Właściciel
-A żeby Cię tak...-wyczuwał coraz silniejsze promieniowanie od kryształu. Albo to on był coraz bardziej wyczulony?
Moderator
Chyba coraz bardziej czuły.
Właściciel
*Tutaj następuje dziwna teroia, żę każdy człowiek po dłuższym lub krótszym treningu może wyzwolić naturalną czułość na Moc. Albo liczyć na fuks.*
Moderator
*Bądź też Jamert miał w rodzinie Jedi.*
Właściciel
-Ta, to też może być...-powiedział pod nosem.
Moderator
Widziałeś salę w której jest Satine.
Właściciel
Nie idzie tam, ale za wczasu przygotowuje ładunki ogłuszające.
Moderator
Wchodzi pielęgniarka.
-To straż Śmierci!
Właściciel
-Gdzie?!?!?!-zerwał się na równe nogi i wyciąnął błyskawicznie blaster.
Moderator
Pielęgniarka wybiegła.
-Doktorze, środki uspokajające! Pacjentka znowu ma atak halucynacji!
Właściciel
Zaczął wyraźnie szykować śodki ogłuszające.
Moderator
-Wie pan że nie można tu wchodzić z bronią?
Właściciel
-A chcecie, bym się rozebrał do gaci? Z resztą, jestem ochroniarzem duchess Satine. Moim obowiązkiem jest jej bronienie za wszelką cenę. Dlatego proponowałem krew swoją na operację.
Moderator
-Rozumiem pana.
-Doktorze, ona mdleje!
-Już idę!
Moderator
Serce coraz słabiej pracuje.
Właściciel
-To serce. Ono coraz słabiej bije!!!
Moderator
-Wiemy! Sztuczne oddychanie!
Właściciel
-Uspokój się, uspokój się...-zaczął Mocą sprawdzać jej organizm. Chce znaleźć źródło i je wyplemić.
Moderator
-Jest, serce się uspokoiło, stan stabilny.
Moderator
Satine otworzyła oczy.
-Jamert? Jamert ty latasz? Nie odlatuj!
-Przynajmniej coś innego niż wataha...
Właściciel
-To półprawda. Bez plecaka nie latam... -podchodzi do Satine.
Moderator
-Czemu na korytarzu jest Wampa na skuterze? Co za oknem robi Rancorn w czapce?
Właściciel
-To trochę potrwa- zdejmuje hełm.
Moderator
Po dwóch godzinach majaczenia zaczęła gadać już bardziej normalnie.
Moderator
Po kolejnych dwóch godzinach była u władz umysłowych.
-Cco się stało? Czemu jestem w szpitalu?
Właściciel
Skraca całą sytuację.
-Dlatego jestem na nogach od ponad dnia.
Moderator
-Kto to mógł zrobić? Gdyby to był laser...
Właściciel
-Wataha. I jestem kiepskim ochroniarzem...
Moderator
-Nie ty kiepski tylko Wataha coraz lepsza.
Właściciel
-Albo ja coraz durniejszy...-na Końcach jego palców można było zauważyć małe wyładowania elektryczne.
Moderator
-Nie, Wataha niestety uczy się na błędach, ale dalej jesteś dobrym ochroniarzem.
Właściciel
-Możliwe... Bomby, snajperzy, atak trucizną, jadowite ryby...
Moderator
-Wszystko się może zdarzyć.
Właściciel
-Dlatego wolę nie krakać...-coraz bardziej odczuwał kryształ.
Moderator
-Coś dziwnie wyglądasz, masz jakiś prąd między palcami.
Właściciel
-Co?-spojrzał się na rękę i strzepnął tą elektrykę. Zaraz pojawia się następna. Zaraz takżę zaczał lewitować wokół niego termodetonator. Nieuzbrojony, na szczęście.
-Ja nie mam pojęcia, co się dzieje.
Właściciel
-Serio? Dzisiaj sie teleportowałem, więc...-zamyślił się. Rodzice coś mu wspominali, że powiedzą mu coś, gdy skończy 18 lat, ale zginęli przed tym. Może jest synem Jedi? Albo wnukiem? Elektryczność zniknęła, a termodetonator opadł powoli na ziemię.
Moderator
-Możliwe, bardzo możliwe.
Właściciel
-Kto mi wlazł do makówki? Ostrzegam, bardzo tego nie lubię.
Moderator
-Nie jestem pewna czy to mnie postrzelili czy ciebie.
Właściciel
-Przepraszam, to przez nerwy.-tutaj zaczął się unosić kryształ.
Właściciel
-Nie wiem. Wiem, że nic nie wiem. Im więcej wiem, tym mniej wiem. Im mniej wiem tym więcej wiem, że mniej wiem.-schował kryształ i zasnął na stojąco.
Moderator
Budzisz się następnego dnia.