- Nie użyto tu żadnej złej magii, ludzi zabijano tylko bronią białą . Można więc podejrzewać że nekromanta tylko nekromancją się zajmuje albo był zbyt zajęty ożywianiem żeby zabijać . W sprawie ich dalszej drogi mam jednak pewne podejrzenia.. wrócili tu tak jak weszli . Wątpię żeby nieumarli starali się ukrywać swoje ślady .

- Czyli co? Mamy sprawdzać te drogi pojedynczo czy może rozdzielić się? - zapytał jeden z żołnierzy.
Faktycznie, żadna z opcji za dobra nie była.

Zastanowił się chwile drapiąc podbródek .

- Rozdzielimy się w poszukiwaniu bazy wypadowej lub głównej nekromanty . Każdy kto znajdzie cokolwiek ma od razu wrócić tutaj . Koniec naszych poszukiwań niech wyznaczy północ, wtedy się tu wszyscy spotkamy i wrócimy w bezpieczniejsze miejsce .

- Północ? Poje**ło Cię? - zapytał żołnierz.
- O zmroku Nekromanta ma największą moc i często urządza wypady. Lepiej zebrać się tu przed zachodem Słońca. - stwierdził przewodnik.

Przeniósł wzrok na żołnierza który stwierdził że go poje**ło i magią światła kontrolując go zmusił do przeprosin, nie lubił takich zachowań .

- Niech zatem będzie zmierzch . Wcześniej nie zdarzały mi się okazy takich nekromantów .

Przeprosił, a później zmierzył Cię nienawistnym spojrzeniem. A oddział zaczął dzielić się na trzy grupy.

Dołączył do jednej z nich, wybrał losowo .

Ty byłeś w jednej, przewodnik w drugiej, a gburowaty wojak w trzeciej.
- Gdzie teraz? - zapytał jeden z żołnierzy.

- Tą drogą aż na coś wpadniemy -. popędził lekko konia wprzód -.

//Północ, południe, wschód, zachód?//

//Zachód, Na Berlin//

//Sam chciałem to napisać ;-;
Więc na Berlin, towarzysze.//
Oddział ruszył, pod Twoim przewodnictwem, przez rzadki las mieszany.

Uważnie rozglądał się za śladami cały czas przypatrując się drodze przed nim w ciszy .

Gdzieniegdzie widziałeś coś na kształt śladów stóp, w innych miejscach coś podobnego do śladów wleczenia. I to było tyle.

W takim razie za nimi podążał .

Prowadzą coraz głębiej w las i istnieje zagrożenie, że nie zdołacie wrócić przed zmrokiem.

- Wracajcie do wioski . Ruszam dalej samemu .- stwierdził patrząc na swoich ludzi -.

- Niezbyt to rozsądne. - stwierdził jeden, ale wszyscy zgodnie uznali, że nie mają zamiaru towarzyszyć Ci w tej wyprawie i zawrócili.

On natomiast popędził dalej, tym razem szybko za śladami .

Znalazłeś się w kompletnej głuszy, gdy zapadł zmrok. Niemniej, wcześniej zauważyłeś, że ślady są już bardzo wyraźne i jest ich więcej.

W takim razie koncentrował przy ziemi małą wiązkę światła tak by móc nadal szukać śladów . Wiązka ta miała być dwa metry przed nim .

Z pomocą tego w końcu odkryłeś ślady wyglądające na dość świeże.

Postanowił zostawić konia, poszukał jakiejś kartki w jukach po czym napisał na niej "Nie potrzebuję pomocy" . Gdy skończył wysłał konia z powrotem do wioski . A przynajmniej nakazał mu do niej iść magią światła . Jeśli kartki nie było to po prostu zostawił konia . Dalej szedł sam. Nadal z tą samą taktyką, światło nisko przy ziemi tym razem trzy metry przed nim .

Koń odszedł wraz z wiadomością. Ślady wyglądały na takie, zrobione przez osobę chudą. Nie należą więc do postawnego człowieka czy Nieumarłego. Pozostaje cherlawy człowiek lub Szkielet.

Może to też być demon pod przykrywką..- pomyślał, nadal podążając za śladami . Znacznie zmienił teraz intensywność światła . Miało je ledwie dawać, tylko tyle żeby widział jakkolwiek ślady i żeby mógł nimi podążać .

I z tą zmianą kroczyłeś coraz głębiej w las, aż w końcu zauważyłeś, że coś odznacza się na tle ciemnego lasu.

Powoli ruszył w tamtym kierunku .

Powoli ruszyłeś w tamtym kierunku i zdałeś sobie sprawę, że raczej nie jest to większa kępa drzew.

Postarał się podejść bardzo blisko i lepiej ocenić co to było, musiał być pewien .

Z pewnością budowla, a właściwie to zamek.

Teraz postanowił się wycofać, odwrócił się i powoli ruszył co jakiś czas zostawiając za sobą w ziemi małą grudkę żelaza .

Zostawiając taki szlak wróciłeś w końcu do wioski.

Rozejrzał się za swoimi ludźmi .

Żaden nie odważył się zostać tu tak długo i pewnie są już w mieście.

W takim razie poszukał konia którego tu wysłał .

Stał przy zgliszczach jednej z chat i skubał trawę.

W takim razie dosiadł go i popędził w stronę miasta .

Mknąłeś jak Goblin po terenach Cyklopów i tym sposobem już po kilku minutach znalazłeś się pod bramą.

- Nazwę cie Fistaszek koniu, za twe zasługi w dostarczeniu mnie do miasta .- stwierdził, 15 jego wcześniejszych koni też nazywało się fistaszek, nazywało -. Rozejrzał się za kimkolwiek w okolicy bramy .

Nikt nie był na tyle odważny lub głupi by stać przed bramą w nocy, w takiej okolicy. Niemniej na murach pełno było strażników.

Użył magii światła żeby się oświetlić .

- To ja, Manfred von Carstein . Wróciłem i chcę rozmawiać z przewodnikiem !- zawołał -.

Po chwili otworzono Ci bramę.

W takim razie wszedł do środka i spytał byle jakiego strażnika .

- Gdzie jest przewodnik i moi ludzie ?

- W koszarach, przy zamku.

Natychmiast ruszył w tamtym kierunku, a gdy znalazł się na miejscu zaczepił gdzieś Fistaszka i zapukał do drzwi koszar .

Otworzył Ci jeden z żołnierzy.

- Przewodnik śpi ? Znalazłem ważny trop .

- Nikt nie śpi. - mruknął i zaprowadził Cię do pomieszczenia, w którym siedziała większość żołnierzy oraz poszukiwany przez Ciebie przewodnik.

- Witajcie . Podążając dalej swoim tropem znalazłem coś ważnego .- zaczął wchodząc-. Może to być baza Nekromanty, w ciemności wyglądało na zamek .

Wszyscy poderwali się z łóżek czy krzeseł i czekali z nieukrywaną ciekawością na to co powiesz.