Małe gospodarstwo umiejscowione w spokojnej okolicy,jakieś 100 kilometrów od Miasta Ruhn. Jest to jedyne gospodarstwo w promieniu kilkunastu kilometrów.Należy ono do Pustelnika- zielarza. Obok gospodarstwa leży mała rzeka, a dalej za polami uprawnymi i zagrodami dla zwierząt znajduje się średniej wielkości las pełny ptactwa, zwierzyny łownej i owoców leśnych.
Gospodarstwo składa się oprócz tego z kilku budowli: budynku mieszkalnego, stodoły, magazynu, spichlerzu, obory i zagrody z dwoma końmi: jeden koń kary i jeden kasztanowy.
Obrcnie po starciu maga i wilkołaka są to ruiny, które można odbudować. Pustelnik nie żyje, jego grób jest pod drzewem. Gospodarstwo otoczone jest pułapkami, tzn. Wilczymi dołami.
Xavier wymierzył z łuku w kierunku sarny.
Był w lesie, na drzewie.
Polował, by uzupełnić zapasy w spiżarni.
Robił to od lat i nigdy mu się to nie znudziło.
Przyjrzał się sarnie, nie różniła się od innych, skubała sobie trawkę kilka metrów od drzewa, na którym siedział.
Następnie wystrzelił z łuku w jej kierunku.
Właściciel
Sarna nie widziała Cię. Stała spokojnie jak gdyby nigdy nic.
Więc strzał musiał być celny, zeskoczył drzewa po oddaniu strzału.
Właściciel
Strzała poleciała trafiając zwierzę prosto w szyję. Śmierć nie była natychmiastowa, ale zwierzę padło po około minucie. Wokół niego trawa zabarwiła się na czerwono od krwi.
Wyciągnął nóż, a następnie oskórował sarnę.
Właściciel
Nie było to trudne, ale zajęło CI trochę czasu. Póki co tylko kilka kruków zainteresowało się sarną, ale prawdopodobnie niedługo pojawią się wilki zwabione zapachem świeżej krwi.
Zabrał mięso i skórę, kości z resztkami mięsa zostawił. Poszukał wzrokiem swojego towarzysza- zaskrońca. Miał mu się owinąć wokół lewej nogi jak wilki będą blisko.
Właściciel
Wilków nie było w okolicy. Tylko kruki powoli zbliżają się do trupa sarny, żeby zjeść resztki.
Za pomocą noża wykonał odpowiednią wibrację dźwiękową, a następnie poczekał aż zaskroniec wpełznie na jego ramie.
Właściciel psa lub konia po prostu by gwizdnął, jednak węże są głuche, czują jedynie wibrację dźwiękową.
Właściciel
Wąż wrócił. Z pyska wystawały mu łapy i ogon jakiegoś gryzonia.
-Smacznego
Zabrał skórę i mięso sarny i wrócił do gospodarstwa.
Właściciel
Po przełknięciu zdobyczy wąż wpełzł na Twoje ramię i razem udaliście się do gospodarstwa. A to było jak zwykle spokojne. Zwierzęta się pasły, konie radośnie rżały, a zielarz palił fajkę siedząc na schodach chaty.
-Panie Andersen! Wróciłem z łowów.
Właściciel
Zielarz dopiero po chwili oderwał się od fajki i powiedział:
- Tak? A co upolowałeś?
-Sarna, już oddzieliłem mięso od kości.
Właściciel
- Rozpal ogień, a ja pójdę po zioła i usmażymy mięso. Część zjemy teraz reszte zostawimy a później.
-Tak jest.
Odłożył mięso obok chaty, tam gdzie zawsze.
Następnie poszedł do domostwa i zabrał hubkę i krzesiwo, oraz trochę drewna.
Ustawił je wokół kręgu z kamieni, a następnie rozpalił ognisko.
Właściciel
Dość szybko rozpaliłeś ognisko, a zielarz wyszedł z chaty z wieloma miskami pełnymi ziół.
-Nie ma to jak dobra kuchnia na świeżym powietrzu...
Przygotował dziczyznę.
