Właściciel
- Weź. To szybki koń. I jeszcze jedno! Nie otwieraj pakunku. Zabraniam Ci go otwierać. Tobie i każdemu innemu. Może to zrobić dopiero Mira w Hammer, rozumiesz?
-Przysięgam na swoje życie.
Właściciel
- W takim razie ruszaj... Szybko. Nie masz czasu do stracenia!
-Tak jest.
Podbiegł do karego konia, przymocował do niego siodło, a następnie włożył do toreb jedzenie i ubranie, a do sakwy z boku paczkę od Pustelnika.
Poczekał aż owinie mu się wokół ramienia wąż, w tym czasie położył łuk i kołczan za sobą.
Nie zapomniał zabrać również maski, którą teraz ubrał.
Właściciel
Wszystko było gotowe do drogi, jeśli się pospieszysz może natrafisz na jakąś wieś czy miasto w ciągu godziny.
Pogoniłem konia do cwału, zacząłem zmierzać w kierunku wsi, o której mówił Pustelnik.
Właściciel
Księżyc jasno świecił więc nie miałeś problemu ze znalezieniem drogi. Byłeś już blisko kiedy usłyszałeś krzyk. Bez dwóch zdań kobiecy.
Zwolnił jazdę, a następnie pojechał w stronę krzyku.
Przyszykował łuk.
-Nie podoba mi się to...
Właściciel
Wjechałeś w las. Przez gałęzie docierało mało światłą dawanego przez Księżyc. Mimo to mogłeś zobaczyć pięć sylwetek. Czterech mężczyzn i kobietę. Nie mogłeś określić ras, ale pewnie byli to ludzie lub Elfy. Przy najmniej dwóch facetów było uzbrojonych, bo widziałeś światło Księżyca odbijające się w ostrzach noży, sztyletów lub mieczy.
Użył zaklęcia cienia, następnie gdy pojawił się za nimi wspiął się na drzewo i wyciągnął łuk.
Obserwował sytuację.
Właściciel
Dwóch uzbrojonych dryblasów stało na straży, a pozostali dwaj wiązali kobietę. Byłeś pewny, że to Elfka ze względu na charakterystyczne uszy i długie włosy.
Rozejrzał się za ogniskiem, jeżeli było, to znaczy że oni go nie zauważą nawet jak odda strzał.
Właściciel
Ognisko było. Dość małe pomiędzy całą czwórką zbirów.
Więc go nie zauważą.
Wycelował i upewnił się, że trafi i będzie mógł szybko oddać następny strzał.
Właściciel
Uda się, ale lepiej będzie się pospieszyć. Cała gromada zaczyna się zwijać.
Wycelował i strzelił w łydkę najbliższego przeciwnika.
Po oddaniu strzału zabrał kolejną strzałę i oddał kolejny strzał.
Następnie zeskoczył z drzewa i używając magii cienia starał się pojawił obok nich, nie za nimi.
Właściciel
Oba manewry się udały, ten którego trafiłeś padł na ziemię, a reszta była wyraźnie zaskoczona.
Obserwując ich z boku wystrzelił kolejną strzałę w ramię gościa, który wyglądał na najsilniejszego.
Właściciel
Dostał. Teraz coraz bardziej zaczynali się niepokoić. Dwóch, których jeszcze nie trafiłeś zabierało związaną i zakneblowaną Elfkę do lasu.
-Czas zadziałać...
Za pomocą magii starał się pojawić przed nimi, na drzewie. Ich oczy jeszcze muszą przywyknąć do ciemności, więc zyskuje czas.
Wystrzelił kolejną strzałę, jedna ta miała się wbić przed nimi, ewentualnie w stopę jednego ze zbirów.
Właściciel
Udało się. W stopę oberwał jeden z nich. Ci, których trafiłaś wcześniej zaczęli nerwowo się rozglądać.
//trafiłaś powiadasz? ._.
Byli ranni, z takimi ranami nie mogli walczyć bez bólu, nikt nie mógł.
A więc został jeden.
-Obecnie w twoją pierś wycelowane są dwa groty strzał, nie zdążysz nawet mrugnąć, a zginiesz.- mówił do jedynego całego- a w piersi twoich przyjaciół celuje po jednym łuczniku. Odpowiadaj na pytania, albo zginiesz. Należysz do jakiejś frakcji?
