Zaczyna go gonić.
-Mamy zbiega. Calamarianin, dorwać go.

Wtedy nagle zaskoczył w dół, wyszedł z szybu, w złym miejscu, w sali Rady Jedi.
-Yy, chyba dostałem złe plany, tu miał być hangar!

Wypadł tuż za nim.
-No co ty nie powiesz- rzucł go Mocą na ścianę.

-Dzieje się tu co?

-Mistrzu Yoda, ten tu Calamarianin zabił jednego z naszych.-powidział z szacunkiem.
-Prawdopodobnie wynajął go któryś z przywódców Separatystów.

-Źle to bardzo, Jedi przekupili mówisz?

-To nie jest Jedi. To jest Łowca nagród. Na Jedi nie wygląda. Chociaż...- sonduje jego umysł.

Wyszło, że jest to przekupiony Jedi.

-A jednak Jedi... Co z nim, mistrzu?-nagle wytężył uwagę.
-Wylatywało 6 krążowników. Wracają 2. I mistrz Lando wraca. Jakby odmieniony.

-Jedi tego, zostaw mi, co Lando mistrza, wyczuwam u niego stronę ciemną lekko.

- Zrozumiałam. Ale... Ale padawani rzadko wyruszają sami na misje. Nie wiem, czy dam radę...

-Dobrze mistrzu.
Puścił tamtego przekupnego i wyszedł.
-Jednak bycie Sithem się przydaje- wychodząc z sali.

Lunaaax:
-To są małe oddziały, dlatego wysyłamy tam ciebie.
Korobov:
Idąc widzisz Jedi składającego droida B1.

-Ostatnio dziwnie się dzieje.
Podchodzi do tego Jedi.
-Słyszałem, że są lekko niewytrzymałe.

-Próbuje je rozpracować, aby nasi lepiej sobie radzili na polu walki.

-Mają jeden słaby punkt-pokazał na całego droida-z resztą, są podporządkowane jednej woli-pokazał na antenę.- Jeżeli udałoby zagłuszyć nadawanie nieprzyjaciela i nadać w to miejsce nasz własny kod, obrócilibyśmy ich liczebność przeciw nim.

-Ta.
Zaprowadził ciebie do swojego pokoju gdzie stał droid B2 i DSD1
-Co powiesz o nich?

-Z nimi jest sprawa trudniejsza. B2 i droideka. Koszmary każdego żołnierza. Możnaby używać strzałów jonowych i impulsów EMP. Ale i tak to tyljo połowa sukcesu. Mistrz Lando chyba wie nieco więcej. Po nocach chodzi i coś przy niech grzebie.

-Tylko że to nie droideka, to spider droid.

-Aprzepraszam. Szybkie ataki z boku. Są bardzo wolnoobracające się w osi poziomej. To jest ich słabość.

-Co do droidek, cały czas próbuje jakąś znaleźć, na polach bitwy albo przetrwają, albo się tak rozpadają że nie da się z nimi nic zrobić.

-Ładunek jonowy powinien je zdezaktywować, ale nie zniszczyć. Ale to takie gadanie padawana-Sitha.

-Ładunek jonowy, słyszałem że podobno naukowcy pracują nad bombą jonową która ma nic klonom nie uczynić...

-Ładunki jonowe działają na każdą broń i systemy elektryczne i elektroniczne, ale raczej nie na miecze świetlne. Ale i nasza broń i systemy łączności by padły. To byłby podwójny miecz obosieczny.

-Jednakże droidy będą zdezaktywowane.

-Tak. Swoją drogą, dla B2 to oko, a dla pająk to jego oczy i jego trąbka.

-Spróbuje im zmienić oprogramowanie, szczególnie B1, jedzenie ze stołówki nigdy mi nie smakowało, może warto zmienić kucharzy na droidy.

Do świątyni wszedł mistrz Lando.

-Mi tam wszystko jedno. Dla mnie wszystko jest ucztą.

-O! Mistrz Lando, podobno masz kilka droidek, mogę się im przyjrzeć?

Katen podskoczył na równe nogi.
-Mistrzu Lando, ja...
-Nie szkodzi, mały Sithcie-uśmiechnął się tak, jak tylko Torgutanie mogą się uśmiechać.-ale tak, chyba mam jakieś droideki na stanie. Nie pytać się nawet, skąd je mam. I dlaczego mam wrażenie, że coś mnie ominęło? I ile razy mam powtarzać, że jestem rycerzem, nie Mistrzem?-dało się odczuć lekką nutę Ciemnej strony, ale tylko ktoś bardzo wyczulony mógł ją poczuç

-Jednym słowem ominęło cię morderstwo na zlecenie, tu w świątyni. To gdzie te droideki?

-A ja mam Sitha na końcie. Powinny być na.... Cheila, chyba są na moim okręcie... A jedna u mnie. I błagam, nie aktywuj B1. Ma oprogramowanie szczątkowe.-zaczął nawijać lewe lekku na rękę.

-Dobrze, bardziej chce rozpracować słabe punkty i przekazać armii.

-To bierz.

-A tak z innej beczki, kto schwytał zdrajcę? I kto go wykrył?

-Szanowany pan rasy Sithańskiej.
Powiedział odchodząc do twojego pokoju.

-Mistrzu Lando...
-Ja nie jestem mistrzem. Mniejsza. Kalamarianin?
-Tak...
-No, to chodźmy na salę treningową.
Oboje tam poszli.

W sali treningowej było kilka droidów treningowych, wzorowane na B1, ale jednak Tatooińskie podróby.

-To jak, trening strzelecki?
-Z ust mi to wyjąłeś mistrzu.
Lando aktywował droidy. Oboje zaczęli do nich strzelać na ustawieniu "ogłusz".

Droidy miały typ lasera taki sam jaki był w mieczach treningowych, dwa razy dostaliście, udało wam się zdezaktywować 20 droidów.

-A jak twój mistrz?
-Szczerze, to nie wiem, gdzie jest.

Wtedy w kieszeni Landa zapiszczał komunikator.
-Generale Lando, będzie pan potrzebny na Malastare.

-Dobra, co mam zrobić?

-Polecieć na Malastare, uwolnić od separatystów i przetestować bombę jonową, bombowce z prezentem dla puszek gotowe.

-To może od razu zrzucimy im tam atomówkę? A, Kasen, możebyś ze mną poleciał? Co na to misztrz Firta?
Kasen wzruszył ramionami.
-Mistrz Firta... nie wiem, gdzie jest.
-Mam co do tego złe przeczucia... Czy jakiś inny Jedi będzie tam?

Była w swoim pokoju medytując.

-Będzie mistrz Skywalker.
Shmi:
Medytując słyszysz odgłos komunikatora.

-Przepraszam, a wiadomo gdzie jest mistrz Krita? Diabli go nadali.-Kasen
Shmi
Pewnie to nic takiego. Dalej medytuje.
Lando
-Rozumiem. Ale powiedźcie chłopakowi.

-Mistrz Firta jest w swoim pokoju. Powiadomimy Skywalkera.
Shmi:
Odgłosy nie ustają.
Anakin:
Byłeś akurat na stołówce, właśnie skończyłeś jeść.