Właściciel
Ziemniaki były raczej przeciętne, ale smażone mięsiwo o wiele lepsze, właściwie najlepsze od miesięcy, jeśli nie lat. Wypada zagadać karczmarza, co to za zwierze daje mu takie doskonałe mięso.
Gdy przełknął ostatni kęs i odstawił talerz wraz z tacą gdzieś obok siebie spojrzał na służącego.
- Chcę się z tym karczmarzem zobaczyć przy najbliższej okazji. Zaprowadzicie mnie tam po bitwie..
Właściciel
- A nie lepiej przed? - spytał jeden ze służących.
- Jeśli mamy czas to i chętnie..- stwierdził podnosząc się -. Przynieście mi tylko miecz i ruszam do miasta.
Właściciel
Podano Ci miecz, a masz przynajmniej kilka godzin luzu, jeśli nie więcej.
- Tak więc prowadź chętnie go zobaczę .- stwierdził stając przed jednym ze sługów -.
Właściciel
Szybko zaprowadził Cię do miasto, a straż nie wydawała się mieć powodów, by Was zatrzymać. I tak trafiliście pod karczmę, w której pewnie sługa zamówił posiłek.
Tak też wszedł do środka, rozejrzał się po wnętrzu i ruszył do baru żeby się przysiąść i poczekać na karczmarza.
Właściciel
Ten stał już za barem.
- Co podać? - spytał od razu.
- Piwa i chwilę uwagi, mam do pana pytanie.- stwierdził -.
Właściciel
Nalał Ci piwa do kufla, sobie również, postawił oba trunki na ladzie i czekał.
Popił lekko i zaczął
- Jestem kapitanem kompanii już od przeszło dwudziestupięciu lat i jedyne co zazwyczaj jem to pie**olony gulasz albo inne mięso o smaku tynku. Dzisiaj zostałem całkiem nieźle zaskoczony przez obiad który dostarczyli mi od ciebie. Chciałbym go trochę wykupić.
Właściciel
- Chodzi o mięso? - domyślił się i upił łyk. - Czyli faktycznie te ścierwojady są smaczne... - dodał, jakby bardziej do siebie.
- Nie ważne z czego, ważne że dobre .- stwierdził -. Masz może tego więcej ?
Właściciel
- Jeszcze dwie sztuki. A co, chce pan kupić?
- Tak.. przyda mi się coś lepszego niż to gówno które robią w obozie.
Właściciel
- Dwadzieścia złota za sztukę za drogo, czy może być?
- Niech będzie, a duże to to ?
Właściciel
- Na stanie mam dwie sztuki, każda metr pięćdziesiąt długości i metr wzrostu.
- To kupie obie, starczy mi na jakiś czas.- stwierdził i od razu wyliczył sumkę -. Ktoś tu niedługo po nie wpadnie.
Właściciel
Karczmarz kiwnął głową i zabrał należność, a później zapytał:
- To nie bierze pan tego od razu?