Właściciel
- A rób z nim co chcesz. Ale lepiej nie łaź z tym po ulicach.
Konto usunięte
-Właściwie... To nie mam za bardzo co z tym zrobić... Chcesz ten łeb?
Właściciel
- Nie, dzięki. Ale lepiej pokaż go Baryxowi, żeby miał pewność, że byłeś na Żerowisku i z niego wróciłeś.
Konto usunięte
-Czyli i tak będę musiał przechodzić przez ulice z głową... No dobra. Wiesz jak wrócić?
Właściciel
- Nie jestem idiotą. - burknął. - Myślisz, że pchałbym się tutaj nie wiedząc jak spieprzyć? Z resztą... Wrócimy tą samą drogą, jaką tu przybyliśmy. Na pieszo, ale dla nas, Wampirów, to nie problem.
Konto usunięte
-Nie problem? Co w takim razie chcesz zrobić?
Właściciel
- Iść na pieszo. - powiedział po czym westchnął. - Mamy zwiększoną kondycję, wytrzymałość i spokojnie wytrzymamy całą podróż bez jedzenia. Ruszamy czy chcesz nadal podziwiać krajobraz tego miejsca?
Konto usunięte
-Nie. Mam dosyć tego miejsca. Chodźmy. - Poszedł za Kas'imem trzymając w ręce trofeum.
Właściciel
//Zmiana tematu. Powiem, gdy będziesz na miejscu.//
Właściciel
Bóbr:
Sytuacja na pewno nie była ciekawa...Zaczęło się od jakiejś niewinnej kobiety, na której krew ochoty nabrałeś, a chwilę później nakrył Cię jakiś gigant, który zdołał pokonać Wampira w walce wręcz, nim do czegokolwiek doszło. Później zaczęła się nerwowa przeprowadzka, gdy do Lorda Baryxa zaczęły dochodzić wieści z całego Ur: Lord Zimitarra zaczął polowanie na krwiopijców. Prawie wszyscy zginęli, Ty znalazłeś się w tej grupie szczęśliwców, która opuściła wygodne apartamenty w Ur, aby wrócić do tego cholernego piekła, czyli Żerowiska. Wraz z Tobą ewakuował się oczywiście Baryx, Kas'im, Uzgor i Wyklęty. Nieznane były Ci losy Twojego niedawnego pracodawcy z targu niewolników, pierwszego Wampira poznanego w Ur. Obecnie, głównie dzięki mocom Wyklętego, dość sprawnie się tu urządziliście. Od tego momentu wszyscy zaczęli pracować nad powiększeniem wpływów, gdyż Wyklęty postanowił wrócić do gry i raz na zawsze skończyć z wampirzą opozycją w rodzaju Valescu czy Nosgotha. W tym celu Uzgor i Baryx gdzieś wsiąknęli, a i Tobie najpewniej trafi się jakaś misja.
// kto to bóbr?????????//
Choć Garaaltowi nie spodobał się powrót do tego miejsca musiał to zrobić, nie miał większego wyboru. Siedział w obozie, czy innym schronieniu, jednak to wreszcie mu się znudziło i opuścił obóz, ale był blisko. Szukał jakiegoś małego zwierzaka, jeśli coś takiego istnieje w tym cholernym miejscu, ot tak żeby poużywać magii bólu.
// on znał nekromancje i magie bolu, tak? //
Właściciel
//Tak, Boberku.//
Małych zwierzątek było tu od cholery: Od owadów, przez pajęczaki, na wężach i gryzoniach skończywszy. Twoją eskapadę ktoś na pewno dostrzegł, ale jednocześnie nikt się takową nie przejął.
A więc zaczął sobie używać magii bólu na owych zwierzętach.
Właściciel
Ani to przyjemne, chyba że dla Ciebie owszem, ani pożyteczne, ale udawało się i zajmowałeś sobie w ten sposób czas.
I tak robił przez następne minuty, czekając na wydarzenie się czegoś ciekawego.
Właściciel
- Aż tak doskwiera Ci nuda? - zagadnął nagle znajomy głos zza Twoich pleców.
Odwrócił się i spojrzał na osobę, która się do niego odezwała.
- Ano. - Odpowiedział krótko
Właściciel
- Powinieneś więc się cieszyć. Wybywamy stąd. - powiedział Kas'im, dla którego nie robiło to większej różnicy, przeżył na Żerowisku tyle, ile żaden inny Wampir, acz najpewniej uradowany był właśnie tym, że mógł zająć się wreszcie czymkolwiek ciekawym.
- Gdzie zmierzamy? - Zapytał zainteresowany.
Właściciel
- Najpierw na Martwe Bagna, tam się rozstaniemy. Gdy wrócę, a Ty przeżyjesz, wrócimy tutaj lub na Morze Wydm. Nie będę mówić wiele więcej, na miejscu Uzgor wprowadzi Cię w szczegóły, a ja zrobię to, jeśli i mi się powiedzie. Gotowy?
- Oczywiście. Możemy ruszać.
Właściciel
- Jesteśmy tam potrzebni od zaraz, a podróż zajęłaby nam kilka tygodni... - westchnął Kas'im, lecz nim zdołałeś zapytać, jak więc macie się tam dostać, zaprowadził Cię dalej, wgłąb wampirzego obozu, gdzie dostrzegłeś Wyklętego: Od czasu opuszczenia Ur mocno wymizerniał, lecz wciąż miał te imponujące kły, pazury i wzrosty, nadal był chudy i blady, a wokół niego wciąż czuć było wilgotną ziemię, krew i gnijące mięso. Po chwili, gdy się zjawiliście, kazał Wam wkroczyć do naskrobanego pazurem kręgu pełnego dziwnych symboli, a później zaczął cichą inkantację, która przybierała z każdą chwilą na sile, a Ty zacząłeś czuć mdłości. Nim sobie ulżyłeś, nagle poczułeś szarpnięcie i coś jakby stratę przytomności...
//Zmiana tematu, Opuszczona świątynia. Ja zacznę.//