprawiając grzywkę.

- Antonio! Zaprowadź te urocze dziewczyny do zakładu Bulleta.
Przed nimi pojawił się umięśniony chłopak, który przywitał je firmowym uśmiechem. Ukłonił się lekko i skierował w stronę drzwi.
- Wobec tego chodźmy.

-Dziękuję za pomoc - powiedziała do barmana. Mimo, że kilka sekund temu już to zrobiła, znów poprawiła swoją grzywkę. Powoli ruszyła w stronę drzwi za chłopakiem

Również rusza za chłopakiem,po czym szepcze do Ashley:
-Jesteś pewna co do tego Izayi?Może być po prostu zwykłym pijakiem.-.

-Z drugiej strony jak na razie wszyscy potwierdzają, że wie dużo o wielu kartach. Informacje od niego na pewno przydadzą się nam podczas dalszej podróży - odpowiedziała Jessice

Antonio prowadził obie dziewczyny bocznymi uliczkami, do momentu, gdy nagle usłyszeli głośny wrzask.
- IZAYAAAAAAA!
- A, właśnie się zaczęło, drogie dziewczyny. Uważałbym na przelatujące beczki.

//Jaką mam satysfakcję z tego c:

-Przelatujące beczki? - spytała lekko zaskoczona. Przecież z tego, co wie, Izaya miał tylko gonić się z swym przeciwnikiem po całym mieście. Miała nadzieję, że informator nie zostanie złapany ani zraniony

-No to pięknie...-Wzdycha po czym czeka na rozwój sytuacji.Ciekawe kto ściga Izayie i dlaczego?Chip zachowywał się jakby wiedział co zaraz się wydarzy więc siedział jeszcze ciszej.

- No, Izaya jest mistrzem w ich omijaniu. O, już całkiem niedaleko.
- Chodź no, Shizu-chan! No złap mnie! - usłyszały roześmiany głos z oddali.
- Wracaj tu pchło! Izaya!
Antonio mruknął coś ze znudzeniem wydarzeniami, po czym poszedł dalej i stanął pod sklepem.

Pochodzi do sklepu.
-Dziękujemy za poprowadzenie.-Mówi i przypatruje się okolicy.

- Polecam się na przyszłość. - ukłonił się znowu, po czym szybkim krokiem zniknął za rogiem.
Koniec końców, w ich stronę zmierzał nieco sapiący facet w kurtce z futerkiem, składający po drodze scyzoryk. Uśmiechnął się sam do siebie, po czym spojrzał na Ashley i Jessicę.
- Znając życie, panie szukają mnie, prawda? Jestem Izaya Orihara.

-Tak,podobno zna się pan na kartach.Moja koleżanka nie wie gdzie ich szukać i prosi pana o pomoc.-Mówi z lekkim uśmiechem.

Pati

Seyo diametralnie różniło się od Donii. Było tam mnóstwo ludzi, ale mniej elfów. Dużo było sklepików z przyprawami i jedzeniem, a domy wyglądały jak nałożone jeden na drugi.

- Doprawdy? Najwyraźniej bardzo chce cię wesprzeć. Czas poszukać moich znajomych.
Rozsunął nieco płaszcz, bo było cieplej niż w Donii.

-Yhymm.. Nadal się na nią złościsz? Nie martw się nic nie widziałem..- mruknął rumieniąc się lekko. -I szczerze to raczej dobrze..

Pati

Brian roześmiał się, po czym zdjął kapelusz i się nim powachlował.
- Weź się tak nie buracz, bo wyglądasz jak mój znajomy nożownik, który też się buraczy na wszystko. Wyglądasz komicznie.

-Przysłał mnie tu Suseł. Napisał w swoich notatkach, że wie pan dużo o kartach, dlatego chciałabym prosić o pomoc w znalezieniu ich.

-To nie jest śmieszne!- sapnął a po chwili zaśmiał się.- Dobrze, że po tej rozmowie mój sen się skończył.. Nie chciałbym widzieć co robicie..

- Domyślam się, że nie chcesz wiedzieć. Ciesz się, że Kizu czasem cię nie polubiła za bardzo. Jest bardzo nachalna i swego rodzaju specyficzna. Tak jak bywają kobiety, które zmieniają facetów jak rękawiczki, to pomyśl, że Kizu ma sporo tych rękawiczek, które nadal trzyma. W końcu kocha każdego pika. - westchnął, jakby z przestrogą i żalem do siebie.

-Yhh.. Nie chciałbym być jedną z rękawiczek..- westchnął.- Dla mnie to dziwne.. Powinna znaleźć kogoś na stałe..

- Cóż, na stałe to ma wyższe karty, Jeffa, Deusa i jednego takiego, co właśnie go szukamy. - mruknął. - Chyba po takim tekście to ona jest wielce obrażona.

//A gdzie odpis dla nas? ;-;

-Ahh..- mruknął coś. Zaczął przyglądać się ludziom chodzącym obok nich. -Rzadko widać elfów w tym hmm.. Mieście?- wpatruje się w swoje buty nie patrząc przed siebie.

//Musiał się usunąć albo mój Charmander mi go spalił

Gość & Paranormal

Na dźwięk imienia Susła dość znacznie się skrzywił.
- Cóż, nie lubię go, ale przynajmniej przysyła mi klientów. Zapraszam drogie panie.
Skierował się do sklepu i przytrzymał skrzypiące drzwi.

Pati

- Seyo to taki zbitek informatorów, a elfy nue lubią ruszać się ze swojej okolicy. Dla tych, które porzucają dom, lepsze jest Rebel, bo dalej. Chodź, z plotek słyszałem, że mój znajomy jest w pobliżu, pewnie znajdziemy go na jakiejś ławce, gdzie znów pisze.

-Trzeba go poszukać! Jak wygląda?- znów zaczął się rozglądać w poszukiwaniu chłopaka.-To może być ciekawe!- zaczął cicho nucić pod nosem nie znaną sobie melodię.

- Pomyślmy... jest chyba mojego wzrostu, nosi podobny kapelusz, ma nastroszone czarne loki, podkrążone oczy i z reguły siedzi w swych notatkach. - Brian wyliczał, przy okazji już się rozglądając.

-Yhymm.. Postaram się go znaleźć..- rozgląda się za opisanym chłopakiem nadal nucąc melodię.

- Cóż, może się rozdzielmy. W tym mieście nic nie ginie, a ludzie to na pewno nie. - mruknął Brian, szybko niknąc gdzieś między ludźmi.

Shin miał coś powiedzieć. Westchnął cicho i zaczął nucić nieznaną mu piosenkę trochę głośniej. Poszedł w przeciwną stronę niż Brian. Szukał chłopaka uważnie zwracając uwagę na każdą osobę, która siedziała na ławce. Włożył ręce do kieszeni.

Idąc tak, nic mu nie przeszkadzało. Szedł różnymi ścieżkami, czasem lekko podobnymi. Koniec końców, dotarł nad morze, gdzie spostrzegł owego jegomościa, gdy przy jakimś statku rozmawiał z kimś wyglądającym jak pirat.