Właściciel
- Co ku*wa? Wyszliśmy z chłopakami Elfkę zabrać, bo nasze żony nas z chat wywaliły. Elfa na ku*wa żałujecie?
Na te słowa wycelował z łuku w jego kolano i wystrzelił łuku.
Właściciel
Strzała nie trafiła perfekcyjnie, ale gość dostał. Usłyszałeś jego krzyki i przekleństwa.
-Zamierzasz odpowiedzieć, czy mamy wystrzelić wyżej?
Właściciel
- O co Ci chodzi? Przecież odpowiedziałem! - darł się, a jego ranni kompani próbowali uciec lub znaleźć tych łuczników, o których mówiłeś.
-Niezbyt zadowoliła mnie twoja odpowiedź.
Ostrzeż swoich kolegów, że lepiej niech ich nie szukają, gdyż znajdą tylko śmierć poprzez uduszenie.
Właściciel
- To co mamy zrobić żebyś nas nie zabił? - zapytał jeden z nich.
-Otóż to proste: Zostawić obok ogniska broń, oraz cenne przedmioty- jako rekompensata za uwięzienie elfki i stracenie naszego cennego czasu przez wasze wybryki. Pozwalamy zachować wam jednak ubrania i żywność, żebyście nie zginęli w lesie.
Właściciel
- A jeśli odmówimy? - zapytał ten sam.
- No co Ty, Zdzichu? Ten gość ma małą armię, która tak nas urządzi, że nigdy już do burdelu nie pójdziemy. - odpowiedział drugi.
- No dobre...
I tak cała czwórka złożyła broń i każdy dał kilka złotych monet. Elfkę zostawili tam gdzie była i odeszli.
Poczekał kilka minut, następnie zeskoczył z drzewa i podszedł do niej.
-Nic ci nie jest?
Właściciel
Na pewno by odpowiedziała gdyby nie fakt, że była zakneblowana. I związana przy okazji.
-Ach... głuptas ze mnie.
Starannie i bezboleśnie zdjął knebel i więzły z elfki.
Właściciel
Chciała coś powiedzieć, ale najpierw rzuciła Ci się na szyję i pocałowała kilka razy. Wtedy dopiero powiedziała:
- Dziękuję! Gdyby Nie Ty, to ta czwórka... Wiesz co by ze mną zrobili... Jak się nazywasz?
-To... nieistotnie, naprawdę.
Właściciel
- Nie? A gdzie się wybierasz? Szłam do miasta Hammer kiedy Ci czterej napadli na mnie...
-A więc możemy zostać towarzyszami w podróży.
Pierwszy raz pożałował noszenia maski połączonej z hełmem, pocałowała maskę, nie go.
Właściciel
- W pobliżu jest małe miasto, a tam powinna być karczma. Jedziemy?
//Zapomniałem o masce ;-;//
///Jeżeli to postać Vadera, to jak mogłeś zapomnieć o masce?!
-Jasna sprawa.
Wykonał nożem krótką wibrację dźwiękową i poczekał aż jego zaskroniec wpełznie na jego ramię. Następnie udał się do konia.
Właściciel
- Wąż? Nie boisz się, że Cię ugryzie? - zapytała patrząc na zaskrońca.
Koń był tam gdzie go zostawiłeś i skubał trawę.
//Tak wyszło... To się więcej nie powtórzy..//
-Gdybym się bał, nie oswoiłbym go i nie brał bym go ze sobą. A tak poza tym jest to zaskroniec, nie jakaś żmija.
Założył na konia siodło, przygotował go do jazdy i ustąpił miejsca elfce:
-Dla ciebie, pewnie jesteś zmęczona po spotkaniu z tymi prostakami.
Właściciel
Kiwnęła głową i wsiadła na konia.
Skierował się z powrotem na drogę, a następnie zmierzał w kierunku miasta z nową towarzyszką.
//Chyba zmiana tematu, prawda?
Xavier wracał.
Jechał lasem, był już niedaleko od chaty zielarza.
Właściciel
Byłeś dość blisko, a zachód Słońca się zbliżał. Jechałeś cały dzień, a koń był już zmęczony.
Co było dość dziwne, licząc na dwa postoje.
Szedł z konia i szedł obok niego, by dać mu odpocząć.
Właściciel
Kilkaset metrów przed Tobą widziałeś zarys gospodarstwa.
Właściciel
Idąc tak kilkanaście minut znalazłeś się w gospodarstwie.