Właściciel
- Idź po rożen. Powinien być w magazynie. A jak będziesz wracać to zabierz dla mnie trochę tytoniu. - powiedział zielarz.
-Dobrze panie Andersen.
Poszedł do magazynu, zabrał tytoń i rożen.
Właściciel
Kiedy wróciłeś zielarz doprawił już część dziczyzny.
Uśmiechnął się pod nosem.
Ustawił rożen i podał Zielarzowi tytoń.
Właściciel
Rożen zawiesił nad ogniem i zaczął piec pierwsze kawałki mięsa. W międzyczasie nabił fajkę tytoniem i zaczął palić.
Poczekał, aż mięso będzie gotowe.
W tym czasie zdjął maskę i położył ją na bok.
Ukazał w ten sposób krucze włosy, podłużną twarz bez rys od walk i siwe oczy.
Właściciel
Na rożnie było siedem kawałków, wszystkie już usmażone.
Maniery nakazywały, aż starszy pierwszy się poczęstuje, drugi kawałek weźmie Xavier.
Właściciel
Zielarz wziął najbardziej wypieczony kawałek mięsa i zaczął jeść.
Wziął drugi, trochę mniej upieczony, następnie kawałek urwał i rzucił wężowi na kolację.
Sam zaczął jeść.
Właściciel
Ty, wąż i zielarz zjedliście. Pustelnik zaczął smażyć kolejne kawałki mięsa.
Powtarzał to dalej.
Pierwszy zielarz, drugi Xavier.
Właściciel
Ostatecznie wszystko zostało usmażone, a wy byliście najedzeni.
-Posprzątam
Jak powiedział, tak zrobił.
Właściciel
Nie miałeś z tym problemu. Większość mięsa nadawała się do dłuższego przechowywania, ale kilka kawałków zielarz zabrał do domu.
Po posprzątaniu wspiął się na starą jabłoń i usiadł na największej gałęzi.
To było jego ulubione miejsce, przychodził tutaj bardzo często.
Właściciel
Słońce było już nisko, ale jeszcze nie zachodzi.
Siedziałeś tak chwilę aż Twój wąż wpełzł na drzewo i "usiadł" na gałęzi.
-Witaj ponownie mały, nie sądzisz, że za kilka lat będzie czas na daleką podróż?
Właściciel
Wąż zasyczał tylko cicho i popatrzył na Ciebie oczami takimi jak u każdego gada - ciemnymi, zimnymi i bez wyrazu.
Jednak za tymi oczami chowała się przyjaźń, wychowywałem go od jego urodzenia, a nawet wcześniej jego jajko. Teraz jest mym przyjacielem, prawdopodobnie jedynym, nie licząc Pustelnika.
Właściciel
I kiedy tak siedzieliście usłyszałeś z dołu:
- Xavier! Hej, gdzie jesteś? - krzyczał Pustelnik.
-Tam gdzie zawsze panie Andersenie!
Zeskoczył z drzewa i podszedł do Zielarza.
Biegnie do niego, zazwyczaj nie krzyczał. Coś musiało się stać.
Właściciel
- Posłuchaj mam dla Ciebie zadanie. Bardzo ważne.
-Jestem ci wdzięczny za wychowanie i naukę. Proś, o co tylko chcesz. Spełnię twoją prośbę.
Właściciel
- Weź to, jedź do miasta Hammer, poszukaj gospody "Pod Czarnoskrzydłym" zapytaj o Mirę i jej to przekaż. - powiedział wręczając Ci mały pakunek. To była na pewno drewniana szkatułka sądząc po wadze i kształcie, ale z pewnością nie była pusta. Wręczył Ci też mały worek.
- Masz tam jedzenie, ubrania i wszytko potrzebne do podróży.
-Spakowałeś mnie? Niesamowite. Mam się przebrać w eleganckie ubranie teraz, czy?
Odebrał worek i pakunek.
Właściciel
- Nie ma na to czasu. Niedaleko powinno być małe miasto. Jedź tam znajdź jakąś gospodę, przeczekaj noc i potem rusz w dalszą drogę. A na razie nie masz po co się przebierać. I tak wybrudzisz ubrania podczas jazdy...