- Mi tam to nie przeszkadza. - Powiedział z uśmiechem.
Właścicielka
- Kiedy to jakiś czas temu było i nieco przytyłam.
Ekspedient całkiem wesolutki wrócił do nich ze smokingiem.
- Powinien pasować, proszę przymierzyć.
- Z chęcią, gdzie jest przymierzalnia? - Zapytał.
Właścicielka
Wskazał kierunek, po czym po pdoaniu stroju pobiegł pomagać innym.
- Praca z powołania. - podsumowała Kama.
- Szanuje takich ludzi. - Rzucił i udał się do przebieralni by przymierzyć smoking.
Właścicielka
Kama zanuciła coś stojąc z boku i czekała na niego. Do przymierzalni dotarł bez problemu, więc mógł się w spokoju przebrać. Wspomniany już strój był dobry i względnie wygodny.
Wyszedł z przebieralni poprawiając mankiet. - Tak, ten będzie w sam raz. -
Właścicielka
Elihal klasnął w ręce.
- Miło, że mogłem pomóc. Świetnie na panu leży. Kama pewnie sama poszła po swój strój.
//a co z płaszczem?
- Zapewne. - Powiedział. - Czy mógłbym zostawić tutaj mój płaszcz? Odbiorę go po ślubie. -
Właścicielka
- Oczywiście. - wziął płaszcz, staranie uwiesił na wieszaku i powiesił na specjalnym wieszaku za ladą, z dala od łap potencjalnego kogokolwiek. - Ślub to taka piękna sprawa... sam wiem, bo pomagałem przy wyborze!
- Ja wiem, bo już jestem po swoim. - Powiedział z melancholicznym uśmiechem. - Ale to było dawno. Teraz niech oni się bawią. -
Właścicielka
Elihal spojrzał z lekkim zaciekawieniem na Lawrenca, jednak postanowił nie pytać. Znów przybrał ten z deka przesadzony uśmiech.
- Mam nadzieję, że pod moją nieobecność nikt po pijaku nie wybije mi szyb. - westchnął już chyba do siebie.
Nic nie powiedział, jedynie poprawił kołnierz i zaczekał na Kamę.
Właścicielka
Kama wróciła po dłuższej chwili, w całkiem ładnej wiśnuowej sukni.
- Świetnie wyglądasz. Nie czekałeś długo? Chwilę straciłam poczucie czasu.
- Na widok ciebie w tak pięknej wieczorowej sukni warto było czekać. - Powiedział z uśmiechem i pocałował ją namiętnie.
Właścicielka
- Rozmażesz mi makijaż! - udała obrażoną, ale i tak odwzajemniła pocałunek.
Cała pachniała i piękniała, trudno było rzec ile zrobiła w ostatnim czasie.
- Bez niego też będziesz piękna. - Powiedział z uśmiechem. - Ja jestem już gotowy, potrzebujesz jeszcze czegoś?
Właścicielka
- Ciebie, skarbie. - puściła mu oczko, łapiąc go pewniej za dłoń. Tuż przy nich znikąd pojawiły się drzwi.
- Lepsze drzwi niż jakaś wciągająca otchłań. - Spojrzał jeszcze raz na wampirzycę. - Chodźmy. -
Właścicielka
- Drzwi, lustra i okna to zdecydowanie stabilniejsze przejścia niż taka dziura. - odrzekła przewracając oczami. - No przecież to logiczne!
Za drzwiami była jakby ciemnofioletowa tafla wody, która w dotyku jednak przypominała mgłę. Po jej wejściu dało się czuć dziwną energię w całym ciele.
//zmiana tematu
Właścicielka
//przeklęty telefon... uznajmy, że twojego postu nie było, ok?